0:000:00

0:00

„Dziennik Gazeta Prawna" pisze, powołując się na źródła w rządzie, że rozważane jest całkowite zamknięcie kraju, jeśli do piątku sytuacja epidemiologiczna się nie poprawi. Wtedy moglibyśmy wychodzić z domu tylko do pracy i z powrotem oraz w innych niezbędnych sytuacjach, być może zamknięte zostałyby również szkoły i przedszkola.

Czy rzeczywiście grozi nam pełny lockdown? Wszystko zależy od tego, czy podziałają dotychczasowe środki – wysłanie starszych dzieci i młodzieży na nauczanie zdalne, zamknięcie restauracji i barów, zakaz wesel. Minister zdrowia Adam Niedzielski w wywiadzie dla „Faktu" mówi:

"Przygotowujemy się do sytuacji według scenariusza, w którym przyrost liczby zakażeń jest wykładniczy. To może znaczyć 20-25 tys. zakażeń dziennie pod koniec tego tygodnia. Ale jeśli zadziałają obostrzenia wprowadzone dwa tygodnie temu, tempo powinno wyhamować. Będziemy to wiedzieć pod koniec tego tygodnia. Ten tydzień będzie bardzo ważny z punktu widzenia dalszego biegu wypadków.

Jeśli będziemy dalej obserwować wykładnicze tempo wzrostu, będę namawiał premiera do całkowitego lockdownu. Łóżek nie da się dokładać w nieskończoność"

– mówił Niedzielski.

Dodał jednak, że jego zdaniem „prawdopodobieństwo zwolnienia tempa rozwoju pandemii jest w tym tygodniu o wiele większe niż było w minionym. Ale nie rysuję w tym momencie żadnej optymistycznej wizji".

Przeczytaj także:

Co można wyczytać z wykresów?

Mamy już 263 929 wykrytych przypadków koronawirusa. Zmarły 4 483 osoby, wykrytych trwających zakażeń jest (jakoś tak Mickiewiczowsko) 144 144, a wyzdrowiały 115 302 osoby.

W poniedziałek 26 października Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu w niedzielę 10 241 zakażeń, czyli – jak to zwykle w weekend, kiedy mniej się testuje – nieco mniej niż w poprzednich dniach. To jeszcze nie świadczy o zmianie trendu.

Saldo aktywnych przypadków również nie napawa jeszcze optymizmem, bo mniejszy przyrost w ostatnich dniach to też zapewne częściowo skutek weekendu.

Ale kiedy spojrzy się na przyrost nowych przypadków do aktywnych przypadków, to widać, że jego dynamika słabnie, i to już od dwóch tygodni.

przyrost nowych przypadków 26.10

I to już jest dobra wiadomość, zwłaszcza że w ciągu ostatnich dwóch tygodni robimy coraz więcej testów, a więc nie jest tak, że wykryte przypadki przestały przyrastać, bo przestaliśmy je wykrywać.

Jest więc światełko w tunelu, że wprowadzone obostrzenia, a także nasza większa ostrożność spowodowały wyhamowanie epidemii. Rząd ma jednak rację, że jeszcze za wcześnie, żeby mówić o trendzie i decydujący będzie ten tydzień – skutki ograniczenia kontaktów międzyludzkich widać po około dwóch tygodniach. Skąd w takim razie już obserwowany mniejszy przyrost aktywnych przypadków? Mogła mieć na to wpływ coraz większa liczba powiatów w żółtych i czerwonych strefach.

Małopolska i Świętokrzyskie prawie bez łóżek i respiratorów

W poniedziałek resort zdrowia poinformował, że pod respiratorami znajduje się 999 pacjentów.

A tak wygląda procent zajętych respiratorów z całej puli przeznaczonej dla pacjentów z ciężkim COVID-19 w poszczególnych województwach:

Najtrudniejsza sytuacja jest w Małopolsce, gdzie wykorzystywano aż 93 proc. respiratorów. W Wielkopolsce tylko 45 proc. To tylko zapis sytuacji z określonej godziny w niedzielę – wciąż trzeba intubować kolejnych pacjentów, a inni umierają i zwalniają respiratory.

W tej chwili w polskich szpitalach jest 12 282 chorych na COVID-19. W ciągu ostatniej doby przybyło ich 395.

Jeśli chodzi o miejsca w szpitalu, najgorsza sytuacja jest w Świętokrzyskiem – tam zajętych jest już 85,7 proc. miejsc. Najlepsza na Warmii i Mazurach – 42,7 proc. Zawsze warto pamiętać, że duża część tych miejsc musiała niestety zostać zorganizowana kosztem pacjentów cierpiących na inne schorzenia i że „łóżka i respiratory nie leczą" – potrzebny jest jeszcze fachowy personel, którego również brakuje.

Umiera nas więcej niż w poprzednich latach

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego przekazanych do Eurostatu wynika, że we wrześniu 2020 roku zmarło 34 066 osób. To o 2,3 tys. więcej niż we we wrześniu 2019 roku i najwięcej od pięciu lat. Z kolei w sierpniu w Polsce zmarły 34 656 osób, o 2,7 tys. więcej niż rok wcześniej, również najwięcej od sześciu lat.

Statystyki z podziałem na przyczyny zgonu zostaną opublikowane w późniejszym terminie. Wtedy będziemy wiedzieć, ile osób w karcie zgonu ma podany COVID-19 jako główną przyczynę śmierci. Jak jednak pokazuje przykład, który pokazujemy niżej, wiele zgonów z powodu koronawirusa umknie statystyce, podobnie jak te z innych przyczyn, spowodowane blokadą systemu opieki zdrowotnej.

Cicha reglamentacja pacjentów?

„Gazeta Wyborcza" publikuje poruszający list czytelnika, który pyta, czy w Polsce „zaczęła się cicha reglamentacja pacjentów?"

„W ostatnich dniach pomagałem samotnie mieszkającej, starszej, 92-letniej pani, której syn, jedyny krewny, wcześniej zachorował na COVID i przebywał w izolacji w innym miejscu. Do tej pory, mimo swego wieku, była samodzielna: robiła zakupy, gotowała, robiła pranie itd. W zeszły poniedziałek źle się poczuła, więc zacząłem jej zanosić obiady i zakupy. Torby zostawiałem w progu, dzwoniłem i w odpowiednim dystansie czekałem, aż wyjdzie i je zabierze. We wtorek, trzeba przyznać, że bardzo szybko, miała zrobiony wymaz, u niej w domu. W środę dostała wynik, był pozytywny. Czuła się coraz gorzej. Ale do szpitala nie została zabrana

W piątek zaniosłem jej zakupy i rosół na obiad. Pierwszy dzwonek, drugi, trzeci i nic. Dłuższą chwilę waliłem w drzwi i cisza. W końcu wszedłem do środka. Zmarłą znalazłem w toalecie. Poza dusznościami i gorączką miała bardzo silne objawy gastryczne. Bez hospitalizacji czy chociaż pielęgniarki dostarczającej kroplówki – nie miała najmniejszych szans.

Czy z braku miejsc w szpitalach po cichu odbywa już się w Polsce reglamentacja pacjentów ze względu na wiek czy szanse na przeżycie?

Ale nie ten moment wstrząsnął mną najbardziej, a to, co działo się potem. Telefon na pogotowie, na policję, znowu na pogotowie, każdy odsyłał mnie dalej. Nikt nic nie wie, nie chce przyjąć zgłoszenia, nie wie, gdzie skierować. Udało się wyprosić czyjś przyjazd za ósmym telefonem. Lekarz w karcie zgonu wpisał »przyczyna zgonu nieustalona«. Dopytywałem, jak to możliwe, czemu COVID nie został wpisany jako druga czy trzecia potencjalna przyczyna zgonu – odpowiedzi nie dostałem".

Na świecie: w Belgii kończą się respiratory, szczepionka AstryZeneki skuteczna również u seniorów

Według licznika uniwersytetu Johnsa Hopkinsa na świecie wykryto już 43,2 mln zakażeń SARS-CoV-2, zmarło 1,1 mln osób, z czego w Europie ponad 250 tys.

Szczególnie dramatyczna sytuacja jest w tej chwili w Belgii, gdzie lekarze ostrzegają, że za dwa tygodnie skończą się miejsca na intensywnej terapii. Jest ich 2 tys., w tej chwili zajętych jest 757. Codziennie w Belgii wykrywa się średnio 12,5 tys. zakażeń, a ponad 450 osób trafia do szpitala. Od poniedziałku w Brukseli zamknięte są siłownie i inne obiekty sportowe, a sklepy muszą kończyć pracę o 20:00.

Dramatyczna sytuacja jest również w Iranie, gdzie dwie trzecie prowincji znajduje się w czerwonej strefie, a w wielu szpitalach brakuje miejsca dla chorych. W szczególnie dotkniętym epidemią Teheranie przedłużono do 20 listopada zamknięcie szkół, meczetów, sklepów, restauracji i innych publicznych instytucji.

Dobre wiadomości płyną za to z III fazy testów klinicznych (szerokiego testowania na ochotnikach) szczepionki stworzonej przez Uniwersytet Oksfordzki i koncern farmaceutyczny AstraZeneca. Z badań wynika, że daje ona pożądaną odpowiedź immunologiczną, czyli odporność, także seniorom, których system immunologiczny jest słabszy.

;

Udostępnij:

Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze