Sąd Najwyższy może wrócić do sprawy byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, której rozpoznanie zablokowała rok temu prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. Chcą tego oskarżyciele posiłkowi - inwigilowani przez CBA w 2007 roku, w ramach rozpracowywania afery gruntowej. Ale sprawę może też znów zablokować Trybunał Konstytucyjny
Oskarżyciele posiłkowi żądają, by Sąd Najwyższy rozpoznał ich kasacje w sprawie Mariusza Kamińskiego - byłego szefa CBA i wiceprezesa PiS, a obecnie koordynatora służb specjalnych. Sąd rozpozna ich wniosek 25 lipca 2018 i zdecyduje, czy sprawa Kamińskiego ostatecznie trafi do archiwum, czy też sąd dokończy jego proces karny, który został przerwany przez Andrzeja Dudę (decyzją o ułaskawieniu).
Wniosek rozpoznają sędziowie obecnego składu SN, których nie obejmuje uchwalona przez PiS ustawa wprowadzająca czystki w najważniejszym w Polsce w sądzie. Ale po raz drugi rozpoznanie sprawy może zablokować Trybunał Konstytucyjny.
Sprawa Mariusza Kamińskiego to obecnie jedna z najbardziej gorących, politycznych spraw w wymiarze sprawiedliwości. Dla sędziów jest ważnym testem na niezawisłość, bo murem za Kamińskim stoi cała prawica. Widzi w nim pogromcę układów i korupcji w Polsce.
Kamiński w 2015 roku został nieprawomocnie skazany na 3 lata bezwzględnego więzienia, m.in. za przekroczenie uprawnień w latach 2006-2007, gdy był szefem CBA.
Biuro zorganizowało wówczas prowokację wobec wicepremiera Andrzeja Leppera. Akcja miała pokazać, że w resorcie rolnictwa, którym kierował Lepper, można za łapówkę odrolnić grunty. Prowokacja jednak się nie udała. A cała sprawa zyskała później miano afery gruntowej.
Z Kamińskim na więzienie został również skazany Maciej Wąsik (jego zastępcą w CBA) i dwaj agenci Biura. Skład sędziowski (w którym zasiadał znienawidzony dziś przez prawicę sędzia Wojciech Łączewski) orzekł, że akcja CBA była nielegalna. Biuro podżegało do korupcji i bezprawnie fałszowało dokumenty. Na potęgę podsłuchiwało telefony polityków Samoobrony, ale także PiS. Dlatego wyrok był surowy.
Od wyroku złożono apelacje, ale sąd odwoławczy ich nie rozpoznał. Umorzył sprawę, bo wcześniej prezydent Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego. Po raz pierwszy zdarzyło się, że prezydent zastosował akt łaski nie czekając na prawomocny wyrok.
Byli politycy Samoobrony i ich bliscy - których w latach 2006-2007 CBA poddało inwigilacji - mają w tej sprawie status oskarżycieli posiłkowych. To oni złożyli kasację do Sądu Najwyższego, bo w tamtym czasie prokuratura, która oskarżała Kamińskiego, była już podporządkowana Zbigniewowi Ziobrze.
Sąd Najwyższy zanim wyznaczył termin merytorycznej rozprawy, w powiększonym składzie, orzekł w maju 2017 roku, że prezydent nie może nikogo ułaskawić przed prawomocnym wyrokiem i nie może umarzać procesu.
To była jasna wskazówka dla trzyosobowego składu SN, że sprawę Kamińskiego trzeba odesłać do sądu odwoławczego, by ten rozpoznał apelacje. Ale w sierpniu 2017 roku, na krótko przed terminem rozpoznania kasacji oskarżycieli posiłkowych, prezes obsadzonego przez PiS Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska skutecznie zablokowała zakończenie tej sprawy przez Sąd Najwyższy. Powołując się na uchwalone przez PiS przepisy o Trybunale Konstytucyjnym zażądała zawieszenia sprawy. OKO.press pisało o tym, jako pierwsze, w lipcu 2017 roku.
W efekcie Sąd Najwyższy nie rozpoznał sprawy Mariusza Kamińskiego, tylko ją zawiesił. Teraz jej odwieszenia chce pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. We wniosku powołuje się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że „brak dążenia do realizacji celów postępowania karnego wymienionych w art. 2 kodeksu postępowania karnego podważa sens procesu karnego, niszczy poczucie równości prawa, zagrażając w ten sposób podstawom funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości”.
Problem w tym, że Sąd Najwyższy który zbiera się 25 lipca 2018 może odmówić rozpoznania sprawy, bo powód dla którego zawieszono sprawę, nie zniknął.
Jak ustaliło OKO.press, choć minął rok od złożenia przez marszałka wniosku ws. sporu kompetencyjnego, Trybunał Konstytucyjny nie wyznaczył dotąd terminu rozprawy w tej sprawie. Ma ją rozpoznać w pełnym składzie, a sprawozdawcą jest Mariusz Muszyński.
Odwieszenie sprawy Kamińskiego może też pokrzyżować wniosek prokuratora generalnego do Trybunału Konstytucyjnego. Okazuje się, że tu Trybunał już zdążył wyznaczyć posiedzenie - na 17 lipca, czyli kilka dni przed rozpoznaniem przez Sąd Najwyższy wniosku o odwieszenie.
Skład Trybunału w tej sprawie będzie 5-osobowy. Jest w nim czterech sędziów wybranych przez PiS: Julia Przyłębska, Grzegorz Jędrejek (sprawozdawca), Andrzej Zielonacki i Zbigniew Jędrzejewski. W składzie jest też Leon Kieres, wybrany do TK w 2012 roku.
Czy wyrok Trybunału będzie miał wpływ na decyzję sądu ws. Kamińskiego? Okaże się 25 lipca.
W związku ze sprawą Mariusza Kamińskiego do Trybunału Konstytucyjnego trafił jeszcze jeden wniosek, który miał na celu zablokowanie tej sprawy. Grupa posłów PiS chciała, by Trybunał zbadał czy Sąd Najwyższy jest uprawniony do wydawania rozstrzygnięć ws. pytań prawnych, które zadają składy orzekające. PiS chciał w ten sposób obalić pośrednio uchwałę SN mówiącą, że prezydent nie mógł ułaskawić Kamińskiego, przed wydaniem prawomocnego wyroku. Ale w marcu 2018 część posłów wycofała swoje poparcie dla tego wniosku i w kwietniu Trybunał umorzył sprawę.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze