Autostrady i drogi ekspresowe mają pozytywne działanie na środowisko - takiego zdania jest premier Mateusz Morawiecki. I wbrew pozorom może mieć trochę racji, choć obietnica darmowych autostrad może jeszcze mocniej przykuć nas do kierownicy.
"Autostrady i drogi ekspresowe poprawiają jakość środowiska" - stwierdził premier Mateusz Morawiecki, mówiąc o nowej propozycji programowej Prawa i Sprawiedliwości.
W "Gościu Wydarzeń" Polsatu bronił pomysłu zniesienia opłat na wszystkich autostradach w Polsce. Według niego na państwowych odcinkach uda tego dokonać do 1 lipca. Chodzi o dwa fragmenty tras: A4 z Sośnicy do Wrocławia (za przejazd całym odcinkiem trzeba zapłacić 16,20 zł) oraz A2 od Konina do Strykowa (koszt przejazdu w tym przypadku to 9,90 zł).
Rezygnacja z opłat będzie trudniejsza na o wiele droższych odcinkach dróg, którymi zarządzają prywatne firmy - choć, jak już pisaliśmy w OKO.press, nie jest to niemożliwe.
Według Morawieckiego rządzący chcą zadbać o podróżujących - bo w końcu w naszym kraju chętnie wybieramy samochód, a autostrady to zwykle najszybsza opcja. Ale czy można powiedzieć, że wybierając drogi o najwyższych parametrach możemy przypisywać sobie zasługi dla środowiska?
Premier nie rozwinął swojej wypowiedzi, którą częściowo jednak można wybronić. Rzeczywiście, wyprowadzanie ruchu na autostrady z mniej znaczących dróg może wiązać się z pewnymi pozytywami dla środowiska. Inna sprawa, czy rekompensują one straty.
Zacznijmy jednak od plusów. Zniesienie opłat na autostradach może zachęcić kierowców do częstszego wybierania tych tras zwykle biegnących z dala od zabudowań, w odróżnieniu od często przebiegających przez miasta i wioski dróg krajowych.
Zniesienie opłat na autostradach może skłonić kierowców do rezygnacji z takich tras, dzięki czemu mieszkańcy miejscowości leżących przy "krajówkach" odczują poprawę jakości powietrza.
Posiadacze samochodów chętnie szukają alternatyw dla coraz droższych koncesjonowanych odcinków. Przejechanie autostrady A4 na kontrolowanym przez Stalexport 61-kilometrowym odcinku pomiędzy Katowicami a Krakowem kosztuje 30 złotych. Dlatego wiele osób jeździ na przykład przez Olkusz, bezpłatną drogą krajową nr 94.
Według pomiarów z 2020 roku trasą biegnącą przez niewielkie miejscowości przejeżdżało od 26 014 do 32 641 pojazdów na dobę. Takie natężenie ruchu znacznie przewyższa średnią, która dla wszystkich dróg krajowych (uwzględniając autostrady i ekspresówki) wynosi nieco powyżej 13 tys. aut na dobę. "Olkuska" trasa pozostawia w tyle również wiele dróg ekspresowych. Natężenie ruchu na "eskach" wynosi średnio 25 167 pojazdów na dobę (wyniki za lata 2020-2021).
Dlatego można sobie wyobrazić, że zniesienie opłat na A4 mogłoby przynieść ulgę mieszkańcom Olkusza, Zabierzowa, Przegini czy Jerzmanowic. Trasa 94 wszystkie te miejscowości tnie na pół. Natężenie ruchu musi wpływać na środowisko i to nie tylko przez podwyższoną emisję szkodliwych substancji do atmosfery.
Dla mieszkańców ważne jest również zanieczyszczenie hałasem, który według map przygotowanych przez władze województwa małopolskiego przy DK94 przekracza dopuszczalne normy.
Oczywistym efektem wyprowadzenia części ruchu poza miasta i wsie będzie obniżenie się poziomu zanieczyszczenia powietrza. Samochodowy smog to przede wszystkim związki azotu, szkodliwe dla układu oddechowego i potencjalnie rakotwórcze.
Uwolnienie autostrad od opłat pomoże jednak jedynie częściowo. Najmocniej emisyjne pod tym względem są samochody ciężarowe, których nie obejmuje obietnica Kaczyńskiego.
Firmy posiadające floty aut ciężarowych, chcąc zaoszczędzić, nadal będą mogły wysyłać swoje samochody na zwykłe krajówki.
Trzeba jednak przyznać, że plusy wyprowadzenia części ruchu na autostrady istnieją i są trudne do podważenia. Mimo to wady przygotowywanego przez rząd rozwiązania co najmniej równoważą jego zalety. PiS swoją obietnicą może zachęcić do częstych podróży samochodem nawet tych, którzy do tej pory wybierali inne środki transportu.
Załóżmy, że mamy do przejechania trasę z Poznania do Warszawy. Do tej pory musimy płacić na dwóch jej odcinkach - z Poznania do Konina (56 złotych) i z Konina do Zgierza (8,80). Za korzystanie z autostrady kierowca zapłaci więc 64,8 zł.
Do tej sumy należy doliczyć koszt paliwa. Przejechanie 310 kilometrów bardzo spokojnym tempem oszczędnym samochodem (palącym na przykład ok. 7 litrów diesla na 100 km) przy cenach z połowy maja będzie kosztować ok. 130 złotych. Łącznie taka podróż kosztowałaby więc prawie 200 złotych. To kwota zaporowa szczególnie dla podróżujących w pojedynkę, którzy na tej trasie mogą wybrać pociąg.
Ceny przejazdu składem Intercity przy zakupie biletu na dwa dni wprzód zaczynają się od 60 złotych. Dlatego dla wielu podróżnych wybór tego środka transportu jest naturalny. Sytuacja komplikuje się, gdy bilety na tańsze pociągi się skończą - wtedy do wyboru mamy na przykład podróż składem klasy Euro Intercity za 140 i więcej złotych. To nieco więcej, ile na tej trasie w oszczędnym wariancie może kosztować paliwo.
Pociąg na razie jest więc na tej trasie bardzo konkurencyjny. Emisje dwutlenku węgla z takiej podróży (według kalkulatora PKP Intercity) są czterokrotnie niższe niż w przypadku przejazdu autem.
Po zniesieniu opłat za autostrady transport zbiorowy będzie konkurencyjny tylko w niektórych przypadkach, a często zaoszczędzimy bardzo niewiele. Dlatego posiadacze samochodów, szczególnie ci podróżujący z pasażerami, mogą chętniej wybierać podróż autem.
Tym samym o wiele mocniej dołożą się do emisji dwutlenku węgla i postępującego kryzysu klimatycznego.
Co więcej, zaniechanie pobierania opłat na autostradach zachęci do korzystania z nich także osoby jeżdżące na nieco krótszych dystansach, do tej pory wybierające lokalne trasy. Na drodze o najwyższych parametrach, dociskając gaz znacznie mocniej niż na krajówce, spalą więcej paliwa i wyemitują znacznie więcej CO2.
Rząd decyduje się więc dopłacać do szkodliwego dla klimatu transportu indywidualnego. Jednocześnie dostępu do autobusu i pociągu wciąż nie mają miliony z nas. Szacunki mówią, że wykluczenie komunikacyjne w Polsce dotyka aż 14 mln osób.
Również autostrady i drogi ekspresowe poprawiają jakość środowiska. (...) Udostępniając bardzo dobre i bezpieczne drogi, nie znaczy to, że doprowadzamy pogorszenia jakości stanu środowiska naturalnego, tylko zwiększamy bezpieczeństwo.
„Takie rozwiązanie nie sprzyja inkluzywności. Nie wszyscy mogą korzystać z autostrad – nie każdy ma przecież prawo jazdy, nie każdy ma swój samochód. Po drugie to nieekologiczne i niezgodne z politykami Unii Europejskiej, które zmierzają do zmniejszenia emisji z transportu” – oceniał w rozmowie z OKO.press Michał Wolański, ekspert i profesjonalny doradca polityk transportowych.
„W Austrii i w Niemczech, by chronić uboższych i motywować pozytywne zachowania transportowe, wprowadzane są atrakcyjne cenowo bilety miesięczne na transport publiczny, kosztujące 50-100 euro, czyli równowartość kilkuset złotych i umożliwiające podróże po całym kraju. W Polsce bilet miesięczny na jeden odcinek lokalnej linii autobusowej może kosztować kilkaset złotych, czyli tyle samo, albo i więcej” – dodawał nasz rozmówca.
Mimo to przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zapewniają, że ich ugrupowanie będzie odważnie kroczyć ku spełnieniu obietnicy lidera swojej partii. Zapowiadają rozmowy z koncesjonariuszami, którzy powinni przystać na warunki rządu. Nie wiadomo, jakiej dokładnie propozycji mogą spodziewać się spółki zarządzające autostradami.
Rządzący twierdzą, że opłaty wezmą "na siebie" - a więc znajdą środki w budżecie, na który zrzucają się przecież wszyscy podatnicy.
Minister Rozwoju Waldemar Buda dał jednak do zrozumienia, że koncesjonariusze powinni dostać od rządu oferty nie do odrzucenia, a na nowych warunkach zarobią mniej, niż na obecnym systemie poboru opłat. A co jeśli nie zgodzą się na rządowe warunki? Państwo może wtedy zająć autostrady siłą. "Jest formuła również wywłaszczenia na cele publiczne. Jeżeli nie będzie porozumienia i chęci negocjacji, możemy wywłaszczyć z całego obszaru, i wówczas rzeczywiście odszkodowanie sąd ustali" - mówił Waldemar Buda w porannym paśmie Radia Zet.[restrict_content paragrafy="7"]
Ekologia
Gospodarka
Wybory
Mateusz Morawiecki
Prawo i Sprawiedliwość
autostrady opłaty
autostrady w Polsce
darmowe autostrady
zniesienie opłat za autostrady
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze