0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzalek / Agencja GazetaPatryk Ogorzalek / A...

Wczoraj, 18 maja, do Sejmu wpłynął poselski projekt PiS zmieniający ustawę o systemie oświaty i ustawę o finansowaniu zadań oświatowych. Będzie procedowany w trybie pilnym, czyli z pominięciem regulaminowych 7 dni dla posłów na zapoznanie się z projektem.

Przyznaje ministrowi edukacji szczególne kompetencje. Ma zyskać możliwość ustanawiania "programów i przedsięwzięć" finansowanych ze środków przeznaczonych na oświatę.

"Projekt brzmi dość tajemniczo i groźnie" - mówi OKO.press posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. "Wygląda na to, że tworzony jest szczególny fundusz do wyłącznej dyspozycji ministra Czarnka. Jakie zakłada cele, co dokładnie ma finansować? Jakie podmioty minister będzie wpuszczać do szkół? Nie wiadomo".

Pierwsze czytanie odbędzie się już jutro, 20 maja o godzinie 10:00 na posiedzeniu Komisji Edukacji.

Programy i przedsięwzięcia "o skutkach pozytywnych"

Zgodnie z projektem w ustawie o systemie oświaty pojawi się nowy artykuł: "W celu realizacji polityki oświatowej państwa minister właściwy do spraw oświaty i wychowania może ustanowić programy i przedsięwzięcia".

"Programy i przedsięwzięcia" zostają też wpisane do ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Ich finansowaniu mają służyć środki przeznaczone na oświatę i wychowanie. Projekt ustawy zawiera jeszcze kilka formalności, co do informacji, jakie powinny się znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej i niewiele więcej.

Uzasadnienie jest krótkie i nic niemówiące. O skutkach i celach dowiadujemy się tylko, że "projekt ustawy wywołuje pozytywne skutki społeczne i prawne".

Z projektu niczego więcej się nie dowiemy.

"Ustawy nie powinny być projektowane w taki sposób, że trzeba się domyślać, zastanawiać i tropić intencje wnioskodawcy" - zwraca uwagę Dziemianowicz-Bąk, która o projekcie informowała na Twitterze.

View post on Twitter

Dziemianowicz-Bąk: Projekt pisany na kolanie

Zdaniem posłanki projekt ewidentnie pisany był na kolanie.

"Wystarczy spojrzeć na uzasadnienie, które niczego nie uzasadnia. Powinno wskazywać konkretne skutki wprowadzenia nowego prawa, a znalazła się tam tylko enigmatyczna informacja, że skutki będą pozytywne. Uzasadnienie poważnego projektu ustawy nie może sprowadzać się do przysłowiowego »Będzie pani zadowolona«".

Posłanka podkreśla, że uzasadnienie to istotny element projektu. "Pozwala zrozumieć intencje stanowionego prawa. Tutaj te intencje są całkowitą zagadką. Nie wiadomo, o jakie przedsięwzięcia i programy chodzi. Nie wiadomo też, jakim kosztem".

"Skoro pieniądze mają pochodzić ze środków przeznaczonych na oświatę, to jakie inne wydatki oświatowe na tym ucierpią?”.

Nieufność budzi też droga legislacyjna. "Projekt ewidentnie dotyczy uprawnień ministra, więc powinien być rządowy" - uważa posłanka. Zwraca uwagę, że przebieranie rządowych ustaw w poselskie, to stała praktyka rządu Zjednoczonej Prawicy. "To sposób na ominięcie obowiązkowych konsultacji społecznych".

Zdaniem Dziemianowicz-Bąk żadnego uzasadnienia nie ma też tryb pilny. "Taki tryb jest dopuszczalny za zgodą Sejmu lub komisji, ale powinien być stosowany w wyjątkowych sytuacjach - przy szczególnie pilnych ustawach rządowych. W przypadku, gdy projekt jest tak enigmatyczny, nieprzygotowany i do tego poselski - czyli nie przeszedł konsultacji społecznych - przyśpieszenie prac jest zupełnie niezrozumiałe".

Pomysł tworzenia odrębnego funduszu zależącego wyłącznie od decyzji ministra niebezpiecznie przypomina posłance Fundusz Sprawiedliwości, którym dysponuje ministerstwo sprawiedliwości.

"Nauczeni tym doświadczeniem powinniśmy szczególnie zwracać uwagę, by stanowione prawo zawierało mechanizmy kontroli".

Dziemiacowicz-Bąk planuje na posiedzeniu Komisji domagać się normalnego trybu procedowania ustawy i dopytywać o cele projektu. "Jednak nawet jeśli pojawi się przedstawiciel rządu i wyzna, o jakie przedsięwzięcia i programy chodzi, to takie deklaracje w ogóle nie będą wiążące".

"Jeśli projekt zostanie wprowadzony w obecnym brzmieniu, minister będzie mógł ogłosić dowolny program lub przedsięwzięcie i wydać na nie pieniądze z budżetu państwa. Dlatego w takiej formie projekt nie nadaje się do przyjęcia".

Po co fundusz?

Do czego mogą ministrowi edukacji posłużyć szczególne środki z budżetu państwa. Nie wiemy, ale deklaracje i ciągoty ministra Czarnka nie wróżą nic dobrego.

Minister edukacji i nauki niedawno komentował m.in. zapowiedziane podczas prezentacji „Polskiego Ładu” zmiany w programach nauczania. Czarnek widzi edukację, jako podporę "pedagogiki dumy", która ma wychować młode pokolenie w poczuciu, że Unia Europejska i III Rzeczpospolita przyniosły Polsce szkodę, a rządy PiS są ratunkiem.

Przeczytaj także:

Żeby uniknąć jakiegokolwiek wstydu czy refleksji nad błędami, wałkowane mają być wyłącznie polskie sukcesy i heroizm. Żołnierze wyklęci również pojawią się na sztandarach w wybielonej wersji. Czy to na promocje takiej wizji polskości pójdą pieniądze przyznane Czarnkowi w trybie pilnym?

A może posłużą promowaniu katolickiej etyki seksualnej i informowaniu dziewcząt na lekcjach WDŻ, o tym, o czym zdaniem Czarnka wiedzą już i zwierzęta i dziki - że muszą robić to, "do czego zostały przez pana Boga powołane". Rodzić dzieci.

Istnieje oczywiście szansa, że pieniądze zostaną wydane podobnie jak te z Funduszu Sprawiedliwości, czyli na "dobre i szlachetne cele", takie jak finansowanie organizacji związanych z partią ministra, fundacji i stowarzyszeń bez żadnego doświadczenia i promocję resortu lub rządu.

Więcej być może dowiemy się już jutro.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze