0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Jest szansa, że Stary Teatr w Krakowie wyjdzie ze spowodowanego przez decyzje ministra Piotra Glińskiego impasu. Tak wynika ze zorganizowanej wspólnie przez artystów i dyrektora Marka Mikosa konferencji (12 czerwca 2018). Tylko, że na zmiany musi zgodzić się minister Gliński.

Rada Artystyczna, czyli rada ratunkowa

Zgodnie z umową pomiędzy artystami i dyrektorem artystycznym kierunek słynnej sceny ma zacząć wyznaczać złożona z aktorów Rada Artystyczna, a do teatru wrócić mają najważniejsi twórcy pracujący w nim za dyrekcji Mikołaja Grabowskiego i Jana Klaty: Monika Strzępka, Paweł Miśkiewicz czy Michał Borczuch. Dyrektor Mikos ma nie ingerować w program, złożył też wniosek o odwołanie swojego dotychczasowego zastępcy ds. artystycznych - Jana Polewki. To jego formalnie zastąpi kolegialne ciało.

Jednak zgodnie ze statutem Starego Teatru, to minister kultury musi zgodzić się na odwołanie Polewki. A jego odejście jest warunkiem stawianym przez Radę i reżyserów.

Kompromis ma uratować Stary Teatr, który od roku - odkąd byłego dyrektora Jana Klatę zastąpił 1 września 2017 roku Marek Mikos powołany przez ministra Glińskiego - jest pogrążony w kryzysie. Na temat spraw artystycznych i jakości premier ostatniego sezonu w Starym Teatrze napisano dużo. OKO.press postanowiło sprawdzić mierzalne fakty dotyczące funkcjonowania teatru - w końcu Mikos przychodził do Starego jako „menadżer”. Przedstawił w konkursie swój program, ujawniony przez „Gazetę Wyborczą”.

Komentatorzy zwracali uwagę, że jest on nie tyle pozytywną propozycją, co oderwaną od realiów krytyką poprzednich dyrekcji. Marek Mikos stawiał też jednak pewne postulaty i cele. Czy udało mu się je zrealizować?

Reżyserzy, czyli zero procent planu

Mikos miał objąć rządy w duecie z pracującym w operach i offowych teatrach Michaelem Gieletą. W „Wiadomościach” TVP Gliński nazwał go „najbardziej znanym zagranicą polskim reżyserem” - OKO.press weryfikowało tę informację.

Dyrektorski duet do Starego Teatru miał zaprosić licznych cenionych artystów. Zapowiedział chęć nawiązania współpracy m.in. z Moniką Strzępką, Mikołajem Grabowskim, Wojciechem Smarzowskim czy Krystianem Lupą. Łącznie przedstawił 32 nazwiska, zastrzegając, że lista ma charakter otwarty. Nikt z tych 32 reżyserów i reżyserek nie pracował w minionym sezonie w Starym Teatrze.

Grzegorz Wiśniewski, Agata Duda-Gracz, Remigiusz Brzyk, Agnieszka Glińska, Grzegorz Jarzyna, Jarosław Kilian, Paweł Kamza, Janusz Opryński, Anna Augustynowicz, Waldemar Zawodziński, Paweł Miśkiewicz, Michał Zadara, Marek Fiedor, Piotr Cieplak, Anna Smolar, Małgorzata Bogajewska, Agnieszka Olsten, Monika Strzępka, Jarosław Tumidajski, Igor Gorzkowski, Paweł Passini, Paweł Świątek, Wojciech Nowak, Wojciech Smarzowski, Mariusz Grzegorzek, Tadeusz Bradecki, Mikołaj Grabowski, Jan Klata, Andrzej Dziuk, Rudolf Zioło, Bogdan Ciosek, Krystian Lupa.

Gdy Mikos pokłócił się z Gieletą jeszcze przed rozpoczęciem sezonu - reżyser nigdy nie objął stanowiska dyrektora artystycznego - ogłosił, że zastępcą artystycznym będzie jednak Jan Polewka, urodzony w 1945 roku scenograf, niegdyś twórca cenionych przedstawień dla dzieci i dyrektor krakowskiego Teatru Groteska. Polewka rywalizował z Mikosem w ministerialnym konkursie - otrzymał 0 głosów.

Na wspólnej konferencji prasowej we wrześniu 2017, Polewka zapowiedział powrót do „dawnych, dobrych czasów” krakowskiego teatru - i rozmowy m.in. z Jerzym Stuhrem, Andrzejem Sewerynem, czy Krzysztofem Jasińskim. Żaden z nich na scenie Starego się w mijającym sezonie nie pojawił.

Sztuki, czyli z planów nic nie wyszło

Załącznikiem do programu złożonego przez Mikosa w ministerstwie była lista dramatów, które wystawione zostaną w Starym Teatrze za nowej dyrekcji. Nie będzie niespodzianką, że tu również zrealizowane zostało 0 proc. planu - z ośmiu tytułów przewidzianych na pierwszy sezon nie wystawiono ani jednego. Dotyczy to zarówno Słowackiego, Brechta, jak i nowej sztuki o roku 1918, którą u bliskiego PiS-owi dramatopisarza Wojciecha Tomczyka miał zamówić Stary Teatr.

  • styczeń 2018- „Balladyna”, Juliusz Słowacki
  • styczeń 2018 - nowa sztuka Wojciecha Tomczyka
  • luty - „Profesor Bernhardi”, Arthur Schnitzler
  • marzec 2018 - „Żywot Galileusza”, Bertold Brecht
  • kwiecień 2018 - „Henryk V”, William Shakespeare
  • maj 2018 - „Questa sera si recita a soggetto”, Luigi Pirandello
  • czerwiec 2018 - „Ziemia jałowa”, T. S. Eliot
  • czerwiec 2018 „Sceny z egzekucji”, Howard Barker
  • styczeń 2018 - "Dom Bernady A." wg Federica Garcii Lorki, reż Alejandro Radawski
  • luty 2018 - "Masara", Marius Ivaškevičius, reż. Stanisław Mojsiejew.
  • marzec 2018- "Gould", Adam Walny, Krzysztof Stawowy, reż. Adam Walny (monodram)
  • czerwiec 2018 - "Audiencja 89", na motywach twórczości Bogusława Schaeffera, reż. Tomáš Svoboda (w planach)
  • czerwiec 2018 - "Pierwiastek z minus jeden", Marian Hemar, reż. Agnieszka Mandat (w planach)

Organizacja obsad, czyli dyrektor nie wie, o czym mówi

Mikos zapowiadał wprowadzenie „podwójnych obsad spektakli” - czyli każda rola miałaby być obsadzona jednocześnie przez dwóch aktorów (str. 4. programu) . Krytycy jego programu zwracali uwagę, że stoi to w sprzeczności z kładzionym jednocześnie przez Mikosa naciskiem na aktorskie indywidualności - każda z gwiazd Starego miałaby okazać się zastępowalna. Tak czy owak, żaden z wprowadzonych na afisz przez Mikosa spektakli nie ma pełnej podwójnej obsady. A zastępstwa w razie odejścia z teatru czy wypadków losowych reżyserzy przygotowywali już wcześniej, za zgodą i we współpracy z dyrektorami - najgłośniejszym przypadkiem jest tu słynny krakowski aktor Krzysztof Globisz, którego po wylewie zastąpił w „Bitwie warszawskiej 1920” Strzępki i Demirskiego Krzysztof Dracz. Z kolei Jaśmina Polak zastępowała Justynę Wasilewską w „Do Damaszku” Jana Klaty.

Wykorzystanie scen, czyli jest, jak było

Stary Teatr ma trzy sceny. Są „słabo wykorzystywane” - zarzucał Mikos, pisząc (str. 4. programu) że deklarowana wysoka frekwencja jest „wskazaniem w dużym stopniu pozornym, bo dotyczy sytuacji, w których najczęściej danego dnia wykorzystywana jest jedna do dwóch scen, przy czym drugą bywa często mała, Nowa Scena, która liczy zaledwie kilkadziesiąt miejsc. Deklarowanym celem było zatem jak najczęstsze granie na wszystkich trzech scenach Starego jednocześnie: Dużej, Kameralnej i Nowej.

Czy Mikosowi się to udało? Policzyliśmy.

W pierwszym sezonie Mikosa teatr grał na wszystkich trzech scenach jednego dnia 10 razy. W ostatnim sezonie Klaty... też 10 razy.

Na dwóch scenach jednocześnie w sezonie 2016/2017 - czyli w ostatnim sezonie Klaty - grano 82 razy. Za Mikosa - 89 razy. Z „małej Nowej Sceny” Mikos, inaczej niż Klata, korzystał nawet chętniej niż ze średniej Kameralnej. Jeśli chodzi o liczbę przedstawień na poszczególnych scenach, wyniki Mikosa i Klaty są podobne.

Taki stan rzeczy jest spowodowany chociażby wyjazdami krajowymi i zagranicznymi - Stary to jedna z najlepszych marek polskiej kultury. Przez ostatni rok teatr nadal jeździł po festiwalach, pokazując wyłącznie spektakle powstałe za poprzedniej dyrekcji - nowych nikt nie zapraszał. Teatr repertuarowy z ambicjami i wielkoobsadowymi spektaklami, taki jak Stary, ma swoje logistyczne ograniczenia. Tyle, że robienie z tego zarzutu pod adresem Klaty było po prostu demagogią.

Bilety, czyli widz płaci więcej. A Gliński zwiększa dotację

"Duża część biletów sprzedawana jest w formie bardzo tanich wejściówek, co może być jakimś wytłumaczeniem inaczej niezrozumiałego faktu wzrostu frekwencji w Teatrze przy jednoczesnym spadku przychodu z biletów” - narzekał Mikos w aplikacji. Faktycznie, Stary oferował liczne zniżki i tanie wejściówki - chcąc być instytucją dostępną chociażby dla licznych w Krakowie studentów.

Tu Mikosowi udało się coś zmienić. Bilet normalny zdrożał o ponad 27 proc. - z 55 do 70 zł. Choć premier jest znacznie mniej - i znaczna część z nich wygląda na niskobudżetowe - ministerstwo kultury podniosło w tym roku Staremu dotację - z 17,7 mln do 18,15 mln zł. Jednocześnie bez zmian pozostały dotacje pozostałych narodowych scen w Warszawie - Teatru Wielkiego i Teatru Narodowego.

Sezon 2017/18, czyli sytuacja bez precedensu

Krytycy dyrektorskich konkursów wielokrotnie zwracali uwagę, że przedstawiane przez kandydatów programy są zbiorami pobożnych życzeń. Sam Klata odszedł po dwóch latach od przedstawionej przez siebie koncepcji „sezonów tematycznych” poświęconych wielkim artystom z historii Starego Teatru. Żadnego programu nie udaje się zrealizować w stu procentach.

Jednak sytuacja, gdy nie realizuje się z planu zupełnie niczego - jest bez precedensu. Według ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej, nierealizowanie programu to jedna z prawnych przesłanek do odwołania dyrektora przed końcem kadencji.

Mikos może jednak spać spokojnie. Gliński odwołuje i powołuje dyrektorów najchętniej według kryterium woli politycznej, a nie kwestii prawnych czy merytorycznych. Dlatego odwołać mógł Pawła Potoroczyna z IAM czy Magdalenę Srokę z PISF, oprotestował zaś próbę usunięcia Cezarego Morawskiego ze współprowadzonego przez siebie Teatru Polskiego we Wrocławiu, doprowadzonego do ruiny.

W Starym jest jeszcze co ratować. Wciąż została tam większość aktorów, grane jest sporo przedstawień z dawnego repertuaru. Czy Gliński da zielone światło na zmiany?

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Przeczytaj także:

Komentarze