Protesty przeciwko rasizmowi – które rozpoczęły się w USA po zamordowaniu przez policję George’a Floyda 25 maja – przeniosły się do innych krajów Zachodu, m.in. do Francji i Wielkiej Brytanii.
W angielskim mieście Bristol protestujący obalili pomnik XVII-wiecznego handlarza niewolnikami (i przedsiębiorczego biznesmena Edwarda Colsona). Wrzucili go do portu wśród okrzyków radości, w scenie przypominającej obalanie pomników w czasie rewolucji czy po upadku autorytarnej władzy. Podobnej m.in. do obalenia pomnika Saddama Husajna w Bagdadzie w 2003 roku czy demontażu pomnika Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie na pl. Bankowym w 1989.
7 maja protestujący w Londynie zajęli park, w którym stoi pomnik Winstona Churchilla – wybitnego polityka brytyjskiego oraz przywódcy Wielkiej Brytanii w czasie II wojny światowej, a później w kluczowym okresie zimnej wojny z ZSRR (1951-1955).
Na cokole pomnika przekreślili nazwisko polityka i dopisali poniżej farbą „był rasistą”. Na brzuchu Churchilla zawieszono tekturową plakietkę z napisem „Black lives matter” (ang. „Czarne życia są ważne”), hasłem protestów przeciwko rasizmowi policji w USA).
Pomnik szybko oczyszczono, a premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson potępił protestujących za bandytyzm (ang. „thuggery”).
Za co Brytyjczycy kochają Churchilla
O ile mało kto w Wielkiej Brytanii ujmował się za pomnikiem Colsona z Bristolu – zawodowego handlarza niewolników, uhonorowanego za działalność charytatywną w ojczyźnie – to Churchill wzbudza wśród Brytyjczyków pozytywne uczucia.
Został zapamiętany jako niezłomny przywódca w czasie II wojny światowej, podczas której przez rok – od kapitulacji Francji w czerwcu 1940 roku do ataku Hitlera na ZSRR w czerwcu 1941 roku – Wielka Brytania była jedynym mocarstwem stawiającym czoła potędze Niemiec.
Polacy, dodajmy, mogą mieć do Churchilla stosunek dużo bardziej dwuznaczny – co prawda Wielka Brytania była sojusznikiem Polski przez cały okres wojny, ale Churchill (podobnie jak prezydent Franklin D. Roosevelt) zgodził się na zdominowanie Polski przez Stalina. W lutym 1945 roku na konferencji w Jałcie Churchill zaakceptował większość żądań Stalina w sprawie Polski.
Nie za to jednak krytykowali brytyjskiego premiera protestujący.
Czy Churchill był rasistą?
Kłopot z odpowiedzią na to pytanie wynika stąd, że sto lat temu rasizm był w Europie powszechnie akceptowany, a przewaga „rasy białej” nad innymi nie ulegała, zdaniem Europejczyków, żadnej wątpliwości.
Sam Churchill (podobnie jak wielu Europejczyków, w tym np. twórca polskiego nacjonalizmu Roman Dmowski) pozostawał pod wpływem teorii ewolucji Darwina – i uważał, że rywalizacja pomiędzy rasami, krajami i narodami odbywa się według darwinowskich zasad: silniejszy, a więc lepszy, wygrywa.
„Churchill uważał siebie i Wielką Brytanię za zwycięzców w hierarchii darwinizmu społecznego” – mówił serwisowi BBC John Charmley, biograf Churchilla, dodając, że z pewnością wierzył w „hierarchię ras” oraz eugenikę (czyli możliwość celowego wyhodowania „lepszego” genetycznie człowieka).
Np. w 1937 roku w wystąpieniu przed Królewską Komisją ds. Palestyny usprawiedliwiał zdominowanie Indian w USA i Aborygenów w Australii przez białych, podkreślając, że „silniejsza rasa, rasa wyższego rzędu, mądrzejsza rasa (…) nadeszła i zajęła ich miejsce”.
Churchill używał także – pisząc np. o Afrykanach – języka, który dziś byłby skandaliczny i niedopuszczalny. Kiedy przysyłał do prasy brytyjskiej korespondencje z wojny burskiej w Południowej Afryce (1899-1902), oraz w spisanych 30 lat później wspomnieniach, używał np. często słowa „kaffir”. To afrykanerski odpowiednik polskiego „czarnuch” albo brytyjskiego „nigger”.
W dzisiejszej RPA jest to słowo właściwie wykreślone z publicznego użytku – nie wypowiada się go na głos, używając zamiast omówienia „k–word” (ang. „słowo na »k«”).
Z dzisiejszego punktu widzenia Churchill z pewnością był rasistą. Na jego usprawiedliwienie można powiedzieć tyle, że tak myślało wówczas bardzo wielu Europejczyków – chociaż nie wszyscy.
Kolonialni autorzy nie mieli skrupułów i często pisali wprost, że Afrykanie są „jak dzieci”, którymi trzeba się zająć. Polak Janusz Makarczyk, sławny przed wojną polski reporter i współautor nieudanej próby kolonizacji Liberii w latach 30., notował, że „dzieci murzyńskie są inteligentne do 12. roku życia”, a potem „tępieją”. (W wydanym w 1936 roku reportażu „Liberia, Liberyjka, Liberyjczyk”).
Głód w Bengalu
Zarzuty wobec Churchilla dotyczą jednak także decyzji, które podejmował jako przywódca Imperium Brytyjskiego – obejmującego w okresie międzywojennym ok. 1/5 powierzchni globu, w tym całe Indie.
W 1943 roku w Bengalu wybuchł głód, który spowodował śmierć od 2 do 3 mln ludzi. Chociaż wywołany był cyklonem i powodziami, które przyczyniły się do złych zbiorów ryżu, część odpowiedzialności spada, zdaniem krytyków, na władze brytyjskie (a Churchill był wówczas premierem).
Historyk Madhusree Mukerjee pisał w głośnej książce „Churchill’s Secret War. The British Empire and the Ravaging of India during World War II”, Nowy Jork 2010):
„Jedną z podstawowych przyczyn głodu stał się zakres, w. którym Churchill i jego doradcy zdecydowali się wykorzystać zasoby Indii, żeby prowadzić wojnę przeciwko Niemcom i Japonii, wywołując niedobory i inflację w kolonii”.
Kiedy Indie głodowały, Brytyjczycy eksportowali z terenu subkontynentu 40 tys. ton ryżu miesięcznie. Rząd kierowany przez Churchilla robił to – jak dowodzi historyk – z absolutną świadomością skutków, jakie wywoła to na miejscu.
Rasista? Ale ukochany przez Brytyjczyków
Sprawa Churchilla pokazuje więc kłopot z czarno-białym postrzeganiem przeszłości. Wielki narodowy bohater nie musi być człowiekiem bez skazy. Bardzo często też poglądy powszechnie wyznawane w przeszłości dzisiaj byłyby uznane za niedopuszczalne w przestrzeni publicznej. Pytanie, czy z tego powodu trzeba atakować pomniki?
Krótko i na temat. Dobry tekst. Dziękuję.
Moim zdaniem burzenie pomników ludzi niejednoznacznych jest niewłaściwe, a nawet przeciwskuteczne, czyż nie lepiej opatrzyć pomnik tablicą z komentarzem? Równie dobrze (a raczej źle) możnaby zburzyć pomnik Piłsudskiego za zamach majowy, czy Sobieskiego za "firmowanie" pańszczyzny, jak i każdego innego polskiego króla, bo przecież "cham" był takim samym niewolnikiem, jak czarnoskórzy.
Na tej zasadzie mogłyby przetrwać nawet monumenty jednoznacznie negatywnych person, jak wymieniony w tekście Dzierżyński. Z drugiej strony, czy nie otworzylibyśmy w ten sposób po prostu nowego pola "walki" – tym razem o tabliczki i każde wyryte na nich słowo?
.
Pozdrawiam
Pomniki są symbolem i niejako dokumentują historię. I tak, pomnik Dzierżyńskiego dla mnie mógłby stać, z odpowiednią tabliczką, komentarzem. W końcu był, coś zdziałał w wielkiej skali. Że to była zbrodnia przeciw narodom? Napiszmy to, pamiętajmy, że tacy ludzie istnieją i mogą dostać władzę. I pamiętajmy, żeby do tego nie dopuścić. Niszczenie pomników jest dla mnie, niszczeniem historii, naszej wspólnej pamięci.
A co powiedzieć o pomniku księdza Jankowskiego? I bohater i pedofil. Jego pomnik powinien stać z rzetelnym opisem (tabliczką). Żebyśmy pamiętali, że nie jesteśmy albo świętymi, albo demonami; my wszyscy, w tym Ci "wielcy", są zwykłymi, szarymi, ludźmi.
Pełna zgoda Panie Pawle. Pozdrawiam.
Może Stalin i Hitler też na głównych placach miast "z odpowiednią tabliczką"?
Jedna uwaga. Handlarz niewolników w Bristolu i "filantrop" który za pieniądze z handlu ludźmi postawił budynki w mieście nazwane jego imieniem to był Edward Colston a nie Colston.
Oczywiście, że TAK – trzeba atakować pomniki. Panie Adamie, proszę sobie nie dać wmówić, że zrzucenie jakiegoś posągu, malowanie ścian, czy niszczenie mienia to przemoc. Nie, to nie jest przemoc, ale jak na pewno Pan zauważył, gest bardzo wymowny, dzięki któremu zadał Pan sobie tak oczywiście proste pytanie. Przemoc to rasizm, przemoc to brutalność policji, przemoc to przymykanie oka na rzeczy, które są złe. Proszę, nie zapominajcie o tym w redakcji i nie płaczcie za Churchillem, nie warto.
Polecam poczytać The devil's tinderbox albo książki Gregga, to zmienicie zdanie na temat sir Churchilla…
Pani Agnieszko, odpowiadając na mój komentarz wystarczy, że będzie się Pani odnosić do mnie w liczbie pojedynczej. Co do "polecam poczytać" to dziękuję, ale może Panią zaskoczę – nie każda osoba po lekturze książki czy dwóch musi zmienić zdanie na takie, jak ma Pani. Churchill był rasistą i nic tego nie zmieni, nawet fakt, że czasy były inne.
Był rasistą, to fakt. A książki, które polecam, nie odnoszą się wprost do kwestii rasizmu, ale poruszają inne, bardziej nagłośnione i bardziej kontrowersyjne kwestie związane z osobą sir Churchilla. "Nie każdy musi mieć takie zdanie" – no jeżeli założymy, że dzieci ewakuowane z Breslau napadły na Polskę, to faktycznie…
Był rasistą, to fakt – ale dobrym rasistą, wg Pani Agnieszki Charzynskiej. Koniec rozmowy, jest Pani daleko pod moim poziomem.
Oczywiście że Churchill był rasistą. Ale który współczesny mu polityk z liczących się państw nie był??? Mahomet dymał dziewięciolatkę, ale jak wiadomo (z wyroku francuskiego sądu) nie można go nazwać pedofilem.
Trawestując Radio Erewań – owszem, był rasistą,ale cenimy go za coś innego.
Przemoc to rasizm?????Przemoc to przymykanie oka??????? Ciekawe i nieortodoksyjnie definiuje Szanowny Pan przemoc…
Churchill, marny sprzedawca który sprzedał Polaków dla własnego interesu. Mam czasem wrażenie że cała jego pomoc dla Polaków podczas 2 światowej, była tylko po to aby pomóc się Anglii bronić. Nie jeden Polski ważny historyk uważa że lepiej byłoby się dogadać z Hitlerem, niż Anglią i Francją, za pomoc europie zostaliśmy sprzedani. Z czasem widzę że Ci historycy mają racje.
Poducz się jeszcze języka polskiego i historii. W jednym zdaniu 5 błędów ortograficznych a nieznajomość faktów aż bije.
Ja o tym zadecyduje, Jak nie masz żadnych konkretów
Ważny Historyk? A jaki to mianowicie? Bo nie chodzi zapewne o prof. Wieczorkiewicza?
Dogadanie się z Hitlerem oznaczało by dla nas straszne konsekwencje po przegranej przez Hitlera wojnie. Bo wygrać by jej raczej nie mógł…
A gdyby mógł i wygrał – to naprawdę uważasz że tak było by lepiej?
"Zachodni" w pewnym sensie musieli iść na taki układ ze Stalinem, bo zatrzymanie jego wojsk na Bugu mogłoby być fatalne dla anglików i frontu zachodniego. A tak jednak duża grupa wojsk niemieckich musiała być u nas. Patrząc na to co było, to układ z Hitlerem byłby zły dla nas bardziej niż tak jak było.
Problem pomników zawsze będzie, bo wizerunki osób na nich nie wszystkim podobają się. Jestem za, a nawet przeciw – jak mawiał nasz już klasyk. Za – to wiadomo, ale przeciw? Też wiadomo! Tylko jest to wiedza mniej uświadamiana. Otóż, gdy ze świadomości usuniemy pewne negatywy, to po pewnym czasie zapominamy o zagrożeniach. One, te zagrożenia, istnieją i po pewnym czasie z zadziwiającą łatwością ujawniają się. Dlatego bardziej byłbym za usuwaniem tych pomników do swego rodzaju muzeów/skansenów. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że pomniki są dziełami sztuki i jako takie powinny być pod ochroną tym bardziej, że są niemymi świadkami naszej historii. Była jaka była, ale była i histeria wokół pomników jest trochę śmieszna. Te historyczne śmietniki powinny być i to głównie po to, by chamska hołota nie wpadła znów w powtórkę z historii i to najczęściej w gorszym wydaniu. Co widać w naszej współczesności, nie tylko polskiej. Starożytni mawiali: Ci którzy nie studiowali historii są skazani na to, by ją powtarzać. Natomiast ci, którzy studiowali historię są skazani na to, by bezsilnie patrzeć jak wszyscy dookoła ją powtarzają.
Sprawa Churchilla pokazuje kłopot z białym postrzeganiem historii. Mamy historię napisaną przez białych o białych i dla białych. Taką historię prezentują obecnie obalane pomniki. Jeśli chcemy budować otwarte i inkluzywne społeczeństwo, to wszystkich należy uwzględnić nie tylko w teraźniejszości, ale także w historii.