Scenariusz, który władze Mazowsza zrealizowały w konkursie na dyrektora Muzeum Azji i Pacyfiku, aby przepchnąć na to stanowisko działacza PSL, może powtórzyć się w Muzeum Literatury. Agnieszka Celeda, która zwyciężyła w konkursie na dyrektorkę, ale nie została powołana, zapowiedziała, że nie weźmie udziału w powtórnym konkursie
– Nie wystartuję ponownie w konkursie, bo ja go już wygrałam. Nie widzę powodu, żeby wygrywać go po raz drugi, zwłaszcza że nikt nie umie racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego moje zwycięstwo się nie liczy – powiedziała OKO.press menedżerka kultury, związana z Muzeum Historii Polski (cała rozmowa w dalszej części tekstu).
Przypomnijmy, że zarząd województwa mazowieckiego, który tworzy Koalicja KO i PSL, zapowiedział ogłoszenie drugiego konkursu w Muzeum Literatury po tym, jak mimo rozstrzygnięcia wskazującego na Celedę, marszałek Adam Struzik (PSL) nie powołał jej na dyrektorkę. Zamiast tego powierzył pełnienie obowiązków dyrektora Beacie Michalec, warszawskiej radnej z klubu KO, wicedyrektorce Muzeum Niepodległości. Wobec deklaracji Agnieszki Celedy Michalec może nie mieć konkurencji w kolejnym konkursie.
Do podobnej sytuacji doszło w lipcu 2024 roku w Muzeum Azji i Pacyfiku, podległym również marszałkowi Struzikowi. Zarząd bez podania przyczyn zignorował werdykt komisji konkursowej, która bezwzględną większością głosów wskazała na Magdalenę Ginter-Frołow, kuratorkę związana od 20 lat z Muzeum Azji i Pacyfiku, doktora historii sztuki i autorkę publikacji o kulturze perskiej i Azji Środkowej. Rozpisał za to w październiku kolejny konkurs, w którym Ginter-Frołow nie kandydowała. Wygrał go Józef Zalewski, działacz PSL, były burmistrz Piaseczna, który przegrał poprzedni konkurs. Zarząd obsadził go rok wcześniej na stanowisku p.o. dyrektora muzeum.
Aktywistka obywatelska Alina Czyżewska zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie niedopełnienia obowiązków przez marszałka Struzika.
– Konkurs się odbył, jest ważny, marszałek ma dopełnić obowiązki określone w ustawie, a nie obchodzić prawo i udawać, że tamtego konkursu nie było. Wskazanie komisji jest więżące. Tak m.in. stwierdził sąd administracyjny w Bydgoszczy w 2015 roku w podobnej sprawie. Wówczas Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego nie powołał Romualda Wiczy Pokojskiego na dyrektora Teatru im. Horzycy w Toruniu, który wygrał konkurs. Wojewoda, w wyniku mojej skargi, zaskarżył sprawę do WSA, a sąd wyraźnie wówczas wyjaśnił, że komisja nie rekomenduje, ale wskazuje osobę, którą organizator ma powołać (sygn. II SA/Bd 1112/15)
Marszałek Struzik nie może kręcić noskiem, bo mu się nie podoba osoba, którą wybrało kompetentne grono z komisji konkursowej. Rządzi prawo, nie władca, na tym polega praworządność – mówi Alina Czyżewska.
Zgodnie z ustawą o prowadzeniu działalności kulturalnej, po rozstrzygnięciu konkursu organizator przedstawia osobie, która wygrała, warunki finansowo-organizacyjne, będące podstawą umowy. Marszałek Struzik tego nie zrobił.
– Nadużycia podczas konkursów w instytucjach kultury to jedna z rzeczy, którymi się obecnie zajmuję. Władza pomija jedną sprawę: z powodu takich „drobnych” nadużyć i kpiny z przepisów maleje zaufanie do państwa, co jest świetną pożywką dla wszystkich ruchów antydemokratycznych i antysystemowych. Tak gnije demokracja – komentuje Alina Czyżewska.
Wcześniej aktywistka zaskarżyła uchwałę zarządu w sprawie konkursu do wojewody mazowieckiego, żądając, aby wniósł do Sądu Administracyjnego o jej uchylenie.
O respektowanie wyników konkursu zaapelowało w liście otwartym do marszałka Struzika troje członków komisji konkursowej: poetka dr hab. Marzanna Bogumiła Kielar, pisarz i dziennikarz Zbigniew Zbikowski i historyk prof. UW Grzegorz Bąbiak.
„W oparciu o przepisy prawa, poczucie odpowiedzialności za losy kultury i zasady ciągle jeszcze wiążące wspólnotę ludzi kulturalnych, domagamy się zrealizowania werdyktu Komisji Konkursowej, która bezwzględną większością głosów wyłoniła kandydata na dyrektora Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie w osobie Agnieszki Celedy” – napisali sygnatariusze listu.
„Oczekujemy szybkich i konkretnych działań, które doprowadzą do rozwiązania kryzysowej sytuacji w Muzeum Literatury, powstałej w wyniku zignorowania przez Zarząd Województwa Mazowieckiego werdyktu komisji konkursowej i powierzenia obowiązków dyrektora osobie nieposiadającej wystarczających kwalifikacji ani kompetencji językowych wymaganych na to stanowisko. Sprawa staje się bowiem głośna i bulwersuje coraz szersze kręgi ludzi kultury i nauki, niezależnie od ich osobistych zapatrywań” – podkreślili.
Czy Agnieszka Celeda bierze pod uwagę możliwość kierowania Muzeum Literatury, jeśli sąd nakaże zarządowi województwa wykonanie werdyktu komisji?
– Skoro wzięłam udział w konkursie, to znaczy, że chciałam związać swoje następne lata z Muzeum Literatury. Sytuacja, w której pracodawca zatrudniałby mnie na polecenie sądu, stwarzać może jednak wiele trudnych problemów.
Jak komentuje prosząca o anonimowość osoba, która zna realia zarządzania instytucjami kultury, organizator ma w ręku wiele instrumentów, aby pozbyć się niechcianej dyrektorki. Na przykład poprzez odmowę zatwierdzenia planu finansowo-organizacyjnego czy cięcia w budżecie. – Dla dobra instytucji taka osoba sama zrezygnuje.
Tymczasem OKO.press ustaliło nowe fakty, wskazujące na to, że podczas procedury konkursu na dyrektora Muzeum Literatury mogło dojść do naruszenia prawa.
Komisja konkursowa odrzuciła z powodów formalnych zgłoszenie prof. dr hab. Elżbiety Wichrowskiej, historyczki literatury i kultury, dyrektorki Centrum Badań nad Historią Warszawy Uniwersytetu Warszawskiego. W protokole posiedzenia komisji z 2 grudnia 2024 r. zapisano, że prof. Wichrowska „nie dostarczyła kopii dokumentów potwierdzających doświadczenie, opatrzonych własnoręcznym podpisem”.
Regulamin konkursu wymagał od kandydatów wykształcenia wyższego magisterskiego. Jak ustaliliśmy, prof. Wichrowska zamiast dyplomu magistra dostarczyła odpis nominacji na profesora zwyczajnego, podpisanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Komisja nie uznała tego dokumentu, mimo że uzyskanie tytułu profesora „belwederskiego” (podobnie jak innych stopni naukowych), nie jest możliwe bez posiadania dyplomu magistra. Drugim powodem odrzucenia dokumentu był brak podpisu.
– Rzeczywiście, nie złożyłam dyplomu magistra, składałam dokumenty w ostatniej chwili i zabrakło mi czasu na uzyskanie kopii z uniwersytetu. Sądziłam, że nominacja profesorska wystarczy – wyjaśnia prof. Wichrowska.
Znowelizowana ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej w takich przypadkach dopuszcza wyznaczenie terminu na usunięcie uchybień lub uzupełnienie braków. Mówi o tym art. 16, punkt 10.: „Jeżeli w ofercie zawierającej wszystkie informacje i dokumenty określone w ogłoszeniu o konkursie komisja konkursowa stwierdzi uchybienia lub braki, w szczególności dotyczące braku podpisu lub braku oznaczenia stron dokumentów, komisja wyznacza osobie, która złożyła ofertę, termin nie krótszy niż trzy dni robocze na usunięcie uchybień lub uzupełnienie braków pod rygorem odrzucenia oferty”.
Komisja, której przewodniczyła z ramienia zarządu województwa mazowieckiego Wiesława Miecznikowska, nie wyznaczyła badaczce terminu na uzupełnienie dokumentów.
Prof. Wichrowska była jedną z dwóch osób, związanych zawodowo z historią literatury, które zgłosiły się do konkursu. Zajmuje się historią literatury polskiej XVIII i XIX wieku, w szczególności historią Wielkiej Emigracji. Wielokrotnie korzystała ze zbiorów Muzeum Literatury w swojej pracy naukowej. Drugą osobą był dr hab. Marek Pąkciński związany z IBL. Jego zgłoszenie zostało odrzucone również z przyczyn formalnych.
Roman Pawłowski-Felberg, OKO.press: Dlaczego zdecydowała się pani na start w konkursie na dyrektora Muzeum Literatury?
Agnieszka Celeda: Wydawało mi się, że całe moje doświadczenie zawodowe zdobyte w różnych miejscach związanych z kulturą może się przydać w Muzeum Literatury. Muzeum stoi przed wielkim wyzwaniem, jakim jest remont głównej siedziby na Rynku Starego Miasta i zmiana wystawy stałej. A ja przez ostatnie osiem lat brałam udział w procesie budowy siedziby Muzeum Historii Polski i wystawy stałej MHP, jednej z największych tego rodzaju narracyjnych wystaw w Europie. Od lat zgłębiam wiedzę o nowych rozwiązaniach w sztuce wystawienniczej. Chciałam wykorzystać także to doświadczenie w Muzeum Literatury.
Nie ma pani doświadczenia naukowego, związanego z literaturą. Pani specjalnością był teatr.
To prawda, ale Muzeum Literatury nie jest tylko i wyłącznie placówką naukową. Obok badań naukowych realizuje szeroki program wystaw i wydarzeń towarzyszących z różnych dziedzin kultury. A ja mam wieloletnie doświadczenie pracy w środowisku kultury. Byłam pomysłodawczynią zainicjowanego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego corocznego „Narodowego czytania” najważniejszych dzieł polskiej literatury. Kierowałam Naczelną Redakcją Kultury Polskiego Radia, byłam wicedyrektorką TVP Kultura. Musiałam orientować się we wszystkich dziedzinach, w tym także w literaturze, która należała do najważniejszych obszarów zainteresowania w obydwu wspomnianych instytucjach. Nie jest to więc dla mnie nieznany teren.
Jaka była pani wizja Muzeum Literatury?
Muzea dzisiaj stają się instytucjami kultury, gdzie całe pokolenia chcą mądrze, ambitnie, w urozmaicony sposób spędzać czas. Poszerzenie oferty w tym zakresie wydawało mi się niezbędne. Chciałam wzmocnić pozycję tego miejsca poprzez połączenie sił z innymi organizacjami, zajmującymi się literaturą, takimi jak stowarzyszenia pisarzy, polski Pen Club, Klub Księgarza, Instytut Książki czy organizatorzy konkursów literackich. Chodziło o to, żeby Muzeum Literatury stało się domem dla wszystkich polskich środowisk literackich i ważnym miejscem na mapie kulturalnej Warszawy i całej Polski.
Instytucja publiczna, jaką jest Muzeum Literatury, ma duże możliwości, infrastrukturę, świetny profesjonalny zespół i może – obok swoich głównych zadań związanych z zachowaniem i prezentowaniem zbiorów – wzmocnić życie literackie w Polsce.
Jak przebiegała procedura konkursowa od momentu złożenia dokumentów aż po ogłoszenie wyników?
Nic nie wzbudzało niepokoju, może z wyjątkiem czasu. Konkurs trwał bardzo długo, prawie 4 miesiące: ogłoszono go na początku września, spotkanie z komisją było 2 grudnia, a o w wynikach dowiedziałam się dopiero przed świętami. Złożyłam papiery, przeszłam pierwszą formalną weryfikację, następnie wyznaczono mi spotkanie z komisją, bardzo liczną, bo 11-osobową. Rozmowa była merytoryczna, padały pytania dotyczące przepisów, planów merytorycznych, tego, jak działa instytucja tego typu.
Docierały do pani sygnały, że zarząd ma już upatrzonego kandydata?
Słyszałam plotki, że konkurs ma wygrać inna, konkretna osoba, i że działają przy tym jakieś partie polityczne. Ale nie przyjmowałam tego absolutnie do wiadomości. Nie chciałam wierzyć, że jest to możliwe w dzisiejszej rzeczywistości, kiedy nowe władze obiecywały, że konkursy na stanowiska merytoryczne będą transparentne, otwarte i równe i nie będzie dochodzić do nacisków pozamerytorycznych.
Kiedy dowiedziała się pani, że nie będzie dyrektorką?
Dostałam przed świętami pismo, datowane na 18 grudnia, w którym marszałek Struzik poinformował, że komisja wyłoniła mnie jako kandydatkę na dyrektora, ale zarząd województwa mazowieckiego mnie nie powołał. Było tam dziwne sformułowanie: „zarząd zapoznał się z procedurą konkursową, bez podjęcia decyzji o powołaniu pani na wyżej wymienione stanowisko”.
Wyjaśnili dlaczego?
Nie. 23 grudnia dowiedziałam się, że p.o. dyrektora została inna kandydatka.
Aktywistka obywatelska Alina Czyżewska domaga się od wojewody mazowieckiego, aby zaskarżył do sądu uchwałę zarządu w sprawie powierzenia obowiązków dyrektora Muzeum Literatury związanej z KO Beacie Michalec, która konkurs przegrała. Gdyby sąd unieważnił uchwałę i nakazał zarządowi zawarcie z panią umowy, przyjęłaby pani to stanowisko?
Skoro wzięłam udział w konkursie, to znaczy, że chciałam związać swoje następne lata z Muzeum Literatury. Sam pan jednak rozumie, że sytuacja, w której pracodawca zatrudniałby mnie na polecenie sądu, stwarzać może wiele trudnych problemów.
Zarząd zapowiada tymczasem, że ogłosi nowy konkurs. Weźmie pani w nim udział?
Nie wystartuję ponownie w konkursie na dyrektora Muzeum Literatury, bo ja go już wygrałam. Nie widzę powodu, żeby wygrywać go po raz drugi, zwłaszcza że nikt nie umie racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego moje zwycięstwo się nie liczy.
Nie słyszałam jeszcze, aby na zawodach sportowych, na przykład po biegu na 100 metrów, ktoś mówił biegaczom: „Spróbujcie państwo jeszcze raz. Stańcie i jeszcze raz biegnijcie”. Jeżeli są jakieś wątpliwości co do wyniku, sprawdza się ewentualnie fotokomórkę i weryfikuje. Ale nie powtarza się biegu, kiedy są już wiarygodne wyniki.
Poza tym urzędnicy chyba nie rozumieją, że start w takim konkursie i uzyskanie dobrego wyniku wymaga wielu przygotowań i wysiłku. Mam jeszcze raz przygotować swój program? Jak to ma wyglądać? Po co?
Czy nie przypomina to pani reasumpcji w Sejmie za czasów PiS? Czyli ponownego głosowania, które marszałkowie z PiS zarządzili w kilku przypadkach, kiedy poprzednie nie było po myśli partii.
Pomyślałam o tym. Różnica polega na tym, że to nie jest ponowne głosowanie, ale przeprowadzenie od nowa całej procedury. Nowi kandydaci, nowe aplikacje, ponownie cztery miesiące oczekiwania. To jest kuriozalne i niegodne. Zwyczajnie tego nie rozumiem. To tak, jakby ktoś strzelał z bacika, a my będziemy skakać coraz wyżej i wyżej. Żeby udowodnić, że cały czas umiemy skakać.
Czy takie działania zarządu województwa mazowieckiego budują zaufanie niezbędne we współpracy dyrektora instytucji kultury z organizatorem?
Wolę nie odpowiadać na to pytanie. Każdy jest w stanie ocenić tę sytuację samodzielnie.
publicysta, kurator teatralny, dramaturg. Absolwent teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w latach 1994-2012 dziennikarz działu kultury „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Zbigniewa Raszewskiego dla najlepszego polskiego krytyka teatralnego (1995). Opublikował m.in. antologie polskich sztuk współczesnych „Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne” (2003) i „Made in Poland. Dziewięć sztuk teatralnych z Polski” (2006), a także zbiór wywiadów z czołowymi polskimi ludźmi kultury „Bitwa o kulturę #przyszłość” (2015), wyróżniony nagrodą „Gazety Wyborczej” w Lublinie „Strzała 2015”. Od 2014 związany z TR Warszawa, gdzie odpowiada za rozwój linii programowej teatru oraz pracę z młodymi twórcami i twórczyniami.
publicysta, kurator teatralny, dramaturg. Absolwent teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w latach 1994-2012 dziennikarz działu kultury „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Zbigniewa Raszewskiego dla najlepszego polskiego krytyka teatralnego (1995). Opublikował m.in. antologie polskich sztuk współczesnych „Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne” (2003) i „Made in Poland. Dziewięć sztuk teatralnych z Polski” (2006), a także zbiór wywiadów z czołowymi polskimi ludźmi kultury „Bitwa o kulturę #przyszłość” (2015), wyróżniony nagrodą „Gazety Wyborczej” w Lublinie „Strzała 2015”. Od 2014 związany z TR Warszawa, gdzie odpowiada za rozwój linii programowej teatru oraz pracę z młodymi twórcami i twórczyniami.
Komentarze