W najnowszym sondażu Ipsos* dla OKO.press zapytaliśmy, co według Polek i Polaków jest największą wadą szkół. W ten sposób chcieliśmy sprawdzić, które narracje o edukacji przebijają się do opinii publicznej.
Czy wygrywa opowieść o szkole, która choć została zreformowana przez ekipę dobre zmiany (Zalewska, Piontkowski, Czarnek), wciąż nie dość przykłada się do wychowania patriotycznego i musi odpierać ataki liberalno-lewicowej propagandy?
A może, po części dzięki pandemii, coraz więcej osób widzi, że podstawa programowa jest anachroniczna i przeładowana, a dzieci nie mają zapewnionej dostatecznej opieki psychologicznej?
Wśród dziewięciu wskazanych przez nas wad, badani mogli wybrać maksymalnie trzy odpowiedzi.
Aż 46 proc. uważa, że problemem jest zbyt szczegółowa wiedza i przeładowany program.
A jednocześnie 32 proc. przyznaje, że w szkole jest za mało wiedzy i umiejętności potrzebnych w XXI wieku.
Innymi słowy, dzieci i młodzież uczą się za dużo, ale nie tego co trzeba. Jest to diagnoza wielu autorów OKO.press (zobacz kilkadziesiąt tekstów).

Przeczytaj także:
Szkoła jest jak XIX-wieczna fabryka, a tu trzeba skoczyć w XXI wiek
3 listopada 2019
Na trzecim miejscu jest brak rzetelnej edukacji seksualnej — taką odpowiedź wskazało 27 proc. badanych.
Co czwarta osoba źródeł problemów doszukuje się zupełnie, gdzie indziej. Są nimi rozleniwieni uczniowie i niedostateczna dyscyplina.
23 proc. wskazało też na niewystarczające wsparcie psychologiczno-pedagogiczne dla uczniów,
22 proc. — słabe przygotowanie merytoryczne nauczycieli,
a 19 proc. — za dużo rywalizacji, egzaminów i stresu.
Najrzadziej badani wybierali: zbyt mało treści patriotycznych (10 proc.), a także lewicowo-liberalną propagandę, która dociera do szkół (12 proc.).
Młodym brakuje edukacji seksualnej
Żeby lepiej zrozumieć otrzymane wyniki, musimy przeanalizować odpowiedzi w podziale na wiek.
Dla młodych (18-29 lat), dla których wspomnienie edukacji jest najbardziej żywe, największą wadą jest brak edukacji seksualnej. Wskazała ją prawie połowa badanych (49 proc.). Może to być także refleks zamachu obecnej władzy na prawa reprodukcyjne, który młodzi ludzie przeżywają szczególnie osobiście. Nakaz rodzenia płodów skazanych na śmierć czy ciężką chorobę, unaocznia brak edukacji, która mogłaby pomóc w uniknięciu niechcianej ciąży.
Dalej doskwiera im szczególnie: program nauczania, który nie odpowiada na wyzwania XXI wieku, a także brak wsparcia psychologicznego.
Czerwona lampka zapala się przy pytaniu o przygotowanie merytoryczne nauczycieli. Negatywnie ocenia je niemal co trzecia młoda osoba (29 proc.).
Co ciekawe, to, co dla rządzących jest konikiem, czyli wychowanie w tradycji patriotycznej, a także obrona młodzieży przed liberalno-lewicowo propagandą, zupełnie nie znajduje odzwierciedlenia w odpowiedziach młodych.
Dla nich szkoła to miejsce, które w różnym wymiarze nie przygotowało ich do dorosłości.
Negatywny obraz publicznej edukacji w tej grupie wiekowej otrzymaliśmy też w odpowiedziach na pytanie sondażu, w którym sprawdzaliśmy, ile osób wolałoby wyjąć dziecko z systemu edukacji publicznej i posłać do szkoły społecznej lub prywatnej.
Zderzenie aspiracji z rzeczywistością sprawia, że szkoła jawi się jako anachroniczna instytucja, która nie zwiększa szans na sukces życiowy. I to nie tylko w życiu zawodowym, bo jak widać w odpowiedziach, ogromnym problemem jest dla młodych także brak edukacji seksualnej, a także opieki psychologicznej.
Po pierwsze, podstawa programowa!
Wśród grup, w których statystycznie znajdziemy najwięcej rodziców, odpowiedzi rozkładają się inaczej.
Na pierwszym miejscu bezapelacyjnie znajduje się przeładowany program.
Tę zgodność można uznać za najlepszą recenzję reformy edukacji Anny Zalewskiej, która jeszcze mocniej obciążyła uczniów szczegółową wiedzą, a część nauki zepchnęła na dom. Plaga zadań domowych to temat, który rodzice podnoszą od początku reformy, jednak pandemia ujawniła też, jak niedopasowany do cyfrowych możliwości jest system oparty na podawczym przekazywaniu wiedzy i wkuwaniu.
Problem bezsensownego kucia szczegółowych informacji (jakby nie było smartfonów i internetu) został odkryty przez wielu dorosłych „dzięki” COVID-19. Edukacja zdalna sprawiła, że rodzice z bliska przyjrzeli się, czego uczą się ich dzieci, a nawet musieli im w tym pomagać.
Według trzydziestolatków szkoła oferuje też za mało wiedzy dopasowanej do XXI wieku (45 proc.), a także nie dość wspiera uczniów (31 proc.).
Wśród czterdziestolatków najwięcej znajdziemy tych, którzy nie cenią merytorycznego przygotowania nauczycieli (30 proc.).
To zjawisko, o którym mówią eksperci. Coraz częściej, rodzice podchodzą z nieufnością do nauczycieli, co sprawia, że zamiast współpracować, toczą walki o to, kto ma rację. W Polsce, mimo doświadczeń bezprecedensowego strajku z kwietnia 2020 i argumentów, jakie wtedy padły, wciąż pokutuje też przekonanie, że nauczyciele są leniwi i roszczeniowi: mało pracują, mają długie wakacje, wciąż coś im nie pasuje.
Co trzeci czterdziestolatek chciałby też dla dziecka rzetelnej edukacji seksualnej.
Za to pięćdziesięciolatkowie najczęściej wskazują, że to uczniowie są rozleniwieni, a szkoła nie dość dba o dyscyplinę (35 proc.). Podobnie odpowiadali też sześćdziesięciolatkowie (30 proc.).
Wyborca PiS chce więcej dyscypliny i patriotyzmu
Jak widzi szkołę wyborca PiS? Aż 40 proc. uważa, że jest w niej za mało dyscypliny, za to uczniowie są rozleniwieni.
Jednak co trzecia osoba (33 proc.) negatywnie ocenia program nauczania, podnosząc koronny argument przeciwników reformy edukacji: zbyt szczegółowa i przeładowana podstawa.
Wśród wyborców PiS znajdziemy też największą grupę tych, którzy uważają, że w szkole wciąż jest za mało treści patriotycznych. Są oni też krytyczni względem nauczycieli, co można tłumaczyć narracją rządu z czasu strajku.
Za to tylko 7 proc. elektoratu rządzącej partii wskazało, że w szkole brakuje rzetelnej edukacji seksualnej.
Odpowiedzi wyborców Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 Szymona Hołowni pokrywają się. Wśród największych wad i zaniedbań polskiej szkoły znajdziemy:
- szczegółowy i przeładowany program;
- brak edukacji seksualnej;
- wiedza i umiejętności niedostosowane do wyzwań XXI wieku;
- a także niedostateczne wsparcie pedagogiczno-psychologiczne.
Elektorat Lewicy, na który składają się głównie osoby młode, wybrał dokładnie ten sam zestaw problemów, ale w innych proporcjach. Na pierwszym miejscu, jako zdecydowane wskazanie, znalazła się edukacja seksualna (66 proc.).
Za to wśród wyborców Konfederacji najwięcej znajdziemy tych, którzy martwią się liberalno-lewicową ideologią rzekomo infekującą szkoły (17 proc.).
Czarnek – edukacyjny taran spodoba się elektoratowi PiS
Jak na te problemy odpowiada MEiN? Najnowsze plany ogłoszone przez ministra Przemysława Czarnka zakładają przegląd podręczników pod kątem treści, głównie – jak słyszeliśmy – z myślą o zachowaniu tradycji, w tym tradycji niepodległościowej i chrześcijańskiej.
Można spodziewać się więc jeszcze więcej „patriotycznej nowomowy PiS”. Jak informuje MEN, książka „Sny wstaną… Grypsy Łukasza Cieplińskiego z celi śmierci” w każdym liceum ogólnokształcącym!”. Będzie też więcej skostniałej wiedzy, co idzie pod włos opinii Polek i Polaków.
Ze zmian zapowiadanych przez ministra cieszyć może się tylko część wyborców PiS, i to raczej ci, którzy ze szkołą mieli styczność pół wieku temu (osoby pow. 60 roku życia).
Ambicją min. Czarnka jest też zwiększenie nadzoru pedagogicznego ze strony kuratoriów oświaty, co oznacza kolejne ukrócenie autonomii nauczycieli. W takim systemie, coraz mniej miejsca jest na naukę, zdobywanie wiedzy, relacje, bo nauczyciel jest udręczony obowiązkami biurokratycznymi.
Co to oznacza dla uczniów? Jeszcze więcej nudy, jeszcze więcej stresu, jeszcze mniej sensu.
*Sondaż Ipsos metodą telefoniczną (CATI) 10-12 lutego 2021 roku. Badanie na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1014. Losowanie próby miało charakter warstwowo-proporcjonalny. Kontrolowano miejsce zamieszkania respondenta pod względem województwa i kategorii wielkości miejscowości.
Cześć panowie, mam na imie Monika 25 lat. Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowanych panów zapraszam do kontaktu najlepiej na moim profilu gdzie zobaczysz moje gorące zdjęcia 😉 http://panieonline.pl/monia89
Ja nie mogę – co ludzie mają z tą dyscypliną? Jeśli dziecko ma problemy edukacyjne to trzeba myśleć, jak je wspomóc, a nie szukać w dziecku "problemu". Zwłaszcza system oświaty mógłby tak patrzeć na problemy dziecka i edukować rodziców o tym, jakiego wsparcia dziecko potrzebuje. Problemy dzieci nie biorą się z kosmosu ani "z lenistwa dziecka". Wynikają albo z trudności wychowawczych (tu trzeba wspierać rodziców systemowo), problemów w funkcjonowaniu w środowisku szkolnym (tu wspierać nauczycieli żeby umieli reagować) albo z jakiejś diagnozy (zaburzenia rozwoju, problemy typu dysleksja itd.). Potrzebujemy m.in. nauczycieli, którzy są dobrze przygotowani do zawodu, systemu wsparcia nauczycieli w postaci doradztwa i superwizji oraz wsparcia psychologicznego i terapeutycznego już w szkołach, a następnie w poradniach psych-ped. To jest szczególnie ważne dla klas, w których są dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, bo to wyzwanie dla dziecka, rodziców i szkoły. Już nie wspominam o dostosowaniu programu, który w pewnych miejscach nie wiem doprawdy komu ma służyć, ale chyba nie dzieciom. Myślę, że warto zastanowić się z rodzicami i nauczycielami, co można zrobić w ramach istniejącego systemu? Gdzie potrzebują wsparcia? Jakie potrzeby mają szkoły, czego im brakuje żeby odpowiedzieć na potrzeby dzieci? Ale czego ja się spodziewam po polityce…
Myślę, że powinna Pani zabrać głos w tej ankiecie właśnie na temat problemów z systemem edukacji https://grzegorzczekala.pl/calmedu/eduinne/calm-talks/
Dziękuję za info, ciekawa inicjatywa 🙂 Myślę, że psycholodzy, zwłaszcza zajmujący się edukacją, procesami uczenia się oraz psychologią rozwojową powinni być bardziej obecni w debacie na temat szkolnictwa.
Jak to w powiedzeniu "i Herkules d..pa, gdy narodu kupa". Trudno jest ogarnąć zbyt liczne klasy, trudno też dotrzeć do każdego ucznia z osobna. Cięzko też wbijać wiedzę do głów na siłę. A tego oczekuje się od nauczycieli. Brak też jest często dyscypliny wśród uczniów, a rodzice często bronią ich jak matka łobuza, wzmagając problem. Plagą też jest nauka regułek i wzorów, bez przełożenia tego na codzienną praktykę. Potem mamy wykształconych teoretyków, którzy nie potrafią wykorzystać tej wiedzy…
Dopóki polska szkoła będzie traktowana jako miejsce formowania spolegliwych, przyszłych wyborców, a nie miejsce zdobywania wiedzy i przygotowania młodych ludzi do życia we współczesnym świecie, nic się nie zmieni. Polską szkołę trzeba odbić z rąk partyjnych i kościelnych nadzorców i oddać w ręce mądrych fachowców.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Szkoła ma uczyć życia. Nikomu nie jest potrzebna wiedza, że w 1333 r. pobiliśmy Krzyżaków, ale przyda się wiedza o hakerach, o ochronie środowiska, czyli ekologii.
Bicie wielką pianę o tym, jak kiedyś byliśmy wielcy i wspaniali jest ostatnią głupotą, dla mnie przynajmniej.
Panie Pawle jeśli ma Pan więcej przemyśleń na temat edukacji to myślę że zainteresuje Pana ta fundacja https://grzegorzczekala.pl/calmedu/eduinne/calm-talks/
Brak forsy…z tego b.kiepskie podręczniki (jest taki przedmiot, dla którego podręcznik na poziomie klasy 4podst.zawiera mnóstwo bzdur), słabe przygotowanie merytoryczne niektórych nauczycieli…raczej zmieniło sié na gorsze, w porównaniu z latami 80ymi XXw. (plusem angielski już w podstawówce, oraz czasem lepiej prowadzona informatyka)…dodatkowo był/jest? taki moment, że dla tzw.gospodarki problemem się stał brak uczelni zawodowych…ogólnie problemem są pracownicy ministerstw wprowadzających zmiany (uciąć im kasę, zabrać auta i inne dodatki, to przestaną kombinować), tu w porównaniu z Prlem nic sié nie zmieniło…ciekawe kto będzie wybierał jakie przedmioty maja zostać, a jakie trzeba usunąć (najlepiej wybrać przedmioty podstawowe np.polski, matematyka, języki obce, a resztę uczeń mógłby dobierać sobie sam -np.religię lub etykę lub muzykę lub extra ekologié/ochronę środowiska/ploteczki o hakerach (są blogi o cyberbezpieczeństwie i swoje braki w tej dziedzinie spokojnie można uzupełnić samemu bez zmuszania innych do pomocy w tym względzie))…a ta rozreklamowana ekologia i ochrona środowiska jest w ramach biologii, \"wiedza o hakerach\" (też niektórzy sobie szukają tematu) jest/może być w ramach przedmiotu informatyka…wiedza patriotyczna to pewnie te pseudolegendy o orle z Gniezna, o tych 3 imigrantach do których po 1945 wciśnięto Rusa?
Za mało osób się pyta jak powinna wyglądać edukacja – tutaj sensowna ankieta w której każdy może powiedzieć co myśli na ten temat, a może coś wartościowego z tego wyjdzie. https://grzegorzczekala.pl/calmedu/eduinne/calm-talks/
Musimy rozmawiać, aby obrać jeden kierunek na lata, a nie co lato go zmieniać. System edukacji powinien przygotować uczniów do życia w tak złożonym i szybko rozwijającym się świecie, a to przecież niemożliwe aby jakakolwiek grupa ekspertów oświatowych – nawet najbardziej wybitnych – znała się na wszystkim. Potrzebujemy wysłuchać nie dziesiątek specjalistów, a przynajmniej tysięcy różnych osób.
Świetną alternatywą do obecnego systemu edukacji jest nauczanie domowe.
https://dziennikbaltycki.pl/edukacja-domowa-w-polsce-ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-skali-europy/ar/c5-15576421