Aby osłodzić nauczycielom dolegliwości "deformy" min. Zalewska obiecuje 5 proc. podwyżkę już w 2018 r. Ale subwencja oświatowa urośnie 83 razy mniej - tylko o 0,6 promila. Jakim więc cudem ma starczyć na podwyżkę? 1. Dadzą ją od maja, 2. Może nie wszystkim, 3. Zabiorą dodatki, 4. Opóźnią awanse, 5. Ciachną urlopy zdrowotne, 6. I będą dalej zwalniać
Jeżeli przyjmiemy, że min. Zalewska z próżnego nie naleje, to trzeba uznać, że coś się tu nie zgadza i subwencji nie starczy na podwyżki. A jeśli starczy to: albo podwyżka będzie mniejsza, albo nauczycieli mniej, albo coś się nauczycielom zabierze, żeby podwyżkę dorzucić. Wygląda na to, że wszystko naraz.
Podczas inauguracji roku szkolnego 2017/2018 premier Beata Szydło zapowiedziała, że w budżecie na 2018 r. są środki na 5-procentową podwyżkę dla nauczycieli. Tymczasem subwencja oświatowa, z której finansowane są płace nauczycieli, ma wzrosnąć o mniej niż promil (0,06 proc.).
W ubiegłym (2017) roku subwencja oświatowa wyniosła 41,5 mld zł. Z czego 90 proc. pochłaniają nauczycielskie wynagrodzenia. W 2017 r. było to 37, 35 mld zł. Gdy założymy, że 5 proc. podwyżka ma być powszechna, to okaże się, że w subwencji należałoby przeznaczyć dodatkowe 1,87 mld zł. A ma być 81 razy mniej, 23 mln. Brakuje 1,84 mld.
Jak wyjaśnić tę zagadkę?
"Podwyżka od 2018 r." zaplanowana jest na drugi kwartał 2018 r. Najwcześniej pieniądze mogą pojawić się 1 kwietnia 2018 r., ale z nieoficjalnych informacji ZNP wynika, że będzie to dopiero maj 2018 r.
To by oznaczało, że w skali roku podwyżka nie wyniesie 5 ale - tylko 2,9 proc., kwotowo = 1,08 mld. Brakuje już "tylko" 1,056 mld.
Przy okazji - proponowane przez MEN podwyżki znacząco odstają od fali wzrostu wynagrodzeń lat 2008 - 2012. Wtedy wynagrodzenia nauczycieli wzrosły w sumie o 44 proc., a podwyżek było sześć:
Jeśli założyć, że podwyżka w 2018 wyniesie 2,9 proc. dla wszystkich nauczycieli, wykres płac nauczycielskich wyglądałby tak:
Propozycje MEN nie odpowiadają też oczekiwaniom dwóch największych oświatowych związków. ZNP żądało jednorazowej podwyżki w wysokości 10 proc. już od 2016 r. Nauczycielska "Solidarność" po konsultacjach z MEN zaproponował 10 proc. wzrost wynagrodzenia od 2017 r. z zachowaniem dodatków w Karcie Nauczyciela lub 15 proc. od 2017 r. - rezygnując z nauczycielskich "extrasów".
Ani premier Beata Szydło, ani min. Anna Zalewska nie podały szczegółów podwyżek - nie wiadomo, czy dotyczyć ona będzie wszystkich składników uposażenia czy tylko podstawowego wynagrodzenia. Nie wiadomo też, czy obejmie wszystkich nauczycieli - niezależnie od stopnia awansu i wykształcenia.
Związek Nauczycielstwa Polskiego alarmuje, że podwyżki płac w oświacie odbędą się kosztem nauczycieli. Wzrost płac będzie możliwy poprzez zmniejszenie ogólnej liczby etatów nauczycielskich oraz odebranie dodatków gwarantowanych do tej pory w Karcie Nauczyciela. Jedno i drugie da oszczędności.
Z czerwcowych szacunków ZNP - na podstawie arkuszy organizacyjnych - wynika, że pracę traciło 9 702 nauczycieli w całym kraju. Dane zbierane w województwach już na podstawie wrześniowych aneksów pokazują, że zwolnień może być nawet więcej.
W kolejnych latach również można spodziewać się zwolnień. Jednym czynnikiem jest demografia, drugim - reforma. Do czerwca 2019 r. wszystkie gimnazja zostaną "wygaszone", a to oznacza, że nauczyciele w 2017/2018 roku zatrudnieni w drugiej i trzeciej klasie gimnazjum zmuszeni będą do poszukiwania innej pracy.
Min. Anna Zalewska zwolnieniom konsekwentnie zaprzecza. W sierpniu zapowiadała nawet, że reforma da 10 tys. nowych etatów. W styczniu 2017 r. twierdziła, że będzie ich nawet 12 tys. więcej i to już od roku szkolnego 2017/2018. Jak mantrę powtarza wyjaśnienie: będzie więcej pracy, bo wraz z pozostawieniem VII klasy w podstawówce (zamiast tego, by poszli do I klasy gimnazjum) przybędzie oddziałów ("klas"), bo oddziały (liczba dzieci w klasie) w podstawówkach (średnio 18 osób) są mniejsze niż w gimnazjach (22 osoby). Tyle że:
Sporą część dodatkowej pracy w podstawówkach wezmą nauczyciele, którzy już w tych szkołach pracowali na niepełny etat.
Ile MEN zaoszczędzi na zwolnieniach? Tego nie wiadomo, ale gdyby skala była taka jak w 2017 roku (ok. 10 tys.), mogłoby to ograniczyć wydatki na płace nawet o 400 mln zł.
Oszczędności MEN szuka w Karcie Nauczyciela. Rząd przyjął nowy projekt ustawy o finansowaniu zadań publicznych, w którym wprowadza znaczące zmiany w "pragmatyce zawodu nauczyciela" m.in:
Z zasiłku na zagospodarowanie, który przysługuje nauczycielom kontraktowym korzysta około 1 300 nauczycieli rocznie (dane Systemu Informacji Oświatowej, 31 marca 2016 r.).
Na jego likwidacji MEN zaoszczędzi około 5,6 mln zł rocznie.
Dodatek mieszkaniowy przysługuje nauczycielom zatrudnionym na wsi i mieście do 5 tys. mieszkańców - obecnie korzysta z niego ok. 1/3 (186 tys.) nauczycieli.
Jego likwidacja rocznie zasili budżet MEN o kolejne 129 mln zł.
Razem zabiorą 135 mln, które być może oddadzą to w formie podwyżek, bo jak MEN enigmatycznie zaznacza "środki z dodatku mieszkaniowego i zasiłku na zagospodarowanie pozostaną w puli środków na wynagrodzenia nauczycieli".
Zmienią się też zasady przechodzenia na urlop dla poratowania zdrowia, czyli "oddechu" dla nauczycieli zatrudnionych na czas nieokreślony po minimum siedmiu latach pracy w szkole. MEN chce praktykę ograniczyć. Do tej pory o udzieleniu urlopu orzekał lekarz pierwszego kontaktu. Teraz na podstawie wydanego przez dyrektora szkoły skierowania na badania lekarskie będzie to robił lekarz medycyny pracy.
Jak wynika z wyliczeń MEN obecnie na urlopie dla poratowania zdrowia przebywa ok. 12 tys. nauczycieli, a koszt ich wynagrodzeń szacuje się na 550 mln zł. Dalej czytamy: "Jeśli założymy, że liczba nauczycieli przebywających na urlopie dla poratowania zdrowia zmniejszy się o 25 proc., oszczędności z tego tytułu szacuje się na 68 mln zł w roku 2018 i 137 mln w latach kolejnych".
Brakuje adnotacji, jaki będzie cel wydatkowania zaoszczędzonych środków, ale gdyby poszły na wynagrodzenia, to pula oszczędności rośnie w 2018 roku do 203 mln = 135 mln (obcięcie dodatków) + 68 mln (urlopy na zdrowie) i to bez oszczędności z tytułu zwolnień.
Te oszczędności przyjdą później, za to będą ogromne.
Wydłużona ścieżka awansu zawodowego oznacza, że nauczyciele później "wskoczą" w wyższy próg wynagrodzenia. Jak wynika z wyliczeń w "Ocenie Skutków Regulacji" ustawy, na tej operacji w 2019 roku budżet zaoszczędzi - i to już przy założeniu 15 proc. podwyżki w latach 2018 - 2020 - 23 miliony złotych. W 2020 roku - 69 mln zł, w 2021 roku - 178 mln, w 2022 - 590 mln zł, w 2023 - 982 mln zł,
a w roku 2024 - aż 1 miliard 37 mln zł.
W kolejnych latach te oszczędności spadną do 800-900 milionów, a następnie wzrosną aż do 1,3 mld w 2032 r.
MEN część pieniędzy zaoszczędzonych na awansie chce zainwestować w nauczycieli. Ale nie we wszystkich. Chodzi o nowy dodatek tzw. 500 plus dla nauczyciela, który będzie przysługiwał jedynie nauczycielom dyplomowanym (którzy wg. danych GUS stanowią 52 proc. całej kadry oświaty w Polsce). I to tylko tym z wyróżniającą się oceną pracy (ocena będzie podlegać weryfikacji, co trzy lata). Nie wiadomo, jak 500 plus ma się do podwyżek.
Jak czytamy w Ocenie Skutków Regulacji, "Planuje się, że wartość tego dodatku wynosiłaby od 1 września 2020 r. 3 proc. kwoty bazowej dla nauczycieli, od 1 września 2021 6,5 proc. kwoty bazowej, od 1 września 2022 16 proc. i już docelowo wyniosłaby 16 proc.". Wszystko znów przy założeniu 15 proc. podwyżki w latach 2018 - 2020. W przeliczeniu na złotówki dodatek wyniósłby:
Dalej MEN enigmatycznie zaznacza, że
"środki pozostałe z oszczędności na awansie zawodowym nauczycieli będą umożliwiać dokonywanie dalszych głębokich zmian służących zwiększeniu jakości nauczania".
Gdyby uznać, że oszczędności (200 mln) i zwolnienia (400 mln) dadzą razem ok. 600 mln, to na podwyżki (od maja) brakuje już tylko niecałe 457 mln. I to przy założeniu, że dostaną je wszyscy od całości zarobków.
Ponadto w budżecie na 2018 r. jest też rezerwa celowa w wysokości aż 1,79 mld zł. Nie wiadomo jeszcze, gdzie będzie skierowana i kogo będzie dotyczyć. Może to być swego rodzaju zabezpieczenie na trudne do przewidzenia dalsze komplikacje wynikające z rewolucji w oświacie.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze