0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

Kopalnia odkrywkowa w Złoczewie miała być jedną z największych inwestycji węglowych w Europie. Ponad 6 tysięcy hektarów powierzchni, złoża wystarczające do 2060 roku, praca dla tysięcy osób i węgiel dostarczany do ogromnej elektrowni w Bełchatowie – takie plany miała państwowa spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.

Teraz jednak wizja ogromnej odkrywki w województwie łódzkim coraz bardziej się oddala. Po pierwsze – wydobywanie węgla do 2060 roku, przy obecnych celach klimatycznych zakładających neutralność do 2050 roku, nie będzie możliwe. Po drugie – same władze lokalne, do tej pory przychylne planom PGE, stawiają spółce ultimatum. Burmistrz Złoczewa, Dominik Drzazga, wysłał list otwarty do władz PGE, pisząc, że jeśli do końca roku nie usłyszy konkretów, gmina będzie musiała postawić na inny kierunek rozwoju. Na szali są także 33 wsie, które przed rozpoczęciem prac na terenie odkrywki musiałyby zostać wysiedlone oraz ogromna cena, jaką PGE musiałoby zapłacić za budowę kopalni.

Straty dla środowiska i mieszkańców

„Z rozmów z mieszkańcami naszej gminy wynika, że zdecydowana większość popiera odkrywkę. Zdają sobie sprawę, że jest to duża ingerencja w środowisko, ale jednak uważają, że da to impuls do rozwoju” – mówiła w 2018 roku była już burmistrz Złoczewa Jadwiga Sobańska w rozmowie z OKO.press.

To właśnie wtedy Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Łodzi wydała pozytywną decyzję dla inwestycji, a wizja powstania odkrywki stała się realna.

Organizacje pozarządowe od razu zwracały uwagę na skutki dla środowiska, jakie może przynieść tak duża kopalnia. Wydobycie i spalanie węgla brunatnego ze „Złoczewa” oznaczałoby emisję ton rtęci, kadmu, ołowiu, metanu i dwutlenku węgla do atmosfery. Eksploatacja złoża wiązałaby się z eksplozjami i wstrząsami sejsmicznymi. Co więcej, powstałby tak zwany lej depresyjny, czyli obniżone lustro wód podziemnych na terenach przylegających do kopalni. Według szacunków PGE, miałby powierzchnię 31 tys. hektarów.

Odkrywka nie tylko wymagałaby wysiedlenia 33 wsi, ale także przyniosłaby straty w rolnictwie. „W okresie 76 lat, czyli od rozpoczęcia odwadniania terenu do pełnej odbudowy podziemnych poziomów wodonośnych wokół wyeksploatowanej już odkrywki, ubytek przychodów w rolnictwie wyniesie od 5,3 mld zł do 18,5 mld zł, zaś w przemyśle rolno-spożywczym od 4,6 mld zł do 17,4 mld zł. Łącznie zatem rolnicy i lokalni przedsiębiorcy rolno-spożywczy nie wytworzą produkcji o wartości od 9,9 mld zł do 35,9 mld zł” – komentował dr Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który przeanalizował skutki inwestycji na zlecenie Greenpeace i Fundacji EKO-UNIA.

W okolicy planowanej kopalni powstało stowarzyszenie „Nie dla odkrywki Złoczew”. Jego członkowie zwracają uwagę na kolejne konsekwencje wydobycia węgla na tym terenie – zniszczenie ekosystemu rzeki Oleśnicy, negatywny wpływ na zdrowie, hałas, pył unoszący się w powietrzu, a także spadek wartości gruntów oraz niewystarczające odszkodowania dla wysiedlonych mieszkańców. Stowarzyszenie zwracało uwagę także na to, że do momentu wykupienia gruntów przez PGE, ich właściciele będą żyli w zawieszeniu.

Ta ostatnia obawa się potwierdziła. Do dziś, od dwóch lat, nie zapadły żadne wiążące decyzje. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska już dziewięć razy przekładała termin wydania pozwolenia środowiskowego. Najnowszy jest wyznaczony na 31 sierpnia. Na terenach przeznaczonych pod kopalnię (czyli na około połowie terenu gminy Złoczew) nie powstają żadne inwestycje.

Burmistrz stawia ultimatum

Obecny burmistrz, Dominik Drzazga, napisał w tej sprawie list do Wojciecha Dąbrowskiego, prezesa zarządu PGE. „Największą bolączką dla społeczeństwa jest brak konkretnych decyzji, a spekulacje medialne coraz bardziej niepokoją mieszkańców i rodzą nowe pytania - kopalnia powstanie, czy nie. Odłożone są w czasie inwestycje w gospodarstwa rolne i przedsiębiorstwa. Narasta frustracja związana z okresem oczekiwania i pojawiają się pytania: Co dalej robić? Czy szukać nowego miejsca po tym, gdy inwestycja w odkrywkę stanie się realna. Czy spokojne gospodarować na roli przekazywanej z pokolenia na pokolenie?” - czytamy w nim.

Drzazga podkreśla, że gmina popierała plany PGE, ale jeśli do końca tego roku nie zapadną wiążące decyzje, samorząd będzie „zmuszony do zmiany strategii oraz przeznaczenia terenów”. Zmiana studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego na razie przynajmniej nie będzie jednak łatwa. Przeciwnicy „Złoczewa” zaskarżyli studium, a w listopadzie 2018 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Łodzi przyznał im rację.

„Studium zagospodarowania gminy jest niezbędne do uzyskania koncesji na wydobycie, a właśnie zostało przez sąd unieważnione” – komentował wtedy dr hab. Leszek Pazderski, ekspert ds. polityki ekologicznej Greenpeace.

Gmina Złoczew odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który jeszcze sprawy nie rozpatrzył. Dopóki nie zapadnie wyrok, procedowanie zmian w studium nie jest możliwe.

„Wierzę w to, że do końca roku ta decyzja NSA będzie podjęta” – mówił Dominik Drzazga w rozmowie z portalem Sieradz Nasze Miasto. „Poprosiłem naszego radcę prawnego, aby zwrócił się do NSA o przyspieszenie działań, żeby sąd w terminie pilnym podjął decyzję. W międzyczasie będziemy się przygotowywać do tego, żeby ewentualnie przyjąć nowe studium” – dodał.

PGE nie mówi wprost

Odpowiedź prezesa zarządu PGE na list burmistrza przyszła po dwóch tygodniach. Jak informuje biuro prasowe spółki, Wojciech Dąbrowski napisał m.in. o „wymogach formalnych procesu uzyskania koncesji, w tym o zaskarżeniach organizacji pozarządowych, które wpływają na wydłużenie procesu koncesyjnego”. Podkreślił także, że projekt złoża „Złoczew” jest analizowany „z perspektywy nadziei jak i obaw Mieszkańców oraz korzyści jak i strat ekonomicznych a samo uzyskanie koncesji nie będzie tożsame z rozpoczęciem realizacji inwestycji, której powodzenie zależeć będzie w głównej mierze od otoczenia regulacyjnego w kraju i Unii Europejskiej” (pisownia oryginalna).

Prezes proponuje burmistrzowi spotkanie, a jednocześnie zapowiada, że jesienią PGE opublikuje swoją nową strategię do 2030 z perspektywą do 2050 roku.

Konkretów wciąż brakuje, ale klimat wokół odkrywki „Złoczew” jest coraz gorszy. Problemem dla PGE jest nie tylko ogólnoeuropejskie odchodzenie od węgla, ale także koszt wybudowania kopalni. Szacuje się, że inwestycja pochłonęłaby 10-15 miliardów złotych.

Instytutu Ekonomii Energii i Analiz Finansowych wyliczył, że to zagroziłoby płynności finansowej spółki. A PGE przez spadającą wartość węgla już jest w trudnej sytuacji – w 2019 roku jej wynik netto to 4 miliardy złotych na minusie.

Sasin zapowiada transformację

O przyszłość „Złoczewa” martwi się także posłanka PiS z regionu bełchatowskiego, Małgorzata Janowska. Napisała w tej sprawie interpelację do ministra aktywów państwowych, Jacka Sasina. Jej zdaniem „eksploatacja węgla zapewnia stabilność zatrudnienia pracowników w sektorze energetycznym”, a odchodzenie od niego „wiąże się z ryzykiem wyłączeń prądu oraz możliwością szantażu”.

Sasin, podobnie jak PGE, nie odpowiada wprost. Przypomina, że na decyzję GDOŚ trzeba poczekać do końca sierpnia i podkreśla, że

„polska energetyka będzie w następnych latach oparta na węglu, jednak dywersyfikacja źródeł energii już się dokonuje, a transformacja branży energetycznej będzie w najbliższych latach jednym z ważniejszych działań rządu.”

Złoczew jak Ostrołęka?

„Odkrywka nie powstanie. Pytanie, czy powstanie początek >>Złoczewa<<” – mówi OKO.press Jakub Gogolewski z Fundacji Rozwój Tak-Odkrywki Nie. „Jest wciąż możliwość, że z powodów politycznych ktoś jednak zdecyduje, że budowa ruszy. Ale powody polityczne będą jedynymi – ekonomicznie ta inwestycja nie ma żadnego uzasadnienia. Jednak o budowie Ostrołęki C też mówiło się od początku, że nie ma sensu, a jednak ruszyła. W przypadku Złoczewa cały proces decyzyjny już trwa bardzo długo, a im dłużej będzie trwał, tym mniej prawdopodobne, że odkrywka powstanie. Jeśli miałbym oceniać dziś, to myślę, że z 80-procentową pewnością mogę powiedzieć, że kopalni w Złoczewie nie będzie” – komentuje.

Jak podkreśla Gogolewski, „Złoczew” uzyskał jedynie decyzję środowiskową z rygorem natychmiastowej wykonalności od łódzkiego RDOŚ. PGE wciąż nie ma koncesji na wydobycie ani pozwolenia GDOŚ. Nawet plan zagospodarowania przestrzennego, zakładający powstanie odkrywki, został uchylony przez WSA.

„To nie wszystko” – zaznacza i dodaje: „Taką kopalnię będzie bardzo trudno ubezpieczyć. Obecnie tylko PZU decyduje się na ubezpieczanie inwestycji węglowych. Dlatego powstanie >>Złoczewa<< to nie tylko kwestia rządu i jego woli politycznej. To także wiele innych czynników, z których większość wskazuje na to, że inwestycja nie ma racji bytu.”

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze