Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodne z Konstytucją zmiany w ustawie o zgromadzeniach. Nie uznał żadnego z trzech zarzutów stawianych ustawie przez prezydenta Andrzeja Dudę. Dzięki temu wyrokowi PiS może zablokować kontrmanifestacje już podczas obchodów rocznicy smoleńskiej 10 kwietnia
Po raz pierwszy od przejęcia w grudniu przez PiS, Trybunał Konstytucyjnego zebrał się w pełnym składzie. W rozprawie uczestniczyło 11 sędziów wyznaczonych przez nową prezes TK sędzię Julię Przyłębską: 3 sędziów "starych", 3 sędziów- dublerów, wybranych wadliwie przez PiS na zajęte miejsca, i 4 nowych prawidłowo wybranych przez PiS.
Większością głosów - siedmiu sędziów wybranych przez PiS - TK odrzucił zastrzeżenia prezydenta Andrzeja Dudy do nowelizacji ustawy o zgromadzeniach. Tym samym ustawa - wymuszająca pierwszeństwo zgromadzeń cyklicznych - bez zmian wejdzie w życie dwa tygodnie po jej opublikowaniu w "Dzienniku Ustaw".
Zdania odrębne zgłosiła trójka sędziów "starych" i jeden z nominacji PiS.
Według ustawy, "zgromadzenia cykliczne" są organizowane:
Żeby zarejestrować takie zgromadzenie, organizator musi złożyć wniosek do wojewody, czyli urzędnika rządowego. Zwykłe zgromadzenie zgłasza się w gminie.
Zgoda wojewody na zgromadzenie cykliczne oznacza zablokowanie możliwości zorganizowania w tym miejscu i czasie innych zgromadzeń publicznych przez kolejne trzy lata. Taka rezerwacja jest ważna nawet wtedy, gdy wcześniej inny organizator złożył wniosek w gminie o urządzenie w tym miejscu zwykłego zgromadzenia. Na mocy nowej ustawy gmina będzie musiała go zakazać, a jeśli tego nie zrobi - zakaz wyda wojewoda.
Prezydent zaskarżył ustawę w trzech punktach:
Trybunał orzekł, że pierwszy i trzeci z zaskarżonych przepisów są zgodne z Konstytucją, a postępowanie w sprawie drugiego umorzył, ponieważ uznał je za niedopuszczalne.
Za takim wyrokiem zagłosowali sędziowie nominowani przez PiS:
Wybrany przez PiS sędzia Piotr Pszczółkowski zgłosił zdanie odrębne w części dotyczącej umorzenia postępowania. Zdania odrębne do całego orzeczenia zgłosili pozostali sędziowie, wybrani jeszcze w poprzednich kadencjach Sejmu:
Prawniczka prezydenta, wiceminister Anna Surówka-Pasek, argumentowała, że uprzywilejowanie zgromadzeń cyklicznych narusza zasadę równości wobec prawa, ponieważ cykliczność nie jest kryterium dającym się wywieść z Konstytucji, a jako faworyzujące niektórych organizatorów jest po prostu niesprawiedliwe.
W przypadku dwóch zgłoszeń zwykłych zgromadzeń dotyczących tego samego miejsca i czasu liczy się pierwszeństwo, czyli kryterium nie sprzyjające żadnej ze stron.
Co więcej, możliwość zarezerwowania przez jednego organizatora miejsca na cykliczne zgromadzenie na trzy lata z góry poważnie ogranicza wolność zgromadzeń innych obywateli.
Przedstawiciele Sejmu - posłowie PiS Arkadiusz Mularczyk i Arkadiusz Czartoryski - bronili zapisu preferującego "cyklistów". Zwrócili uwagę, że w Konstytucji nie ma też zapisanej zasady “kto pierwszy, ten lepszy”, którą dotychczas kierowały się władze samorządowe.
Przekonywali jednak przede wszystkim, że ustawa wcale nie ogranicza wolności zgromadzeń. Wręcz przeciwnie: poszerza ją dzięki temu, że
cykliczne zgromadzenia uodparnia na złośliwe próby zajęcia ich miejsca przez kontrmanifestacje.
Na sprzeczność w ich stanowisku zwróciła uwagę m.in. sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka: posłowie twierdzą, że ich ustawa nie ogranicza wolności zgromadzeń, a jednocześnie powołują się na przepis Konstytucji, pozwalający ograniczać tę wolność tylko w ustawie.
Niezrażony tym poseł Mularczyk stwierdził, że zaskarżone przepisy, mimo ograniczania wolności, jednak bardziej ją poszerzają niż ograniczają.
PiS-wska większość sędziów Trybunału zgodziła się z argumentacją posłów PiS. Sędzia Muszyński przedstawiając najważniejsze motywy wyroku mówił, że
naruszenie pokojowego charakteru zgromadzenia uzasadnia ograniczenie wolności zgromadzeń. Zasugerował, że przemocą lub przymusem jest samo zgłoszenie manifestacji w miejscu i czasie, w którym ktoś inny już planował manifestować. A jako że Konstytucja zapewnia prawo tylko do zgromadzeń pokojowych, ustawowe ograniczenie jest tu uzasadnione.
Prawdopodobnie sędzia Muszyński miał więcej argumentów, ale po wygłoszeniu powyższego na co najmniej kilka minut zerwała się transmisja z obrad Trybunału. Ponieważ prezes Przyłębska nie wpuściła na salę kamer, dziennikarze, w tym OKO.press, stracili możliwość poznania dalszej części uzasadnienia wyroku. Będziemy musieli poczekać na ogłoszenie go na piśmie.
Posłom PiS i zastępcy Prokuratora Krajowego, który także bronił ustawy, najtrudniej było uzasadnić przepis dający wojewodzie możliwość zakazania zgromadzenia.
Prezydent w swoim wniosku wskazał, że w przyjętej przez ustawie procedurze zaskarżyć taką decyzję mogłaby gmina, ale nie organizator, a przecież to w jego interesie jest dochodzić swoich praw.
Posłowie PiS proponowali zastosować “prokonstytucyjną wykładnię” tego przepisu, według której pozwala on na zaskarżenie zakazu. Prokuratura Krajowa przekonywała z kolei, że jest ono możliwe na mocy jeszcze innych przepisów.
Sędzia Leon Kieres ("stary") zauważył, że taka interpretacja doprowadziłaby do absurdu. W tej samej sprawie mogłyby wtedy toczyć się dwa niezależne postępowania: jedno zgłoszone przez gminę, drugie przez organizatora.
Prokurator Robert Hernand musiał przyznać, że w tej sytuacji pozostaje liczyć na zdrowy rozsądek uczestników postępowania. Dopytywany, czy ustawa gwarantuje skuteczne zaskarżenie decyzji, powiedział : “Konia z rzędem temu, kto powie teraz, jak będzie wyglądać realizacja przepisu w praktyce".
“Zgodziłbym się z panem, ale jest we mnie coś ze strażaka. Wolę zapobiegać pożarom, niż je gasić” - odpowiedział mu sędzia Kieres.
Do tego, że w ustawie jest w tym miejscu luka, przyznali pod presją sędziowskich pytań także posłowie PiS. Wydawało się, że w tej sytuacji Trybunał będzie musiał uznać przepis za niekonstytucyjny.
Uchylił się jednak od decyzji, uznając , że wydanie orzeczenia w tym zakresie jest niedopuszczalne. Dlaczego? Tego też dowiemy się dopiero z pisemnego uzasadnienia.
“Powody mogą być dwa: albo Trybunał uznał, że zarzut był niedostatecznie uzasadniony, albo że prezydent źle wskazał zaskarżany przepis” - tłumaczy OKO.press konstytucjonalista dr hab. Marcin Wiącek.
Niezależnie od uzasadnienia, przepis pozostanie w ustawie. Trybunał nie orzekł o jego niekonstytucyjności, więc będzie można ponownie go zaskarżyć, ale dopiero po ogłoszeniu ustawy.
Prezydent za działanie prawa wstecz uznał przepis ustawy mówiący, że stosuje się także do zgromadzeń, które zgłoszono jeszcze przed jej wejściem w życie.
Prawniczka prezydenta tłumaczyła, że może dojść do sytuacji, w której organizator, który dostał zgodę na zwykłe zgromadzenie, będzie żył w niepewności, czy ktoś w tym samym miejscu zgłosi zgromadzenia cyklicznego.
Prokuratura Krajowa przekonywała Trybunał, że nie mamy tu jednak do czynienia z działaniem prawa wstecz (retroaktywnością), a jedynie z tzw. retrospektywnością prawa, czyli zastosowaniem go nie do przeszłości, ale do spraw będących w toku.
Tę argumentację przyjęła też m.in. sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz. W swoim zdaniu odrębnym uznała, że ten przepis narusza konstytucję, ale nie zasadę nieretroaktywności, lecz zasadę zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa.
Przepis ten dotknie Obywateli RP, którzy już zgłosili manifestację na 10 kwietnia przed Pałacem Prezydenckim. I właściwie mogą być pewni, że na mocy zatwierdzonej przez Trybunał ustawy dostaną wkrótce od wojewody zakaz manifestowania.
Trudno znaleźć inne zgromadzenie, które spełniałoby kryteria zgromadzenia cyklicznego tak dobrze, jak rocznice smoleńskie.
Prezydent musi podpisać ustawę niezwłocznie, w życie wejdzie dwa tygodnie po ogłoszeniu. Na zablokowanie Obywateli RP czasu będzie aż nadto.
Prezydent nie zaskarżył przepisu, według którego „odległość między zgromadzeniami [demonstracją i kontrdemonstracją] nie może być mniejsza niż 100 metrów”. Nie posłuchał opinii RPO Adama Bodnara, według której państwo powinno umożliwić obu zgromadzeniom pozostawanie w zasięgu wzroku i słuchu. Rzecznik powoływał się na Europejską Kartę Praw Człowieka oraz orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które stwierdzają, że obywatele mają prawo do kontrdemonstracji o pokojowym charakterze.
RPO podkreślał, że „kontrdemonstracje są bowiem szczególną formą zgromadzeń jednoczesnych, których uczestnicy wyrażają wzajemny sprzeciw wobec swoich poglądów, a jedność miejsca i czasu dwóch zgromadzeń jest kluczowym elementem przekazu”.
10 kwietnia Obywatele RP będą mogli urządzić kontrmanifestację, ale z dala od Pałacu Prezydenckiego. I od przemawiającego przed nim Jarosława Kaczyńskiego.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze