0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Cwik / Agencja Wyborcza.plKrzysztof Cwik / Age...

Najmniej zamożni wreszcie zyskają realny dostęp do rządowych pieniędzy na wymianę nieekologicznych pieców. Kopciuchy mają zniknąć dzięki prefinansowaniu inwestycji. Do tej pory przed przelewem środków z dotacji trzeba było pokryć całość jej kosztów. Ma to się zmienić od 25 lipca dzięki kolejnemu z rządowych „plusów” - programowi Czyste Powietrze+ (czyli rozszerzeniu istniejącego od czterech lat programu Czyste Powietrze). Najubożsi beneficjenci będą mogli skorzystać z połowy kwoty dopłaty w formie zaliczki. Jednocześnie rząd coraz mocniej uchyla rynkową furtkę dla najgorszych rodzajów paliw grzewczych.

To dwugłos, który da gorzej sytuowanym wybór - albo wybrać tani, słabej jakości węgiel, albo postarać się o dotacje.

Czyste Powietrze+, czyli dotacja z zaliczką

Skupmy się jednak na pozytywach: prefinansowanie dla najuboższych jest ruchem od dawna oczekiwanym przez społeczników, między innymi z Polskiego Alarmu Smogowego. To oferta skierowana do osób uprawnionych do uzyskania do zwrotu do 90 proc. kosztów. Chodzi o grupę gospodarstw, w których dochód na osobę nie przekracza 900 złotych (w przypadku gospodarstw jednoosobowych: 1260 zł). Na wymianę pieca i docieplenia mogą oni dostać maksymalnie 79 tys. złotych. Trudno sobie wyobrazić, by rodziny z tak niskimi dochodami mogły pozwolić sobie na tak duży wydatek z obietnicą późniejszego zwrotu - chyba że korzystałyby z nierejestrowanych dochodów.

Na razie na Czyste Powietrze+ ma pójść 1,9 mld złotych. „Szacujemy, że ponad 37 tysięcy rodzin w całej Polsce może skorzystać z programu i przejść na bardziej ekologiczne źródła ogrzewania swoich domów” - mówiła zapowiadając program ministra klimatu Anna Moskwa. Jak stwierdziła, jeśli chętnych będzie wielu, program może zostać przedłużony.

„Obecnie sprawiamy, że remont będzie można jeszcze szybciej i sprawniej przeprowadzić, dysponując niemal od razu dużą częścią pieniędzy z dotacji”- mówił wiceszef nadzorującego Czyste Powietrze Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Paweł Mirowski.

Intencje resortu są dobre, a lepsza dostępność wsparcia dla najuboższych z pewnością może poprawić jakość powietrza w Polsce. Rozszerzona wersja istniejącego od czterech lat programu Czyste Powietrze może jednak rozbić się o szczegóły i niejasności. Według ministerialnej zapowiedzi pieniądze z zaliczki nie będą wypłacane „do ręki” beneficjentom, a wykonawcom robót na podstawie podpisanych z nimi umów. Resort klimatu obiecuje, że rozpatrzenie wniosku o prefinansowanie nie powinno zająć więcej niż 14 dni. Pieniądze mają być wypłacane w ciągu kolejnych dwóch tygodni.

Pomysł dobry, ale jakie wykonanie?

Dotrzymanie tych terminów może być trudne, bo urzędnicza machina stojąca za Czystym Powietrzem się zacina. Jeszcze w zeszłym roku alarmowaliśmy, że wymiana pieców idzie w dramatycznie wolnym tempie. Rząd obiecał, że do 2029 roku z Polski znikną 3 miliony kopciuchów - według danych z lutego zeszłego roku pozbycie się takiej liczby pieców zajęłoby 100 lat. Na szczęście rządowy program dopłat przyspiesza pod względem liczby składanych wniosków. Inną sprawą jest tempo ich rozpatrywania.

Przeczytaj także:

”Kluczowe jest to, w jaki sposób zostanie zorganizowana organizacja tego finansowania. Obecnie aplikowanie do programu jest stosunkowo proste - po prostu dostajemy zwrot pieniędzy za przedstawione faktury.

Mimo to mamy sygnały od wielu osób - szczególnie z województw śląskiego czy małopolskiego - że czekają na dotację bardzo długo, nawet rok”

- mówi OKO.press Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego (PAS).

„Bywa na przykład, że wyglądające prawidłowo dokumenty są odsyłane wnioskodawcom. Pieniądze są więc wypłacane bardzo, bardzo powoli, a według zapowiedzi Czyste Powietrze+ będzie o wiele bardziej złożone przez udział wykonawcy” - zauważa Siergiej dodając, że nie są na razie znane szczegóły dotyczące rozliczania się z wykonawcami.

Może więc zdarzyć się, że inwestycja już się rozpoczęła, zajmująca się nią ekipa obniżyła stawkę dla rodziny, która ma obiecane dofinansowanie, a potem długie miesiące czeka na rekompensatę za brak należnego zysku.

Jak mówi rzecznik PAS, aktualne dane mówią o około 4 tysiącach wniosków w Czystym Powietrzu tygodniowo - w przeliczeniu na rok daje to więc powyżej 200 tysięcy. Polki i Polacy są już więc przekonani do wymiany węglowych pieców, za ich zainteresowaniem nie nadąża jednak system.

Kopciuch przyjmie wszystko

Jeśli pierwsza przymiarka do Czystego Powietrza+ skończy się niepowodzeniem, najubożsi mogą zdecydować się na pozostanie przy swoich piecach. Te najgorsze często mogą przyjąć każdy rodzaj węgla, a palić można też „produktami węglopodobnymi”. Resort klimatu czasowo - na 60 dni, do końca sierpnia - zdecydował o obniżeniu norm jakościowych dla paliw stałych. Na rynku pojawił się więc najmocniej zasiarczony węgiel i najgorszego sortu muły i flotokoncentraty, które Polski Alarm Smogowy bez ogródek nazywa „odpadami kopalnianymi”.

Kopalnie pozbędą się niepotrzebnego materiału zalegającego na hałdach, a do pieców trafi paliwo, które ledwo się pali, za to dużo kopci - alarmują aktywiści. Resort klimatu twierdzi, że zawieszenie norm wpłynie na stabilizację nadal wysokich cen węgla. Według prawa ministerstwo może wprowadzać takie czasowe zmiany w „nadzwyczajnych sytuacjach” zagrażających bezpieczeństwu energetycznemu kraju.

Rząd dolewa więc oliwy do ognia, który obiecuje gasić

- zwraca uwagę Siergiej.

”Patrząc na pozytywy - wstrzymano dotacje do pieców węglowych, prawie 60 procent wniosków w Czystym Powietrzu to wnioski na pompy ciepła. Jednocześnie rząd mówi, że przy węglu trzeba pozostać nieco dłużej. A zawieszenie norm oznacza, że na rynek trafi urobek niesprzedawalny, odpady, które trzeba zutylizować. Sektor wydobywczy dostał 60 dni na to, by się tych materiałów pozbyć. Pojawią się na rynku pewnie mieszanki paliw, na przykład słabszego węgla z tymi odpadami. Można się spodziewać, że cena będzie konkurencyjna, a najubożsi będą decydować się o kupnie takiego paliwa” - ocenia rzecznik PAS.

Zerowy VAT na węgiel?

Rząd wyraźnie szuka sposobu na ulżenie grupie obywateli nadal uzależnionych od węglowego ogrzewania. W mediach pojawiają się informacje o ewentualnym zlikwidowaniu VAT-u na opał. Taka propozycja pojawiła się już w senackich poprawkach do tarczy inflacyjnej z końcówki stycznia, jednak w końcu została odrzucona. Według „Dziennika Gazety Prawnej” pomysł wraca przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, który analizuje w tej chwili resort finansów. Według dziennika kolejnym sposobem na zapewnienie ciepła Polkom i Polakom może być dopuszczenie do spalania węgla brunatnego w prywatnych piecach. Dziś zużywają go jedynie ciepłownie, elektrociepłownie i elektrownie.

Na razie po pomysłach ministerialnych urzędników nie ma śladu w oficjalnych źródłach. Można jednak się spodziewać, że rząd nadal będzie nerwowo poszukiwał sposobów na obniżenie cen węgla. Te w prywatnych składach nadal osiągają poziomy 2-3 tys. złotych za cenę. Taniej, i to często o ponad połowę, jest w oficjalnym sklepie internetowym Polskiej Grupy Górniczej. Surowiec z tego źródła jest jednak słabo dostępny i błyskawicznie znika ze strony internetowej. Ekipa rządząca obiecuje uruchomienie dopłat dla składów, które zbiją ceny tony do poniżej tysiąca złotych. Projekt ustawy czeka na razie na pierwsze czytanie, nie wiadomo też, ilu przedsiębiorców zdecyduje się na przystąpienie do rządowego programu. Za tonę nadal dostaną mniej od rynkowej stawki - o czym pisaliśmy już w OKO.press.

Oby większa dostępność pieniędzy z Czystego Powietrza sprawiła, że najgorzej sytuowani wymienią swoje kopciuchy. W innym przypadku mogą sięgnąć po materiały, które nigdy nie powinny zostać spalone. W takiej sytuacji czeka nas ciężka zima i powrót dławiącego smogu.

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze