0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Michał Łepecki / Agencja GazetaMichał Łepecki / Age...

Clintonowie źle wypowiadali się o Polsce. Hillary zbliżyła Biały Dom z Kremlem, a na ołtarzu tej współpracy położyła Polskę. Bill Clinton, wpisując się w retorykę KOD, posądzał władze w Polsce o łamanie demokracji. Te postawy były przyczyną ich porażki.
Fałsz. Amerykanie raczej nie wybierali prezydenta pod Polaków.
Nasz Dziennik,10 listopada 2016
Stanisław Ożóg wytłumaczył wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych z niespotykaną dotąd brawurą. Europoseł PiS wskazuje jasno: przyczyną porażki Clinton było to, jak okropnie, ona i jej mąż, traktowali Polskę. W tej sytuacji naród Amerykański powstał w naszej obronie i na prezydenta wybrał Trumpa.

A ten Polaków też nie traktuje najlepiej. W latach 80. zatrudniał nielegalnych imigrantów z Polski przy budowie wieżowca Trump Tower, o czym donosił m.in. amerykański TIME. Robotnicy pracowali po 12 godzin dziennie bez odpowiednich zabezpieczeń na placu budowy, ochrony prawnej i ubezpieczenia. Za pracę dostawali nieprzepisowo niskie stawki, które zresztą nie zawsze im wypłacano.

Poza tym prezydent-elekt jest fanem prezydenta Rosji i chce się z nim dogadać. Trumpa i jego polityczne otoczenie z okołokremlowskim establishmentem łączą biznesowe relacje. Zaangażowanie Stanów Zjednoczony w sprawy zagraniczne, np. w konflikt na Ukrainie, uważa za nadmierne. Owszem, chwalił Polskę, że dobrze wywiązuje się z obowiązków członkowskich w NATO, ale łączy się to z jego przekonaniem, że mniejsze państwa członkowskie powinny płacić więcej za wsparcie USA w ramach Sojuszu. Więcej o związkach Trumpa z Rosjanami i wpływie jego prezydentury na sytuację Polski pisaliśmy tutaj.

Przeczytaj także:

Hillary poświęca Polskę?

Ale skupmy się na Clintonach. Teza o tym, że Hillary jako sekretarz stanu USA „sprzedała” Polskę Rosjanom jest wałkowana przez prawicę od dawna. Mówił o tym m.in. europoseł PiS Ryszard Czarnecki.

Na początku pierwszej kadencji Obamy w relacjach amerykańsko-rosyjskich faktycznie nastąpiło ocieplenie, które przyjęło się wówczas określać „resetem”. Było to jednak dawno, w 2008 r., sześć lat przed rosyjską agresją na Ukrainę. Prezydentem był wówczas Dmitrij Miedwiediew. Co Waszyngton ustalił wówczas z Rosją?

  • Traktat START. Porozumienie 2010 r. doprowadziło do redukcji uzbrojenia jądrowego u obu stron o około 30 proc. Gwarancją realizacji porozumienia są surowe reżimy weryfikacji realizacji uzgodnień, wzajemne informowanie się o intencjach, produkcji i przemieszczaniu broni.
  • Strategia Stabilizacji. 24 czerwca 2010 r. prezydenci Obama i Miedwiediew wydali wspólne oświadczenie o rozwijaniu stosunków opartych na wzajemnym zaufaniu, otwartości, przewidywalności i współpracy. Polska mogła się tylko cieszyć. Konflikt pomiędzy tymi państwami, zwłaszcza z użyciem broni jądrowej byłby dla nas szczególnie dotkliwy.
  • Strony uzgodniły też współpracę w takich kwestiach jak wojna w Afganistanie, stabilizacja Kirgistanu, światowy kryzys finansowy, przystąpienie Rosji do WTO, cywilna współpraca nuklearna, współpraca wojskowa itp.

Trudno dociec, dlaczego Ożóg uważa, że Obama i Clinton „na ołtarzu tej współpracy położyli Polskę”. Być może USA przez ostatnie 8 lat mogły dla Polski zrobić więcej, ale administracja Obamy:

  • wsparła w 2009 r. dążenia Polski i państw bałtyckich do sporządzenia oraz uaktualniania dotyczących ich „planów ewentualnościowych” NATO. Poprzednie rządy USA – m.in republikanina George’a W. Busha – oraz najważniejsi członkowie odmawiały tej aktualizacji, by nie drażnić Rosji;
  • utrzymał plany budowy na terenie Polski i Rumunii tarczy antyrakietowej;
  • pod wpływem agresywnej polityki Rosji powstrzymał wycofywanie wojsk amerykańskich z Europy i rozpoczął wzmacnianie obecności militarnej USA oraz NATO w Polsce i w regionie. Ukoronowaniem tego procesu były ustalenia ze szczytów w Newport i w Warszawie, którymi chwali się teraz polski rząd.

Od tamtego czasu stosunki na linii Moskwa-Waszyngton ochłodziły się, przede wszystkim przez rosyjską agresję na wschodnie rejony Ukrainy i aneksję Krymu. Amerykańska administracja obłożyła wówczas Rosję i kluczowych współpracowników Putina ekonomicznymi i politycznymi sankcjami.

Czy Bill Clinton nosi opornik?

Mąż kandydatki demokratów i były premier faktycznie skrytykował ostatnie wydarzenia polityczne w Polsce i sugerował, że podobnie jak Węgry Polska dąży do przywództwa na wzór putinowski.

[embed]https://www.youtube.com/watch?v=a7sc-zYZg7Q[/embed]

Stwierdzenie, że Bill Clinton wpisuje się w retorykę KOD-u to lekkie niedopowiedzenie. Bardziej adekwatne byłoby, gdyby Ożog powiedział, że

Bill Clinton wpisuje się w retorykę KOD-u, Baracka Obamy, senatorów z Partii Republikańskiej i Demokratycznej, Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej, Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, Komitetu Praw Człowieka ONZ, większości posłów Parlamentu Europejskiego, multum zagranicznych gazet (Brytyjskie: „The Guardian”, „The Telegraph” i „The Economist”, międzynarodowe Politico, amerykańskie: „The Wall Street Journal”, „The Washington Post” i „The New York Times”, kilka tytułów niemieckich i francuskich) oraz międzynarodowych organizacji dziennikarskich, m.in. Europejskiej Federacja Dziennikarzy, Europejskiego Centrum Wolności Prasy i Mediów oraz Międzynarodowego Instytutu Prasowego.

Trudno zresztą wyjaśnić sprzeczność między dwiema częściami tezy Ożoga. Czy Hillary Clinton przegrała przez swoją proputinowską antypolskość, czy raczej antyputinowską antypolskość swojego męża?

Tak czy inaczej, nie mamy się o co martwić. Skoro Amerykanie byli w stanie wybrać prezydenta przede wszystkim ze względu na to, jak traktuję Polskę, to zapowiadają się przynajmniej 4 lata najlepszych polsko-amerykańskich relacji w historii.

;

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze