0:00
0:00

0:00

„Nic się nie zmieniło - działamy dalej”. Tak ostatnie aborcyjne nieporozumienie w Czechach podsumowuje Katarzyna Byrtek z kolektywu Ciocia Czesia, o którym pisaliśmy już na łamach OKO.press. Aktywistka jest jedną z czternastu wolontariuszek, które od listopada wspierają osoby z Polski, które decydują się na aborcję w Czechach.

W ubiegły piątek tygodnik Respekt opublikował artykuł zatytułowany „Czechy nie pomogą Polkom w aborcji”. Autorka cytowała w nim fragment listu ministra zdrowia Jana Blatneho (na zdjęciu) do posła czeskich Piratów Františka Kopřivy, który od końca października nawołuje rząd do okazania solidarności Polkom. Autor listu opisywał w nim sytuację prawną związaną z aborcją.

Wspominał przy tym, że według obowiązującego od 1986 roku prawa aborcyjnego lekarze, którzy wykonają zabieg aborcji cudzoziemkom mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Nawet przygotowania do takiego zabiegu mogłyby być uznane za przestępstwo.

„Nie ważcie się wykonywać aborcji Polkom”?

Byrtek była rozczarowana. „Spodziewałam się większego wsparcia w Czechach. Na początku naszej działalności pytałyśmy szpitali i klinik, czy możemy tam kierować Polki. Większość odmawiała. Ze względu na niejasność obowiązujących przepisów. Do tej pory udało nam się nawiązać współpracę z jedną prywatną kliniką i jednym szpitalem publicznym. A teraz jeszcze to!”.

Wiadomość o wypowiedzi Blatneho podchwycił dziennik Deník N. Nagłówek parafrazował słowa ministra: „Nie ważcie się wykonywać aborcji Polkom!”. Autor Pavel Houdek komentował, że „Czechy raz kolejny straciły okazję do okazania międzynarodowej solidarności, pokazania się w przychylnym świetle i udzielenia pomocy potrzebującym”.

Dwa dni po ukazaniu się tego artykułu, w czwartek 18 lutego, Ministerstwo Zdrowia zamieściło na swojej stronie komunikat prasowy, w którym przyznawało się do błędu. Sporządzony w listopadzie list zawierał bowiem nie tylko interpretację medyczną, ale też prawną. A te ostatnie powinny być konsultowane z ministrem, Departamentem Prawnym i Departamentem Komunikacji. „W tym przypadku tak się nie stało. W rezultacie odpowiedź ta zawiera wnioski niezgodne z obowiązującym prawem”.

Ministerstwo zapewniło przy tym, że nadal zajmuje stanowisko z 2016 roku.

To wtedy wiceminister ds. Ustawodawstwa i prawa stwierdził, że przeprowadzanie aborcji obywatelom państw członkowskich Unii Europejskiej jest zgodne z porządkiem prawnym obowiązującym w Czechach.

To potwierdzenie było konieczne ze względu na jeden z przepisów ustawy o przerywaniu ciąży, który budził wątpliwości. Zakłada on, że prawo do aborcji posiadają też cudzoziemki posiadające zezwolenie na pobyt na podstawie specjalnych przepisów lub umów międzyrządowych. Pytanie, czy również osoby, które nie posiadają w Czechach zezwolenia na pobyt mogą przyjechać do kraju na zabieg.

Ale w praktyce...

Oficjalne stanowisko brzmiało (i wciąż brzmi), że tak. Ale tylko w teorii. W praktyce Czeska Izba Lekarska odrzuca tę interpretację i zaleca placówkom medycznym, aby te stosowały się do obowiązującego prawa z 1986 roku. Ze względu na możliwe konsekwencje prawne.

„Środowisko prawników wielokrotnie zaznaczało, że tylko lekarz, który wykonuje zabieg niezgodnie z warunkami wymienionymi w prawie aborcyjnym może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej”, wyjaśnia prawniczka Barbora Vráblová. „Czyn karalny w rozumieniu kodeksu karnego popełnia lekarz, który na przykład zastosuje nieodpowiednią metodę lub wykona zabieg w drugim trymestrze ciąży z innych powodów niż wskazania medyczne. Ale argumenty prawników nie przemawiają do wszystkich.

Izba Lekarska stanowi autorytet. Dlatego wielu lekarzy stosuje się do zaleceń Izby, a nie rządu. Straszak w postaci ewentualnego ukarania działa więc skutecznie”.

Szpitale i kliniki uzasadniają odmowy rzekomą nielegalnością zabiegów. Tego argumentu użyła między innymi kierowniczka PR holdingu medycznego, który prowadzi szpitale w Trutnovie, Jičínie, Náchodzie i Dvoře Králové:

„Aborcja cudzoziemek jest w Czechach nielegalna, więc oczywiście nie pozwalamy na to polskim obywatelom. A biorąc pod uwagę, że ten fakt jest znany w Polsce, w naszych szpitalach nie ma popytu”.

90 zabiegów w Czechach

Zarówno prawnicy jak i Ombudsman przypominają, że odmowa wykonania zabiegu Polkom jest dyskryminująca. Obywatele UE powinni mieć możliwość skorzystania z opieki medycznej na terenie innych państw członkowskich. Prawniczka Vráblová zaznaczała w rozmowie z OKO.press, że chętnie zajmie się indywidualnymi przypadkami odmowy wykonania aborcji: „Jesteśmy w trakcie tworzenie zespołu adwokatów, którzy mogliby wesprzeć Polki”. Osoby, które odesłano w czeskiej klinice czy szpitalu z kwitkiem mogą się też zwracać do Cioci Czesi.

W ciągu ostatnich czterech miesięcy aktywistki pomogły w zorganizowaniu aborcji dla 90 Polek, w tym 60 w 2021 roku. Obecnie główną przeszkodą nie jest niejasna sytuacja prawna, ale pandemia.

W kraju wciąż obowiązuje stan wyjątkowy. Podróżni z Polski mogą wjechać do Czech wyłącznie w uzasadnionych przypadkach np. do pracy, na leczenie lub z powodów rodzinnych. Pobyt w celu wykonania pilnego zabiegu medycznego nie może natomiast przekraczać 12 godzin.

„Dlatego zabiegi w prywatnej klinice w Ostrawie gdzie kierujemy Polki odbywają się wcześnie rano. Osoby są przyjmowane jeszcze przed siódmą”, opowiada An Urbanek, która razem z Byrtek działa w Cioci Czesi. „Osoba tego samego dnia wraca do kraju. Zwykle musi jej ktoś towarzyszyć, ponieważ po narkozie nie można prowadzić”. Gdy jest taka potrzeba aktywistki pomagają zorganizować transport. „Zawsze jest możliwość dojazdu do Cieszyna i przekroczyć granicę pieszo. Dobrze gdyby ktoś czekał po drugiej stronie”.

Potrzeba zmian

Sytuacja wokół aborcji cudzoziemek w Czechach pozostanie niejasna dopóki nie zmieni się prawo. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wprawdzie nowelizację ustawy z 1986 roku, ale nie wcześniej niż w 2022 roku – po jesiennych wyborach parlamentarnych. “Wielokrotnie wskazywano, że prawo jest przestarzałe i niejasne pod wieloma względami. Wielokrotnie podejmowano też próby nowelizacji czy zupełnej zmiany prawa. Ale nigdy się to nie powiodło”, mówi Vráblová.

„Okoliczności w 2016 roku nie wywołały na tyle burzliwej dyskusji, aby zmienić sytuację. Poza tym uznano, że nowa interpretacja jest wystarczająca – nie było zatem motywacji, żeby zmienić prawo. Obawiam się, że na razie wszystko zostanie po staremu”.

Wpadka ministerstwa zdrowia nie przyspieszy zmian? Vráblová w to wątpi: „Żadna z partii politycznych nie planowała zmian w tym okresie wyborczym. Do tego trwa pandemia. Jeżeli w przyszłości nastąpią jakiekolwiek zmiany w prawie, to trzeba będzie je bardzo dobrze przygotować i omówić w różnych grupach społeczno-zawodowych. Pamiętajmy, że chodzi o pierwszą modyfikację od 1986 roku. Wydaje mi się, że nikt nie spieszy się ze zmianą tej jednej części ustawy. Ta mogłaby »zablokować« zmiany w innych częściach”.

W międzyczasie prawniczka liczy, że uda jej się przekonać Czeską Izbę Lekarską do zmiany stanowiska. Na początku lutego wraz z aktywistkami z Cioci Czesi i prawniczką Michaelą Tejmlovą specjalizującą się w prawie europejskim złożyła wniosek do Komisji Europejskiej z prośbą o sprawdzenie, czy w Czechach nie dochodzi do dyskryminacji innych obywateli UE i czy czeskie praktyki są zgodne z europejskim prawem.

W Czechach aborcja jest dostępna do 12. tygodnia bez podawania powodu. Po 12. tygodniu tylko ze względów zdrowotnych lub w przypadku, gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego.

Aborcja na wniosek kobiety jest odpłatna, natomiast aborcja z przyczyn zdrowotnych jest pokrywana przez kasę chorych.

W przypadku kobiet poniżej 16. roku życia zgodę musi wyrazić rodzic lub opiekun prawny. A od osób między 16. a 18. rokiem życia placówka medyczna ma prawo domagać się pisemnej zgody obojga rodziców lub opiekuna prawnego.

Według Czeskiego Urzędu Statystycznego w 2019 roku aborcji poddało się niespełna tysiąc cudzoziemek, głównie osób należących do największych mniejszości: Słowaczek, Ukrainek i Wietnamek.

;
Na zdjęciu Ula Idzikowska
Ula Idzikowska

Dziennikarka, reporterka. Absolwentka filologii niderlandzkiej, literatury porównawczej i dziennikarstwa śledczego. Obecnie mieszka we Lwowie, czasami w Szczecinie. Poprzednie 11 lat spędziła w Belgii, Holandii i reszcie świata. Pisze o migracji i tematyce społecznej.

Komentarze