0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bochenek / Agencja Wyborcza.plBochenek / Agencja W...

„Zostałem ostatnio finalistą konkursu stypendialnego organizowanego przez jedną z kancelarii we współpracy z Dziekanem Wydziału Prawa i Administracji UJ. Nagrodą był odpłatny staż w tej kancelarii. No fajnie, można pomyśleć” – napisał w lutym tego roku na portalu LinkedIn Łukasz Korzeniowski, prezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów. Zgodnie z informacjami na profilu, Korzeniowski jest w trakcie przedostatniego roku studiów magisterskich na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Problem w tym, że w nagrodę można było pracować za 900 złotych netto w miesiącu. A to oznacza mniej niż sześć złotych za godzinę. Jak zaznaczył autor, minimalna stawka godzinowa to dziś 22,80 zł.

Korzeniowski z możliwości odbycia stażu zrezygnował.

"I wiem, że nie byłem jedyną osobą, która zrezygnowała z tej "nagrody" – zakończył swój post.

To niestety wciąż częsty przypadek, gdy staże dla studentów i absolwentów mają dramatycznie niskie stawki, lub proponuje się im po prostu pracę za darmo.

Zmienić to chce Młoda Lewica – młodzieżówka partii Nowa Lewica. Swój pomysł na rozwiązanie tego problemu przedstawili 26 maja na konferencji prasowej pod Sejmem.

Przeczytaj także:

Darmowe staże to wyzysk

„Czas nazwać rzeczy po imieniu – darmowe staże i praktyki to wyzysk młodych ludzi” – zaczął konferencję prasową współprzewodniczący Młodej Lewicy, Łukasz Michnik. I mówił, że wstydem dla polskiego państwa jest to, że jeśli młody człowiek chce rozpocząć karierę zawodową, musi najpierw przepracować jakiś czas za darmo.

Zdaniem Michnika rodzi to poważny problem – na takie staże pozwolić mogą sobie tylko ci, którzy mają wystarczająco majętnych rodziców. W ich przypadku koszty dojazdu, mieszkania w nowym miejscu, wyżywienia zostaną pokryte. Wiele rodzin nie może sobie jednak na to pozwolić.

„To jest mechanizm, który tworzy nierówności na samym początku naszej drogi zawodowej. To jest skandal, to jest absurd, że stworzono nam system, w którym darmowa praca ma charakter przywileju ekonomicznego” – mówił Michnik.

Ustawa ma poparcie Federacji Młodych Socjaldemokratów, Konfederacji Pracy Młodych oraz partii – Nowej Lewicy.

W Sejmie przedstawicielem ustawodawców będzie poseł Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek

„Ja jestem 20 lat starszy niż młodzi ludzie, którzy stoją za mną. 20 lat temu młodzi ludzie przyjmowali to [darmowe staże i praktyki] za coś oczywistego. Praca za darmo, praca za grosze, po wiele godzin dziennie. […] Gdy to ja miałem 20 lat, zdarzały się sytuacje, że młodzi ludzie musieli płacić swojemu pracodawcy, żeby móc odbyć staż albo praktykę. Dzisiaj młodzi ludzie mówią: nie! Dość wyzyskowi”.

Staże już nie darmowe, a za płacę minimalną

Chodzi o zmianę ustawy o praktykach absolwenckich. Podstawowym postulatem ustawy jest objęcie stażów absolwenckich minimalnym wynagrodzeniem. Górny limit miałby pozostać ten sam. W ocenie autorów „takie rozwiązanie jest korzystne dla systemu i stanowi jasne odróżnienie praktyk od zatrudnienia na podstawie przepisów prawa pracy”. Inne proponowane rozwiązanie to ograniczenie czasu pracy w ramach praktyk i stażów do sześciu godzin dziennie, 30 godzin tygodniowo

„Darmowa praca w ramach praktyk nierzadko spełniających warunki zatrudnienia w pełnym wymiarze godzinowym, zawsze niesie za sobą koszty, przesuwając je z pracodawcy na praktykanta lub jego rodzinę. To oni ponoszą faktyczne nakłady finansowe związane z dojazdem do miejsca praktyk, opłaceniem mieszkania i wyżywienia, warunkując tym samym nierówność w dostępie do tej formy umowy. W tym zakresie dyskryminowani są obywatele niemogący pozwolić sobie na wyżej wskazane wydatki, co skutkuje segmentacją rynku pracy” – czytamy w uzasadnieniu ustawy.

Ustawa dopuszcza odpłatność za praktyki, ale nie ma w niej takiego obowiązku. Ma też górny limit wynagrodzenia – nie może być ono wyższe niż dwukrotność płacy minimalnej.

Nieuczciwe praktyki

Bezpłatne staże w teorii mają dawać prosty układ pracownikowi i pracodawcy. Ten pierwszy nie ma żadnego doświadczenia, lub ma je na bardzo niskim poziomie, więc może je zdobyć. Pracodawca otrzymuje niedoświadczonego, ale pracownika, któremu niekoniecznie musi płacić pieniądze. Dla pracodawców takie umowy są atrakcyjne, bo nie trzeba od nich odprowadzać składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. W teorii świetny układ, z korzyścią dla każdej strony. W rzeczywistości często dochodziło do nadużyć, traktowania praktykantów jako darmową siłę roboczą.

Młoda Lewica wychodzi z założenia, że za każdą pracę, nawet dla niedoświadczonego pracownika, należy się zapłata.

Nie jest to nowy problem. Niemal od początku funkcjonowania ustawy z 2009 roku zdawano sobie sprawę, że balans między korzyściami jednej i drugiej strony nie jest zachowany.

W artykule z 2014 roku z portalu forsal.pl na temat bezpłatnych staży znajdziemy taki cytat z dr Magdaleny Maśluk-Meller, specjalistki od rekrutacji i rekruterki:

„Bezpłatne staże w przedsiębiorstwach to jednak nieuczciwe praktyki. Wszyscy zdają sobie z tego sprawę, choć o tym nie mówią. Problematyczne wydaje się tu przede wszystkim nierównomierne rozłożenie kosztów związanych ze współpracą. Praktykanci nie dość, że wnoszą swój czas i dotychczas nabyte umiejętności, to muszą pokryć koszty życia w czasie odbywania stażu, podczas gdy koszty po stronie przedsiębiorstwa mają tylko niefinansową naturę, jak opieka nad praktykantem itp.”

Poparcie w UE

Rozwiązania proponowane przez Młodą Lewicę są też popierane przez Parlament Europejski. Ten w październiku 2020 roku potępił staże jako „formę wyzysku pracy młodych ludzi i łamanie ich praw”.

Cytują też ciekawe badanie Europejskiego Forum Młodzieży, w którym przepytano młodych z różnych krajów Europy.

„W raporcie osoby z najgorzej sytuowanych ekonomicznie gospodarstw domowych 4 razy rzadziej twierdziły, że stać ich na odbycie bezpłatnych praktyk niż młodzież z gospodarstw o ​​średniej sytuacji ekonomicznej i 8 razy rzadziej niż z gospodarstw o najwyższych dochodach. Prawie 70 proc. respondentów stwierdziło, że nie będą mogli pozwolić sobie finansowo na podjęcie nieodpłatnej pracy w ciągu najbliższych sześciu miesięcy” – referują autorzy ustawy.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze