Przemówienie szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zrobiło w Parlamencie Europejskim duże wrażenie. Włodzimierz Cimoszewicz mówi OKO.press, że jej mocne wystąpienie będzie ważnym argumentem w sporach o unijny budżet i pieniądze dla Polski
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła w środę 16 września 2020 w Parlamencie Europejskim w Strasburgu swoje pierwsze orędzie o stanie Unii. Mówiła o pandemii koronawirusa i o wielkim programie finansowym Next Generation UE, wartości 750 mld euro, który ma pomóc Europie wyjść z kryzysu zapoczątkowanego lockdownem. Nie tylko wyjść, ale zmienić Unię Europejską – 37 proc. środków z tej puli ma być przeznaczone na „zielone" inwestycje.
Najważniejszą decyzją, jaką ogłosiła von der Leyen w Strasburgu była zmiana celu klimatycznego UE – do 2030 roku emisja dwutlenku węgla ma się zmniejszyć o 55 proc., a nie, jak wcześniej zakładano – o 40 proc. „Tylko w ten sposób będziemy w stanie wypełnić cele porozumienia paryskiego" – mówiła polityczka.
Ta zmiana postawi pod znakiem zapytania urodzoną wreszcie w bólach strategię transformacji opartej na węglu polskiej energetyki – ogłoszoną we wrześniu Politykę Energetyczną Polski 2040. Zdaniem ekspertów jej cele są zbyt skromne, a eksploatowanie paliw kopalnych – także gazu, o którym mowa w strategii – przestanie być w ogóle opłacalne.
Von der Leyen dużo mówiła również o polityce zagranicznej, przedstawiając Unię jako organizację, która powinna bronić uniwersalnych wartości i praw człowieka. Nie szczędziła ostrych słów ani władzom Białorusi, ani podejrzewanej o otrucie dysydenta Aleksieja Nawalnego Rosji.
Szczególnie ostro szefowa Komisji Europejskiej wypowiedziała się o łamaniu praworządności i praw człowieka wewnątrz samej Unii – z bardzo czytelną aluzją do Polski:
„Bycie sobą to nie ideologia, ale tożsamość. Nikt nie może nikomu tego zabrać. Strefy wolne od LGBT to strefy wolne od wartości humanistycznych i nie ma dla nich miejsca w naszej Unii".
O wrażenia po przemówieniu Ursuli von der Leyen i debacie po jej wystąpieniu OKO.press zapytało Włodzimierza Cimoszewicza, eurodeputowanego Koalicji Europejskiej z frakcji Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów.
Miłada Jędrysik: Przewodnicząca Komisji Europejskiej nie szczędziła ostrych słów wobec Polski...
Włodzimierz Cimoszewicz: Zacznijmy od tego, że to było dobre przemówienie. Możemy się skupić na poruszanych przez von der Leyen kwestiach praworządności, i na pewno warto to zrobić, ale warto też zauważyć, że to było naprawdę wystąpienie ciężkiego kalibru. Szefowa Komisji Europejskiej jest bardzo dobrą mówczynią, swoje słowa wzmacnia żywą, ale nie przesadzoną gestykulacją. Ma też chyba bardzo dobrych współpracowników, którzy piszą jej teksty. Jest tam wiele fragmentów – jak ten o strefach LGBT – które nadają się od razu na prasowe tytuły.
A co szczególnie według pana było warte zauważenia w tym wystąpieniu?
Zwróciłbym przede wszystkim uwagę na ton warunkowego optymizmu. Von der Leyen wierzy, że uda nam się pokonać wszystkie problemy. A przecież mówi to w szczególnie trudnym momencie, pandemia się nie skończyła, nie wiemy, kiedy sobie z nią poradzimy, czy będzie szczepionka.
Szefowa KE stara się tymczasem pokazać nadzieję. To nie naiwna wiara w jutro, tylko przekonanie, że możemy mieć to lepsze jutro, jeżeli będziemy działać wspólnie.
Kiedy von der Leyen mówi, że trzeba kontynuować główne unijne programy, jak ogłoszony już w zeszłym roku Nowy Zielony Ład, to mówi także o potrzebie przywództwa europejskiego w skali światowej. Zielona transformacja stwarza bowiem świetną okazję do unowocześnienia, do tworzenia nowych miejsc pracy. Jestem głęboko przekonany o słuszności takiej logiki. Nie jest tak, że jak się broni kopalń, to się broni miejsc pracy. Można przecież dzięki transformacji stworzyć miejsca, gdzie będzie się pracowało lepiej i bezpieczniej.
Zwracam też uwagę na fragmenty jej wypowiedzi dotyczący cyfryzacji – kiedy mówiła o wielkim programie cyfryzacji Europy, poruszała też szczegółowe kwestie, jak dostęp do danych. To jeden z kluczowych warunków rozwoju gospodarczego. W Europie, z naszymi wyśrubowanymi standardami ochrony prywatności, jest to problem. Zakręcenie kurka dostępu do danych to przeszkoda dla tworzenia algorytmów dla sztucznej inteligencji. Von der Leyen zapowiedziała regulacje, które pomogą rozwiązać te problemy.
Ważną część swojego wystąpienia poświęciła sytuacji międzynarodowej i prawom człowieka na świecie.
Rzadko się zdarza, żeby polityk tej rangi tak klarownie mówił o naszych partnerach, jak ona. Na przykład o Chinach, które są naszym partnerem w zielonej transformacji, konkurentem gospodarczym, ale też rywalem cywilizacyjnym. Chiny stanowią odrębną cywilizację, przecież to nie komuniści narzucili im kolektywizm, to historyczna tradycja zaczynająca się od Konfucjusza. Bardzo istotnie się różnimy.
Z rosnącą niecierpliwością czekałem, kiedy von der Leyen odniesie się do wartości, na których UE jest oparta. I odniosła się bardzo mocno. Na różne sposoby powtarzała to samo – był to bezwarunkowy komunikat o poszanowaniu rządów prawa, na których oparta jest Unia. Podkreśliła też warunkowość, czyli uzależnianie transferów finansowych od przestrzegania praworządności w krajach członkowskich.
W tym przemówieniu padały jasne deklaracje. W moich uszach to brzmiało bardzo dobrze. Przedstawiciele głównych frakcji PE zajęli jasne stanowisko: parlament nie przyjmie budżetu, jeśli nie zostanie wdrożony mechanizm uzależnienia transferów finansowych od stanu praworządności w poszczególnych państwach.
Ale podskórnie się człowiek obawia, że naciski ze strony rządów, które najbardziej ucierpiały przez pandemię mogą doprowadzić do zmiękczenia stanowiska polityków. Dlatego takie deklaracje, jak dzisiejsza, są szalenie ważne.
A jak pan ocenia debatę po jej wystąpieniu? Trudno nie zapamiętać z niej bon motu Ryszarda Legutki o okropnej architekturze siedziby Parlamentu Europejskiego.
Prawica brutalnie atakowała przewodniczącą KE. Może nie po chamsku, ale na pewno nie po dżentelmeńsku. Ryszard Legutko był irytujący – świetnie mówi po angielsku, ale jednocześnie jest niezwykle ironiczny, sarkastyczny. Jeśli chodzi o treść jego wystąpienia to, całkowicie się z nim nie zgadzam. Dowodzi ono kompletnego niezrozumienia, jakie to ważne dla Polski, żeby ten zakręt wziąć. Nie możemy myśleć tylko o kopalniach, ale i o ludziach, którzy codziennie umierają z powodu zanieczyszczeń.
Główne frakcje parlamentu bardzo pozytywnie odniosły się do przemowy von der Leyen. Wydaje mi się, że Komisja może liczyć na niezwykle silne wsparcie Parlamentu, często w rywalizacji z Radą Europejską. Guy Verhofstadt po wysłuchaniu jej 75-minutowego przemówienia miał tylko jedną prośbę – żeby je powtórzyła w Radzie Europejskiej.
Bo teraz problemem będzie to, co się stanie w Radzie, co zrobią z propozycjami Komisji państwa członkowskie.
Świat
Ursula von der Leyen
Komisja Europejska
Parlament Europejski VIII kadencji
Orędzie o stanie Unii
Włodzimierz Cimoszewicz
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze