0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Streszczenia wypowiedzi ministra Przemysława Czarnka - który wystąpił w czwartek rano w TVP Info - opublikowały m.in. „Gazeta Wyborcza”, „Dziennik Gazeta Prawna” oraz PAP.

Co mówił? Przede wszystkim krytykował władze uczelni, które zarządziły godziny rektorskie (a więc dały studentkom i studentom wolne, m.in. we Wrocławiu i w Gdańsku) na czas masowych protestów w środę 28 października.

„Zwolniono uczniów, studentów, po to by uczestniczyli w tych strajkach, narażając ich bezpośrednio na niebezpieczeństwo, zachęcając ich do tego niebezpieczeństwa utraty zdrowia i życia, nie tylko przez nich, ale również przez ich rodziny. To skandaliczna nieodpowiedzialna postawa władz uczelni”

— mówił minister.

Potem pojawiły się groźby. Minister przyznał, że uczelnie mają autonomię, ale równocześnie dodał: „(…) tam gdzie dochodzi do bezpośredniego łamania prawa i łamanie prawa jest absolutnie jednoznaczne, to wtedy możliwości są daleko idące, te administracyjne (…) ale proszę nie zapominać, że ja mam również - jako minister edukacji i nauki - kompetencje do rozdzielania środków inwestycyjnych dla uczelni, środków na badania, na granty.

Takie wnioski leżą u nas w ministerstwie i nie mam najmniejszej wątpliwości, że będziemy musieli brać pod uwagę również to, co się dzieje na poszczególnych uczelniach, które narażają na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia nie tylko swoich studentów, ale również ich rodziny, również ich najbliższych, również seniorów z ich rodzin, zachęcając ich wręcz do wychodzenia na wielkie manifestacje w szczycie pandemii koronawirusa”.

Minister atakuje uczelnie „w obronie wolności”

W wypowiedzi ministra pojawiły się jeszcze dwa dodatkowe wątki uzasadniające - jego zdaniem - ingerowanie w autonomię uczelni wyższych.

Przeczytaj także:

Po pierwsze, według Czarnka młodzież uczestniczy masowo w antyrządowych i antykościelnych protestach, ponieważ edukację na wszystkich szczeblach zdominowała lewica.

Mówił:

„Wszystko bierze się z tego, że mamy niestety w systemie edukacji - i wydaje się, że to jest błąd nas wszystkich, nas wszystkich, nie wyciągając z tego również mojej osoby - że w ciągu ostatnich 20 lat siedzieliśmy cicho w sytuacji, gdy nasz światopogląd konserwatywny, chrześcijański, wypływający wprost np. z Katechizmu Kościoła Katolickiego, uwielbianego w Polsce św. Jana Pawła II, został gdzieś ściągnięty do narożnika.

Kazano nam siedzieć z tym cicho, tymczasem demokracja polegała wyłącznie na głoszeniu poglądów lewicowo-liberalnych i doszło w pewnym momencie, do wręcz dyktatury światopoglądowej lewicowo-liberalnej i dziś mamy jej efekty”.

Po drugie: na uczelniach naukowcy o katolicko-narodowych poglądach są dyskryminowani.

Nie wolno cytować Jana Pawła?

Czarnek podał nawet coś w rodzaju przykładu:

„Jeśli słyszę, że na wiodącym uniwersytecie w Polsce zakazuje się doktorantom cytowania św. Tomasza z Akwinu, ale także św. Jana Pawła II, mówiąc, że to nie są naukowcy, to nie są filozofowie, to o czym mówimy. My już dzisiaj mamy dyktaturę w nauce”.

Był to jedyny przykład tej rzekomej dyskryminacji, który podał minister, niestety - bez żadnych szczegółów, a więc nie sposób go zweryfikować.

Dodajmy, że zarówno Tomasz z Akwinu, jak i Jan Paweł II w istocie byli filozofami, a nie naukowcami (chociaż np. Tomasz z Akwinu miał dużo do powiedzenia na tematy przyrodnicze, a w jego czasach „filozofia” mieściła także np. wiedzę o przyrodzie). To jednak nie znaczy, że nie należy ich cytować, jeżeli jest to potrzebne. OKO.press nie słyszało o przypadku zakazywania komukolwiek i chętnie by się z nim zapoznało.

Czarnek, dodajmy, nie ma zwyczaju podawania przykładów dla swoich tez. 28 października dopatrzył się w protestach kobiet „oznak satanizmu”. W TVP Info mówił:

„To jest atak na nasze wartości, na nasze świętości. To jest atak na Polskę taką, jaką znamy od wieków i taką jaką kształtowali nasi przodkowie w pocie czoła, oddając swoje życie, składając swoje życie na wolność Polski. Dzisiaj te wszystkie świętości są szargane. Niekiedy mamy do czynienia wręcz z oznakami satanizmu”.

Niestety, minister również nie wyjaśnił, gdzie dostrzegł „satanizm” w protestach.

Czy minister może zabrać pieniądze?

Zgodnie z polskim prawem - i tu minister ma rację - uczelnie, w tym finansowane ze środków publicznych, cieszą się dużą autonomią.

Rektora wybiera społeczność akademicka (np. w PRL był mianowany przez ministra). Na teren uniwersytetu policja może wejść tylko za zgodą rektora.

Rektor Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Alojzy Nowak, zdecydował się więc np. na otwarcie bram uczelni, aby stworzyć azyl dla protestujących na wypadek zagrożenia. „Chcę, żebyście mieli poczucie, że rektor i władze rektorskie są częścią społeczności akademickiej, i że zawsze możecie na nas liczyć. Szanuję Wasze decyzje, działania i słowa. W tych trudnych czasach bądźmy razem ponad wszelkimi podziałami. Proszę, abyście dbali o zdrowie Wasze i bliskich oraz przyjaciół” — napisał prof. Nowak.

Minister nie może więc np. odwołać rektora ani nakazać mu czegokolwiek.

Także finansowanie jest niezależne od bezpośrednich decyzji ministra. Uczelnie publiczne są w dużym stopniu utrzymywane przez państwo. Środki z budżetu nie są im jednak przyznawane „po uważaniu” czy „za dobre sprawowanie”.

Decyduje o tym niesłychanie skomplikowany algorytm, który uwzględnia m.in. ocenę jakości prowadzonych badań naukowych oraz tzw. kosztochłonność kierunków studiów (kształcenie lekarzy kosztuje znacznie więcej niż np. filologów klasycznych). Algorytm finansowania uwzględnia także liczbę studentów, kadrę i wiele jeszcze innych składników (tutaj jest wyjaśniony w bardzo dużym uproszczeniu).

Minister nie decyduje także o przyznaniu funduszy na badania - przynajmniej w przytłaczającej większości. Granty na badania rozdzielają dwie publiczne instytucje, Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. W obu wypadkach są one niezależne od ministra, a decyzje podejmują według własnych procedur.

Minister ma pod kontrolą część finansowania badań w naukach humanistycznych i społecznych — m.in. poprzez Narodowy Program Rozwoju Humanistyki oraz program „Dialog”. OKO.press pisało o tym, w jaki sposób dzięki programowi „Dialog” ministerstwo dofinansowywało uczelnie katolickie już za czasów rządów Jarosława Gowina w ministerstwie nauki.

W sumie jednak pod kontrolą ministra - i to pośrednią, bowiem o grantach decydują komisje złożone z naukowców - znajduje się bardzo niewielka część funduszy na badania naukowe.

Minister Czarnek na razie może więc zrobić niewiele. Postulaty przejęcia przez rządzących kontroli nad systemem przyznawania grantów pojawiają się jednak regularnie w prawicowych mediach.

Precedensy istnieją - zrobił to premier Viktor Orbán na Węgrzech. Na Węgrzech zakazano także wykładania gender studies oraz w praktyce - metodami administracyjnymi - zniszczono prywatną uczelnię, Uniwersytet Środkowoeuropejski, sponsorowaną przez George’a Sorosa. Groźba ministra Czarnka na razie jest więc jednak pustymi słowami, ale za rok czy dwa może stać się realna.

Naukowcy protestują

Słowa ministra natychmiast wzbudziły protest naukowców oraz zrzeszających ich organizacji.

„Kiedy zgłoszono kandydaturę pana Czarnka wszyscy wiedzieli, że to intelektualnie ograniczony fanatyk, bezwzględny w działaniu. (...) Można uważać, że minister Czarnek jest idiotą i nie wie, co mówi. Ale on wie, bo został posłany przez prezesa Kaczyńskiego na tę posadę po to, żeby podporządkować Zjednoczonej Prawicy uczelnie” - napisał w liście otwartym na Facebooku prof. Piotr Dominiak z Politechniki Gdańskiej.

Oświadczenie wydała też Konferencja Akademickich Rektorów Szkół Polskich (KRASP), organizacja zrzeszająca rektorów wyższych uczelni.

„Używanie finansów publicznych do wymierzenia kar uczelniom, które podjęły decyzje zgodnie z prawem i swoją autonomią, uznajemy za gorszący przejaw zapomnienia, że pieniądze polskiego podatnika powinny służyć wszystkim uprawnionym podmiotom, a nie tylko tym, które znajdują uznanie w oczach władzy"

- napisali rektorzy. Pełny tekst oświadczenia na stronie KRASP.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze