0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. by Qassem al-KAABI / AFPFot. by Qassem al-KA...

Prezydent Ibrahim Raisi i szef dyplomacji Hosejn Amir-Abdollahian zginęli w katastrofie helikoptera w prowincji Wschodni Azerbejdżan w Iranie. Wiadomość o śmierci polityków przekazały irańskie media w poniedziałek 20 maja 2024 rano.

Przeczytaj także:

Wypadek. Pogoda czy brak części?

Po trwającej całą noc akcji poszukiwawczej dziś rano służby ratunkowe odnalazły wrak helikoptera i ciała pasażerów. Poza prezydentem i ministrem spraw zagranicznych maszyną podróżowali Malik Rahmati, generalny gubernator Wschodniego Azerbejdżanu, oraz Mohammad Ali Al-e Haszem, przywódca modlitw piątkowych w stolicy prowincji, Tabrizie. Zginęło też trzech pilotów oraz szef ochrony prezydenta Raising z Korpusu Strażników Rewolucji. Urzędnicy wracali z granicy z Azerbejdżanem, gdzie uczestniczyli w inauguracji wspólnego projektu tamy na rzece Araks.

Uważa się, że przyczyną wypadku była zła pogoda, przede wszystkim gęsta mgła. Teren, na którym musiał awaryjnie, “twardo” lądować, lub rozbił się helikopter, jest niezwykle trudno dostępny. To górzysty (ponad 2500 m n.p.m.), gęsto zalesiony, objęty ochroną UNESCO rezerwat Asbaran. W trwającą ponad 10 godzin akcję zaangażowano wszystkie dostępne siły – ratowników, wojsko, Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, elitarne służby specjalne.

Pirhosejn Kolivand, dyrektor irańskiego Czerwonego Półksiężyca, powiedział, że 65 ekip ratowniczych miało problem z dotarciem na miejsce wypadku przez złe warunki atmosferyczne.

Eksperci zwracają też uwagę, że liczne sankcje nałożone na Iran praktycznie uniemożliwiały zakup oryginalnych części zamiennych do floty samolotów i śmigłowców – wszystkie naprawy dokonywane były własnym sumptem.

Helikopter, w którym zginął prezydent, to amerykański Bell 412 wyprodukowany w 1979 roku. Podobne wypadki zdarzały się w najnowszej historii Iranu stosunkowo często. W podobnych katastrofach w ostatnich latach zginęło dwóch innych ministrów i dwóch dowódców wojskowych; prezydent Mahmud Ahmadineżad przeżył awaryjne lądowanie swojego helikoptera.

Prokurator bez wykształcenia. Kim był Ibrahim Raisi

Ibrahim Raisi został wybrany na prezydenta w 2021 roku. Wybory, w wyniku których doszedł do władzy, stanowiły przedmiot kontrowersji. Rada Strażników – organ, który decyduje o tym, kto z potencjalnych kandydatów zostanie w ogóle do startu w wyborach dopuszczony – z ponad 600 kandydatur pozostawiła siedem, usuwając z drogi Raisiego wszystkie rozpoznawalne i znaczące nazwiska. W tym byłych prezydentów Alego Rafsandżaniego i Mahmuda Ahmadineżada.

Manipulacje przy liście nazwisk poskutkowały historycznie małą frekwencją. Do urn ruszyło jedynie 48,8 proc. Irańczyków (co nam może wydawać się wynikiem przeciętnym, ale w Iranie należy do fatalnych), dając wyraz swojemu niezadowoleniu, niezgodzie i poczuciu braku wiary w moc sprawczą głosu. Za prezydentury Raisiego takie przekonanie zostało tylko umocnione. W tegorocznych wyborach do parlamentu frekwencja była jeszcze niższa, oscylując w okolicach 41 proc. w skali kraju, a w Teheranie jedynie 8 proc.

Droga Raisiego jest nierozerwalnie związana z porewolucyjnym reżimem. Co ciekawe, kiedy jako dwudziestolatek zaczynał pracę w prokuraturze, nie mógł pochwalić się nawet prawniczym wykształceniem.

Historyczka Roya Boroumand w ABC News tłumaczyła ten fenomen w następujący sposób: „Raisi jest tylko żołnierzem. Dobrym żołnierzem. Kimś, kto z całą mocą robi dokładnie to, co kazano mu zrobić”.

W istocie, rozkazy wykonywał z wyjątkową lojalnością

Jako 28-latek był jednym z czterech prokuratorów, którzy podpisywali wyroki śmierci na więźniów politycznych, którzy po rewolucji zaludnili irańskie więzienia. Życie straciło w ten sposób od 3,5 tysiąca do nawet 5 tysięcy osób.

By wylądować z pętlą na szyi na wysięgniku żurawia (ten styl egzekucji upodobały sobie bowiem władze Islamskiej Republiki) wystarczyło niewiele

– często jedna nieprzemyślana odpowiedź podczas przesłuchania (pytania dotyczyły na ogół stosunku do religii lub woli walki za Islamską Republikę na froncie z Irakiem).

Dokonania Raisiego jako prezydenta wielu obserwowało z trwogą. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, Hasana Rouhaniego, który podpisał tzw. umowę nuklearną i otworzył Iran na kontakty z Zachodem, Raisi wybrał kurs bardziej konfrontacyjny, jednocześnie zbliżając się do Chin i Rosji, którą poparł w wojnie z Ukrainą, sprzedając Moskwie irańskie drony Szahid.

Co czeka teraz Iran?

Art. 131 konstytucji Islamskiej Republiki dokładnie opisuje, co dzieje się w przypadku impeachmentu, choroby lub śmierci prezydenta. Jego obowiązki przejmuje pierwszy wiceprezydent, a rada złożona z niego, szefa sądownictwa i marszałka Madżlesu (irańskiego parlamentu) w ciągu maksymalnie 50 dni musi zorganizować wybory. Raisiego zastąpił już więc Mohammad Muchbar, nieszczególnie dobrze znany polityk-administrator, który odpowiadał m.in. za implementację projektów ekonomicznych.

Jeszcze łatwiej rzecz ma się z ministrem spraw zagranicznych. Następcę Hosejna Amira-Abdollahiana wybrał Ali Chamenei. Zgodnie z przewidywaniami, to Ali Bagher Kani, dotychczasowy wiceminister ds. politycznych.

Ten doświadczony dyplomata w przeszłości negocjował m.in. kwestie nuklearne i zwolnienie irańskich więźniów przez USA.

W historii Iranu to nie pierwsza tego rodzaju sytuacja

  • Pierwszy prezydent porewolucyjnego Iranu, Abolhassan Banisadr, został poddany procedurze impeachmentu.
  • Jeszcze mniej szczęścia miał jego następca, Mohammad-Ali Radżai – ten zginął w zamachu bombowym zaledwie dwa tygodnie po objęciu stanowiska.

W rozpisanych po jego śmierci wyborach zwyciężył Ali Chamenei, obecny polityczny i duchowy lider kraju.

Czy w związku z nadchodzącymi wyborami należy oczekiwać zmiany kursu np. w polityce zagranicznej?

Najkrócej mówiąc – nie.

Prezydenckie prerogatywy ograniczają się głównie do polityki wewnętrznej. Wszystkie najważniejsze decyzje, w tym te dotyczące polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, podejmuje tzw. Najwyższy Przywódca. Nie jest on wybierany w powszechnych wyborach, a przez 88-osobową Radę Ekspertów. Od 1989 stanowisko to niezmiennie piastuje właśnie Chamenei.

„Prezydent jest w Iranie dopiero drugą najważniejszą osobą w kraju” – przypomina Mehdi Khalaj z Washington Institute. – "Nie spodziewam się, żeby ta sytuacja miała znaczące konsekwencje. Abbas Aragczi, sekretarz irańskiej Strategic Council on Foreign Relations, powiedział państwowej telewizji, że »nie będzie żadnych zakłóceń w aparacie polityki zagranicznej«”.

Arash Azizi, pisarz, historyk i wykładowca Clemson University zwraca uwagę, że sam Raisi nie był postacią wagi ciężkiej w irańskiej polityce. – „Był prezydentem od przybijania pieczątek” – powiedział OKO.press. – „Inni go wykorzystywali, dlatego dano mu prezydenturę w 2021. Chamenei był pewien, że ze strony kogoś takiego nic mu nie grozi”.

Choć śmierć Raisiego nie wstrząśnie reżimem, może nieco przesunąć ośrodek ciężkości w polityce wewnętrznej, robiąc miejsce dla polityków o bardziej liberalnej proweniencji. – „Raisi ośmielił niektórych ultratwardogłowych, na przykład tych, którzy odnieśli taki sukces w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Jego odejście może być dobrą wiadomością dla bardziej umiarkowanych konserwatystów, jak Baqer Ghalibaf, marszałek parlamentu, który przez twardogłowych był zaciekle atakowany. Teraz może po raz kolejny spróbować wystartować na prezydenta” – uważa Azizi.

Potencjalny supreme leader

Jak zauważa Khaleji, śmierć Chameneiego może być problemem nie z powodu gwałtownego odejścia prezydenta, ale potencjalnego kandydata na następcę Alego Chameneiego. – „Jestem przekonany, że szykowano go do tej roli” – mówi ekspert.

Raisi był przez wielu wymieniany jako jeden z najsilniejszych kandydatów do objęcia stanowiska Najwyższego Przywódcy.

"Reżim stracił potencjalnego najwyższego przywódcę, w którego przez lata zainwestował mnóstwo zasobów.

Ajatollah Chamenei był przekonany, że znalazł lojalnego następcę, który zachowa jego dziedzictwo szyickiego nacjonalizmu, ideologiczną sztywność i zdobycze rewolucji za cenę odrzucenia praw człowieka" – komentuje Koroush Ziabari, irański dziennikarz.

Jego zdaniem Raisi był wymarzonym kandydatem wpływowego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej jako polityk łatwy do zmanipulowania. – „Raisi nie miał żadnej wizji państwa, niewielkie zrozumienie złożonych dynamik polityki zagranicznej, gospodarki, ochrony zdrowia, edukacji czy nawet wojska. Był najlepszym kandydatem, by wypełnić rolę stworzoną dla niego przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Każdy inny będzie mniej posłuszny i stawiać będzie większy opór Korpusowi” – podsumowuje.

Reakcje Irańczyków

W najbliższych dniach będziemy obserwować, jak reżim stara się wykreować Raisiego na męczennika, który oddał życie sprawie i wiernie służył systemowi. Reakcje irańskiej ulicy są jednak zgoła odmienne.

Wielu pamięta, jak Raisi zapisał się na jednych z najczarniejszych kart w historii Iranu, biorąc udział w porewolucyjnych szwadronach śmierci. Brak sympatii wynika także z przyczyn mniej historycznych.

W ciągu nieco ponad 1000 dni swojej prezydentury Raisi sprzeniewierzył się przedwyborczym obietnicom, ostro dokręcając śrubę w kwestiach obyczajowych, w szczególności praw kobiet.

To za jego kadencji służby bezpieczeństwa zabiły 22-letnią Mahsę Żinę Amini, a później brutalnie rozprawiały się z protestującymi po jej śmierci. Śmierć prezydenta dała powód do świętowania szczególnie tym spośród Irańczyków, którzy ucierpieli podczas antyrządowych protestów lub stracili w nich bliskich (tylko demonstracje po śmierci Mahsy Amini przyniosły ponad 500 ofiar śmiertelnych po stronie protestujących).

Nic więc dziwnego, że irańskie media społecznościowe od wczorajszej nocy zostały dosłownie zalane przez memy i żarty dotyczące wypadku. Większość z nich nie nadaje się do cytowania czy też pokazywania na łamach prasy (dość powiedzieć, że nawiązują np. do Koby’ego Bryanta, gwiazdora koszykówki, który zginął w katastrofie helikoptera).

Zdjęcia dzikich zwierząt, jak niedźwiedzie i wilki, z podpisami “w Was nadzieja narodu”,

należały do najłagodniejszych; podobnie, jak nagrania tańczących młodych ludzi opatrzone komentarzem “tak wygląda mój feed na wieść o wypadku Raisiego”.

„Poza wąską grupą lojalistów rządu nie zobaczymy Irańczyków demonstrujących żałobę, żal. W najlepszym wypadku etyka nie pozwala im na świętowanie czyjejś śmierci. Ale uważają, że to, co się stało, to forma boskiej sprawiedliwości. Fali euforii i celebry, która przetoczyła się przez media społecznościowe, nie można zignorować. Nie jestem pewien, czy w wielu państwach obywatele tak otwarcie świętowaliby śmierć swoich polityków i przywódców” – zauważa Kourush Ziabari, irański dziennikarz.

"Oczywiście te nastroje nie mogą być wyrażane otwarcie, bo Irańczycy żyją w toksycznej autokracji. Ale kiedy niebo nad wieloma miastami rozjaśnia się od fajerwerków, a ludzie w zaciszu swoich domów dzielą się słodyczami i napojami, by uczcić śmierć prezydenta, można wyciągnąć pewne wnioski o legitymacji Islamskiej Republiki.

Jego ostatni projekt dotyczący przymusowego hidżabu był bliski psychologicznemu i fizycznemu znęcaniu się nad kobietami. Było ono usankcjonowane przez państwo i dokonywane przez służby porządkowe.

Jeśli jest się odpowiedzialnym za tyle cierpienia, trudno oczekiwać, że otrzyma się wyrazy sympatii, dobrej woli.

;

Udostępnij:

Jagoda Grondecka

Iranistka, publicystka i komentatorka ds. bliskowschodnich, współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Doświadczenie zdobywała m.in. w ambasadach RP w Teheranie i Islamabadzie. Współautorka publikacji „Muzułmanin, czyli kto? Materiały dydaktyczne dla nauczycieli i organizacji pozarządowych”.

Komentarze