Gmina Choczewo na Pomorzu - to tam najprawdopodobniej powstanie pierwsza polska elektrownia jądrowa. Została wskazana jako „preferowane" miejsce, a to oznacza, że przed inwestycją wciąż długa droga do realizacji
Przede wszystkim wciąż nie wiemy, kto będzie dostawcą technologii wykorzystanej w elektrowni jądrowej. Zgłosiły się już firmy z Francji, Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Rząd ma wybrać dostawcę w 2022 roku.
Konieczne będzie także wykonanie raportu oddziaływania na środowisko, który w pierwszym kwartale 2022 roku ma trafić do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. GDOŚ wyda (lub nie) decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych. A to tylko jedna z kilku decyzji administracyjnych koniecznych do rozpoczęcia budowy. Pozostaje również pytanie, gdzie powstanie składowisko odpadów radioaktywnych.
Przypomnijmy, że według Polityki Energetycznej Polski - rządowego dokumentu przyjętego na początku 2021 roku - pierwszy blok elektrowni jądrowej o mocy 1-1,6 GW ma powstać do 2033 roku. Kolejne bloki będą wdrażane co 2-3 lata, a w sumie będzie ich sześć o mocy całkowitej 6-9 GW. Cała inwestycja ma być gotowa do 2043 roku. "Prognozowane nakłady w sektorze wytwórczym energii elektrycznej sięgać będą ok. 320-342 mld PLN, z czego ok. 80 proc. zostanie przeznaczonych na moce bezemisyjne tj. OZE i energetykę jądrową" - czytamy w rządowym dokumencie.
"Badania, które poprzedziły wybór preferowanej lokalizacji, zostały zrealizowane na niespotykaną dotąd w Polsce skalę" - informuje operator inwestycji, spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PPEJ). "Wskazują one z jednej strony, w jaki sposób elektrownia jądrowa będzie oddziaływać na otaczające ją środowisko i zdrowie ludzi, a z drugiej jak uwarunkowania środowiskowe mogą wpływać na bezpieczeństwo funkcjonowania samej elektrowni" - czytamy w komunikacie.
PEJ informują, że pod uwagę początkowo brano aż 92 potencjalne miejsca. Analizowano je pod kątem dostępności wody chłodzącej, ochrony przyrody, wpływu na tereny Natura 2000 i możliwości rozbudowy infrastruktury. "Wyniki analiz potwierdziły sprzyjające warunki do wybudowania elektrowni jądrowej w województwie pomorskim" - piszą PEJ.
"Polska potrzebuje energetyki jądrowej, a wybudowanie pierwszej elektrowni tego typu w Polsce jest istotne dla całego kraju zarówno pod kątem transformacji energetycznej, jak i bezpieczeństwa dostaw energii" - komentuje Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.
Ostatecznie spółka stwierdziła, że lokalizacja „Lubiatowo-Kopalino” w gminie Choczewo jest najkorzystniejszym i najbezpieczniejszym wariantem. O tym, że preferowane miejsce budowy elektrowni jądrowej znajduje się na Pomorzu, wiedzieliśmy od kilku miesięcy. Potwierdzał to w rozmowach z mediami Piotr Dziadzio, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. W grze, poza Choczewem, był również Żarnowiec (gm. Krokowa), gdzie na początku lat 90. porzucono plany budowy bloków jądrowych. Zresztą Żarnowiec i Choczewo były dwoma z wytypowanych wcześniej przez PGE lokalizacji elektrowni, mającej powstać do 2020 (!) roku.
„Te dwie lokalizacje były badane od lat. Są położone bardzo blisko siebie, mają podobne uwarunkowania. Tak samo złe, jak i dobre” – mówi prof. Ludwik Pieńkowski z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. „Dokonanie wyboru lokalizacji, to decyzja, która realnie przybliża nas do faktycznego wybudowania potrzebnych nam elektrowni jądrowych. Natomiast każda wybrana lokalizacji ma swoje wady i zalety Rząd planuje wybudowanie w lokalizacji Choczewo bloków o mocy około 3 GW, co będzie dużym obciążeniem dla sieci. Konieczne będzie wybudowanie dużych sieci przesyłowych, a to skomplikowany proces – chociażby dlatego, że mieszkańcy nie chcą mieć przewodów energetycznych blisko domów” – komentuje naukowiec.
Czym się te lokalizacje różnią? Jak wyjaśnia prof. Pieńkowski, elektrownia w Choczewie ma powstać na plaży. Proces budowy, dostarczanie materiałów i późniejsze chłodzenie bloków będą dzięki bliskości morza łatwiejsze. Żarnowiec jest odsunięty od wybrzeża, więc trzeba byłoby wybudować tam również chłodnie kominowe.
„Z drugiej strony zabieramy spory kawałek plaży na centralnym wybrzeżu, cenny turystycznie. Zabieranie plaży na pewno nie będzie odbierane pozytywnie”
- podkreśla prof. Pieńkowski.
Profesor Ludwik Pieńkowski zwraca również uwagę na to, że na Bałtyku mają powstać farmy wiatrowe offshore – według Polityki Energetycznej Polski do 2030 roku mają mieć 5,9 GW mocy zainstalowanej. Do 2040 – 11 GW. To dodatkowo obciąży sieć na północy Polski.
„W okolicy Choczewa przydałaby się mniejsza elektrownia jądrowa, o mocy około 1 GW, która byłaby wsparciem dla offshore. Tak duża, jaką planuje rząd, będzie dla wiatraków na morzu konkurencją”
– wyjaśnia.
Zdaniem naukowca najlepszą lokalizacją pierwszej elektrowni jądrowej byłyby okolice Bełchatowa, gdzie dziś działa największa elektrownia węglowa o mocy ok. 5 GW. „Musimy zastąpić tam bloki węglowe czymś równie stabilnym. Energetyka jądrowa jest dobrym wyborem, ale trzeba to zrobić szybko, sprawnie i mądrze” – ocenia prof. Pieńkowski.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska wymieniało początkowo Bełchatów jako jedną – obok tych nadmorskich – z potencjalnych lokalizacji. Do tej pory jednak nie wykonano tam specjalnych badań, które pozwoliłyby stwierdzić, czy elektrownia jądrowa mogłaby tam powstać. Bez nich operator – czyli Polskie Elektrownie Jądrowe – nie może takiej lokalizacji zaakceptować.
„Rodzi się paradoks” – mówi prof. Pieńkowski. „Na południu Polski mamy największy przemysł i zapotrzebowanie na energię. Mamy infrastrukturę sieciową. A największe źródła energii – czyli elektrownia jądrowa i farmy offshore – powstaną na północy” – wyjaśnia.
W 2014 roku Instytut Homo Homini na zlecenie Państwowej Agencji Atomistyki przeprowadził badanie, w którym zapytał Polaków, jak odnoszą się do planów powstania elektrowni. Zarówno w ankiecie ogólnopolskiej, jak i regionalnej, skupiającej się na mieszkańcach pomorskich gmin, ok. 61 proc. oceniło poczucie swojego zagrożenia na mniej niż 5 w 10-stopniowej skali. 68,3 proc. respondentów w badaniu ogólnopolskim oraz 75,9 proc. respondentów w badaniu regionalnym stwierdziło, że standardy bezpieczeństwa polskiej elektrowni jądrowej będą porównywalne lub wyższe niż w innych krajach. Około połowa respondentów z pomorskich gmin Choczewo, Krokowa i Gniewino uważało bloki jądrowe za bezpieczniejsze niż spalarnia śmieci lub duży zakład przemysłowy.
Z kolei w 2021 roku CBOS opublikował badania dotyczące ogólnego nastawienia Polaków do energii jądrowej.
Z tych badań wynika, że za budową elektrowni jądrowych w Polsce opowiada się 39 proc. badanych. To o 5 punktów procentowych więcej niż w pomiarze z 2018 roku.
45 proc. respondentów jest przeciw (spadek o 5 punktów). Jeszcze inne wyniki przedstawia badanie, które w połowie grudnia 2021 roku opublikowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Według resortu, aż 74 proc. opowiada się "za" lub "raczej za" budową elektrowni. 58 proc. zgodziłoby się, by bloki powstały w okolicy ich miejsca zamieszkania.
Niezależnie od sprzecznych wyników badań, możemy z pewnością powiedzieć, że energetyka jądrowa dzieli. Widać to na przykład w mediach społecznościowych, gdzie od kilku lat działają grupy założone przez mieszkańców Pomorza. Jedna z nich to "TAK dla atomu w gminie Choczewo", a druga: "Nie dla atomu w Lubiatowie".
W połowie 2021 roku interdyscyplinarny Zespół doradczy do spraw kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN opublikował komunikat, w którym czytamy: "Transformacja energetyczna w Polsce powinna uwzględniać wszystkie nieemisyjne źródła energii, zarówno OZE jak i energetykę jądrową".
Jak pisaliśmy w OKO.press, naukowcy nie kryją tego, że energetyka jądrowa ma również wady. Jest stabilna, reaktory pracują co najmniej 60 lat, ale jednocześnie generuje wysokie koszty inwestycyjne. Istnieją także kontrowersje wokół potencjalnych kosztów zamknięcia elektrowni i przechowywania odpadów.
Mimo tego PAN rekomenduje: "W polskich warunkach środowiskowych (brak możliwości istotnego rozwoju energetyki wodnej i geotermii, niskie usłonecznienie w chłodnej porze roku i długie okresy bezwietrzne na znacznej części kontynentu europejskiego) istotną rolę w domknięciu dekarbonizacji odegrać powinna energetyka jądrowa. Konieczne są więc systematyczne prace ponad podziałami politycznymi nad jej bezpiecznym rozwojem i budowa społecznego poparcia dla tego rozwiązania".
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze