0:00
0:00

0:00

Wbrew temu, co twierdzi Ryszard Czarnecki, dyskusje o zmniejszeniu finansowania dla Polski toczą się nadal i wchodzą w coraz bardziej zaawansowany etap.

Budżet UE na 2018 rok nie zawiera nawet euro mniej dla Polski. UE, Komisja Europejska, a także poszczególne państwa członkowskie uznały, że nie warto iść na wojnę z Polską. Z nami nie opłaca się walczyć.

Sygnały Dnia, Jedynka,01 grudnia 2017

Sprawdziliśmy

To manipulacja. UE rozważa obcięcie funduszy dla Polski dopiero po 2020 r.

Chodzi o dwie oddzielne sprawy: jedną jest budżet roczny, a drugą tzw. perspektywa finansowa, czyli wieloletni plan budżetowy, który planowany jest na 5-7 lat do przodu.

Jeśli chodzi o zmniejszenie finansowania dla Polski, to od początku mowa była o perspektywie finansowej od 2020 roku, a nie o budżecie na 2018 rok, który został zatwierdzony 18 listopada 2017. 2018 to ostatni rok, kiedy w gronie płatników netto (czyli krajów, które wpłacają do budżetu UE więcej, niż z niego dostają) będzie jeszcze Wielka Brytania. Dopiero od 2020 roku do Polski trafi znacznie mniej pieniędzy z Unii Europejskiej. Powodów jest kilka: Brexit, czyli mniejsze wpływy do eurobudżetu (o 15 proc., czyli 10-12 miliardów euro) oraz nowe priorytety: obronność i polityka migracyjna. W związku z tym Komisja Europejska szuka oszczędności. Wprawdzie projekt budżetu na lata 2020-2025 lub 2020-2027 zostanie przedstawiony dopiero w maju 2018 roku, ale już teraz wiadomo, że głównym obszarem cięć będzie tzw. polityka spójności, o której szczegółowo OKO pisało tutaj. A jej największym beneficjentem jest właśnie Polska. W budżecie na lata 2014-2020 z tej puli otrzymaliśmy 86 mld euro. Wewnętrzne dokumenty Komisji Europejskiej, do których dotarło „Deutsche Welle”, prognozują obcięcie funduszy spójności o 15 lub o 30 proc.

Kraje członkowskie chcą uzależnić wypłatę środków od praworządności

Ale to nie wszystko. Powraca też dyskusja o powiązaniu funduszy europejskich z przestrzeganiem prawa unijnego, a w takim przypadku Polska jest tym bardziej na przegranej pozycji. Jak twierdzi w rozmowie z OKO.press Danuta Hübner, europosłanka, mniej pieniędzy dla Polski od 2020 z UE za nieodpowiedzialną politykę rządu to nie puste deklaracje. Prof. Danuta Hübner w rozmowie z OKO.press ostrzega, że państwa członkowskie zamawiają ekspertyzy prawne, które pokazałyby, w jaki sposób można powiązać zasadę praworządności z wypłatami unijnych pieniędzy.

Jak to bywa z biurokracją europejską, procedury trwają długo – nic więc dziwnego, że cięcia planowane są nie na kolejny rok, ale na kilka lat naprzód. Ekspertyzy prawne są potrzebne, bo taki krok – obcięcie funduszy z powodu nieprzestrzegania zasad unijnych – byłby precedensem. Niektóre kraje członkowskie przymierzają się do takiego działania już od jakiegoś czasu. W maju 2017 roku Niemcy, największy unijny płatnik netto, proponowały uzależnienie wypłaty funduszy od przestrzegania praworządności i wartości unijnych. W dokumencie niemieckiego Ministerstwa Finansów, do którego dotarł „Financial Times”, nie wymieniono konkretnych krajów, ale w Brukseli otwarcie mówiło się, że taki zapis wymierzony byłby w Polskę i Węgry. Wtedy takiemu zapisowi sprzeciwił się Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji i w związku z tym nie został on uwzględniony we wstępnych założeniach przyszłego budżetu UE.

UE nie opłaca się wojna z Polską?

W maju jednak konflikt na linii Polska – Unia Europejska był mniej zaostrzony, Komisja była też dalej od zastosowania wobec Polski artykułu 7, czyli tzw. europejskiej broni atomowej. Teraz sytuacja jest inna. 15 listopada 2017 Europarlament przegłosował rezolucję, która wzywa polski rząd do wdrożenia europejskich rekomendacji w sprawie Puszczy Białowieskiej, sądownictwa, Narodowego Instytutu Wolności i blokowania polsko-białoruskiej granicy dla uchodźców, a także przygotowuje grunt pod uruchomienie art. 7 wobec Polski.

Prof. Hübner uważa, że do eskalacji doprowadziła przede wszystkim bezskuteczność nawiązania dialogu z polskim rządem. „Zmiany w instytucjach publicznych, które stoją na straży prawa idą pod prąd zasad i wartości europejskich. Są także sprzeczne z polską Konstytucją. Mimo to polski rząd próby nawiązania dialogu odbiera jako atak, a jako argument podaje brak kompetencji Komisji Europejskiej do interwencji.

Przeczytaj także:

Ryszard Czarnecki stwierdził, że budżet 2018 roku jest dowodem na to, że kraje UE "uznały, że nie warto iść na wojnę (...) z Polską, bo (...) z tak dużym krajem jak Polska, będącym liderem ewidentnie i w wymiarze politycznym, demograficznym nowej Unii krajów (...) w naszym regionie (...), nie opłaca się walczyć." Jest w tym ziarno prawdy – zarówno Komisja Europejska, jak i kraje członkowskie zrobią wiele, żeby uniknąć powtórki Brexitu i wyjścia kolejnego kraju z Unii. Właśnie z tego powodu stworzono procedurę kontroli praworządności, a uruchomienie art. 7 obwarowano wieloma zabezpieczeniami – żeby rządowi kraju członkowskiego, który łamie reguły, dać czas na zastanowienie i zmianę postępowania. Ale to nie znaczy, że jest to scenariusz kompletnie nierealny, zwłaszcza jeśli

popatrzymy na twarde liczby: w 2017 roku Polska wpłaciła do budżetu Unii Europejskiej zaledwie 18 mld euro, a otrzymała ponad 50 mld.

Trzeba jednak pamiętać, że do nałożenia na Polskę kar finansowych w ramach tego artykułu potrzebna jest jednomyślność. Dlatego powiązanie praworządności z wypłatą środków z funduszy spójności byłoby sposobem na nałożenie kary na Polskę, omijając wymóg jednomyślności.

Według najnowszych informacji, do których dotarł „Deutsche Welle”, niemal wszystkie kraje będące płatnikami netto naciskają na powiązanie wypłat pieniędzy europejskich z praworządnością. Jednym z pomysłów jest zawarcie takiego zapisu w zaleceniach Rady Unii Europejskiej, które co roku przygotowuje dla każdego kraju członkowskiego. A co najważniejsze, zalecenia Rady UE – w przeciwieństwie do sankcji związanych z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – przyjmowane są w głosowaniu większościowym, a nie jednomyślnym. Przykładowo w zaleceniach dla Polski na lata 2017-2018 Rada podkreślała znaczenie „praworządności i niezależnego sądownictwa”.

;
Na zdjęciu Monika Prończuk
Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze