0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Dane pośrednie – np. zapisków historycznych, badań rdzeni lodowych czy osadów oceanicznych – wskazują, że atmosfera ziemska jest obecnie najcieplejsza od ok. 125 tys. lat.

Chłodniej, ale gorąco

Nieco inaczej sytuacja przedstawia się na powierzchni globu. Tu średnia temperatura w sierpniu 2025 roku wyniosła 16,6°C. Sierpień okazał się o 0,22°C chłodniejszy niż rekordowo ciepłe sierpnie lat 2023 i 2024. Ale to i tak o 0,49°C powyżej średniej dla tego miesiąca z lat 1991-2020, podaje Copernicus.

Oraz o 1,29°C powyżej średniej dla tego miesiąca z okresu przedindustrialnego. Tak w klimatologii określa się czasy sprzed początku szybkiego wzrostu emisji gazów cieplarnianych, czyli lat 1850-1900.

Rok 2025 pozostaje więc nieco chłodniejszy od najgorętszych lat 2023 i 2024. Problem w tym, że “chłodniejszy rok” w połowie trzeciej dekady XXI w. oznacza rok, w którym kumulowane przez emisje gazów cieplarnianych problemy ziemskich ekosystemów zmniejszyły się praktycznie niezauważalnie. “Chwilowe wytchnienie” od rekordów ciepła, o których ostatnio pisali eksperci Copernicusa, okazuje się raczej niewielkie.

Dane pomiarowe obejmujące okres minionych 12 miesięcy – od września 2024 do końca sierpnia 2025 – wskazują, że był on o 0,64°C cieplejszy od średniej z okresu 1991-2020, a także o 1,52°C cieplejszy od lat 1850-1900.

W Europie sierpień był na tyle spokojny, że ze średnią temperaturą 19,46°C wypadł poza pierwszą dziesiątkę najcieplejszych sierpniów w historii pomiarów, choć nadal był o 0,3°C cieplejszy od średniej z lat 1991-2020.

Najbardziej odczuwalne wzrosty temperatury wystąpiły w Hiszpanii i południowo-zachodniej Francji. Chłodniej niż wskazywałyby długoterminowe trendy, było za to na północy Europy, a także w krajach bałtyckich, Białorusi i Polsce.

Według wstępnych danych IMGW dla Polski odchylenia średniej temperatury od normy wahały się od 0,5°C powyżej średniej na Podhalu do 1°C poniżej średniej na Suwalszczyźnie, przy czym cieplej niż średnia wieloletnia było tylko w sześciu z 20 stacji pomiarowych (zlokalizowanych w miastach wojewódzkich oraz w Koszalinie, Suwałkach i Zakopanem).

Zarazem sierpień był suchy – tylko w Koszalinie, Gdańsku i Poznaniu odnotowano sumę opadu powyżej normy wieloletniej. Z kolei

w Warszawie spadło zaledwie 17 proc. normy opadu z lat 1991-2020.

Przeczytaj także:

Droga bez odwrotu?

Piszemy o tym co miesiąc. Według naukowców ludzkość nie powinna trwale przekroczyć wzrostu temperatury o 1,5°C do końca stulecia, o ile chce utrzymać ocieplenie klimatu na stosunkowo bezpiecznym poziomie. Tak zakłada tzw. Porozumienie Paryskie zawarte w 2015 roku.

Niestety, ten próg ocieplenia przekraczamy już teraz, o czym świadczą dane z niemal dwóch ostatnich lat. Pierwszym pełnym rokiem, w którym to się stało, był rok 2024, który okazał się o 1,6°C cieplejszy od średniej z okresu przedindustrialnego.

Mimo nieco chłodniejszego pierwszego półrocza,

rok 2025 zapewne będzie kolejnym, który przekroczy próg 1,5°C i wyląduje w “top 5” najcieplejszych lat w historii pomiarów.

„W południowo-zachodniej Europie [sierpień] przyniósł trzecią tego lata falę upałów, której towarzyszyły wyjątkowo groźne pożary. Oceany na całym świecie pozostają niezwykle ciepłe. Zjawiska te podkreślają nie tylko pilną potrzebę ograniczania emisji, ale także konieczność przystosowania się do coraz częstszych i bardziej intensywnych ekstremów klimatycznych” – powiedziała cytowana w komunikacie Copernicusa Samantha Burgess z Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody (ECMWF).

Wytchnienie, o którym donosi Copernicus, nie oznacza końca globalnego ocieplenia. „W lipcu nadal obserwowaliśmy skutki ocieplającego się świata, takie jak ekstremalne upały i katastrofalne powodzie. Jeśli nie ustabilizujemy szybko koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze, należy spodziewać się nie tylko kolejnych rekordów temperatur, ale także pogłębiania się tych zjawisk – i musimy być na to przygotowani” – powiedział cytowany w komunikacie agencji Carlo Buontempo, dyrektor serwisu Copernicus.

Polityka klimatyczna, głupcy!

Naukowcy zasadnie się obawiają, że zbliżamy się do (umownego) drugiego progu ocieplenia, wynoszącego 2°C. Jeśli nic się nie zmieni, trwałe przekroczenie tego progu nastąpi w latach 2050-2060, a więc jeszcze za życia wielu czytelników i czytelniczek OKO.press.

Oznaczałoby to jeszcze więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych i wynikających z nich problemów, jak powodzie, susze, pożary, zwiększający się zasięg chorób tropikalnych na szerokościach o dotychczas umiarkowanym klimacie, a także zwiększona śmiertelność na skutek fal upałów. Wszystkie te katastroficzne zjawiska dają się nam we znaki już dziś.

Media donosiły niedawno o węgierskich rolnikach, rozważających porzucenie niegdyś żyznych terenów, na których pracowali od pokoleń. Dla Polski zagrożeniem jest np. rekordowo ciepłe Morze Śródziemne, znad którego wędrują nad nasz kraj tzw. wyże genueńskie. Jeden z nich spowodował zeszłoroczną powódź na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku oraz liczne podtopienia w tym roku. Paradoksem kryzysu klimatycznego pozostaje, że niezależnie od opadów w części naszego kraju nadal panuje długotrwała susza.

Dane pośrednie wskazują, że ostatnie miesiące i lata należą do najcieplejszych od ponad 100 tys. lat, a przyczyną tego jest rosnąca koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze. To efekt spalania paliw kopalnych, przede wszystkim węgla. Nauka informuje i ostrzega przed tym negatywnym zjawiskiem od ponad 100 lat, jednak dopiero teraz możemy na własne oczy obserwować jego skutki.

Zatrzymanie wzrostu temperatury na względnie bezpiecznym poziomie jest niezmiernie trudne i jest kwestią przede wszystkim decyzji polityków. Ziemski system klimatyczny poddany działaniu gazów cieplarnianych reaguje z opóźnieniem. Dlatego, nawet gdyby emisje spadły do zera już jutro czy nawet za kilka lat – co jest nierealne – miną dekady, zanim klimat na ten spadek zareaguje. To jedna z przyczyn nikłego zainteresowania opinii publicznej kryzysem klimatycznym.

Ta obojętność jest dodatkowo wzmacniana przez nakierowaną na krótkoterminowe korzyści politykę władz, a także przez swobodnie krążącą dezinformację i uwiąd debaty publicznej spowodowane – jak widzi to niemiecki filozof koreańskiego pochodzenia Byung-Chul Han – przez globalną komunikację cyfrową.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze