0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Mężczyzna został deportowany w następstwie desperackiej próby nielegalnego przekroczenia granicy na początku marca 2018 roku. Wcześniej 16 razy próbował – legalnie! – wjechać do Polski i złożyć wniosek o azyl. W złożeniu wniosku pomagała mu białoruska organizacja pozarządowa Human Constanta, która jako jedyna działa na miejscu. To jej pracownicy poinformowali o deportacji Czeczena, który uciekł przed torturami i prześladowaniami na tle politycznym.

Polscy strażnicy graniczni, przy wsparciu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i osobistym zaangażowaniu byłego ministra Mariusza Błaszczaka i ministra Joachima Brudzińskiego, odsyłają uchodźców z powrotem na Białoruś. Wyrzuceni z Polski uchodźcy z Czeczenii i innych państw Azji Centralnej mogą więc zostać deportowani do swoich krajów pochodzenia, co naraża ich na niebezpieczeństwo tortur lub innego nieludzkiego traktowania.

Zgodnie z ekspertyzą Stowarzyszenia Interwencji Prawnej strażnicy łamią prawo – odmowy tłumaczą brakiem wizy, a przecież osoba ubiegająca się o azyl nie musi jej posiadać.

To naruszenie nie tylko polskiego, ale także międzynarodowego prawa. Niektórzy zdesperowani uchodźcy próbują więc przekraczać granicę na własną rękę – nielegalnie.

Dlaczego Czeczeni nie chcą zostać na Białorusi? System azylowy na Białorusi faktycznie nie funkcjonuje, a poza tym nie jest tajemnicą, że białoruskie służby współpracują z rosyjskim KGB. Najlepszy przykład to właśnie np. deportacje do Rosji, gdzie zagrożone jest zdrowie lub życie Czeczenów. Odsyłając uchodźców do Rosji również Białoruś łamie prawo międzynarodowe – tzw. zasadę "non-refoulement", która zabrania odsyłania osoby starającej się o status uchodźcy do kraju, gdzie jego prawa człowieka mogą być poważnie zagrożone.

Wymuszone zaginięcia, tortury, nieludzkie traktowanie

Takich historii jest więcej – nie wiemy nic o losie większości z tysięcy Czeczenów, których przez ostatnie dwa lata polscy strażnicy graniczni odprawili z kwitkiem. Możemy tylko przypuszczać, że wielu z nich spotkał podobny los. Wiemy natomiast, co się stało po deportacji z innym Czeczenem – Imranem Salamowem. Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Salamow został deportowany z Białorusi do Rosji 5 września 2017 roku. Wcześniej bezskutecznie próbował złożyć wniosek o ochronę międzynarodową na granicy polsko-białoruskiej w Terespolu. Ostatnio widziany był 11 września 2017 roku na posterunku policji w Groznym. Policja twierdzi, że nie ma go w areszcie.

HFPC przypuszcza, że mógł paść ofiarą tzw. wymuszonego zaginięcia – to powszechna praktyka dokonywana przez państwowych funkcjonariuszy w Czeczenii, w tym samym stopniu, co tortury i inne formy nieludzkiego traktowania.

Amnesty International napisało otwartą petycję, w której domaga się od władz rosyjskich ujawnienia miejsca pobytu Imrana Salamowa.

Human Constanta opublikowała oświadczenie,w którym wzywa polskie i białoruskie władze do zaprzestania bezprawnych praktyk. Cytuje też statystyki: według danych, które zebrali pracownicy organizacji (obecnej na miejscu niemal od początku, czyli jesieni 2016 roku), 16 proc. osób chcących złożyć wniosek o ochronę w Terespolu było torturowanych, 12 proc. uciekło przed tzw. razborkami, czyli zemstą krwi, a 6,5 proc. od przemocy domowej. Straż Graniczna bierze ich na przeczekanie: zazwyczaj po kilku miesiącach i kilkunastu (a u rekordzistów nawet kilkudziesięciu) próbach złożenia wniosku o ochronę międzynarodową, uchodźcom kończą się pieniądze, a ich prawo do pobytu na Białorusi wygasa. Są więc zmuszani albo do nielegalnego pozostania na Białorusi, albo do próby nielegalnego przekroczenia granicy, albo deportacji do kraju pochodzenia, co grozi torturami lub śmiercią.

Przeczytaj także:

Europejski Trybunał Praw Człowieka: uchodźcy nie mogą być odsyłani na Białoruś

W odpowiedzi na doniesienia Human Constanty, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Amnesty International i Stowarzyszenie Interwencji Prawnej wspólnie napisały pisma do Komendy Głównej Straży Granicznej oraz do Rzecznika Praw Obywatelskich, w których zawnioskowały o przeprowadzenie kontroli prawidłowości procedur na przejściu granicznym Brześć - Terespol.

Tyle że nieprawidłowości w działaniu Straży Granicznej zostały już dawno stwierdzone – m.in. przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. W czerwcu 2017 ETPC wydał decyzję o zastosowaniu środków tymczasowych (interim measures) w sześciu sprawach dotyczących uchodźców z Czeczenii. ETPC uznał, że te osoby „nie mogą zostać odesłane na Białoruś” do czasu, gdy ich skargi do Trybunału zostaną rozpoznane. A wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej muszą zostać rozpoznane przez odpowiednie organy w Polsce.

Jednak polska Straż Graniczna odmawia zastosowania się do tej decyzji ETPC i nie pozwala uchodźcom – trzem czeczeńskim rodzinom i jednemu mężczyźnie, Rusłanowi (imię zmienione) – wjechać do Polski i złożyć wniosku.

Tak samo potraktowano Rusłana podczas ostatniej próby 28 czerwca 2017, mimo tego, że jego pełnomocniczka zapowiedziała służbom jego przybycie już kilka godzin wcześniej. To nie wszystko. Według oświadczenia, które opublikowały Izba Adwokacka w Warszawie, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, „cudzoziemiec został przeszukany i pytany o to, kto mu pomagał w sporządzeniu dokumentów. Rusłanowi zabrano również kopię wspomnianej decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Prawdopodobnie po to, by utrudnić mu powoływanie się na nią przy kolejnych próbach składania wniosku azylowego.

W 2017 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w kilkunastu sprawach dotyczących odmów wjazdu na przejściu granicznym w Terespolu, uwzględnił skargi cudzoziemców uznając, że decyzje o odmowie wjazdu były nieprawidłowe.

Polskie władze łamią polskie, europejskie i międzynarodowe prawo

Przypomnijmy, że nie trzeba pochodzić z terenu, na którym obecnie toczy się wojna, żeby móc ubiegać się o status uchodźcy. Aby dostać status uchodźcy (lub inną formę ochrony międzynarodowej, jak pobyt tolerowany czy ochrona uzupełniająca) wystarczy udowodnić, że w swojej ojczyźnie jest się prześladowanym. Tak jak niewygodni dla władz Czeczeni są prześladowani przez służby Kadyrowa, czeczeńskiego dyktatora, choć w kraju nie toczy się już wojna.

Na mocy Konwencji Genewskiej z 1951 roku, którą Polska ratyfikowała, każdy kraj ma obowiązek wpuścić do siebie wszystkich, którzy ubiegają się o ochronę międzynarodową. Dopiero później rozpoczyna się procedura sprawdzania, czy osobie przysługuje status uchodźcy. Straż Graniczna nie ma prawa podejmować decyzji o odesłaniu takiej osoby. Oprócz tego, polski rząd narusza:

  • art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (zakaz odsyłania cudzoziemców do państw, gdzie może grozić im niebezpieczeństwo) i
  • art. 4 Protokołu 4 do Konwencji (zakaz zbiorowego wydalania cudzoziemców).

Działania polskich władz krytykują organizacje zajmujące się obroną praw człowieka, m.in. Human Rights Watch, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Amnesty International i Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

;
Na zdjęciu Monika Prończuk
Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze