0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Do wyborów parlamentarnych (a przynajmniej do ich konstytucyjnego terminu) zostało już tylko trochę ponad rok, nic dziwnego więc, że polityczna atmosfera gęstnieje, a po wakacjach gra wstępna przed właściwą kampanią wyborczą zacznie się już na całego. PiS rozpocznie "akcję mobilizacja", bo jak pokażemy w dalszej części tekstu, wciąż ma rezerwy. Opozycja będzie musiała zdecydować, w jakiej konfiguracji pójdzie do wyborów.

Na razie warianty startu opozycyjnego opierają się na dwóch sprzecznych ze sobą założeniach.

  • Wariant pierwszy - jedna lista opozycji.

Ten pomysł strategicznie opiera się na próbie mobilizacji za szeroką koalicją całego elektoratu anty-PiS (czyli jak pokazują sondaże - większości wyborców), nawet za cenę mobilizacji zwolenników obozu władzy i ewentualnego ryzyka zysków partii spoza takiego duopolu - w tej chwili na pewno Konfederacji, realnie być może również partii Razem. Jak pokazaliśmy w szczegółowej analizie sondażu Ipsos dla OKO.press (wzbudzając niesłychane jak na sondaż emocje), projekt Zjednoczonej Opozycji mógłby liczyć na wstępną sympatię aż 50-52 proc. badanych.

Czy tyle dostałby w wyborach? Nie wiemy i nie dowiemy się nim tzw. jedna lista nie stanie się politycznym faktem. Na razie sondaże (nie tylko ten Ipsosu, również np. United Surveys, który był mniej korzystny dla koncepcji Zjednoczonej Opozycji - 42 proc. wobec 40 proc. PiS) pytają o poparcie dla pewnej idei, a nie realnego projektu politycznego. A idee mają to do siebie, że bywają atrakcyjniejsze od ich urzeczywistnienia.

  • Wariant drugi - kilka list opozycyjnych.

Ten pomysł strategicznie jest odwrotnością pierwszej koncepcji - opiera się na różnorodności oferty anty-PiS, by zdemobilizować choć część wyborców obozu władzy i jednocześnie dzięki bogatej ofercie politycznej łowić głosy na tyle szeroko, żeby wyciągnąć na wybory każdego i każdą, którym nie podobają się rządy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.

Ten wariant również ma swoje wady, związane z ordynacją wyborczą i wielkością okręgów - zbyt duże rozdrobnienie opozycji, to ryzyko utraty mandatów na rzecz PiS w małych i średnich okręgach, gdzie efektywny próg wyborczy jest wysoki.

W tym scenariuszu najmniej korzystny dla opozycji jest start wszystkich oddzielnie na czterech, lub więcej, listach, optymalny (i taki, który w tym wariancie jest zarazem realny) wydaje się natomiast start opozycji w trzech blokach: Koalicji Obywatelskiej, koalicji Polska 2050 -PSL-Porozumienie oraz koalicji Lewicy.

Dość teoretyzowania, przejdźmy do liczb. Zobaczmy, czy rzeczywiście prawdopodobne jest odebranie części wyborców PiS-owi oraz, czy potencjał mobilizacyjny Prawa i Sprawiedliwości mógłby być zagrożeniem dla opozycji.

Przeczytaj także:

Sondaż Ipsos. O kim myśli wyborca PiS, gdy fantazjuje o zdradzie

Sondaż Ipsos dla OKO.press pokazuje, że droga przejścia z obozu PiS do obozu opozycji to wyprawa tylko dla wyborców-śmiałków: ścieżka jest wąska, kręta i wiedzie nad urwiskiem. Ale to nie znaczy, że nie da się jej przejść.

Ankietowanym deklarującym udział w wyborach zadaliśmy pytanie o partię drugiego wyboru: "Gdyby Pan/Pani nie mógł/a zagłosować na kandydata swojej partii w wyborach do Sejmu RP, na jaką inną partię oddałby(a)Pan/Pani swój głos?"

Jak widać, PiS ma tu najmniejsze rezerwy, wyborcy innych partii nie wyobrażają sobie głosowania na Kaczyńskiego. Na ewentualne zyski liczyć może zwłaszcza Polska 2050.

O ile wśród partii opozycyjnych nawet 90 proc. wyborców potrafiło wskazać ugrupowanie drugiego wyboru, wśród wyborców PiS ten odsetek wyniósł tylko 42 proc. To wskazuje, jak mocna bariera powstała między obozem władzy a resztą sceną politycznej.

Wyborcy Koalicji Obywatelskiej jako partię drugiego wyboru wskazywali:

  • Polskę 2050 - 51 proc.
  • Lewicę - 24 proc.
  • Konfederację - 2 proc.
  • PSL - 10 proc.
  • Porozumienie - 2 proc.
  • Inną partię - 1 proc.

Wyborcy Polski 2050 jako partię drugiego wyboru wskazywali:

  • PiS - 4 proc.
  • Koalicję Obywatelską - 52 proc.
  • Lewicę - 14 proc.
  • Konfederację - 4 proc.
  • PSL - 7 proc.
  • Porozumienie - 2 proc.
  • Inną partię - 2 proc.

Wyborcy Lewicy jako partię drugiego wyboru wskazywali:

  • Koalicję Obywatelską - 47 proc.
  • Polskę 2050 - 23 proc.
  • Konfederację - 3 proc.
  • PSL - 13 proc.
  • Porozumienie - 2 proc.

Wyborcy Konfederacji jako partię drugiego wyboru wskazywali:

  • PiS - 17 proc.
  • Koalicję Obywatelską - 6 proc.
  • Polskę 2050 - 9 proc.
  • Lewicę - 4 proc.
  • PSL - 2 proc.
  • Porozumienie - 7 proc.
  • Inną - 2 proc.

Wyborcy PSL jako partię drugiego wyboru wskazywali:

  • Koalicję Obywatelską - 30 proc.
  • Polskę 2050 - 22 proc.
  • Lewicę - 7 proc.
  • Konfederację - 19 proc.
  • Porozumienie - 7 proc.

Najwięcej wskazań wśród wyborców PiS ma Konfederacja (9 proc., spadek aż o 11 pkt. proc. w porównaniu do kwietnia 2021 r.), ale tuż za nią są Polska 2050 i PSL - po 7 proc. wskazań. Gdyby rzeczywiście doszło do przedwyborczego sojuszu partii Hołowni i PSL, miałby on istotną moc przyciągania, zwłaszcza, gdyby dołączyło do nich Porozumienie Jarosława Gowina, o którym pamięta 3 proc. wyborców PiS i wskazuje jako swój drugi wybór.

Podsumowując, powyższe trio (póki co wirtualne, ale relatywnie kompatybilne w poglądach na świat) przyciąga uwagę niemal co piątego wyborcy Prawa i Sprawiedliwości.

Rzecz jasna od takiej konstatacji do realnego przyciągnięcia choćby części elektoratu PiS jest bardzo daleko, ale jeśli gdzieś szukać na to szansy, to właśnie w takim układzie.

Dodajmy, że Lewicę jako partię drugiego wyboru wskazuje 5 proc. głosujących na PiS, a Koalicję Obywatelską - 4 proc.

Ważne są dwa pytania: po pierwsze, na ile realne są takie rachuby, po drugie, czy większe szanse na przyciągnięcie rozczarowanego zwolennika obozu władzy ma w miarę spójna koalicja konserwatywno-liberalna, czy szeroko rozpięta na skrzydłach jedna lista anty-PiS.

I na te dwa pytania równocześnie muszą sobie odpowiedzieć stratedzy obozu opozycyjnego.

Co ważne, o ile dla opozycji istnieje szansa na łowienie wśród zwolenników przeciwnika, PiS nie ma to żadnych szans; jako partię drugiego wyboru wskazują partię Jarosława Kaczyńskiego tylko zwolennicy Konfederacji (17 proc.) i Polski 2050 (4 proc.). Prawu i Sprawiedliwości zostaje więc przed wyborami tylko totalna mobilizacja - wśród tych, których już ma, i tych, których miał w 2019 roku, ale rozczarował ich w trakcie drugiej kadencji.

Jak za chwilę pokażemy, rządzący ciągle mają tu potencjał do wykorzystania.

Jak PiS się wykaraskał i co z tego wynika

Od listopada 2020 roku badamy w OKO.press tzw. sufit poparcia dla PiS. Wszystkim badanym zadajemy następujące pytanie:

"Wiemy, że trudno przewidywać, co się zdarzy za rok, ale chcielibyśmy zapytać, jak może Pan/Pani zagłosować w wyborach w 2023 roku?"

Do wyboru są następujące odpowiedzi:

  • Na pewno zagłosuję na PiS
  • Rozważę głos na PiS
  • To mało prawdopodobne, bym zagłosował na PiS
  • Na pewno nie zagłosuję na PiS
  • Trudno powiedzieć

Wyniki majowego sondażu są następujące:

Osoby, które z całą pewnością zadeklarowały głos na Prawo i Sprawiedliwość traktujemy jako żelazny elektorat tej partii. Wszystkich, którzy nie wybrali odpowiedzi, że z całą pewnością na PiS nie zagłosują - jako potencjał poparcia, czyli sufit PiS.

Jak widać, w majowym badaniu wynosi on 48 proc. - wśród tylu dorosłych Polaków obóz władzy ma szansę przebić się ze swoją opowieścią. Oczywiście to przebijanie się o różnym stopniu trudności: będzie to banalne łatwe w pierwszej grupie, całkiem proste w drugiej i bardzo problematyczne w trzeciej.

Ale i tak PiS wykaraskał się z poważnych tarapatów. Na przełomie 2020 i 2021 roku rządzący byli w fatalnym położeniu - po wprowadzeniu zakazu aborcji, projekcie "Piątki dla zwierząt" oraz kolejnych falach pandemii aż 60 proc. badanych deklarowało, że z całą pewnością nie zagłosują na PiS w następnych wyborach. Ale to już przeszłość.

Co najmniej od jesieni 2021 roku Prawo i Sprawiedliwość odzyskało grunt pod nogami:

Przede wszystkim obóz władzy ustabilizował swoją sytuację w kluczowych dla siebie grupach wyborców: na wsi i wśród starszych, w tym odzyskał zaufanie starszych kobiet.

50 proc. osób po 60. roku życia (w tym 51 proc. kobiet) oraz 51 proc. mieszkańców wsi deklarujących na przełomie 2020/21, że nie zagłosują na PiS to był dla partii rządzącej alarmowy dzwon Zygmunta. Ponieważ buntowała się baza. Dziś sytuacja jest już względnie opanowana:

Warto też zwrócić uwagę na cztery liczby.

Pierwsza to 32 proc. To odsetek badanych, którzy deklarują głos na PiS w najbliższych wyborach, lub chociaż doradziliby głos na PiS znajomemu, mimo, że sami nie wezmą udziału w głosowaniu.

Druga to 32,6 proc. To odsetek badanych, którzy mówią, że wezmą udział w wyborach i zagłosują na PiS w wariancie z jedną listą opozycji.

Trzecia to 35 proc. To odsetek badanych, którzy mówią, że wezmą udział w wyborach i zagłosują na PiS.

Czwarta to 38 proc. To odsetek wszystkich badanych, którzy deklarują, że na pewno zagłosują na PiS lub rozważą takie głosowanie w 2023 roku.

Jak widać, już dziś odsetek badanych bardziej lub mniej sympatyzujących z Prawem i Sprawiedliwością jest większy, niż tylko tych, którzy otwarcie deklarują udział w wyborach i zarazem głos na obóz władzy w klasycznym sondażu partyjnym lub w badaniu z wariantem jednej listy opozycji.

W jaki sposób przełożyłoby się to na wynik wyborczy, trudno wywnioskować z badania ilościowego, jakim jest sondaż - nie znamy motywacji tych osób, które rozważają głos na PiS, ale nie są go pewne.

Wiemy jedynie, że stanowią potencjał mobilizacyjny dla partii władzy, który w pełni wykorzystany wciąż pozwala jej myśleć o wygranych wyborach. Opozycja, rozważając różne scenariusze tego potencjału lekceważyć nie może - jak pokazały wszystkie wybory po 2015 roku, na czym, jak na czym, ale na mobilizacji Prawo i Sprawiedliwość się zna.

Sondaż Ipsos dla OKO.press, 10-12 maja 2022, badanie telefoniczne (CATI), na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, liczebność próby 1014 osób

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze