0:00
0:00

0:00

Minister Błaszczak bezpieczeństwo wewnętrzne buduje głównie na strachu przed "Innymi". Podsyca poczucie zagrożenia ze strony uchodźców, których z premedytacją nazywa "migrantami ekonomicznymi" lub "muzułmańskimi terrorystami". Ostatnie badania CBOS (14 kwietnia 2017) pokazały, że ta retoryka niestety jest skuteczna i przekłada się na zmianę postaw społecznych.

74 proc. badanych sprzeciwia się przyjmowaniu uchodźców. To wzrost o 7 pkt. proc. w porównaniu z badaniem sprzed roku. W tej grupie aż 43 proc. jest zdecydowanie przeciwko relokacji. Tylko 22 proc. badanych popiera przyjęcie uchodźców.

Odmieniając przez wszystkie przypadki "ochronę obywateli" Błaszczak usprawiedliwia tym politykę antyimigracyjną rządu PiS. To hasło ma zamykać usta, bo co by się nie działo - bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Jednak analiza wypowiedzi ministra dowodzi, że w tym obszarze trochę się plącze.

SŁOWNIK MINISTRA BŁASZCZAKA

Po pierwsze - "uszczelniamy granice".

Podczas największego kryzysu na przejściu granicznym Brześć-Terespol w sierpniu 2016 roku, Błaszczak postawił na konieczność uszczelniania polskich granic.

Wtedy rodziny z Czeczenii, uciekające przed prześladowaniami, czekały w kilometrowych kolejkach, by uzyskać dostęp do polskiej procedury azylowej. Część z nich miesiącami koczowała po białoruskiej stronie granicy w oczekiwaniu na możliwość złożenia wniosku o ochronę międzynarodową. Bezskutecznie.

Straż graniczna z błogosławieństwem Błaszczaka odsyłała z kwitkiem osoby starające się o status uchodźcy. Bohaterska "obrona granic" urosła do rangi obrony Polski i polskich wartości.

Nie będziemy ulegać presji tych, którzy chcą doprowadzić do kryzysu migracyjnego. Nasza polityka jest zupełnie inna. Granica polska jest szczelna. W Czeczenii nie ma wojny, w odróżnieniu od sytuacji sprzed lat.

“Jeden na jeden”, TVN24,31 sierpnia 2016

Sprawdziliśmy

Polska ma obowiązek przyjmować uchodźców. Nie minister o tym decyduje.

Ta retoryka przesłoniła fakt, że straż graniczna i ministerstwo łamie prawo - narusza zapisy Konwencji Genewskiej i prawa krajowego (ustawę o cudzoziemcach).

Po drugie - izolować i odsyłać.

Projekt nowelizacji ustawy o cudzoziemcach, który resort Mariusza Błaszczaka przedstawił 30 stycznia 2017 roku w ramach planu "uszczelniania granic", spotkał się ze ostrą krytyką ze strony organizacji walczących o prawa człowieka.

Projekt wprowadza m.in. "tryb graniczny", czyli obowiązkową DETENCJĘ - osadzenie w areszcie lub ośrodku dla cudzoziemców do czasu rozpatrzenia wniosku o przyznanie ochrony międzynarodowej (ustawa wprowadza termin 28 dni). To, co do tej pory pozostawało w szarej strefie i poza porządkiem prawnym, ma być dopuszczalne w przepisach krajowych.

Zamiast kilometrowych kolejek możemy spodziewać się detencji.

Human Rights Watch, międzynarodowa organizacja monitorująca sytuację praw człowieka na świecie, dosadnie wskazuje na cel projektu: „umożliwi przyspieszenie procedur oraz zawracanie osób ubiegających się o azyl na granicy”.

Tym pomysłem Błaszczak znów udowadnia, że nie szanuje prawa. „Projekt jest niezgodny z zapisami Konwencji Genewskiej” – alarmują organizacje pozarządowe. Ogrom zastrzeżeń zgłosiły m.in.: Human Rights Watch, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka i Stowarzyszenie Interwencji Prawnych.

Po trzecie - zalewa nas fala.

18 kwietnia 2017 Mariusz Błaszczak w Radiowej Jedynce odpowiadał m.in. na zarzuty dotyczące pomysłu lokowania cudzoziemców w kontenerach. MSWiA do projektu nowelizacji ustawy o cudzoziemcach, przygotowało też rozporządzenie w sprawie strzeżonych ośrodków i obozów dla cudzoziemców.

Jeśli nowelizacja ustawy wejdzie w życie, wszyscy cudzoziemcy starający się o azyl będą izolowani. Błaszczak tłumaczył, że obozy kontenerowe ogrodzone drutem kolczastym to zapis na wypadek wzbierającej fali migracji. I tu szybko powtórzył, że z tą falą będziemy walczyć, patrz punkt 1 - uszczelniając granice.

Nigdzie w Europie, poza Węgrami, nie wykorzystuje się już kontenerów do więzienia cudzoziemców.

Po czwarte - polskie bezpieczeństwo

Nasze bezpieczeństwo jest antytezą tego, co na Zachodzie. Błaszczak przy okazji każdego zamachu pomstuje na politykę otwartości i realizowanie przez inne państwa członkowskie obowiązku przyjęcia uchodźców w ramach programu relokacji.

Komplementując antyimigracyjną i ograniczającą swobody obywatelskie politykę PiS, Błaszczak patrzy na zachód. Tam szuka negatywnych przykładów. "Kryzys migracyjny", "zamachy", czy nawet ataki na Polaków w Wielkiej Brytanii to wina "multi-kulti" i "politycznej poprawności". Po zamachu w Nicei w lipcu 2016 roku mówił:

Zupełnie błędnie. Francja to najczęstszy przykład „klęski multi-kulti” w polskich debatach. Problem w tym, że Francja od modelu wielokulturowości pozostaje jak najdalsza – bo francuski model jest oparty na asymilacji, czyli wymaga od cudzoziemców podporządkowania się powszechnie obowiązującym normom i zasadom.

Min. Błaszczak mówił w radiowej Jedynce: "Radzimy sobie, jeżeli chodzi o uszczelnienie granic. Mówię o takiej próbie wywołania kryzysu w sierpniu ubiegłego roku na granicy polsko-białoruskiej przez emigrantów głównie z Kaukazu, którzy próbują przeforsować polską granicę. Ta próba została zatrzymana, a więc póki rządzi Prawo i Sprawiedliwość, możemy mieć pewność tego, że nie doprowadzimy do powtórki tego, z czym mamy do czynienia na Zachodzie Europy, a nasi poprzednicy zgadzając się na przyjęcie tysięcy uchodźców, a de facto emigrantów z Bliskiego Wschodu, z północnej Afryki, zmierzali do wywołania właśnie takiego kryzysu".

Przeczytaj także:

Nie ma wojny, jest bezpiecznie

Według Błaszczaka sam fakt, że w Czeczenii "nie ma wojny", oznacza, że to kraj bezpieczny i nie ma tam prześladowań. To jedno z największych kłamstw ministra.

Sytuację w Rosji omawia raport Europejskiego Urzędu Wsparcia w Dziedzinie Azylu (EASO) wydany w marcu 2017 roku. Szczególne miejsce zajmuje w nim Czeczenia, republika w Federacji Rosyjskiej.

Kaukaska republika cieszy się szczególną autonomią. Putin nie wnika w "wewnętrzne sprawy" Czeczenii, wdzięczny za krwawe zdławienie antyrosyjskiego powstania. Od 2007 roku żelazną ręką rządzi tam Ramzan Kadyrow, który w ciągu 10 lat zamienił kraj w quasi-islamskie państwo, w którym obowiązującym prawem jest mieszanka miejscowych praw zwyczajowych (adatów) oraz szariatu.

Kadyrow bezpardonowo rozprawia się z wszelkimi oznakami nieposłuszeństwa i oporu. Sankcje stosowane są wobec całych rodzin osoby uznanej za "niepokorną". Policja i służby specjalne znane są z brutalności. Tortury są normą, tak jak porwania i zabójstwa. I nie ma organu, który mógłby podważyć praktyki funkcjonariuszy. Sądy w Czeczeni nie są niezawisłe.

Szczególnie narażone na represje są kobiety, których nikt i nic nie chroni przed przemocą. Częste są przypadki "zabójstw honorowych", czyli rodzinnych samosądów na dziewczynkach i kobietach, które w opinii krewnych "splamiły honor" klanu czy rodu.

Tortury i prześladowania osób homoseksualnych

Niedawno opozycyjna rosyjska Novaya Gazeta ujawniła informacje o tajnych więzieniach dla homoseksualnych i biseksualnych mężczyzn.

Dziennikarka Elena Milashina na podstawie relacji osób, którym udało się zbiec z obozów, opisała przerażającą skalę prześladowań. Pierwsze informacje o zatrzymaniach osób LGBT dotarły do redakcji w lutym. Jednak, jak zaznacza Milashina w wywiadzie dla BBC: "Musieliśmy zebrać dowody [...] Ciężko jest wspierać i organizować akcję ratunkową dla osób LGBT w Czeczenii, ponieważ funkcjonują w hermetycznym kręgu. [...] muszą się ukrywać”.

View post on Twitter

Wiadomo o czterech obozach, w których przetrzymywanych i torturowanych jest ponad 100 mężczyzn. Relacje świadków są przerażające. Radio Free Europe/Radio Liberty opublikowało historie trzech mężczyzn – Saida, Malika i Khasana (imiona zmienione), którzy przeszli przez piekło.

„Zadzwonił jeden z krewnych Saida, oficer. „Wiedziałem, że on wie, i mu powiedziałem: «Jestem gejem». Odpowiedział, «Wiem, nie pozostaje nic innego, jak cię zabić.» Mówię mu, «OK, przyjadę, ale obiecaj, że zabijecie mnie nie zbliżając się do mnie.» Nie przyrzekł, bo wiedział, że potrzebują jeszcze namiarów na moich znajomych”.

„Każdego dnia w obozie, według Malika, on i inni uwięzieni geje byli bici i upokarzani. Nadawano im żeńskie imiona i zmuszano do tańczenia przed innymi. Indywidualnie wyprowadzano ich do innego budynku, gdzie byli torturowani. Malik mówi, że był kopany i bity pałkami a także rażony prądem za pomocą kleszczy przypiętych do palców u rąk i nóg.”

„Uwięzieni geje spali na gołej podłodze bez okrycia, w przeciwieństwie do uzależnionych od narkotyków, którzy spali na łóżkach. „Było im gorąco i otworzyli okna, ale zabrali nam nasze płaszcze,” opowiada Malik. „Nie mieliśmy się czym przykryć.”

„Dziesięć dni później, opowiada, osadzonych gejów ustawiono w rząd i upokarzano, jednego po drugim, przed ich krewnymi. Następnie oddano ich w ręce rodzin. Malika zabrano do domu. Schował się w swoim pokoju. Ojciec wszedł z metalową rurką w dłoni. „Kazałem mu zaczekać. Zdjąłem t-shirt i pokazałem mu, że całe ciało mam już niebieskie [od siniaków]. Co jeszcze można bić? Wyszedł i więcej się do mnie nie odezwał.”

Khasan został zwabiony na randkę-pułapkę, a następnie pobity w lesie przez trzech mężczyzn w czarnych mundurach SOBR – specjalnej jednostki policji MSW: „Rozebrali mnie do naga. Jeden z nich nagrywał to na telefon. Trzech mnie biło. Kopali mnie, złamali mi szczękę. Mówili, że to gej i że takich defektów nie powinno być w Czeczenii.”

Kadyrow odnosząc się do zarzutów, stwierdził, że "to zbyt wstydliwe, żeby poruszać ten temat". Dodał, że w Czeczenii nie ma żadnych gejów.

Do ukrywania się zostali zmuszeni też dziennikarze Novaya Gazeta. W stanowisku opublikowanym przez redakcję gazety 13 kwietnia 2017 roku czytamy, że "rosyjskie władze i najważniejsze meczety północnego Kaukazu" zachęsają do samosądu na dziennikarzach, którzy "splamili honor narodu czeczeńskiego". Dziennikarze zostali nazwani "wrogami narodu i ojczyzny" i obiecano im "zemstę". Według władz doniesienia o obozach są jedynie "wymysłem opozycji".

W obronie dziennikarzy stanął między innymi Międzynarodowy Komitet Ochrony Dziennikarzy (Committee to Protect Journalist). "Dziennikarze Novaya Gazeta podejmują ogromne ryzyko i często płacą najwyższą cenę za prawdę i demaskowanie naruszeń praw człowieka. Wykonując swoją pracę, nie powinni obawiać się o bezpieczeństwo" - czytamy w stanowisku.

W Polsce do sprawy odniósł się Rzecznik Praw Obywatelskich. W piśmie do Komendanta Straży Granicznej z 13 kwietnia 2017 poinformował o doniesieniach medialnych i zwrócił uwagę, że "od lat najliczniejszą grupą cudzoziemców wnioskujących o ochronę międzynarodową w Polsce pozostają obywatele Federacji Rosyjskiej, deklarujący narodowość czeczeńską. Zdaniem RPO

"niektóre z ofiar trwających obecnie prześladowań mogą ubiegać się o nadanie statusu uchodźcy w Polsce".

Rzecznik zwrócił się o przekazanie funkcjonariuszom Straży Granicznej informacji o obecnym zagrożeniu oraz o uwrażliwienie na szczególne potrzeby cudzoziemców ubiegających się o udzielenie ochrony na podstawie prześladowań związanych z ich homoseksualną orientacją i zapewnienie im poufności i poczucia bezpieczeństwa.

Poniżej komentarz wideo Joanny Ostrowskiej, badaczki z UJ. Porównuje obozy dla homoseksualnych mężczyzn w Czeczenii do hitlerowskich obozów zagłady.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze