0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska/OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Oto paradoks – żyjemy w świecie, w którym „zewsząd” otacza nas seks. W filmach i serialach fabularnych męsko-damskie relacje częściej kończą się związkiem romantycznym niż przyjacielskim. Na Instagramie i TikToku oglądamy wysportowane, atletyczne ciała, które, wpisując się w wąski kanon piękna, powodują kompleksy dotyczące naszego wyglądu. Pornografia głównego nurtu przypomina fast food – jest tworzona masowo, a my mamy do niej swobodny dostęp w każdym urządzeniu mobilnym.

„Zarówno młode, jak i starsze osoby mogą odbierać filmy pornograficzne nie jako fantazję, tylko coś oczekiwanego. Myślą, że stosunek powinien trwać 20 minut. A przecież film kręci się przez kilka dni i montuje” – komentuje psycholog i seksuolog Michał Sawicki. Seksuolożka i psycholożka Aleksandra Strykier dodaje: „Seks zawsze prowadzi do orgazmu, gra wstępna trwa chwilę. To buduje ogromnie zakrzywiony obraz tego jak stosunek wygląda”.

Tymczasem kolejne badania pokazują, że seks uprawiamy coraz rzadziej. Otwieramy się na niego i jednocześnie zamykamy przed nim drzwi naszych sypialni.

Według tegorocznego Narodowego Testu Zdrowia Polaków tylko 1 proc. Polaków i Polek uprawia seks codziennie, 4 proc. kilka razy w tygodniu, a 22 proc. kilka razy w miesiącu. Najbardziej aktywną grupę stanowią osoby mające 34-44 lata, natomiast najmniej – osoby 65+ i 18-24-letnie.

Nie pomogła pandemia COVID-19. Według badań prof. Zbigniewa Izdebskiego z 2020 roku 46 proc. osób doświadczyła okresów przemęczenia, wyczerpania fizycznego, 31 proc. – wręcz okresu załamania, kryzysu psychicznego. Kondycja psychiczna bezpośrednio wpłynęła na problemy seksualne. W grupie 30-49 lat, która zwykle jest bardzo aktywna seksualnie, zadowolenie z życia seksualnego spadło o 12 punktów proc. (w porównaniu z 2017 rokiem) i wyniosło 59 proc. Jednocześnie 42 proc. ankietowanych unikało życia seksualnego z nowopoznanymi osobami, natomiast dla 32 proc. bycie singlem/singielką stało się uciążliwe.

Powodem zmniejszonego zainteresowania seksem może być stres, zapracowanie, zmęczenie. Ale nie tylko. Seksuolożka i psycholożka Patrycja Wonatowska zauważa, że jedynie niewielka grupa naszych rodaków i rodaczek interesuje się polepszeniem swojego życia łóżkowego czy w ogóle zastanawia się, co znaczy dla niej seksualność. Seks to w dużej mierze też temat żartów. „Istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że w grupie bliskich osób porozmawiamy, co słychać w naszym życiu seksualnym. Natomiast pełne spektrum tematyczne pojawia się, gdy zaczynamy żartować lub też oceniać innych na podstawie ich preferencji, tożsamości, sposobu bycia czy identyfikacji” – komentuje.

Natalia Grubizna, terapeutka i edukatorka erotyczna, uważa, że to społeczne tabu podtrzymywane jest przez brak materiałów, które normalizowałyby współżycie jako ważną i zdrową część naszego życia. Jeśli już szukaliśmy informacji, pojawiało się przekonanie, że »coś ze mną jest nie tak«” – konstatuje. Nie pomagał brak słownictwa i negatywne konotacje, którymi obciążyliśmy seks.

Przeczytaj także:

W Świętokrzyskiem posucha

Czuć jednak powiew zmian. Według Grubizny młode osoby zaczynają traktować zbliżenia przede wszystkim jako zabawę. W przeciwieństwie do millenialsów, którzy stosunku już nie tabuizują, ale traktują bardzo poważnie. Natomiast Wonatowska komentuje: „Pewne grupy osób, m.in. aktywistycznych, bardzo głośno mówią o tym, jak ważna jest edukacja seksualna. Zachęcają do przyjrzenia się naszym potrzebom seksualnym. Ścierają się z osobami, które do tej pory żyły ze wspomnianym tabu. Mogą mieć trudność w zaakceptowaniu ich racji. Natomiast u grupy żyjącej z tabu problematyczne może być użycie konkretnych słów. To od nich z reguły słyszymy określenia typu: »tam na dole«, »to się robi w sypialni«, »o tym się nie mówi« itd.”

Pomiędzy tymi rozbieżnymi podejściem do seksualności – zaznacza Wonatowska – znajduje się najbardziej uprzywilejowana grupa. „W jej domach seks nie był tematem zakazanym, lecz jednocześnie niekoniecznie poruszanym. Może mieć jednak większą ciekawość tego, co zrobić, by stosunek poprawić czy żeby był dużo bardziej satysfakcjonujący.

Ten środek zawłaszczony jest przez heteronormę, bo osoby homoseksualne mają duże mniejsze przyzwolenie na ekspresję".

Co różnicuje nasze upodobania seksualne i podejście do seksu? Cytowany raport Izdebskiego przynosi jedynie ogólne dane dotyczące procentowego rozłożenia na mapie Polski poczucia szczęścia i zadowolenia bądź niezadowolenia z seksu.

Najmniej usatysfakcjonowani są mieszkańcy i mieszkanki województwa świętokrzyskiego (43 proc.). Najbardziej – Podlasia (65 proc.).

Badanie niestety nie wskazuje, jak badane osoby definiują seks.

Według Grubizny trudno o takie dokładne dane. „To kwestia zbyt indywidualna i płynna, aby dało się ją odpowiednio zmierzyć. Nie jest więc tak, że np. osoby z wyższych klas społecznych, a więc z dostępem do edukacji, materiałów itp. czują się w temacie seksualnych eksploracji bardziej swobodnie, natomiast osoby bez takich zasobów są bardziej powściągliwe. Pokusiłabym się raczej o stwierdzenie, że największe znaczenie ma to, jakie postawy nasze otoczenie w nas wykształciło” – mówi.

Michał Sawicki kładzie nacisk na wciąż niski poziom edukacji w Polsce. „Jeżeli sami nie poszukamy rzetelnych informacji, zostajemy z wiedzą, z którą byliśmy/byłyśmy wychowywani/wychowywane – zauważa. W tym wypadku miejsce zamieszkania może być istotne w definiowaniu upodobań seksualnych. Osoby z małych miejscowości czy związane ze społecznością kościelną duplikują stereotypowe, patriarchalne role przypisane mężczyznom i kobietom. Odchodzi się od antykoncepcji, seks traktowany jest jako grzech, a nie przyjemność”.

Sawicki zwraca jednak uwagę, że coraz popularniejszy ruch mówienia o seksie ma przełożenie na zwiększenie naszej świadomości seksualnej, np. kobiety uświadamiają sobie, że nie muszą mieć ochoty na stosunek. Zaczynają też zauważać i zgłaszać przemoc w związku.

W swoim gabinecie Aleksandra Strykier spotyka kobiety, które częściej dają sobie prawo do odkrywania własnej seksualności i do odczuwania przyjemności. Jej słowa znajdują potwierdzenie w raporcie „Seksualna mapa Polki” z 2023 roku. Według niego aż 21 proc. respondentek łatwiej doświadcza orgazmu z samą sobą niż z partnerem, a 8 proc. przyznaje, że partner nie jest w stanie ich zaspokoić. Dlatego też 57 proc. kobiet masturbuje się, żeby sprawić sobie przyjemność.

W raporcie „Seksualność Polaków 2017” Izdebskiego ze stwierdzeniem: „Masturbacja pozwala lepiej poznać swoje ciało i w większym stopniu cieszyć się, przeżywać zaspokojenie swych potrzeb seksualnych” zgodziło się 49 proc. osób ankietowanych. Natomiast 57 proc. osób od 18. do 49. r.ż. uznało, że masturbacja ma dobroczynny wpływ na seksualność; z kolei w grupie 50+ ten odsetek był znacznie mniejszy i wyniósł 39 proc.

Zbyt bogaty bufet

Wspomniana na początku wszechobecność seksu, ale też szeroki dostęp do poradników, artykułów i postów edukujących nas w temacie okołoseksualnym wzmaga zagubienie. Rodzice i szkoła raczej nie nauczyli nas, jak poruszać się w tym gąszczu. „To bogactwo też rządzi się swoimi prawami, bo treści te siłą rzeczy muszą być jak najbardziej uogólnione, natomiast nasza seksualność zazwyczaj potrzebuje bardziej spersonalizowanego podejścia” – stwierdza Grubizna.

Porównuje seks do bufetu, który nieustannie się rozbudowuje, dając nam co chwila nowe opcje do skosztowania. Mogą to być m.in. pozycje łóżkowe, gadżety erotyczne do przetestowania czy możliwości otwarcia związku. Grubizna dodaje: „Z jednej strony różnorodność daje radość. Z drugiej jednak może powodować FOMO [ang. „Fear Of Missing Out”, czyli „strach przegapienia czegoś” – przyp. red.]. Przez mnogość możliwości boimy się, że coś nas ominie. Im więcej praktyk jawi się nam jako »modne«, »warte spróbowania«, a nas one nie kręcą, mamy poczucie, że z nami jest coś nie tak. Tymczasem możemy zwyczajnie nie mieć na nie ochoty.

W swojej praktyce gabinetowej specjalistka spotkała się z osobami, dla których zabawy w większym gronie, wyjścia do tematycznych klubów czy eksplorowanie BDSM nie są nowością (BDSM – rodzaj stosunku seksualnego, podczas którego jedna osoba wciela się w rolę dominującą, a druga w uległą; skrót od bondage – krępowanie, domination/discipline – dominacja lub dyscyplina, submission/sadism – uległość bądź sadyzm, masochizm). Jednak z zaskoczeniem odkryły, że największą przyjemność sprawia im waniliowy seks (konwencjonalne, tradycyjne zachowania seksualne). „Budzi to zakłopotanie, bo te osoby obawiają się, że ich życie seksualne jest nieciekawe” – wspomina terapeutka.

Również Patrycja Wonatowska od swoich pacjentów i pacjentek słyszy: „Nie jesteśmy przecież wcale tacy waniliowi”. Mówią tak zwłaszcza osoby zafascynowane – a jest ich coraz więcej – różnego rodzaju fetyszami. „Lubimy szpilki, pończochy, wiązanie nadgarstków, klapsy. Te elementy, głównie przez popkulturę, są już oswojone. Z drugiej strony bardziej intensywne doświadczenia seksualne określane są jako »zboczenie«. Pojawia się kink shaming [potępianie fetyszy seksualnych, fantazji erotycznych – przyp. red.]” – mówi.

Według Grubizny i Wonatowskiej pary częściej decydują się na różne formy otwartych relacji seksualnych, od trójkątów aż po poliamorię (miłość i intymność nie są zarezerwowane wyłącznie dla jednej osoby. Możliwe jest uczestniczenie – z pełnym zaufaniem i zrozumieniem – w relacjach z kilkoma partnerami_kami jednocześnie). Inne poprzestają na fantazjowaniu o nich w sypialni. Natalia Grubizna komentuje:

„Monogamia przestała być dominującą opcją.

Osoby w wieku 30-40 lat, a nawet starsze, coraz częściej kwestionują model, w którym związek tworzy się z jedną osobą, najlepiej na całe życie. Zastanawiają się, jak ideę konsensualnej nie-monogamii zastosować w praktyce. Wiele osób może przekonać się, że to nie jest dla nich, inne się w tym rozsmakują”.

Aleksandra Strykier wnioskuje, że na większe zainteresowanie otwartymi relacjami ma wpływ coraz powszechniejsza obecność w świadomości społecznej nienormatywności seksualnej i płciowej. „Kiedyś otwarte związki kojarzyły się głównie z relacjami gejowskimi” – mówi. Dodaje, że dziś osoby heteroseksualne dają sobie przyzwolenie na odkrywanie tego, co naprawdę sprawia im przyjemność. „Obala się stereotypy, że seks to nie tylko stosunek penis-pochwa, mężczyzna musi być samcem alfa, a kobieta osiąga orgazm tylko przez penetrację. Poszukuje się różnych formach współżycia”.

Według Natalii Grubizny nienormatywność płciowa i seksualna zdejmuje ciężar opierania stosunku na schemacie gra wstępna — penetracja ciała — męski wytrysk. „Osoby, które nie wpisują się w cisheteronormę musiały same dla siebie zdefiniować, czym w ich przypadku jest seks. Nie mając ściśle narzuconej przez kulturę struktury, wypracowały model oparty przede wszystkim na przyjemności seksualnej, która może mieć swoje źródło w naprawdę różnych działaniach i konfiguracjach” – konstatuje.

Poszukiwania mogą skutkować np. wydłużeniem pieszczot, odkryciem, że satysfakcjonujące jest przytulanie, poświęceniem większej uwagi łechtaczce, niekoncentrowaniem się jedynie na uzyskaniu i utrzymaniu erekcji, czyli przyjęciu tych elementów zbliżenia, które odrzucane są przez fastfoodową pornografię i kulturę patriarchatu.

Ta ostatnia jednak trzyma się mocno. „Czasami mężczyźni ochoczo reagują na propozycję otwarcia relacji. Gdy jednak zobaczą, że ich partnerka jest bardzo zaangażowana w to, co się dzieje, a jej satysfakcja jest wyraźnie dostrzegalna, może dojść do potencjalnego poczucia zagrożenia. Seks w opinii społecznej nadal uważany jest za więziotwórczy, intymny. Dlatego może pojawić się zazdrość” – komentuje Patrycja Wonatowska.

Niepokój budzi też seks rzadszy niż statystycznie raz w tygodniu, bowiem nasza częstotliwość nie pokrywa się z normą. Inny powtarzany stereotyp znajdujemy w raporcie „Seksualność Polaków 2017” Izdebskiego. Z twierdzeniem: „Mężczyzna, który ma trudności z osiągnięciem i utrzymaniem erekcji, nie jest w pełni wartościowy” zgadza się 40 proc. mężczyzn i 23 proc. kobiet. Natomiast tylko 20 proc. ankietowanych osób przyznaje, że „kobieta, która ma trudności z osiąganiem orgazmu w czasie współżycia, nie jest w pełni wartościowa”.

Przy czym aż 94 proc. mężczyzn uważa, iż ich partnerki podczas współżycia przeżywają spełnienie/orgazm. Podobnego zdania jest już tylko 64 proc. kobiet.

Tego typu uproszczenia stosujemy przez wspomniany brak rzetelnej edukacji seksualnej, a co za tym idzie, umiejętności komunikowania w związku potrzeb seksualnych. O „tych sprawach” mówimy przecież niechętnie. „Im mniej rozmów o seksie w pozytywnym kontekście, tym większa presja, by stosunek się wydarzał. Jeśli uprawialiśmy go w najbardziej tradycyjnym wydaniu, może pojawić się większa frustracja, gdy z jakichś powodów zaniknie. Dlatego tak ważne jest, aby ten temat był między kochankami żywy, nie tylko w czynach, ale też w słowach” – konstatuje Grubizna.

Inspiracja w pokoleniu Z

Warto zapytać siebie nawzajem, jak chcemy, aby wyglądało nasze życie seksualne. Preferencje zmieniają się nie tylko u nas, ale też u naszej osoby partnerskiej. Jeśli tego nie wiemy, możemy posiłkować się wiedzą sprzed kilku, a nawet kilkunastu lat. „Zadajmy sobie w parze pytanie: »Co najbardziej nas w seksie fascynuje?« – proponuje Grubizna. – Czy nadal podobają nam się te same rzeczy? Może to być czas i/lub miejsce albo dodatkowy element, gadżet”.

Na rynku zabawek erotycznych jest sporo. Według raportu EasyToys „HOT or NOT – co kręci Polaków w sypialni”, w czasie pandemii ich sprzedaż wzrosła o 186 proc. Najczęściej zaopatrujemy się w wibratory, dlatego że, jak tłumaczy Grubizna, „dostarczają takiej stymulacji, której ciało ludzkie nie jest w stanie wytworzyć. To ta intensywność wielu osobom pozwala przeżywać nie tylko pierwsze orgazmy, ale ogólnie ułatwia im szczytowanie podczas seksu partnerskiego czy masturbacji”.

Raport „Seksualna mapa Polki” nie przynosi tak optymistycznych wniosków. Większość respondentek (63 proc.) deklaruje, że nigdy nie korzystała z gadżetów erotycznych i nie fantazjowała w łóżku. Co dziesiątej takie „wspomagacze” źle się kojarzą, zawstydzają ją lub wywołują obrzydzenie. Najczęściej z zabawek korzystają kobiety w wieku 26–35 lat (52 proc.), mieszkanki miast powyżej 200 tys. + (44 proc.), z wykształceniem wyższym (44 proc.).

Tymczasem samo posiadanie gadżetu erotycznego – według Wonatowskiej – może być również elementem przypominającym, ponieważ na pewnym etapie długotrwałej relacji seks może nam umykać. Grubizna namawia, by normalizować naturalny brak spontaniczności. „To całkiem naturalne, że im dłużej jesteśmy w związku, tym spontanicznych momentów będzie mniej” – komentuje. – „Wiele osób obawia się, że brak seksualnej spontaniczności w związku oznacza, iż partner/partnerka nam się nie podoba”.

Niepotrzebnie. Zrozumienie tego, według rozmówczyni, może spowodować intymność o zupełnie nowej jakości i pozwolić na seksualną eksplorację.

Inspirować mogą młodzi ludzie. Według cytowanego na początku raportu Narodowego Testu Zdrowia Polaków jedną z grup, która najrzadziej uprawia seks w parze, stanowią osoby w wieku 18-24 lat. Grubizna, powołując się na amerykańskie badanie „Changes in Penile-Vaginal Intercourse Frequency and Sexual Repertoire from 2009 to 2018”, proponuje rozszerzyć „repertuar” i zapytać o inne aktywności seksualne, w tym masturbację (solo i wspólną) oraz seks oralny. Częstotliwość tak rozumianych stosunków najprawdopodobniej wzrośnie. „Młode pokolenie przeżywa seks zupełnie inaczej niż starsze.

Stosunek niekoniecznie musi być dominującym modelem. To też bliskość, która polega na stymulacji manualnej, oralnej, ocieraniu się o siebie

– zauważa”.

Testowanie tego, co daje przyjemność – według edukatorki – pozwala eliminować przymus posiadania erekcji czy „mierzenia” jej parametrów. Presja się zmniejsza. Doświadczenie penetracji nie zawsze jest przyjemne. Inne opcje mogą być równie – o ile nie bardziej – satysfakcjonujące.

Patrycja Wonatowska dostrzega potencjał w głośnym mówieniu młodych o seksie, o potrzebach seksualnych i edukacji. Ich energia może być zaraźliwa i otworzyć starsze pokolenia na omawiane tematy. Proponuje jednak, aby dostosowywać język do konkretnej grupy, aby nie odstraszać, nie ograniczać.

Nie ma wątpliwości, że – szeroko rozumiany – seks ma dawać przyjemność. Aby się nim w pełni cieszyć, musimy wiedzieć, co nas kręci, na co możemy sobie pozwolić, czego w danej chwili chcielibyśmy spróbować. Eksplorujmy – niekoniecznie w parze. Najważniejsze, żeby postawić na szczerość. To krok do bycia usatysfakcjonowanym w łóżku (czy w każdym innym miejscu, gdzie lubimy uprawiać seks).

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Jakub Wojtaszczyk

pisarz i dziennikarz. Autor „Cudownego przegięcia. Reportażu o polskim dragu” (Wydawnictwo Znak). Współpracuje z m.in. Vogue.pl, magazynem „Replika”, portalem Kultura u Podstaw.

Komentarze