0:000:00

0:00

Nikos Passas jest profesorem kryminologii i sądownictwa karnego na Uniwersytecie Northeastern w Bostonie. Jest autorem ponad 240 publikacji na temat korupcji, dobrego rządzenia, nielegalnych przepływów finansowych/handlowych, sankcji, nieformalnych przepływów pieniędzy, terroryzmu i regulacji finansowych.

Obecnie jego główny projekt, wspierany przez National Science Foundation, koncentruje się na wykrywaniu obiegu nielegalnych i sfałszowanych produktów leczniczych. (Pełna sylwetka na końcu wywiadu).

W grudniu 2020 roku był gościem konferencji „Czas wielkiej korupcji?” zorganizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego. Panel z jego udziałem prowadził dr hab. Grzegorz Makowski.

Dr hab. Grzegorz Makowski**: Co to jest korupcja?

Prof. Nikos Passas*: To nadużycie funkcji publicznej w celu uzyskania prywatnych korzyści. Przy czym można piastować też funkcję w sektorze prywatnym, która może zostać wykorzystana w celu zaspokojenia prywatnych, osobistych interesów ze szkodą dla jakiegoś interesu wspólnego, który taka osoba powinna chronić z uwagi na wybór, czy mianowanie na określone stanowisko.

Czy pandemia COVID-19 zwiększyła ryzyko korupcji w skali globalnej? A jak to wygląda na poziomie poszczególnych państw?

Pandemia nie tylko zwiększyła ryzyko i stworzyła nowe okazje do korupcji, ale także uwidoczniła korupcję, która wcześniej mogła być niedostrzegana.

Pierwszą rzeczą do zbadania jest to, czy ludzie za to odpowiedzialni wykonali pracę, jeśli chodzi o przygotowanie do pandemii. Czy systemy opieki zdrowotnej były przygotowane? Czy obywatele mają równe szanse w dostępie do ochrony zdrowia? Czy zapewniono odpowiednie zasoby finansowe i materialne? Czy odpowiedź na pandemię jest adekwatna do tego, na co może sobie pozwolić dany kraj, czy społeczność, czy też nie?

Pandemia obnażyła wiele problemów z korupcją w ochronie zdrowia - czy to w sektorze prywatnym, czy publicznym.

Ryzyka nepotyzmu i klientelizmu

Pojawiły się też nowe ryzyka nepotyzmu, klientelizmu związanego z preferencyjnym traktowaniem określonych grup społecznych. Jednych świadomie się wspiera i chroni, innych świadomie naraża się na większe ryzyko.

Mówimy o ogromnych pieniądzach, które wydają rządy na całym świecie. A robią to - bardzo dynamicznie - przy osłabionym pandemią nadzorze i kontroli. I tu pojawia się ryzyko związane z tym, że

skoro standardy kontroli i nadzoru nie są zachowane, a pieniądze duże, to naturalnie mamy wiele pokus korupcji.

W USA widzieliśmy już wszelkiego rodzaju oszustwa - związane z ubieganiem się o dotacje i wsparcie - dokonywane przez ludzi, którzy się do tej pomocy nie kwalifikowali. Widzieliśmy ogromne kwoty przeznaczane na wsparcie konkretnych firm i całych branż.

A jeśli chodzi o ludzi w trudnej sytuacji, to okaże się, że większość amerykańskiego społeczeństwa - prawie w ogóle - nie otrzymała wsparcia.

Są więc miliardy dolarów dla „Wall Street” i mnożenie barier pomocy ludziom, którzy nie mają pracy lub uzyskują niskie dochody.

To też przejaw bezprecedensowej dysproporcji między wynikami giełdy a realną gospodarką.

Rynek finansowy był już bliski bańki, zanim zaczęła się pandemia, przy równoczesnym spowolnieniu gospodarczym. A w pandemii uruchomiono drukarkę z pieniędzmi i ogromne wsparcie amerykańskiej Rezerwy Federalnej i banków centralnych na całym świecie. Rynek finansowy tymczasem zachowuje się, jakby nic się nie stało.

To niezwykle ryzykowna sytuacja i rodzaj korupcji instytucjonalnej. Polega ona na tym, że w instytucjach - które powinny wspierać dobro wspólne, równość w dostępie do ochrony zdrowia i innych usług publicznych, realną gospodarkę - są ludzie, którzy nie spełniają tego, co powinni. Zamiast tego chronią potężne interesy „Wall Street”.

I inny przykład. Są bezzwrotne pożyczki udzielane przedsiębiorstwom. Czytałem już raporty z wielu krajów, od Indii i Brazylię po Grecję i USA, gdzie opisywane są oszustwa przy udzielaniu tego rodzaju wsparcia. Wielu polityków mówi, że teraz nie czas się tym martwić. Sprawdzimy to wszystko, kiedy będzie dobrze.

A jakby Pan ocenił sytuację w Europie?

Cóż, wspomniałem już o Grecji. Tam mamy właściwie wszystkie problemy, o których mówiłem. Wszelkiego rodzaju nielegalne rynki, dezinformacja itd. Wszystko to nawet oficjalnie wspierane przez polityków i biznes.

Brak zaufania utrudnia szczepienia

Jeśli chodzi o dostęp do leczenia i szczepionek, tu również mamy - w Europie, czy gdzie indziej - do czynienia z wszelkimi problemami związanymi z zaufaniem do naukowców, instytucji państwa, polityków, mediów, firm farmaceutycznych.

Kiedy mamy problem z zaufaniem w środku pandemii, to oczywiście utrudnia zaszczepienie wystarczającego odsetka populacji, co umożliwiłoby powrót do normalności.

Z perspektywy badań nad zaufaniem wszystkie te problemy są także efektem ogólnie złej jakości rządzenia państwami, lub co najmniej negatywnej percepcji rządzących i braku do nich zaufania. A to ma realne konsekwencje dla państwa, gospodarki i zdrowia publicznego.

Przeczytaj także:

Tak więc ogólnie, korupcja zawsze jest problemem, gdy pojawiają się możliwości i silne zachęty do korupcji przy słabej kontroli i nadzorze. Wtedy mamy do czynienia z przestępstwami.

W przypadku pandemii dodatkowo mamy do czynienia z masowym drukowaniem i wydawaniem publicznych pieniędzy właściwie bez kontroli.

Skutkiem tegoż będzie nie tylko korupcja sama w sobie, ale też problemy z zarządzaniem długiem publicznym. Ktoś przecież w końcu będzie musiał zapłacić za to rachunek.

I co to będzie oznaczać w praktyce? Czekają nas fale cięć wydatków publicznych? Czy też będziemy świadkami załamania gospodarek? Inflacja? Bezrobocie? Spadek produktywności? Jak w dłuższej perspektywie wpłynie to na alokację wszelkiego rodzaju zasobów?

Socjalizm dla niewielu, neoliberalizm dla mas

Rzecz w tym, że wszelkie interwencje w gospodarce także można postrzegać w kategoriach korupcji, łamania zasad wolności gospodarczej – samoregulacji cen, czy nieingerowania państwa w gospodarkę.

W rzeczywistości udajemy tylko, że hołdujemy zasadom wolnorynkowym. W praktyce natomiast mamy socjalizm dla niewielu i neoliberalizm dla mas.

Tniemy wydatki socjalne dla ogromnych segmentów społeczeństwa, a jednocześnie państwo stosuje socjalistyczne formy interwencji hojnie wspierając wielki biznes.

To jest ogromna korupcjogenna niespójność, niekonsekwencja i nierówność, przy dokonywaniu wyborów kogo obejmiemy jakąś formą interwencji, a kogo nie.

No dobrze, mówimy z perspektywy Zachodu. A gdyby spojrzeć z perspektywy na przykład Chin, które właściwie nie pojawiają się w dyskusjach na temat związków pandemii z korupcją. Jak Pan to widzi?

Sądzę, że Zachód, i ogólnie świat, popełnił błąd nie przyglądając się dokładniej temu, jak drastyczne środki zastosowali Chińczycy natychmiast, gdy uznali, że u ich drzwi pojawiła się pandemia.

Kiedy Chińczycy zamknęli setki milionów ludzi i wstrzymali gospodarkę, na Zachodzie debatowano o polityce, braku wolności i tak dalej. Nie analizowaliśmy dlaczego Chiny robiły to, co zrobiły.

Można dyskutować, jak sobie z tym poradzili, ale sam fakt, że podjęli kroki, które szkodziły ich krótkoterminowym interesom, powinien skłonić Zachód przynajmniej do zastanowienia się: dlaczego, u licha, to robią? Jakie to ma znaczenie z perspektywy zdrowia publicznego? Czy to oznacza, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym - ryzykiem, któremu musimy dokładnie się przyjrzeć?

Zachód zignorował doświadczenie Chin

Nie zwracaliśmy na to uwagi na Zachodzie. A spójrzmy dziś na liczby w Europie, w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Łacińskiej. USA - najpotężniejszy, najbardziej zaradny, najbardziej zaawansowany technologicznie kraj na świecie, z nauką i podręcznikami na temat wszelkich pandemii - jest w dramatycznym stanie.

Wszystko było na miejscu. Nie musieliśmy niczego wymyślać, żeby zareagować na pandemię. A my mamy w USA 20 proc. globalnej liczby ofiar śmiertelnych tej pandemii. Mamy 30 milionów ludzi bez pracy, mamy tysiące bankrutujących restauracji i innych małych biznesów. Mamy przeciążone szpitale. Jak można to usprawiedliwić?

Jeśli chcemy mówić o korupcji instytucjonalnej, to jest to najlepszy przykład w historii. Chodzi mi o to, że przed pandemią było już wiele ostrzegawczych sygnałów. Wiedzieliśmy, że pandemie się zdarzają. O tym mówiły wszystkie doniesienia naukowców, medyków, mediów. Istniały wszelkiego rodzaju procedury, aby sobie z tym poradzić. Rządy wszystkim tym dysponowały.

Chiny, druga co do wielkości gospodarka na świecie, zamyka się, kiedy uznaje, że ma problem. Że istnieje ogromne ryzyko.

No i na końcu Chińczycy świętują tłumnie Nowy Rok 2021, a ulice Nowego Yorku - w tym samym czasie - świecą pustkami. Według mnie to najlepsza ilustracja porażki Zachodu w walce z pandemią. I trwa to nadal.

Przy takim sposobie wprowadzania szczepionek, w którym dziesiątki krajów są całkowicie pominięte, przy takim niewydolnym sposobie dystrybucji szczepionek, jak w USA, potrzeba będzie pięciu lat, aby osiągnąć odporność stadną.

Podobnie w Polsce…

Jeśli chodzi o szczepienia, to najszybciej robi to Izrael, potem Wietnam i Tajwan. Liczby zachorowań i zgonów w tych państwach są wyjątkowo niskie. Ich gospodarki sobie radzą. Nie trzeba więc brać za wzór tylko Nowej Zelandii, czy Islandii. My natomiast w USA doszliśmy do punktu, w którym liczba nowych przypadków dziennie jest dwa, trzy razy wyższa niż całkowita liczba zachorowań w Chinach w ciągu jednego roku.

To druzgocące liczby - nie można z nimi polemizować i mówić: „Och, testujemy więcej, lub robimy to, czy tamto". To nie o to chodzi. Właściwie nie testujemy więcej.

A myśli Pan, że można ufać danym i informacjom przekazywanym przez Chiny?

A muszę im ufać? Są badania pokazujące, że liczby zachorowań w Chinach były wielokrotnie wyższe niż to, co było podawane. Tylko co z tego? Ważne jest to, co widać w praktyce. Ich gospodarka znów idzie w górę. Mogą w dużym stopniu wrócić do tego, jak żyli przed pandemią. W Europie czy w Ameryce Północnej, tak nie jest.

Czarny rynek szczepionek

Jest Pan światowej sławy ekspertem w dziedzinie badania czarnego rynku. Czy mamy już czarny rynek szczepionek przeciwko COVID-19? Możemy to przynajmniej jakoś monitorować?

Skala problemu nie jest jeszcze znana. To skomplikowane. Są z tym związane kwestie własności, ochrony marki, konkurencji. I są interesy finansowe producentów. Jeśli dojdzie do sfałszowania jakiegokolwiek leku w jakiejś części świata i dowie się o tym opinia publiczna, wtedy ludzie mogą przerzucić się na konkurencyjny produkt, a władze mogą go wycofać. Wówczas producent ma ogromny problem.

Z drugiej strony, to jest bardzo podobne do sytuacji firmy, której system informatyczny został zhakowany, i która następnie publicznie mówi o włamaniu. Taka firma nie tylko obnaża własną podatność na ataki hakerów, ale ujawnia ryzyko, które dotyczy wszystkich.

Ważne jest więc, aby to zrozumieć, a jednocześnie dostrzec, że jeśli nie ma jakiegoś bezpiecznego sposobu komunikacji, zaufania do kogoś, kto ujawnia takie niebezpieczeństwa i może pomóc w wykrywaniu i zapobieganiu im, wówczas problem jest podwójny.

Dlatego potrzebna jest współpraca między rządami, firmami farmaceutycznymi, uniwersytetami, żeby monitorować, jak najszybciej wykrywać i zwalczać to zjawisko.

Znamy je z poprzednich pandemii.

Sprzyjają mu różnice w cenach preparatów. Dawka szczepionki AstraZeneca kosztuje około 3 USD, Pfizera/BioNTech - ponad 20 USD.

W sytuacji pandemii - przy tych różnicach - może pojawić się czarny rynek podrabianych i kradzionych szczepionek.

W interesie nas wszystkich jest przerywanie nielegalnych łańcuchów dystrybucji kradzionych lub podrabianych preparatów. Inaczej będzie bardzo trudno uniknąć strat finansowych, zapewnić bezpieczeństwo leczenia, zwalczyć pandemię i odbudować gospodarkę.

Biorę udział w projekcie, w którym współpracujemy z 39 prywatnymi firmami i uniwersytetami m.in. z USA, Hiszpanii, Niderlandów, próbujemy też nawiązać współpracę z uczelniami z Chin. Celem projektu jest opracowanie sposobów wykrywania czarnego rynku szczepionek i radzenia sobie z tym problemem.

A jest to problem globalny. Dotyka w szczególności państw, które nie mają dostępu do szczepień, lub mają utrudniony - bardziej niż na Zachodzie - do nich dostęp.

Szczepieniami musimy objąć globalne społeczeństwo i osiągnąć globalną, stadną odporność. W związku z tym zapobieganie nadużyciom jest niezwykle istotnym zadaniem.

Konieczna jest praca nad efektywnymi metodami dystrybucji szczepień, szkolenia, budowanie zdolności zarządzania kryzysem nie tylko w państwach rozwiniętych, ale też - a może przede wszystkim - w państwach rozwijających się.

Dlatego stworzyliśmy multidyscyplinarny zespół. Mamy farmaceutów, analityków internetu, informatyków, bioinżynierów, prawników, kryminologów. Mamy grupę zadaniową, która nad tym pracuje i jest to bardzo obiecujące. Już widzimy, jak potrzebne są duże zbiory danych dzięki, którym możemy identyfikować i dostarczać wskazówek organom ścigania, żeby lepiej wykrywać fałszerstwa i kradzieże.

Naszym celem jest przekształcenie tego wszystkiego, co ustalimy w materiały edukacyjne, które mogą być wykorzystywane do dalszych badań naukowych, ale też na przykład do szkoleń.

Czego nauczył nas Trump?

Na koniec chciałbym poruszyć inny wątek. Jak ocenia Pan sytuację w USA po odejściu Trumpa? W Polsce - jak i na całym świecie - moment jego odejścia wzbudził ogromne zainteresowanie. Obóz rządzący w Polsce był bardzo bliski mentalnie Trumpowi. Czego nauczył nas Trump?

Lekcja zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i dla każdego, jest taka: ​​kiedy kłamiesz i wspierasz kłamstwa, to możesz prowadzić do przemocy. Widzieliśmy już jak faszyzm, nazizm i inne reżimy autorytarne budują się na kłamstwie i zyskują poparcie społeczne.

Nigdy w życiu nie widziałem postaci - poza Trumpem - która kłamałaby na taką skalę. Jego wielkim kłamstwem - przygotowywanym od ponad sześciu miesięcy - jest to, że system wyborczy w jakiś sposób nie działa, i jest skorumpowany.

To była część politycznej narracji przed wyborami. Mieliśmy przywódcę kraju, który mówił swoim wyborcom, że tak naprawdę nie ma żadnej kontroli nad własnym państwem. Że państwo, które powinno być przykładem dla reszty świata, nie może zagwarantować wolnych wyborów. W ten sposób wiodąca demokracja na świecie stała się dla świata problemem.

Ale to nie jest problem tylko jednej osoby – Trumpa. Mamy część mediów, mamy dużą liczbę polityków, którzy pomagają i podżegają do tego rodzaju fałszywej narracji o korupcji w wyborach. A to na koniec przekłada się na przemoc. To już przełożyło się na groźby wobec polityków, nawet samych Republikanów, którzy w całym kraju otrzymują pogróżki i potrzebują ochrony dla swoich rodzin.

Na to wszystko nakłada się ideologia wolnego dostępu do broni, posiadania jej i używania w przestrzeni publicznej, na ulicach w USA. Tak więc problem, powtarzam, nie dotyczy tylko jednej osoby, ale wszystkich innych, którzy świadomie się do niego przyczyniają.

Podkreślam to świadomie, ponieważ sprzyjają mu ludzie, którzy ukończyli elitarne uniwersytety, studiowali prawo i rozumieją związek między tym, co mówią, a konsekwencjami.

Są obawy co do dalszej radykalizacji osób pracujących w organach ścigania, czy nawet w wojsku. Już teraz toczą się śledztwa wobec kilkunastu policjantów z Waszyngtonu, którzy mieli brać udział w ataku na Kapitol. Są członkowie Kongresu, którzy wzywali do przemocy. Takich spraw spodziewam się więcej. To szokuje. To będą setki spraw.

Ale to nie jest problem, który skończył się wraz z zaprzysiężeniem nowego prezydenta. Będziemy musieli się z nim zmagać długi czas.

* Nikos Passas jest profesorem kryminologii i sądownictwa karnego na Uniwersytecie Northeastern w Bostonie. Ma stopnie naukowe uniwersytetów w Atenach, Paryżu i Edynburgu. Jest także profesorem wizytującym na Beijing Normal University; przewodniczącym Rady Akademickiej Akademii Antykorupcyjnej w Indiach oraz członkiem Rady Doradczej Centre for Crime, Justice and Policing na University of Birmingham.

Biegle włada 6 językami. Ma ponad 240 publikacji na temat korupcji, dobrego rządzenia, nielegalnych przepływów finansowych/handlowych, sankcji, nieformalnych przepływów pieniędzy, terroryzmu i regulacji finansowych.

Obecnie jego główny projekt, wspierany przez National Science Foundation, koncentruje się na wykrywaniu obiegu nielegalnych i sfałszowanych produktów leczniczych. Jest konsultantem w kancelariach prawnych, instytucjach finansowych i organizacjach takich jak ONZ, UE, OECD, OBWE, MFW, Bank Światowy, instytucjach badawczych i agencjach rządowych na wszystkich kontynentach.

Zasiada w Radzie Dyrektorów ds. Compliance and Capacity Skills International w Nowym Jorku, Radzie Doradczej Global Risk Profile w Genewie, Międzynarodowym Panelu Doradców w Institute for Australia India Engagement w Brisbane oraz jako wiceprzewodniczący zarządu Komitetu Akademii Antykorupcyjnej Uniwersytetu Genewskiego (GENACA).

W grudniu 2020 roku był gościem konferencji „Czas wielkiej korupcji?” zorganizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego.

** Grzegorz Makowski - doktor habilitowany socjologii, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, adiunkt w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH. Zajmuje się między innymi zagadnieniem korupcji i polityki antykorupcyjnej, problematyką społeczeństwa obywatelskiego i organizacji pozarządowych. Autor książek, artykułów naukowych i publikacji prasowych.

;

Udostępnij:

Grzegorz Makowski

Doktor habilitowany socjologii, adiunkt w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym SGH, ekspert forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego. Zajmuje się między innymi zagadnieniem korupcji i polityki antykorupcyjnej, problematyką społeczeństwa obywatelskiego i organizacji pozarządowych. Autor książek, artykułów naukowych i publikacji prasowych.

Komentarze