0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Nasze wyliczenia przedstawiamy na podstawie głosowania nr 1 na dzisiejszym posiedzeniu Sejmu (11 sierpnia), które dotyczyło wprowadzenia pod obrady nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Potocznie nazywana jest ona "lex TVN", bo wymierzona jest w amerykańskiego właściciela tej stacji.

W głosowaniu uczestniczyło 440 z 460 posłów, za było 223, przeciw 208, wstrzymało się 9 (wszyscy z Konfederacji).

Jak wynika z prostego dodawania, nawet jeśli konfederaci zagłosowaliby przeciw, ustawa i tak weszłaby pod obrady stosunkiem głosów 223 do 217. Czy tak samo będzie podczas ostatecznego głosowania? Niekoniecznie.

Kluczowych jest 20 posłów i posłanek, którzy rano nie głosowali, ale podczas popołudniowego (lub wieczornego) głosowania nad ustawą mogą być już obecni na sali obrad. Pytanie ilu ich będzie i skąd.

Przeczytaj także:

Lex TVN. Co się stanie, jeśli na sali będzie 460 posłów?

Sam PiS po wyrzuceniu z rządu Jarosława Gowina i jego partii Porozumienie ma w tej chwili w Sejmie maksymalnie 227 posłów, bo wierni (w każdym razie do tej pory) zdymisjonowanemu wicepremierowi zostali na pewno: Magdalena Sroka, Michał Wypij, Andrzej Gut-Mostowy, Iwona Michałek, Stanisław Bukowiec i przejęta od Lewicy Monika Pawłowska, która jednak nie należała do klubu PiS.

Razem z partią Kaczyńskiego zagłosowali Mieczysław Baszko, Marcin Ociepa, Anna Dąbrowska-Banaszek, Wojciech Murdzek, Grzegorz Piechowiak.

Ociepa, do tej pory wiceminister obrony, miałby wg doniesień medialnych zastąpić Gowina w Ministerstwie Rozwoju, ale sam polityk zaprzeczył tym doniesieniom, pisząc, że nie dostał takiej propozycji.

227 posłów klubu PiS oznacza, że rząd Mateusza Morawieckiego na razie nieoficjalnie, a wkrótce - po założeniu koła Porozumienia w Sejmie - już oficjalnie będzie gabinetem mniejszościowym.

Będzie tak nawet jeśli doliczymy do tego dwóch posłów niezależnych, którzy niemal zawsze głosują razem z Prawem i Sprawiedliwością - Zbigniewa Ajchlera i Łukasza Mejzę. To daje 229 posłów, a do większości potrzeba 231. Jednak to nie oznacza, że PiS musi przegrywać głosowania. Dobrze pokazuje to sprawa lex TVN.

By wygrać większość głosowań, nie potrzeba bezwzględnej większości. Już przy trzech posłach opozycji, którzy wstrzymają się od głosu, PiS ma zwykłą większość i może przyjmować ustawy. Tak jest właśnie w przypadku "lex TVN".

Przy 100 proc. frekwencji wystarczy, że wstrzymają się np. posłowie Konfederacji Grzegorz Braun, Robert Winnicki i Janusz Korwin-Mikke, a wynik głosowania będzie następujący:

  • Za przyjęciem lex TVN - 229 głosów,
  • Przeciw - 228 głosów.

A w tych rachunkach nie uwzględniamy jeszcze czteroosobowego koła Kukiz'15: każdy kolejny głos polityków od Kukiza skokowo zwiększa prawdopodobieństwo większości dla PiS. Przed południem dwóch było "za", dwóch (w tym Paweł Kukiz i Stanisław Tyszka) nie wzięło udziału w głosowaniu.

Warto też pamiętać, że Kukizowcy nie muszą nawet głosować z PiS - podobnie jak w przypadku Konfederacji - jeśli trzech z nich wstrzyma się od głosu, to przy 100 proc. frekwencji PiS ma większość.

Jednym zdaniem, prawdopodobieństwo, że "lex TVN" uzyska poparcie Sejmu w pełnym składzie jest bardzo duże.

Lex TVN. Co się wydarzy, gdy na sali nie będzie kompletu?

W omawianym przedpołudniowym głosowaniu nad wprowadzeniem lex TVN pod obrady nie wzięło udziału 20 posłów.

  • Sześcioro z nich, jeśli pojawią się w Sejmie wieczorem, zagłosuje za "lex TVN". To Marcin Duszek, Violetta Porowska, Bartosz Kownacki, Marek Wesoły, Zbigniew Ziobro, Sławomir Zawiślak.
  • Głosowanie trzech jest niepewne. Chodzi o Pawła Kukiza, Grzegorza Brauna i Konrada Berkowicza.
  • Jedenaścioro posłów zagłosuje przeciwko lex TVN, w tym Stanisław Tyszka z Kukiz'15.

Najbardziej optymistyczny scenariusz dla opozycji jest oczywisty: na sali podczas ostatecznego głosowania zjawiają się tylko nieobecni wcześniej przeciwnicy "lex TVN". Ale nawet wówczas PiS miałby większość: 223 "za", 219 "przeciw". Bo klucz jest ten sam, co wcześniej: 9 posłów Konfederacji de facto dałoby większość partii Kaczyńskiego.

By ustawę odrzucić, konfederaci są niezbędni, nawet w najbardziej optymistycznym wariancie.

Co się stanie, jeśli Konfederacja zagłosuje przeciwko lex TVN?

W tym scenariuszu zakładamy, że w głosowaniu nad ustawą bierze udział tych samych 9 posłów Konfederacji, co przed południem, ale tym razem głosują przeciwko. Wtedy robi się ciekawie.

Wyjściowy rozkład głosów przedstawia się wówczas tak:

  • 223 posłów - za,
  • 217 posłów - przeciw.

A wtedy zdecyduje frekwencja wśród tych parlamentarzystów, którzy przed południem nie głosowali.

Realny jest scenariusz, w którym PiS maksymalnie mobilizuje swoich, opozycja swoich, a trzech posłów niepewnych nie głosuje. Wówczas wynik głosowania będzie następujący:

  • 229 posłów - za,
  • 228 posłów - przeciw.

W takim wariancie ustawa "lex TVN" również zostanie uchwalona. By przepadła, w tym scenariuszu potrzeba jeszcze spełnienia jednego warunku:

spośród 20 posłów niegłosujących przed południem opozycja musi zmobilizować o jednego więcej niż PiS.

Podsumujmy. By w ogóle rozważać możliwość odrzucenia ustawy:

  • Konfederacja musi zagłosować przeciw,
  • opozycja zmobilizować o jednego posła więcej niż PiS spośród parlamentarzystów nieobecnych rano w Sejmie.

Scenariusz realny, ale bardzo mało prawdopodobny. Ustawa zostanie więc zapewne dziś uchwalona, trafi do Senatu, a gdy wróci do Sejmu w drugim tygodniu września, matematyczne układanki zaczną się na nowo.

I będą wyglądały podobnie, choć PiS będzie miał odrobinę trudniejsze zadanie, bo do odrzucenia niemal pewnego weta Senatu potrzebna jest w Sejmie większość bezwzględna (liczba głosów "za" jest większa niż suma "przeciw" i "wstrzymujących się"). Wtedy głosy wstrzymujące się będą de facto głosami przeciwko ustawie. Ale jeśli np. trzech posłów Konfederacji nie przyjdzie wtedy na głosowanie, Prawo i Sprawiedliwość ponownie będzie miało większość.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze