0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

W środę 29 listopada 2023 wieczorem nowa większość odwołała dotychczasowych członków komisji ds. badania rosyjskich wpływów (zwaną lexTusk). Głosowanie odbywało się przy wtórze okrzyków „Dziękujemy!” z ław PiS. Posłowie poprzedniej większości dziękowali odwoływanym członkom komisji.

Kilkanaście minut wcześniej z sejmowej mównicy Mateusz Morawiecki przekonywał, że były premier Donald Tusk ulegał rosyjskim wpływom i realizował politykę Putina. A Dariusz Matecki chodził po sejmowej sali z wydrukowanym zdjęciem Donalda Tuska i Putina.

Jednak w sprawie komisji lex Tusk gorąco było jeszcze zanim debata się zaczęła. Godzinę przed planowanym głosowaniem dotychczasowy skład komisji przedstawił raport cząstkowy ze swoich prac.

Konferencję prasową relacjonowało tylko TVP Info. Najważniejszy wniosek z konferencji prasowej komisji: rekomendacja, by Donaldowi Tuskowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Jackowi Cichockiemu, Bohdanowi Klichowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie powierzać funkcji publicznych.

Tusk ma zostać premierem, Siemoniak — koordynatorem ds. służb specjalnych Cichocki jest szefem kancelarii marszałka Sejmu Szymona Hołowni, a Bartłomiej Sienkiewicz ma zostać ministrem kultury według ustaleń wielu mediów, w tym OKO.press.

Atak Cenckiewicza na Tuska opisaliśmy w tekście Anny Mierzyńskiej:

Przeczytaj także:

Na korytarzach sejmowych pojawiły się spekulacje, czy wystąpienie Sławomira Cenckiewicza i Andrzeja Zybertowicza nie jest próbą wywarcia wpływu na prezydenta, by nie powołał Tuska na premiera.

„Oczywiście, że jest. To jest jakaś gra polityczna” – stwierdził w rozmowie z OKO.press Krzysztof Śmiszek z Lewicy. „Nie bez przyczyny na godzinę przed głosowaniem publikuje się tego typu raport. Jest to desperacka próba utrzymania się na powierzchni, która nie przyniosła żadnego efektu” – dodał prawnik i polityk Lewicy.

Inaczej ocenia to Jan Grabiec, rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej. Zapytany, czy wystąpienie Cenckiewicza i Zybertowicza może mieć wpływ na Andrzeja Dudę, stwierdził:

„Nie sądzę. Sądzę, że prezydent zna swoje kompetencje. Wie, że one nie polegają w drugim kroku konstytucyjnym na wybieraniu premiera czy składu rządu, tego dokonuje Sejm. Pan prezydent nie ma w tym żadnych kompetencji, powinien tylko niezwłocznie przyjąć przyrzeczenie ze strony rządu” – powiedział w rozmowie z OKO.press Jan Grabiec.

Obie rozmowy w całości poniżej.

Co dalej z komisją lex Tusk?

Przez wiele miesięcy ówczesna opozycja, a dziś większość sejmowa powtarzała, że komisja ds. badania wpływów rosyjskich jest instytucją niekonstytucyjną, która ma na celu jedynie polowanie na Donalda Tuska. Jednak przed głosowaniem w sprawie odwołania jej członków w Sejmie można było usłyszeć ze strony polityków nowej większości, że komisję może należałoby zachować.

Powiedział to szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz z „Gazety Wyborczej”. „Komisja do spraw rosyjskich wpływów nie powinna być rozwiązana” – powiedział Gawkowski.

Grabiec (KO): Cenckiewicz i Zybertowicz nie będą mieć wpływu na prezydenta

Agata Szczęśniak, OKO.press: Nowa większość zachowa komisję do spraw rosyjskich wpływów czy ją zlikwiduje?

Jan Grabiec, rzecznik prasowy Platformy Obywatelskiej: Decyzji nie ma. Rozmawiamy o tym w składzie naszej koalicji.

Kiedy powstanie rząd, kiedy będziemy sprawować funkcje wykonawcze, dokonamy audytu i wtedy zostanie podjęta decyzja, co dalej.

Argumenty przeciwko zachowaniu komisji znamy – wielokrotnie o nich mówili i politycy, i prawnicy. Jakie rozważacie argumenty za zachowaniem tej komisji?

W tym niekonstytucyjnym kształcie ta komisja nie mogłaby funkcjonować. Jednak w wielu sondażach wyborcy wyrażali opinie, że należałoby przejrzeć relacje polsko-rosyjskie pod tym kątem. Na pewno nie w związku z trwającą kampanią wyborczą. Pytanie, czy akurat ta komisja po naprawieniu przepisów będzie się do tego nadawała.

Niewątpliwie sprawą wpływu rosyjskich służb na sytuację społeczno-polityczną w Polsce trzeba się zająć. Chodzi choćby o ingerencje dotyczące internetu, kampanii dezinformacyjnych prowadzonych przez Rosję – trzeba się tym zająć. Pytanie, czy za pomocą tej komisji.

Jak pan ocenia wystąpienie dotychczasowego składu komisji? Ogłosili, że między innymi Donald Tusk nie powinien zajmować funkcji publicznych. To próba wywarcia nacisku na Andrzeja Dudę? Podważenie prawa Donalda Tuska do objęcia funkcji premiera?

To próba obrony pozycji [tych osób]. Chodzi o to, żeby nie trzeba było zwracać apanaży, które pobierają od miesięcy. Próbują udowodnić, że coś w tym czasie robili. Sprawdzimy to dokładnie. Obawiam się, że ta komisja kosztowała podatników już kilkaset tysięcy złotych. Dziwię się, że ludzie z tytułami naukowymi podpisują się pod takim dokumentem.

Może mieć wpływ na decyzję pana prezydenta?

Nie sądzę. Sądzę, że prezydent zna swoje kompetencje. Wie, że one nie polegają w drugim kroku konstytucyjnym na wybieraniu premiera czy składu rządu, tego dokonuje Sejm. Pan prezydent nie ma w tym żadnych kompetencji, powinien tylko niezwłocznie przyjąć przyrzeczenie ze strony rządu. Nie jest to kwestia jakiegoś namysłu ze strony prezydenta. Tego konstytucja nie przewiduje. Prezydent nie może działać wbrew konstytucji. Na pewno tego przypilnujemy.

Śmiszek: „Ostatnie przedagonalne tchnienie tej komisji”

Agata Szczęśniak, OKO.press: Nowa większość zachowa komisję do spraw rosyjskich wpływów czy ją zlikwiduje?

Krzysztof Śmiszek, Nowa Lewica: Priorytetem było odwołanie ludzi, którzy zostali tam powołani po to, żeby na siłę udowodnić, że politycy opozycji to ludzie chodzący na pasku Putina i są agentami Kremla. To jest pierwszy podstawowy warunek, żeby w ogóle móc poważnie rozmawiać o wpływach rosyjskich czy w ogóle jakichkolwiek innych.

Mamy pełną świadomość, że mówiliśmy w poprzedniej kadencji, że sama koncepcja tej komisji jest kontrowersyjna i wymaga na pewno jeśli nie likwidacji, to przynajmniej poprawy, żeby działała zgodnie z konstytucją.

Ten pierwszy krok został poczyniony, czyli odwołanie ludzi, którzy szkodzili Polsce i szkodzili interesowi Polski. Co będzie dalej, zobaczymy. Toczymy teraz dyskusję, czy tę komisję utrzymać, ucywilizować i ewentualnie ustawowo zmienić jej kształt tak, żeby działała zgodnie ze standardami.

Jaki jest argument za tym, żeby ją utrzymać?

Sam badałem pod koniec zeszłej kadencji ilość węgla sprowadzonego niby z Kazachstanu, a tak naprawdę próbowałem się dowiedzieć, czy to nie był węgiel syberyjski. To było ponad 5 milionów ton tego węgla już w czasie, kiedy obowiązywało embargo. Pytanie, czy komisja, jeśli w ogóle miałaby się ostać, nie mogłaby się zająć właśnie takimi rzeczami. Wpływami rosyjskimi, ale ekonomicznymi.

Od rządu zeszłej kadencji zeszłej kadencji nie otrzymałem żadnej precyzyjnej informacji, czy ten węgiel kazachski naprawdę nie był węglem syberyjskim. Pewnie takich kwiatków będzie więcej. Wejdziemy do ministerstw, będziemy mieli więcej informacji. Dobrze by było, żeby to precyzyjnie wyjaśnić.

Ta dyskusja się toczy i będzie się toczyła. Myślę, że niebawem podejmiemy decyzję, czy ją utrzymać, czy likwidować.

Jak pan skomentuje raport cząstkowy pierwszego składu tej komisji. Panowie Zybertowicz i Cenckiewicz zarekomendowali, żeby Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bohdanowi Klichowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie powierzać funkcji publicznych.

To jest oczywiście żart. Ostatnie przedagonalne tchnienie tego składu komisji, która musiała na siłę wypluć z siebie i wyprodukować cokolwiek, żeby uzasadnić swoje istnienie.

Powiedzmy sobie szczerze: skład tej komisji, sama ta komisja stała się na końcu IX kadencji gorącym kartoflem dla samego Prawa i Sprawiedliwości. Nikt nie chciał wziąć za nią odpowiedzialności. Miało być wielkie bum, ogłoszenie jakichś rewelacji, a na końcu zarówno prezydent, jak i większość Prawa i Sprawiedliwości nie chciała w ogóle się do tego przyznać. Sami widzimy, że ta komisja zaczęła ciążyć prawicy. Skład tej komisji stał się tak niewiarygodny, że nikt nie chciał dać temu twarzy.

A ten cząstkowy raport to jest po prostu żart za gigantyczne pieniądze. O ile dobrze pamiętam, dostawali wynagrodzenie równe sekretarzowi stanu.

To, co z siebie wypluli, jest jakąś publicystyką i fantasmagoriami pana Cenckiewicza i pana Zybertowicza.

Jest też próbą wywarcia nacisku na prezydenta, by nie powoływał Donalda Tuska na premiera?

Oczywiście, że jest. To jest jakaś gra polityczna. Nie bez przyczyny na godzinę przed głosowaniem publikuje się tego typu raport. Jest to desperacka próba utrzymania się na powierzchni, która nie przyniosła żadnego efektu.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze