Warszawskie autobusy tankowały gaz od firmy powiązanej z Rosjanami, która w sprytny sposób chciała ominąć sankcje – informowali w ostatnich dniach dziennikarze WP. „Czy warszawskie autobusy jeżdżą na ruski gaz?” – pyta retorycznie poseł PiS Sebastian Kaleta. Sprawdzamy i wyjaśniamy
Na zdjęciu: autobus demonstracyjny z Targów Transexpo w 2014 roku
Jak wykazało śledztwo Wirtualnej Polski, Miejskie Zakłady Autobusowe w Warszawie korzystały z gazu dostarczanego przez firmę powiązaną z Rosjanami. Spółka Cryogas do niedawna znajdowała się na liście sankcyjnej, jednak pod koniec zeszłego roku z niej zniknęła i zmieniła nazwę na Omne Energia.
Magazyn i stacja tankowania skroplonego gazu LNG znajdowały się na terenie zajezdni, którą MZA przejęły od firmy ITS Michalczewski. Przed przejęciem przez nowych, polskich właścicieli większość akcji spółki posiadało przedsiębiorstwo OOO Robeta Capital z siedzibą w Rosji. Pozostałe akcje należały do rosyjskiej spółki AO Kriogaz i Cryoenergy Limited zarejestrowanej w Cyprze, gdzie działa wielu rosyjskich biznesmenów.
Sprzedaż firmy Cryogas (dziś Omne Energia) za absolutny bezcen (3 złote) budzi podejrzenia o dalsze, faktyczne uzależnienie dostawcy gazu od rosyjskiego kapitału. Niektórzy politycy sugerowali, że spółka sprzedawała MZA rosyjski gaz – mimo wielu sankcji, które ciążą na rosyjskim przemyśle wydobywczym i energetycznym.
„Za ten gruby skandal kilka głów w uśmiechniętej koalicji powinno polecieć. Wiadomo też, co, między innymi, wpływa na tak słabe wyniki Orlenu, bo gdyby gaz nie był dostarczany przez wspomnianą w artykule spółkę, byłby kupowany w Orlenie” – grzmiał w mediach społecznościowych Daniel Obajtek, europoseł PiS i były prezes Orlenu.
„Czy warszawskie autobusy jeżdżą na ruski gaz?” – pytał z kolei retorycznie poseł PiS Sebastian Kaleta.
„Prowadzimy bardzo surową politykę, jeżeli chodzi o sankcje wobec Rosji. (...) W tym przypadku zmienili się właściciele firmy, więc zmieniła się podstawa formalna” – odpierał te zarzuty szef MSWiA Tomasz Siemoniak. – „Wyjaśniamy tę kwestię, jestem ostatnią osobą, która by pozwalała na jakąś fikcję. Jeżeli ktokolwiek popełnił jakiś błąd, będzie to rozliczone” – stwierdził polityk koalicji rządowej.
Dziennikarze WP zwracali uwagę, że „nikt nie informuje, skąd pochodzi gaz, którym tankowana jest część warszawskich autobusów. Wiadomo natomiast, że gaz do stworzonej przez rosyjski biznes instalacji dowozi cysterna spółki z nieudolnie zdartym logotypem”.
Sprawdźmy, w jakim stopniu możliwe jest, że warszawskie autobusy faktyczne „jeżdżą na ruski gaz”.
Do niedawna z tankowaniem rosyjskiego gazu w Polsce nie było żadnego problemu. Dopiero od 20 grudnia 2024 w całej Unii Europejskiej obowiązują sankcje na rosyjski autogaz, który w niedalekiej przeszłości był dostępny na wielu polskich stacjach paliw. Zakaz importu rosyjskiego LPG jest częścią 12. pakietu sankcji, uchwalonego pod koniec 2023 roku. Kraje członkowskie Unii Europejskiej miały rok na przygotowanie się do jego wprowadzenia. Jeszcze we wrześniu '24 rosyjskie dostawy stanowiły o ok. 37 proc. całego rynku LPG w Polsce.
Od stycznia do października polscy odbiorcy zapłacili za rosyjski gaz LPG około 2 mld zł – informowała Polska Organizacja Gazu Płynnego.
O tym, jak ważny był import z tego kierunku dla polskiego rynku, może świadczyć podwyżka cen i obawy branży o braki na stacjach.
"Co do zasady nie spodziewamy się braków LPG u światowych dostawców, jednak z uwagi na przełączenie w Polsce kierunku logistyki o 180 stopni trzeba być przygotowanym na chwilowe, punktowe braki tego produktu w okresie przejściowym na krajowym rynku, zanim cały łańcuch dostaw dopasuje się do zupełnie nowej rzeczywistości” – pisało biuro prasowe Unimotu, dystrybutora autogazu, cytowane przez Rzeczpospolitą.
Dlatego warto pamiętać, że jeszcze kilka miesięcy temu rosyjski gaz w Polsce nadal był powszechnie używany do tankowania samochodów. W tym kontekście jedna stacja tankowania dla miejskich autobusów wydaje się mniejszym problemem. W końcu całe państwo, a nawet cała Unia Europejska przez niemal trzy lata od początku pełnoskalowej agresji Rosji w Ukrainie akceptowały obecność autogazu z tego kierunku na naszym rynku.
Gaz do tankowania autobusów to jednak nieco inny przypadek. Pojazdy te korzystają z napędu na gaz LNG lub CNG. W przypadku tego paliwa żadne sankcje UE nadal nie obowiązują. Polska może bez żadnych przeszkód sprowadzać to paliwo drogą morską.
Gaz LNG (Liquified Natural Gas, czyli skroplony gaz ziemny) jest stosowany w energetyce, ciepłownictwie i ciężkim transporcie, nie jest dostępny na stacjach paliw. Jego wariantem można nazwać gaz CNG – to wciąż taki sam gaz, jednak skompresowany dla łatwiejszego transportu i wydajności paliwa. W latach 2021-2023 stołeczne MZA kupiło 110 autobusów na gaz. Popularność takiego napędu rośnie ze względu na niższą emisyjność CO2 niż w przypadku pojazdów zasilanych dieslem, mniej zanieczyszczeń cząstkami pyłowymi i emisji dwutlenku azotu, a także nawet o połowę niższą cenę za przejechanie 100 km, niż w przypadku tradycyjnego silnika.
LNG zwykle transportuje się za pomocą statków do portów, skąd do stacji składowania i tankowania gaz dociera cysternami. Do tej pory w UE nie ma zakazu transportu tego paliwa z Rosji drogą morską. Nie znaczy to jednak, że rosyjska branża LNG nie odczuwa skutków wspólnej polityki państw europejskich wobec Kremla.
„Embargo technologiczne i inne restrykcje doprowadziły do opóźnień w budowie nowych instalacji skraplających oraz spiętrzenia wyzwań związanych z logistyką i finansowaniem. Sankcje generują również dodatkowe koszty dla państwa oraz obniżają dochody ze sprzedaży gazu” – oceniają eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich. – „Wbrew rządowym deklaracjom z 2021 roku Rosji nie udało się osiągnąć zakładanych celów – do końca 2024 roku zamierzano bowiem uzyskać zdolność produkcyjną na poziomie 46-65 mln ton LNG rocznie, podczas gdy rzeczywista zdolność nominalna wynosi aktualnie ok. 35 mln ton rocznie (przy uwzględnieniu pierwszej linii Arktycznego LNG, operującej od początku 2025 jedynie z 50-procentową przepustowością)”.
Mimo to Unii trudno zerwać z rosyjskim LNG i CNG. W 2024 roku Rosja odpowiadała za ok. 20 proc. całego importu tego paliwa do UE. Przez poprzednie 12 miesięcy kraje Wspólnoty sprowadziły 16,5 mln ton gazu z Rosji drogą morską. To o ponad 2 mln ton więcej niż w 2023 roku.
A zatem, cytując posła Kaletę, „czy warszawskie autobusy jeżdżą na ruski gaz?”.
„MZA zawarło umowę na dostawę gazu ze spółką Omne Energia po tym, jak spółka została wykreślona z listy sankcyjnej. Gaz dostarczany przez Omne Energia pochodzi z terminala gazowego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu” – zapewniał dziennikarzy Polskiej Agencji Prasowej rzecznik MZA Adam Stawicki.
Polska sprowadza LNG jedynie przez gazoport w Świnoujściu. Zapytaliśmy jego operatora – państwowy GAZ-SYSTEM – o kierunki, z których do Polski dopływają gazowce. Przedstawiciele spółki odesłali nas do Orlenu, który jest jedynym operatorem odbierającym gaz w Świnoujściu.
„Od 2022 roku Grupa ORLEN nie importuje LPG z Rosji, a od 2023 roku również LNG. Głównymi źródłami dostaw gazu, realizowanych przez koncern, są: wydobycie własne, w tym przede wszystkim ze złóż krajowych, jak również na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, dostawy poprzez gazociąg Baltic Pipe (zarówno z wydobycia własnego ze złóż w Norwegii jak i kontraktów) oraz dostawy LNG w szczególności poprzez Terminal w Świnoujściu” – odpowiedziało nam biuro prasowe polskiego giganta.
Nic nie wskazuje też na to, by Cryogas, Omne Energia i spółki z nim powiązane odpowiadały za bezpośredni i samodzielny import rosyjskiego LNG do Polski. W raporcie Orlenu o otoczeniu konkurencyjnym energetycznego potentata powiązana z Gazpromem spółka jest opisywana jako konkurent na rynku detalicznym i rynku bunkrowania (tankowania) statków.
A zatem spółka Cryogas musiała handlować skroplonym gazem od Orlenu, jedynym dostępnym na polskim rynku, sprowadzonym z różnych kierunków, ale nie z Rosji. W zajezdni przejętej przez MZA firma była obecna od 2023 roku, a więc już po rezygnacji Orlenu z rosyjskiego LNG.
Niezależnie od tego na działalności warszawskiej stacji zarabiała spółka, która „spolonizowała się” błyskawicznie i za grosze – i to budzi zasadne pytania o to, kto faktycznie ją kontroluje.
Gospodarka
Sebastian Kaleta
Daniel Obajtek
Rafał Trzaskowski
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
gaz z Rosji
lpg z rosji
sankcje na Rosję
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze