0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Wladyslaw Czulak / Agencja Wyborcza.plWladyslaw Czulak / A...

Był "9-euro-Ticket", będzie Deutschlandticket. Niemcy nadal będą mogli tanio poruszać się po całym kraju, choć za większe pieniądze, niż latem. Bilet za jedyne 9 euro uprawniał do nieograniczonych podróży koleją miejską, podmiejską i regionalną w czerwcu, lipcu i wrześniu.

Wielu pasażerów domagało się przedłużenia tej oferty, która według berlińskiego rządu miała być odpowiedzią na inflację i wzrosty cen na stacjach paliw. Nie brakowało jednak też sceptyków - kolejarze zwracali uwagę na koszty tego pomysłu i dodatkowe obciążenie pracą.

Trwające od kilku miesięcy rozmowy na temat nowego taniego biletu przyniosły kompromis. Podróżujący po Niemczech będą mogli skorzystać z biletu miesięcznego za 49 euro. Będzie on obowiązywał we wszystkich formach transportu utrzymywanych przez publiczne podmioty poza najdroższymi i najszybszymi pociągami intercity i intercity express (IC i ICE).

Tanio dla pasażera, drogo dla państwa

Bilet będzie więc tani dla podróżnych - jedynie 6 euro mniej kosztuje tygodniowa przejazdówka na wszystkie strefy w Berlinie. Dużo zapłaci za to państwo, które złoży się na koszty wprowadzenia nowej oferty z władzami landowymi. Budżet przeznaczony na Deutschlandticket ma przekroczyć 3 miliardy euro, a według najnowszych szacunków sięgnąć nawet 4 mld. Rząd federalny i kraje związkowe mają podzielić się kosztami pół na pół.

Przeczytaj także:

Dodatkowo Berlin zobowiązał się zwiększyć nakłady na flotę transportu publicznego. To postulat kolejarzy, zwracających uwagę na tłok w kursujących latem pociągach, szczególnie dotkliwy w weekendy. Regiony dostaną na zakupy taboru dodatkowy miliard euro (dziś państwo dopłaca 9,4 mld).

Wciąż nie jest jasne, kiedy bilet będzie dostępny w całych Niemczech. Pierwotny plan mówił o starcie oferty Deutschlandticket pierwszego stycznia 2023 roku. Dziś wiadomo, że tak szybkie wprowadzenie nowego rozwiązania nie będzie możliwe. Ostrożniejsze plany mówią o końcówce pierwszego kwartału przyszłego roku.

Transportowa rewolucja

"Wdrożenie projektu w regionach i miastach będzie ciężką pracą, ponieważ system opłat i sprzedaż biletów zostaną całkowicie przeorganizowane" - zwracał uwagę Helmut Dedy, dyrektor generalny Związku Miast Niemieckich.

Wiadomo, że odważny eksperyment potrwa do końca 2023 roku. Jego kontynuowanie w kolejnych latach nie jest wykluczone, choć niektórzy z przedstawicieli regionalnych i miejskich władz podchodzą do pomysłu sceptycznie. Koszty utrzymania transportu zbiorowego rosną przez podwyżki cen energii i paliwa. Właśnie dlatego ustalenie wspólnej i odpowiadającej wszystkim przedsiębiorstwom przewozowym ceny uniwersalnego biletu na kolejny rok może być trudne.

Z drugiej strony słychać jednak postulaty wprowadzenia zupełnie bezpłatnego transportu publicznego. Takie rozwiązanie, wzorowane na doświadczeniach Luksemburga i Estonii, podoba się liderowi związku zawodowego pracowników transportu EVG.

"Jeśli chcemy osiągnąć cele klimatyczne, musimy polegać na lokalnym transporcie publicznym, a przede wszystkim na kolei. Wymaga to nie tylko tańszych biletów, ale także inwestowania w ogólny rozwój transportu publicznego, zwłaszcza na obszarach wiejskich" - mówił prezes EVG, Martin Burkert.

Inwestycja w tabor i ludzi

Nie uda się to bez inwestycji, i to nie tylko w tabor - przekonywał Burkert. Sukces 9-euro-Ticket zależał od zaangażowania przeciążonych pracą kolejarzy. "Przez wprowadzenie biletu za 9 euro wielu pracowników przez wiele tygodni nie mogło dostać wolnego weekendu. W tym samym czasie sama Deutsche Bahn zatrudniła 800 pracowników kontraktowych i tymczasowych. Zamiast tego powinniśmy dostać stałe wzmocnienie nowymi etatami" - mówił związkowy lider.

Już w pierwsze trzy dni obowiązywania promocji – czyli na początku czerwca – bilety za 9 euro kupiło 9 mln osób. Przez cały czerwiec skorzystało z niej aż 20 milionów podróżnych. Niemieckie władze szacują, że w lipcu liczba podróży dłuższych niż 30 km wzrosła o 42 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w 2019. Końcowy bilans promocji sięgnął 53 milionów sprzedanych biletów.

Według Burkerta Deutschlandticket nie dorówna popularnością swojemu poprzednikowi. Na niekorzyść nowej oferty mogą zadziałać przeciągające się rozmowy pomiędzy Berlinem a rządami landowymi, które przyniosły pomysłowi nieco złej prasy - ostrzegał z kolei federalny minister Volker Wissing.

Co więcej, niektórzy regularni klienci firm przewozowych mogą zwlekać z kupnem biletu na długi okres - na przykład rocznego - w oczekiwaniu na Deutschlandticket. To może uszczuplić budżety przewoźników na początku nowego roku.

W ostatnim roku na wprowadzenie promocyjnej oferty lub zupełne zwolnienie podróżnych z opłat na niektórych liniach zdecydowało się kilka europejskich krajów. Na ten drugi pomysł postawiła Hiszpania (darmowe przejazdy koleją lokalną i średniodystansową). Atrakcyjne promocje wakacyjne w lecie zachęcały do skorzystania z czeskich kolei. Austriacy mogą poruszać się po kraju dzięki Klimaticket - rocznemu biletowi na koleje regionalne i lokalne w cenie 365 euro.

Wszystkie te promocje trudno jednak porównać do oferty opracowanej przez Berlin. Niemcy idą o krok dalej, proponując całkowitą rewolucję w systemie biletowym setek odrębnych od siebie przedsiębiorstw.

Polski Bilet w odpowiedzi na Deutschlandticket?

Czy w Polsce podobny pomysł miałby sens? Odpowiedź jest prosta i niezmienna: nawet najniższa cena biletu nie da nic bez załatania komunikacyjnych białych plam na mapie Polski. W OKO.press analizowaliśmy już możliwość wprowadzenia oferty wzorowanej na bilecie za 9 euro.

"W Polsce usługi publiczne, w tym kolej, są tanie, ale nie idzie za tym jakość. Trudno przyciągnąć do transportu publicznego kierowców, co widać na przykład w miastach wprowadzających darmową komunikację publiczną w dni smogowe. Korki tam wcale nie maleją” – mówił w rozmowie z nami Jakub Madrjas, redaktor portalu Rynek Kolejowy. - "Nie zmienimy tej sytuacji, póki kierowcy będzie wygodniej jechać własnym samochodem" - dodawał ekspert.

Podobnie można odnieść się do ewentualnej propozycji wprowadzenia w Polsce odpowiednika Deutschlandticket czy austriackiego Klimaticket. Nie można zachęcać podróżnych do przesiadki na pociągi, których nie ma. Ogólnokrajowy bilet miesięczny w Polsce nie działałby w wielu miejscach w kraju, gdzie nie dojeżdża utrzymywana z publicznych pieniędzy komunikacja zbiorowa. Trudno wyobrazić sobie też wciągnięcie we wspólny system biletowy tysięcy małych firm wożących pasażerów busami na polskiej prowincji. Skorzystanie z biletu byłoby też trudne w święta na Opolszczyźnie, gdzie 25 i 26 grudnia nie wyjechał żaden pociąg regionalny.

Mimo to warto przyglądać się niemieckiemu eksperymentowi, który może obnażyć niektóre słabości jednego z najbardziej rozbudowanych systemów transportu publicznego na świecie - nawet, jeśli nie wiadomo, czy i kiedy będzie do powtórzenia w Polsce.

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze