0:000:00

0:00

Ferie zimowe kończą się w całym kraju 17 stycznia. Największe szanse na powrót do szkół mają uczniowie klas I-III, najbardziej potrzebujący kontaktu z równieśnikami i z wychowawcami. Minister edukacji Przemysław Czarnek w poranku rozgłośni katolickich „Siódma 9” przekonywał, że „wszystko jest dopięte na ostatni guzik", jeśli chodzi o naukę stacjonarną. Potem na wideokonferencji poinformował o rekomendacjach ministerstwa w sprawie nauki stacjonarnej. Co dziwne, cały czas unikał konkretów – nie powiedział, czy będą to klasy I-III, czy wszyscy uczniowie.

Jednak rekomendacje ministerstwa wskazują właśnie na takie rozwiązanie.

Uczniowie mają się uczyć w tzw. bańkach: każda klasa oddzielnie z własnym nauczycielem, bez kontaktu z inną „bańką". Dzieci wchodziłyby do szkoły w innych godzinach i w innym czasie wychodziły na przerwy. To pomysł, który sprawdził się w zeszłym roku m.in. w krajach skandynawskich, gdzie długo udawało się utrzymywać otwarte szkoły.

Ale diabeł tkwi w szczegółach: w młodszych klasach oprócz wychowawców są również krążący nauczyciele, np. języka angielskiego, wuefu i religii. Ministerstwo miało przedstawić w piątek (8 stycznia 2021) po południu dyrektorom szkół rekomendacje w tej sprawie, ale samorządy już się obawiają, że uderzy je to po kieszeni, bo będą potrzebne dodatkowe pieniądze na dodatkowych nauczycieli do każdej „bańki".

Ostateczną decyzję o ewentualnym powrocie dzieci do szkół podejmie w przyszłym tygodniu premier w zależności od sytuacji epidemicznej. Gdyby była na „tak", to również w poniedziałek ruszą dobrowolne testy PCR dla nauczycieli nauczania początkowego i pracowników administracyjnych szkół. Zgłosiło się do nich 165 tys. osób. To rozwiązanie być może uspokoi zaniepokojonych nauczycieli, jednak zdaniem wielu ekspertów ma niewielki praktyczny sens: zarazić się można przecież natychmiast po wykonaniu testu i takie przesiewy powinny być często powtarzane, a nie jednorazowe, żeby wyłapywać znaczącą liczbę zakażeń.

Na przykład dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń, w ogóle nie widzi sensu w badaniach przesiewowych: „Ci ludzie będą testowani raz na tydzień, a potem kilka dni oczekiwania na wynik, i potem kolejny test – a między tymi badaniami nie mogą się zakazić? To nie jest tak, że zakażamy się raz na tydzień, okres wylęgania wynosi średnio 5 dni, a zaraża się dobę przed wystąpieniem objawów, a więc można się zakazić 10 minut po pobraniu testu i zacząć zarażać przed wykonaniem następnego testu. Mimo ujemnego wyniku człowiek będzie żył w przekonaniu, że jest zdrowy, a zaraża” – mówił OKO.press o wcześniejszych pomysłach szerokiego testowania.

Przeczytaj także:

Środowiska nauczycielskie domagają się również szczepień przed powrotem do nauczania stacjonarnego. Rząd nie zamierza jednak zmieniać zaplanowanej kolejności: najpierw medycy, których szczepienia trwają, potem seniorzy.

Za takim rozwiązaniem przemawiają modele matematyczne: ponieważ ryzyko związane z zakażeniem w przypadku seniorów jest największe, ich zaszczepienie w największym stopniu odciąży służbę zdrowia i zmniejszy śmiertelność.

Według obliczeń wrocławskiej grupy ekspertów MOCOS „zaszczepienie seniorów zmniejsza falę zachorowań w mniejszym stopniu niż zaszczepienie 5 mln osób dorosłych, jednak w drastyczny sposób ogranicza hospitalizacje oraz umieralność".

skutki szczepień wg grupy MOCOS

żródlo:mocos.pl

Co premier zadecyduje w sprawie szkół?

Trudno to przewidzieć, nie mając do dyspozycji analiz, którymi dysponuje rząd. Niepełne dane spływające w okresie świątecznym zamazały trochę sytuację epidemiczną – w dni świąteczne mało było testów i zgonów, a konkretniej informacji o nich w systemie. Jednak najbardziej miarodajne dane o hospitalizacjach i liczbie osób wymagających intensywnej terapii pokazują, że jesteśmy w okresie przejściowym: po spadkach na przełomie listopada i grudnia ich liczba się ustabilizowała, ale na niepokojąco wysokim poziomie; hospitalizacji w przedziale 16-17 tys., stanów ciężkich w okolicach 1 600.

Widać to również na wykresie nowych wykrytych zakażeń (z dołkiem w okresie świątecznym).

A także na zbiorczym wykresie zakażeń, zgonów i wyzdrowień.

Jeśli chodzi o zgony, to tego wypłaszczenia jeszcze nie widać (tu również dane spływały z opóźnieniem z powodu świąt), ale powinno ono w najbliższym czasie nastąpić – niestety odsetek osób, które nie opuszczają szpitala na własnych nogach lub na wózku znacząco się nie zwiększa.

W którą stronę ruszy krzywa zakażeń?

Jak powtarza prawie na każdej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski, gdyby hipotetyczna trzecia fala ruszyła z tak wysokiego poziomu, mogłoby to mieć katastrofalne skutki. Czy ruszy? Wprowadziliśmy 28 grudnia dodatkowe ograniczenia, zmniejszając radykalnie ruch w centrach handlowych poprzez zamknięcie większości sklepów i utrudnianie grupowego wypoczynku podczas ferii. Jeszcze za wcześnie jednak, żeby skutki tego pokazały się w danych.

Z drugiej strony wisi nad nami nowy wariant wirusa, osławiony VOC-202012/01, który postawił w dramatycznej sytuacji Wielką Brytanię. Czy jest już w Polsce? Nie wiemy, ponieważ sekwencjonujemy bardzo mało genomów wirusa i z dużym opóźnieniem przekazujemy sekwencje do bazy GISAID. Jak mówił „Gazecie Wyborczej" prof. Tomasz Lipniacki z PAN, jeden z autorów badania, z którego wynika, że nowy szczep ma potencjał zakażania aż dwa razy większy niż poprzedni dominujący w Anglii. Według innego badania miał mieć „tylko" 50 proc. większy potencjał.

Jak mówił prof. Lipniacki, gdyby nowy szczep nie pojawił się w Polsce, byłby bardzo zdziwiony: „Angielski mutant dominuje w południowej Anglii i w Londynie, a jak wiadomo, jest to centrum transportu lotniczego. Przed świętami przyleciało do Polski z Londynu około 200 samolotów. Zdziwiłbym się, gdyby go nie było na pokładzie".

A sytuacja w Wielkiej Brytanii wygląda obecnie tak:

Wielka Brytania nowe przypadiki

W piątek 8 stycznia brytyjskie władze poinformowały o śmierci z powodu COVID-19 1 325 osób. To najwięcej od początku epidemii. Sadik Khan, burmistrz Londynu, w którym szpitale i oddziały intensywnej terapii są na granicy wyporności, ogłosił w mieście stan „poważnego zagrożenia".

Na szczęście najnowsze wyniki badań dają nadzieję, że produkt firmy Pfizer, głównego w tej chwili producenta szczepionek przeciwko koronawirusowi na zachodniej półkuli (stosowany również w Polsce) będzie skuteczny również w starciu z nowym wariantem. Środowisko naukowe czeka jednak na bardziej decydujące dowody, bo badanie dotyczyło tylko części mutacji w nowym szczepie.

Biden: szczepmy wszystkim, co mamy

Tymczasem równie krytyczna jak w Wielkiej Brytanii sytuacja panuje w Stanach Zjednoczonych. W ciągu ostatniej doby zmarło tam na COVID-19 ponad 4 tys. osób i to również najwyższa liczba od początku epidemii.

nowe przypadki SARS-CoV-2 w USA

źródło: Worldometer

Prezydent-elekt Joe Biden ogłosił w związku z tym, że zaraz po dojściu do władzy – 20 stycznia – nakaże dopuszczenie do użytku wszystkich zakupionych przez Stany Zjednoczone dawek szczepionek Pfizera i Moderny. Do tej pory w USA zaszczepiono pierwszą dawką 5,9 mln osób. Producenci zalecają drugą dawkę w odstępie kilku tygodni, jednak można ją opóźnić. Robi to już także Wielka Brytania, która poszerzyła odstęp między dawkami do 12 tygodni w przypadku preparatu Pfizera.

Tymczasem SAGE, grupa ekspertów od szczepień Światowej Organizacji Zdrowia ogłosiła w piątek, że odstęp pomiędzy dawkami szczepionki Pfizera można przedłużyć tylko do sześciu tygodni.

Koncern rekomendował pierwotnie trzy do czterech tygodni. Polski rząd na razie trzyma się terminu 21 dni między pierwszą a drugą dawką oraz zasady, że dla każdej zaszczepionej osoby trzyma drugą dawkę w Agencji Rezerw Materiałowych.

Kiedy uda się zaszczepić seniorów?

W związku z niebezpieczeństwem nowego wariantu tym bardziej palące staje się pytanie, kiedy w Polsce uda się zaszczepić osoby z grupy ryzyka. 15 stycznia mają ruszyć szczepienia I grupy, a konkretnie seniorów powyżej 70. roku życia. Poinformował o tym na czwartkowej konferencji prasowej szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. W I grupie są wszyscy mieszkańcy Polski powyżej 60. roku życia plus nauczyciele i służby mundurowe. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie starczy dla nich szczepionek w pierwszym kwartale 2021 roku.

Według rządu dostaniemy do końca marca 5,8 mln dawek, co wystarczy na zaszczepienie 2,9 mln osób. W tej chwili trwają szczepienia medyków, których zgłosiło się 700 tys. Pozostanie więc około 2,35 mln, a Polek i Polaków powyżej 70. roku życia mamy 4 mln 760. Starczy dla połowy. Według sondaży chce się zaszczepić mniej niż połowa mieszkańców Polski, ale w grupie seniorów – z przyczyn oczywistych – chętnych jest więcej, ponad 50 proc.

Na pewno nie starczy szczepionki dla służb mundurowych i dla nauczycieli.

Liczba szczepionek w I kwartale może się jeszcze zmienić, jeśli Europejska Agencja Leków i Komisja Europejska dopuszczą do użytku produkt AstryZeneki i Uniwersytetu Oksfordzkiego, już stosowany w Wielkiej Brytanii i w Indiach. Nie wiadomo także, co będzie ze szczepionką CureVac, która na razie jest jeszcze w III fazie testów klinicznych. Nie ma jednak szans, by w pierwszym kwartale pojawiło się więcej szczepionki Pfizera/BioNTech i Moderny, bo obie firmy nie są w stanie wyprodukować ich więcej.

Kolejne 300 mln dawek szczepionki dla UE

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w piątek, że do krajów Unii trafi dodatkowych 300 mln szczepionek od Pfizera/BioNTechu (200 mln plus opcja na dodatkowe 100 mln) poza 300 mln zamówionymi na pierwszy kwartał. Niestety będzie to możliwe dopiero w drugim i trzecim kwartale 2021 roku. Według von der Leyen w drugim kwartale trafi do Unii 75 mln dawek.

Polska kupuje szczepionki w ramach solidarnościowych zakupów koordynowanych przez Komisję Europejską. Oznacza to – jak podkreśliła w piątek jej przewodnicząca Ursula von der Leyen – że żaden kraj unijny nie może kupować sobie szczepionek „na boku" od firm, z którymi negocjuje Komisja, uszczuplając zasób do dyspozycji Unii. Każdy z krajów dostanie liczbę dawek proporcjonalną do liczby mieszkańców.

Komisja była krytykowana za to, że na pierwszym etapie zawierania umów nie postawiła zdecydowanie na firmy amerykańskie, Pfizera i Modernę, które wysunęły się do przodu w badaniach, licząc na francuskie Sanofi (wraz z GSK) oraz niemiecki CureVac. Tymczasem pierwsza firma jest jeszcze na I/II etapie badan klinicznych, a CureVac nie skończył III fazy. W związku z tym inne kraje Unii są w podobnej sytuacji jak Polska – liczba szczepionek w pierwszym kwartale nie pokryje zapotrzebowania.

Pfizer zamierza wyprodukować w 2021 roku 2,3 mld dawek swojej szczepionki. Jak zauważył brytyjski „The Guardian", unijne 600 mln to prawie połowa produkcji koncernu.

;

Udostępnij:

Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze