0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Lukasz Cynalews...

25-procentowe cła na samochody osobowe, lekkie ciężarówki oraz części samochodowe mają według Waszyngtonu wyrównać zasady gry, w której rzekomo faworyzowane były do tej pory zagraniczne firmy motoryzacyjne. W ten sposób administracja Trumpa uderza w import wart 240 mld dolarów w przypadku samochodów i 197 mld w przypadku części samochodowych.

Nie ma wątpliwości, że cła mają w dużej mierze osłabić UE, którą prezydent Donald Trump traktuje z wrogością. „Bądźmy szczerzy, Unia Europejska została utworzona po to, aby oszukać Stany Zjednoczone. Taki jest jej cel i to im się udało. Ale teraz ja jestem prezydentem” – mówił 26 lutego Donald Trump.

Część europejskich producentów po decyzji o wprowadzeniu amerykańskich ceł czekają cięższe czasy, co może nie pozostać bez wpływu również na polskie fabryki. Prezesi motoryzacyjnych gigantów próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jak bardzo więc decyzja Donalda Trumpa wpłynie na kształt europejskiego rynku?

Zacznijmy od tego, jak rynek wygląda, i w które jego części mogą uderzyć amerykańskie cła. Osoby, które nie śledzą przekształceń własnościowych, fuzji i „znaczkowej inżynierii” jego kształt może zaskoczyć. W sektorze automotive rośnie koncentracja kapitału. Z pozoru dalekie od siebie marki, kojarzące się z zupełnie innymi częściami globu, są ze sobą ściśle powiązane. Nie wszystkie z koncernów będą też dotknięte cłami w równym stopniu.

Zacznijmy od tego, jak rynek wygląda, i w które jego części mogą uderzyć amerykańskie cła. Osoby, które nie śledzą przekształceń własnościowych, fuzji i „znaczkowej inżynierii” jego kształt może zaskoczyć. W sektorze automotive rośnie koncentracja kapitału. Z pozoru dalekie od siebie marki, kojarzące się z zupełnie innymi częściami globu, są ze sobą ściśle powiązane. Nie wszystkie z koncernów będą też dotknięte cłami w równym stopniu.

Cła Trumpa. Które z koncernów odczują ich koszt?

Jednym z największych graczy na polskim rynku jest Stellantis, który w portfolio marek posiada Opla, Citroena, Peugeota, Alfę Romeo, Jeepa, Fiata, Dodge'a, Chryslera czy Maserati. Tylko niektóre z tych marek są obecne w USA. Za oceanem nie kupimy samochodów wchodzącej w skład Stellantisa grupy PSA, czyli salonowego Peugeota, Alfy, Fiata czy Citroena. Z amerykańskim rynkiem kojarzymy z kolei Dodge'a, Chryslera i Jeepa. Stellantis już na początku marca zapowiedział zwiększenie produkcji w USA, na co ma wydać 5 mld dolarów. Kierownictwo koncernu dba o dobre stosunki z trumpowską administracją.

Prezes Stellantisa John Elkann spotkał się z prezydentem USA jeszcze przed inauguracją jego kolejnej kadencji. Stellantis w USA ma już teraz siedemnaście fabryk. Dlatego można przypuszczać, że koncern w związku z decyzją Trumpa nie przeżyje wstrząsu, dzięki czemu bezpieczniejsze mogą być miejsca pracy w potężnym zakładzie działającym w Gliwicach.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze