Hasło „libek” zostało już odnotowane w internetowych słownikach. Według Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego jest to lekceważące określenie liberała, używane przede wszystkim przez osoby ze środowisk lewicowych.
Internetowy Słownik Slangu dodaje do tej podstawowej definicji cechy stereotypowego „libka”: „wysokie zarobki, pogarda dla biednych, bezgraniczne uwielbienie dla Leszka Balcerowicza i Donalda Tuska. Typowy »libek« pracuje w korporacji w dużym mieście, mieszka na grodzonym, podmiejskim osiedlu, ogląda TVN, czyta GW i głosuje na PO”.
„Libki” sklejane z wyborcami PO
Określenie to jest często sklejane z całą grupą polityczek i polityków a nawet wyborców i wyborczyń PO, czy szerzej – Koalicji Obywatelskiej. Widać to choćby we wpisach Włodzimierza Czarzastego, przewodniczącego Nowej Lewicy. Przykłady:
„Przepchnęli (ustawę – przyp. red.) razem z PSL i Polską 2050. Dzięki temu będą środki finansowe. A PO razem z Ziobro najpierw wygłupiło się w Sejmie a potem w Senacie. Libki płaczą”;
„Ustawa ratyfikacyjna przyjęta bez poprawki. Senatorowie PO się pomylili. Pytano mnie wielokrotnie, jak będzie głosowała Lewica w Senacie. Na szczęście znów głosowała inaczej niż Czarnobaj i Pociej. (…) Silni razem i libki zrobią PO jazdę. Jak żyć?”.
Galopujący Major, lewicowy bloger, wielokrotnie pisał o „libkach PO”, zarówno na Twitterze, jak i w „Krytyce Politycznej”.
Adam Boch, sekretarz zarządu Nowej Lewicy, tweetował: „Mam nadzieję, że PO w następnej kadencji nie wejdzie do Sejmu. Libki, które nie wiedzą, co bredzą.”
A poseł PiS Bartłomiej Wróblewski pisał „Wczoraj libki i lewica śmiali się z mojego spotkania z klubami Gazety Polskiej w Poznaniu. Bo niby niemłodzi. A ja byłem dumny, bo to inteligenckie środowisko, ważne i oddane Polsce”.
Ten podział na trzy grupy polityczne: prawaki, lewaki, libki w języku codziennym coraz częściej zastępuje tradycyjny – na prawicę, centrum i lewicę. Być może dlatego, że zawiera więcej emocji i upraszcza ich wyrażanie: wystarczy nazwać kogoś lewakiem czy libkiem, by było wiadomo, że się o nim myśli źle, z pogardą lub lekceważeniem.
Jednak stosowanie etykiet wyklucza zarówno dalszą rozmowę, jak i porozumienie.
Awokado i Malediwy, czyli jak żyje „libek”?
Część użytkowników mediów społecznościowych używa hasła „libek” nie tylko do nazwania poglądów politycznych czy wyrażenia swojej niechęci, ale też do określenia specyficznego stylu życia.
W efekcie powstał semantyczny worek, w którym „libków” i „libki” najpierw zapisano hurtem do Koalicji Obywatelskiej (dziś raczej do Platformy Obywatelskiej, ponieważ KO istnieje jedynie w parlamencie), a potem nadano im stereotypowe cechy, twórczo rozwijane przez internautów.
„Libki” więc „głównie się po kawiarniach wałkonią”, chodzą do Lidla (nie do Biedronki), nie korzystają z komunikacji publicznej, tylko jeżdżą wypasionymi samochodami (np. porsche), które zmieniają co dwa lata, zarabiają przynajmniej 15 tysięcy zł miesięcznie, a więc „co do zasady – nie mają problemów z budżetami domowymi”.
Mieszkają w domach jednorodzinnych, a wokół nich „sadzą mini tuje i je równiutko przycinają na wysokość ogrodzenia”. Jeżdżą zimą na Malediwy, a przez cały rok na Zanzibar.
„Ochoczo i mocno bronią banków, martwiąc się o ich zyski”, „gardzą prawami pracowniczymi”. „Lubią sobie wyobrażać, że wszystko można kupić i załatwić”, a „w swoim mniemaniu są klasą wyższą i solą tej ziemi.”
„Libkowa” jest klimatyzacja, chleb z piekarni rzemieślniczej za 20 zł, jagodzianki za 16 zł, bo dla nich „jak coś jest drogie, to jest dobre”.
Standardem żywnościowym „libka” jest – jak czytam na Twitterze – codzienna kanapka z awokado.
Są nawet „libkowe” (ewentualnie skrajnie prawicowe) kierunki studiów. Twitterowicze wymieniają: prawo, ekonomię i (uwaga!) medycynę.
„Większość lekarzy to korwiniści/libki, do kosztów działalności wrzucający nawet domowy tv, oburzeni propozycjami podnoszenia składki dla przedsiębiorców i śliniący się do systemu z USA” – pisze jeden z użytkowników Twittera.
„Libki żyją w bańce” i nie mają empatii
Z reguły „libki”, według nielubiących ich internautów, żyją „w jakiejś bańce i zderzenie z rzeczywistością jest dla nich tak straszne, że muszą się tym dzielić w mediach społecznościowych”, są zagubione i zagubieni w świecie, a pieniądze wydają jedynie na przyjemności.
Do tego oczywiście są „klasistowskie i nie umieją nie obrażać sporej części swoich wyborców”, gardzą ludźmi, a w zasadzie to marzą o feudalizmie, żeby im „te »głupie wieśniaki z dziur i ciemnogrodów« nie podskakiwały”.
Natrafiam również na przemyślenia użytkowników portalu Wykop na ten sam temat. Można się z nich dowiedzieć, że „libki” to „osoby nieodpowiedzialne, które nie widzą potrzeby opodatkowania najbogatszych stawką procentową 75 procent”.
Libek mieści w sobie najgorsze cechy „lewactwa i prawactwa”, do tego
„żal mu gejów i kobiet, ale zarazem nie żal mu bezdomnych, bo to przecież bezdomność z wyboru, poza tym wolny rynek ureguluje.
Nienawidzi konserw (osób o poglądach konserwatywnych – przyp. aut.), ale też nie lubi jak się coś z konserwami robi i nie lubią efektywnej działalności.”Libki” są też (według użytkowników Wykopu) „ślepe emocjonalnie” i nie mają empatii.
Widać wyraźnie, że hasło „libek” stało się pojemnym konceptem, do którego wrzucane jest to, co używającym tego określenia nie odpowiada u ludzi, których ocenia jako bogatych, uprzywilejowanych i okazujących innym wyższość.
Ilu jest takich „libków-bogaczy”?
Zderzmy tę wizję z danymi, by sprawdzić, czy stereotypowe „libki” rzeczywiście istnieją, a jeśli tak, ile ich jest w Polsce. Zostawmy na boku kwestie poglądów polityczno-emocjonalnych (np. kwestię uwielbienia dla jakiegoś polityka), skupiając się na tych elementach konceptu libkowości, które dotyczą kwestii ekonomicznych.
I tu zastrzeżenie: w dostępnych danych sondażowych nie ma oczywiście hasła „libki”. Aby doprecyzować grupę społeczną, do której to słowo się odnosi, musiałam przyjąć, że w ten sposób określani są wyborcy Koalicji Obywatelskiej, o poglądach oficjalnie nazywanych liberalnymi lub centrowymi.
Punktem wyjścia niech będą dane wyborcze. W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2019 roku na „najbardziej libkowy” komitet wyborczy Koalicji Obywatelskiej (Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Zieloni i Inicjatywa Polska) zagłosowało 5,06 milionów Polaków. Jaka część tej grupy wypełnia opisywany stereotyp? Jak się okazuje – niewielka.
Podstawową cechą „libka” (poza poglądami politycznymi) ma być zamożność. Według raportu KMPG z 2022 roku osoby zamożne i bogate w Polsce to te, których dochody brutto przekraczają odpowiednio 20 tys. zł i 50 tys. zł.
W 2020 roku w Polsce mieszkały 284 tysiące osób zamożnych i 77,1 tys. bogatych. W sumie 361,1 tysiąca Polaków.
Mało. Nawet gdyby uznać, że oni wszyscy głosowali na KO, i tak stanowiliby zaledwie 7 procent popierających ten komitet.
Przy czym takie założenie byłoby błędne – w 2020 roku Bianka Mikołajewska wyliczyła w OKOI.press, że przynajmniej 84 polskich milionerów (na ogólną liczbę 35 tys., wg KPMG) to ludzie związani z rządzącą Zjednoczoną Prawicą i zarabiający miliony dzięki politycznym nominacjom. Oni na pewno nie głosowali na Koalicję Obywatelską.
Zamożność według cytowanego raportu zaczyna się od 20 tysięcy złotych – to dużo, dlatego sprawdzam też dane dotyczące osób, które zarabiały dobrze, ale niekoniecznie aż tyle.
Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego o strukturze wynagrodzeń w Polsce (za październik 2020 roku) wynika, że przynajmniej dwukrotność średniego wynagrodzenia (ok. 11,5 tys. zł brutto) zarabiało 12 procent pracujących Polaków. To niewiele ponad 2 miliony.
Natomiast emerytów i rencistów, pobierających świadczenia w wysokości 10 tysięcy zł i więcej, jest 7,5 tysiąca. Czyli w sumie, w 2020 roku tych zamożniejszych wśród zatrudnionych na umowy o pracę oraz pobierających emerytury było w Polsce 2 071 500.
Być może dokładniejsze są informacje Ministerstwa Finansów dotyczące rozliczenia podatku dochodowego, cytowane przez KPMG: w 2020 roku w Polsce ok. 1,8 mln osób osiągnęło dochody wyższe niż średnie wynagrodzenie miesięczne (7,1 tys. zł).
Tak czy inaczej: nawet gdyby wszystkie te osoby były światopoglądowymi „libkami” (a wiemy choćby z danych o milionerach, że nie są), nie stanowiłyby nawet połowy głosujących na KO.
Różnice majątkowe występują, co daje nośność narracji o „libkach”
Nie zmienia to faktu, że w Polsce występują wyraźne różnice majątkowe w elektoratach partii: PiS w ogromnym stopniu zmajoryzował poparcie osób najuboższych, a KO jest silniej popierana przez najlepiej sytuowanych.
40 procent osób z grupy najzamożniejszych (ponad 7 tys. zł dochodu na osobę w rodzinie) deklaruje, że opowiada się właśnie za Koalicją Obywatelską. Ale ponad połowa tej grupy głosuje na kogoś innego lub nie wie jeszcze na kogo. Po drugie: KO zdobywa głosy we wszystkich grupach dochodowych, dlatego nie można jej elektoratu utożsamiać jedynie z bogatymi wyborcami.
Z wykresu wynika, że zwłaszcza politycy Lewicy powinni szczególnie ostrożnie używać epitetu „libków”,
bo profil jej elektoratu jest podobny do profilu KO, choć „mniej stromy” i na poziomie mniej więcej trzy razy niższym. Odsetek najzamożniejszych (ponad 7 tys. na osobę w rodzinie) jest wśród wyborców Lewicy dwa razy większy niż najuboższych (1501-2500 zł), a wśród wyborców KO – 2,7 raza.
Bardziej wyrównany pod względem zamożności jest profil wyborców Polski 2050, a także Konfederacji.
Mit: jeżdżą wypasionymi samochodami
Kolejna kwestia dotyczy „wypasionych” samochodów, którymi mają jeździć „libki”, bo (podobno) nie korzystają transportu zbiorowego. Tu internauci wkraczają w krainę czystej fantazji.
Według cytowanego już raportu KPMG w 2021 roku w Polsce zarejestrowano 91,4 tys. nowych aut, należących do takich marek. Sprzedano między innymi: 73 sztuki Maserati, 65 Bentleyów, 45 Ferrari, 42 Lamborghini i 13 Rolls-Royce`ów.
Schodząc na nieco niższy poziom, czyli analizując sprzedaż marek premium, do których zaliczane są: BMW, Mercedes, Audi, Volvo, Lexus, Porsche, Land Rover, Jaguar, DS, Mini i Tesla – w 2021 roku wszystkich nowych rejestracji samochodów tych marek odnotowano 87 tysięcy.
Czyli mniej niż 200 tysięcy nowych, „wypasionych” aut. Zaledwie! Wniosek jest prosty: nawet gdyby wszyscy ich właściciele byli „libkami” stanowiliby margines wyborców KO.
Dodajmy do tego samochody sprowadzone z zagranicy – w 2021 roku zarejestrowano: 75 tysięcy używanych Audi, 54 tysiące używanych BMW i 43 tysiące używanych Mercedesów. Trudno jednak zbiorczo zaliczyć je do „wypasionych samochodów”, skoro w tym okresie wśród najczęściej ubezpieczanych modeli samochodów w Polsce były zarówno Audi, jak i BMW, tyle że… z 2002 roku, czyli niemal dwudziestoletnie.
Zaś BMW najczęściej ubezpieczali młodzi kierowcy, w wieku 18-25 lat, a z sondaży realizowanych m.in. przez Ipsos dla OKO.press wiadomo, że w tej grupie wiekowej spory odsetek mężczyzn to zwolennicy Konfederacji. Przynajmniej część kierowców używanych BMW na pewno nie należy do grupy „libków z PO”.
Mit: nie mają problemów z budżetami domowymi
Szukając danych korzystam również z badań CBOS-u. To sondażownia, która szeroko bada konteksty społeczne w Polsce oraz regularnie przedstawia wyniki sondaży, różnicując je na osoby o poglądach lewicowych, prawicowych i centrowych.
Czy „libek” i „libka” to osoby o poglądach centrowych? To mocne uproszczenie, biorąc jednak pod uwagę, że nawet politycy i publicyści w codziennym dyskursie coraz częściej dzielą scenę polityczną na: prawaków, lewaków i „libki”, zaś wszystkie te pojęcia są definicyjnie nieostre, przyjmuję takie założenie.
Jest to uproszczenie, co widać z sondaży Ipsos dla OKO.press, gdzie również pada pytanie o poglądy, ale opisujemy je na pięciostopniowej skali. W majowym sondażu profile największych partii wyglądały tak:
Z wykresu wynika, że wśród osób o poglądach prawicowych i w znacznym stopniu centroprawicowych dominują wyborcy PiS i tutaj sprawa jest jednoznaczna. Profil wyborców KO jest na pewno „nieprawicowy”, ale obok sympatii „centrowych” pojawia się też duża grupa osób o poglądach centrolewicowych, a nawet lewicowych. Z KO sympatyzuje więc znacznie szersze spectrum Polaków niż stereotypowe „libki”, co zapewne oznacza, że liberalizm tego elektoratu jest w znacznym stopniu połączony z wrażliwością społeczną (zgodnie zresztą z etosem inteligencji).
Mając świadomość, że podział na trzy grupy upraszcza cały obraz, przyjrzyjmy się jednak wynikom sondaży CBOS, który kilka miesięcy temu sprawdzał, jak wygląda sytuacja finansowa Polaków. Pytano, ile gospodarstw domowych ma oszczędności, a ile długi.
Sondaż wykazał, że w najlepszej kondycji finansowej są osoby o poglądach… lewicowych.
Aż 68 proc. z nich zadeklarowało, że ma oszczędności, tak samo odpowiedziało 61 proc. badanych o poglądach prawicowych i tylko 56 proc. – o poglądach centrowych.
26 proc. lewicowców i 25 proc. prawicowców byłoby w stanie żyć za te oszczędności dłużej niż 6 miesięcy, nie zmieniając dotychczasowego poziomu życia, gdy wśród zwolenników centrum mogłoby tak funkcjonować tylko 15 procent.
Pytano także o długi: miało je 2 proc. lewicowców i 3 proc. prawicowców oraz 5 proc. centrystów. Posiadanie oszczędności i brak jakichkolwiek długów, czyli najlepszą sytuację finansową, zadeklarowało: 42 proc. badanych o poglądach lewicowych, 35 proc. o poglądach prawicowych i 31 proc. o poglądach centrowych. Według tego badania sytuacja finansowa centrystów była słabsza niż reszty.
Mit: urlopują w egzotycznych krajach
Nie utrzymuje się także mit o „libkach” wypoczywających w egzotycznych krajach. Wyjazdy na Zanzibar czy Malediwy (wskazywane we wpisach twitterowiczów jako kojarzące się z „libkami”) realizuje w Polsce tak mało osób, że w grupie badanych przez CBOS zimą 2022 roku nie było nikogo, kto by te kraje wskazał.
Wśród wymienianych miejsc wypoczynku najbardziej egzotyczna były: Dominikana, którą wskazało zaledwie 1 procent ankietowanych, oraz Meksyk (także 1 proc.). Za granicą wypoczywało wówczas 4 proc. badanych, a zarówno w kraju, jak i zagranicą – 7 procent. W sumie – 11 procent. To znacznie mniej niż poziom poparcia Platformy Obywatelskiej w sondażach opinii.
Co ciekawe, wśród tych, którzy w ogóle wyjeżdżali na urlop (przynajmniej na dwa dni) w 2021 roku i planują to zrobić w 2022 roku, najwięcej było osób o poglądach lewicowych – odpowiednio: 61 i 66 procent, gdy wśród ankietowanych centrystów: 53 i 59 procent.
W analizowanym kontekście być może najciekawsze są jednak wyniki sondażu CBOS, z końca 2021 roku, na temat ogólnego zadowolenia z życia. Okazuje się, że z warunków materialnych lewicowcy, prawicowcy i centryści są zadowoleni niemal tak samo (61-62 proc. zadowolonych, 7-8 proc. niezadowolonych, reszta nie mogła się zdecydować).
Mit „libka” jako tryskającego szczęściem aroganta wylegującego się w cieniu palmy leży w gruzach.
Prawicowcy minimalnie bardziej odczuwają satysfakcję ze swoich stałych związków oraz z miejsca zamieszkania, za to mniej (niż lewicowcy i centryści) cieszą się z przyjaciół. Osobom o poglądach lewicowych mniej powodów do radości przynoszą dzieci.
Badania wskazują, że choć wszystkie te grupy różnią się poglądami, ich styl życia jest do siebie podobny. A kiedy pojawiają się istotne różnice w codziennym funkcjonowaniu, to nie z powodu polityki lecz miejsca zamieszkania i zarobków, bo to one najsilniej wpływają choćby na korzystanie z transportu publicznego, sposób spędzania wakacji czy miejsce robienia zakupów.
W Polsce niewiele jest osób, odpowiadających stereotypowi „libka”: zamożnego, używającego luksusowych aut i wypoczywającego w egzotycznych krajach. Znaleźlibyśmy je z pewnością wśród głosujących na PO, ale osoby pasujące do tego stereotypu popierają także inne partie polityczne, w tym partię władzy, której wiele Polek i Polaków zawdzięcza materialną prosperity.
Hasło „libek”, podobnie jak prawak i lewak, jest więc semantycznie pustą etykietą. Co prawda upraszcza wyrażanie emocji, ale utrudnia porozumiewanie się. W polaryzującym się społeczeństwie używanie tego typu określeń niczego nie rozwiązuje – za to zniechęca do podejmowania partnerskiej dyskusji, na przykład między zwolennikami różnych sił opozycyjnych.
Liby były kiedyś , teraz to są zwykłe burżuje.
Kupa smiech z tej pseudo analizy. OKO z uporem maniak broni POslusznychputinowi. Rudy wraz z kamaryla tylko i wylacznie klamal i klamie i bedzie klamal. Wyborcy pani redokator libiki sa tak sformatowane ze nie przyjmuja zadnych argumentow poza anty-pisem. Tak jest tow w jakis 80% najbotasza czesc spoleczenstwa ktora nie chce sie dzielic z pozostalami ktorych uwaza za nierobo i leni.
Tych kilku libkow ktorych znam zaden nie powiedzial nie biore 500+ bo zarabiam wystarczajaco duzo natomiast wieszaja psy na tych co naprawde tego potrzebuja. Powtarzaja okofake, tvnfake czy gwfake. Kiedy podje im sie inne dane nawet pochodzce ze zrodel typu UE to i tak "wiedza swoje".
"Patriotyzm" ogranicza do wlasnych 4 liter a slowa Polak czy Polska czy Narod nie maja dla nich znaczenia.
Najlepsza dyskusje mialem z libikiem o emeryturach dla poslow. Libk mowi ze kaczor nigdy nie pracowal (co jest klamstwem co mu udowodnilem w sekude) a bierze emeryture. I to jaka 🙂 NA moje informacje ze rudy hejter bierz kilka razy wieksza emeryture to libik mowi – "dostaje ja z UE za dobra prace". Myslalem ze przewroce sie ze smiechu. Libik niestety nie mial argumentow kiedy mu powiedzialme ze emerytura hejter tez jest z podatkow i tez pochodzacych z Polski.
Jak najbardziej libki istnieją. Nie tylko istnieją, ale nieustannie od 30 lat działają na rzecz zapaści tego kraju, pogłębiania nierówności społecznych (które już teraz są potężne), czy łamania praw człowieka.
Polskie libki to największe zakały wśród liberałów na całym świecie.
Oto co zawdzięczamy libkom:
– Zacofanie gospodarcze i ślepe trzaskanie skrajnie prawicowych gospodarczo dogmatów z ubiegłego wieku.
– Nie tylko nie przybliżyli nas do Europy ani o centymetr, to jeszcze robili wszystko, by nas od niej odsunąć i dać PiSowi podwaliny pod swoją propagandę anty-europejską.
– Upasienie KK i rozmaitych sekt religijnych.
– Nienawidzą i z pasją tępią prawa człowieka, zwłaszcza te dotyczące kobiet czy osób LGBT. W 2022 robienie łaski, że MOŻE jakieś związki pariaskie dadzą, na które czas był ponad dekadę temu, a dziś standardem (i to bez żadnego proszenia się) jest równość małżeńska, chociażby? Polskie libki siedzą głęboko w latach 80. ubiegłego wieku.
Sorry, ale polski libek brzydzi mnie bardziej od PiSowca. Bo ten chociaż nie udaje że nie jest zacofaną masą, łatwo dojść do jego motywacji, etc. A libek to tak samo zacofana, wroga normalności i UE kreatura, która będzie udawała przyjaciela, by potem wbić nóż w plecy dla zysku libkowej mafii.
"nieustannie od 30 lat działają na rzecz zapaści tego kraju…"
Jasne, 30 lat temu "ten kraj" był rajem na ziemi, pępkiem Europy, cytadelą ateizmu i gejów paradyżem 🙂
Kochany Mariuszku,
Tu libek. Powiedz tylko jaki z tego może być zysk a z wielką przyjemnością dostarczę dowód prawdziwości twojej teorii….
Przez 32 lata polskie libki aktywnie działali na szkodę kraju, sprzedawali go zachodnim skrajnie prawicowym lobbystom, religijnym sektom, faszystom. To wspólnie z nimi doprowadziliście kraj do obecnego kształtu – czyli tekturowej atrapy państwa, w której nic nie działa.
Do tego twoi libkowi przedstawiciele w sejmie robią wszystko, by normalność, europejskie wartości, obrzydzać ludziom. POstwo robi wszystko, by stary "porządek" i układy pozostały niezmienione od trzeciej dekady.
Gdzie równość małżeńska wśród postulatów liberałów w Polsce? W czterech literach biskupa, czy waszego brunatnego nazi-bandyty.
Gdzie liberalizacja aborcji? Niby jest, ale od niechcenia i naszpikowana wieloma kruczkami (konsultacja z psychologiem i księdzem?!), byle zastawić na kobiety kolejne pułapki.
Gdzie u polskich libków propagowanie wartości europejskich, ale takich prawdziwych, a nie "stolcne sondy" i inny syf, jaki nam wciskacie. Syf, który dotyczy tylko waszych interesów i wpływów, a na nasze życia w żaden sposób nie wpływa.
Gdzie dobijanie mentalne do UE? Gdzie kopiowanie rozwiązań gospodarczych i socjalnych, żebyśmy dobili jakością życia?
Aaaa, fakt, ostatnio coś Donaldzik pobąkiwał o paru takich rozwiązaniach (które dosłownie ukradli naszej Lewicy/Razem), ale wiarygodność mają nawet nie zerową, a ujemną (wystarczy przypomnieć obietnice Tuska z 2011 i "efektowny hat-trick Platformy" z ich realizacją.
Za wszystko co złe w tym państwie, zapaść praw człowieka, robienie za tanią siłę roboczą i montownię za miskę ryżu, wepchnięcie Polski w ramiona sekt religijnych, obwiniam właśnie polskich libków. To oni od lat 90. zaprzedali wszystko, byle sobie portfele nabić, nawet kasą od nazioli z GOPu od których PO jawnie bierze kasę.
Różnica polega na tym, że lewacy nie obrażają się za nazywanie ich po imieniu, libki płaczą gdy ktoś nazwie ich libkiem. Czyli w Polsce nie ma osób o neoliberalnych poglądach, piewców niewidzialnej ręki wolnego rynku, osób uważających, że nierówności społeczne są sprawiedliwie i nie mają nic wspólnego z dziedziczeniem? Kolejny odcinek z serii Libki płaczą nad tym, że są nazywani libkami. Musi paść pełne słowo osoby o poglądach liberalnych, inaczej zaczyna się płacz. Przypomina mi to oburzenie nazywania umów o zlecenie- umowami śmieciowymi. Granda! hehe
Wysoko cenię artykuły pani Anny, ale ten jest niestety bardzo słaby. Owszem, libki istnieją, ale to nie znaczy, że KAŻDY będzie jeździł Porsche i latał na Zanzibar. Obalanie mitu poprzez jego wybiórcze zdefiniowanie to sofizmat rozszerzenia (straw man fallacy).
W eseju jest pełno niczym nie popartych twierdzeń. A definicję libka autorka sama sobie zawęziła do "tych co mają porsche".
Libek to po prostu fanatyczny i aspołeczny wyznawca dzikiego liberalizmu. Może być bogaty, ale najczęściej jest "bogaty w przyszłości" i próbuje utożsamiać się z politycznymi odpadami typu Balcerowicza.
Wow. Naprawdę, nie spodziewałem się że kiedyś przeczytam na OKO.press artykuł równie niedorzeczny jak jeden z początku pandemii promujący puszczanie psów ze smyczy, a jednak.
Muszę przyznać, że artykuł sam w sobie rzeczywiście wygląda na rzetelną analizę zjawiska. Problem w tym że to zjawisko bada się weryfikując opinie internetowych ujadaczy z wykopu. To tak jakbym weryfikował czy Ziemia jest okrągła na podstawie tego czy jest idealną kulą. Nie jest idealną kulą, więc nie jest okrągła, więc jest płaska. Owacje, kurtyna.
Aż mnie boli jak podparciem argumentu, że liberałowie nie istnieją, jest badanie w którym ludzi dzieli się tylko na lewicę i prawicę. Dziwne, że nagle świat stał się czarno-biały. Jakimś sposobem jednak na ulicach nadal spotykam jakichś zbierających podpisy piewców wolnego rynku, którzy głoszą że tylko dzięki zwolnieniu najbogatszych z podatków uda nam się sfinansować szkoły i szpitale, a tak w ogóle to najlepiej sprywatyzować służbę zdrowia, bo wtedy jest wydajna i oszczędna. Zrównuje się tu libka do "dobrego centrysty", który wcale źle nie chce tylko nie jest aż tak ekstremalny jak lewak. Większość z tego "centrum" stoi jednak po prawej stronie – w szczególności z PO wielokrotnie słychać głosy skrzydła konserwatywnego, czyli ludzi którym bliżej do PiS niż własnej partii. I wiceprezesi partii nie omieszkają rzucić od czasu do czasu, że do PiSu im bliżej niż do Lewicy. Ciekawe dlaczego?
Poniekąd chyba rozumiem skąd bierze się ten artykuł – z próby obalenia różnic między opcjami politycznymi. Problem w tym, że różnica między libkiem a lewakiem jest równa tej między lewakiem i prawakiem. To bardziej trzy bieguny podejścia politycznego niż jedna oś.
Czasami się cieszę, że OKO to rzetelne i trzeźwe medium na polskiej scenie dziennikarskiej, ale później natrafiam na coś takiego i szlag mnie trafia.
libki istnieja i jest to stan mentalny, to przewaznie srednia klasa ktora sie dorobila, wyszla z nizin spolecznych i bron boze aby cos jej odebrac i mowy nie ma aby sie dzielic…
A to klasa średnia która się dorobiła w pocie czoła, poświęcając często życie rodzinne, odpoczynek, spokój, często odkładając posiadanie dzieci, ma się dzielić z ludźmi biednymi? A może np milionerzy, miliarderzy i korporacje, które nie płaca aktualnie podatków powinny się podzielić z biednymi a nie po raz kolejny dowalać klasie średniej i jednocześnie niszczyć wszystko co z tym związane (np. wspomniane w artykule piekarnie sprzedające chleb za 20 zł, gdzie przecież nie pracują libki, a jak libki przestaną kupować to nie będzie pracował nikt…)
Trochę Wam się znowu pomyliło wszystko drodzy "lewicowcy".
Mariuszu Sanowski, przedstawicielu lewicy Razem. proponuję dalej szerzyć nienawiść do większości społeczeństwa w Polsce, w tym ludzi o poglądach liberalno-centrowych, a przede wszystkim zdroworozsądkowych. Przy tej skali nienawiści wasza partia niedługo spadnie poniżej 1% poparcia. Będziecie niżej niż Ziobro. I dobrze, bo wystarczy już w przestrzeni publicznej nienawiści szerzonej przez PiS, niepotrzebna jest dodatkowe dzielenie ludzi wg razem.