Mocniejsze sankcje na Rosję, zwiększenie pomocy dla Ukrainy i koniec złudzeń, że ta wojna toczy się za naszymi granicami – wybrzmiało z debaty w Parlamencie Europejskim o rosyjskich nalotach dronowych na Polskę. Zabrakło w niej jednak głosów najważniejszych europejskich partii politycznych. Korespondencja ze Strasburga
„To nie jest debata o bezpieczeństwie Polski. To jest debata o bezpieczeństwie Europy” – mówił na forum PE w czwartek 11 września Andrzej Halicki, przewodniczący delegacji Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.
„Putin wysłał Europie wiadomość. Będzie nas atakował i testował dopóty, dopóki odpowiedź Europy nie będzie silna i jednoznaczna” – dodał.
Halicki podziękował za wyrazy solidarności, ale podkreślił, że Polska oczekuje czegoś więcej: działania.
„My też musimy Putinowi wysłać bardzo jasną wiadomość: dużo więcej sankcji” – apelował europoseł.
To europosłowie z Polski zdominowali czwartkową debatę o rosyjskich nalotach dronowych na Polskę, którą dodano do porządku obrad na wniosek Platformy Obywatelskiej i PiS. Nie obyło się bez wzajemnych oskarżeń i ataków.
Europosłowie partii rządzącej koalicji apelowali o przebudzenie Europy: to nie jest wojna, która toczy się tylko za naszymi granicami. To wojna, która już od dawna toczy się na terytorium Europy. Teraz weszła w nowy etap. Wschodnia flanka potrzebuje wsparcia i dozbrojenia, bo broni całej Europy.
„Rosja nie tylko testuje naszą gotowość. Rosja przede wszystkim testuje naszą jedność” – podkreślał Michał Szczerba z PO. Szczerba apelował do posłów polskiej opozycji: Polska potrzebuje silnej Europy – zagrożenie dla pokoju płynie ze wschodu, a nie z zachodu.
„[Zagrożenie dla Polski – red.] nie płynie z instytucji europejskich, tylko z Moskwy” – mówił europoseł.
Krzysztof Śmiszek, lider polskiej delegacji Lewicy, zaapelował do europosłów o zrozumienie, że „nie żyjemy już w czasach przedwojennych": wojna staje się naszym codziennym doświadczeniem.
„Wczoraj Rosja zaatakowała Polskę pierwszy raz od 1945 roku. Ta wojna już tu jest i jest testem naszej wspólnoty (…).
Unia Europejska będzie silna albo nie będzie jej wcale” – mówił poseł Lewicy.
Michał Kobosko z Polski 2050 podkreślił, że wojna to nie tylko bezpośrednie starcia. To tysiące aktów sabotażu, podpaleń, cyberataków i dezinformacji. To też „kupowanie polityków”, blokowanie sygnału GPS, czy zrywanie kotwicami floty cieni podmorskich kabli.
„Atak dronami na Polskę to kolejna faza agresji. Ta operacja (…) była sprawdzianem przed kolejnymi, jeszcze dalej idącymi testami” – mówił europoseł.
Marta Wcisło z PO apelowała o jak najszybsze prace nad wsparciem europejskiej obronności. „To zadania dla całej Unii” – mówiła. Zaapelowała o współpracę celem budowy skutecznej obrony przeciwlotniczej i nowoczesnych systemów antydronowych.
„Niezależnie od tego, czy ktoś mieszka w Warszawie, Berlinie czy Madrycie. Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny” – mówiła posłanka.
Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości skupili się na wytykaniu – Europie, Niemcom, rządowi Donalda Tuska – współpracy z Rosją, uzależniania Europy od tanich, rosyjskich surowców energetycznych, a także wprowadzania Zielonego Ładu, czyli „szaleńczej, lewicowej ideologii”, która ich zdaniem osłabia Europę gospodarczo.
„Polityka Obamy i, niestety, Bidena, zachęciła Rosjan do agresji. Polityka Schrödera i Merkel dała im na to pieniądze” – mówił Adam Bielan, szef delegacji PiS do PE.
Posłowie PiS podkreślali też coś, czego zdaje się nie rozumieć ich bliski sojusznik w Białym Domu, Donald Trump: że z Putinem nie ma co rozmawiać.
„Drony nad Polską to być może już ostatni znak ostrzegawczy (…). Putin rozumie tylko język siły, a każde zachowanie, które w naszym zachodnim rozumieniu jest przejawem rozsądku i kompromisu, dla niego jest znakiem słabości i zachętą do dalszej agresji” – mówił Bielan.
Europosłowie PiS wspominali też słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który po ataku Rosji na Gruzję w sierpniu 2008 roku wzywał do postawienia oporu imperialnym dążeniom Rosji i przestrzegał, że następne w kolejce będą Ukraina, państwa bałtyckie, a potem może i Polska. I „zamach smoleński”, który ich zdaniem był konsekwencją tych słów.
„Putin nigdy mu [Kaczyńskiemu – red.] tych słów nie zapomniał (…). Czy nasza odpowiedź wobec moskiewskiego zbrodniarza będzie taka, o jakiej mówił Lech Kaczyński? Czy pójdziemy drogą okrągłych słów, dyrdymałów, takich jak chociażby wczorajsze słowa Ursuli von der Leyen dotyczące Zielonego Ładu i klimatycznego szaleństwa? Tym Putina nie powstrzymamy” – mówił Joachim Brudziński.
Najbardziej agresywne były wystąpienia europosłanek Konfederacji – Anny Bryłki, która zabrała głos w imieniu grupy Patrioci dla Europy, oraz Ewy Zajączkowskiej-Hernik z Europy Suwerennych Narodów. Obie należą do grup w Parlamencie Europejskim, które zrzeszają partie prorosyjskie, np. niemiecką AfD, słowacki Smer, czy węgierski Fidesz.
"Nalot rosyjskich dronów na Polskę to brutalne przypomnienie, że Europa nie żyje w świecie tęczowych baniek czy ideologicznych iluzji, tylko w realiach pełzającej wojny” – powiedziała Bryłka.
Jej zdanie, Europa "z pełną premedytacją zniszczyła swoją gospodarkę, rolnictwo, przemysł i produkcję zbrojeniową – wszystko w imię chorej, lewicowej ideologii, która prowadzi do utraty bezpieczeństwa”.
„Cały ten wasz plan zbawienia świata to gra na korzyść Putina, bo każde euro włożone w ideologiczne szaleństwo Zielonego Ładu zamiast w obronność to jest właśnie działanie w interesie Kremla” – mówiła.
Bryłka zaatakowała też szefową KE Ursulę von der Leyen. „Jest pani ślepa na realia międzynarodowe, nie rozumie pani świata i nie potrafi pani zapewnić warunków do normalności w Europie" – powiedziała.
"Polska to wielki naród, który nigdy się nie podda, który nigdy nie da się złamać. Polski rząd musi po prostu odrzucić szkodliwe polityki unijne i skupić się na interesie Polski” – grzmiała europosłanka Konfederacji.
Ewa Zajączkowska-Hernik uznała deklarowane wobec Polski od wczoraj wyrazy solidarności za „nic nie znaczące gesty”. Skrytykowała unijny program SAFE, z którego państwa członkowskie mają pozyskiwać środki na dozbrajanie armii i wspólne inwestycje obronne, za to, że to fundusz zasilany pieniędzmi z długu. Oskarżyła też UE o „nakręcanie prowojennej histerii”.
„Nakręcacie prowojenną histerię w Polsce, za pomocą której razem z prezydentem Zełenskim chcecie wciągnąć Polskę do wojny na Ukrainie. Tak chcecie odwrócić uwagę od swoich nieudolnych rządów i braku inwestycji w system obrony przeciwko dronom, a Putin się z was śmieje” – stwierdziła.
„I to nie jest nasza wojna” – powiedziała na koniec polityczka Konfederacji.
Słowa wsparcia dla Polski i wyrazy solidarności wybrzmiały z wypowiedzi większości posłów z innych krajów, którzy zabrali głos podczas debaty. Ale stało się tak głównie dlatego, że głos w niej zdecydowali się zabrać posłowie znani ze swoich proukraińskich stanowisk.
Podczas tej debaty zdecydowanie niedoreprezentowana była liczna w PE grupa partii prorosyjskich.
„Wczoraj to nie był przypadek – to był celowy atak na Polskę” – nie miał wątpliwości Thijs Reuten, poseł z holenderskiej Partii Pracy. „Polsko, jesteśmy z wami” – podkreślił.
Jego partia w Holandii jest obecnie w opozycji, ale z drugim najwyższym poparciem w sondażach ma szansę zawalczyć o władzę w przyspieszonych wyborach parlamentarnych. Jej zwycięstwo byłoby gwarancją utrzymania Holandii w gronie państw oddanych wsparciu dla Ukrainy.
Reuten zaapelował o „prawdziwą solidarność ze wschodnią flanką” i budowę wraz z Ukrainą europejskiej tarczy antydronowej. „Siła naszej dzisiejszej odpowiedzi zadecyduje o tym, jak jutro będzie nas traktować Rosja” – powiedział.
Ważnym głosem był też głos hiszpańskiego europosła Juana Fernando Lópeza Aguilara z rządzącej obecnie Hiszpanią Partią Socjaldemokratyczną (PSOE). Aguilar wyraził przekonanie, że nalot dronowy na Polskę na pewno nie był przypadkowy i działanie to wymaga mocnej odpowiedzi Unii Europejskiej. Wezwał do dużo głębszej integracji w dziedzinie obronności i stworzenia europejskiej unii obronnej.
„Rosja naruszyła granice Unii Europejskiej (…). Tu solidarność nie wystarczy, potrzeba jest jedność. Tymczasem w UE wciąż mamy 27 podzielonych polityk obronnych. A bezpieczeństwo daje jedność: wspólna strategia, wspólne działanie, wspólne informacje wywiadowcze (…) Potrzebujemy nowych środków, które będą prawdziwym wyrazem tej solidarności” – powiedział Aguilar.
Solidarność wobec Polski mocno podkreślił też François-Xavier Bellamy, europoseł francuskiej partii Republikanie, która należy do koalicji rządzącej. Bellamy nawiązał do historii II wojny światowej. Podkreślił, że
"Europa Zachodnia nigdy nie może zapomnieć o tym, że stawką w tej grze jest nasze wspólne bezpieczeństwo – nie tylko bezpieczeństwo Polski”.
„Musimy przyspieszyć prace nad programem EDIP [unijny program na rzecz rozwoju przemysłu obronnego – red.]. Musimy zwiększyć moce produkcyjne (…) Nie mamy prawa porzucać Polski, bo to zniszczy całą Europę, tak jak to zrobiło w przeszłości” – podkreślił Bellamy.
Ważnym głosem był też głos Cynthii Ní Mhurchú, europosłanki rządzącej Irlandią partii Fianna Fáil. Irlandia jest od lat bardzo solidarna z Ukrainą. Angażuje się finansowo i zawsze popiera najostrzejsze wersje sankcji na Rosję.
„Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej jest bezprecedensowe, ale jednocześnie jest oczywistym elementem scenariuszu Putina. Putin to zło wcielone” – powiedziała.
Podkreśliła, że Irlandia jest bardzo zaangażowana w walkę z rosyjską flotą cieni, która operuje nieopodal ich wybrzeży. Zaapelowała o kolejne sankcje na Rosję.
„Nasze reakcje muszą być silne, szybkie i wspólne. Niech żyje Polska i niech Rosja będzie wolna od Putina” – powiedziała posłanka.
Ale nie zabrakło też głosów odrębnych.
Ruth Firmenich, europosłanka z niemieckiego, lewicowo-populistycznego ugrupowania Sojusz Sahry Wagenknecht (przez chwilę wydawało się, że zrobi furorę na niemieckiej scenie politycznej, bo zaczęło od poparcia rzędu 15 proc., ale obecnie ma zaledwie 3 proc. w sondażach), także stwierdziła, że europejska polityka wobec Rosji i wojny w Ukrainie to „dążenie do eskalacji” i „podżeganie do wojny”.
„Europa dąży do wojny z Rosją” – uznała europosłanka.
W zamian zaproponowała „dyplomację”. Dyplomację, której celem „nie jest pobicie Rosji czy wygranie wojny dyplomatycznej, lecz zakończenie wojny”.
Firmenich proponuje więc wprost: Ukraina (i Europa) mają się poddać Putinowi.
W podobnym tonie wypowiedział się dość znany ze swoich oryginalnych – często prorosyjskich i probiałoruskich – stanowisk europoseł Petras Gražulis z litewskiej partii Związek Narodu i Sprawiedliwości.
Gražulis, który należy do grupy Europa Suwerennych Narodów, założonej przez AfD, zwrócił uwagę na to, że podczas debaty „nikt – nawet z Polski – nie wyraził wdzięczności wobec Białorusi”, która miała ostrzec Polskę, że drony naruszą polską przestrzeń powietrzną.
„Unia Europejska powinna być świadoma tego, że Białoruś chce być naszym przyjacielem” – powiedział.
Wobec europosła toczy się obecnie kilka postępowań prokuratorskich, m.in. w sprawie o znieważenie osób LGBT+ – PE zniósł mu immunitet na wniosek litewskiej prokuratury. Gražulis został też skazany w 2023 roku za nadużycia władzy i działanie na rzecz podmiotu gospodarczego w trakcie sprawowania funkcji posła w litewskim parlamencie. W 2023 roku litewski sąd najwyższy odrzucił jego apelację.
Czwartkowa debata w Parlamencie Europejskim została dodana do porządku dziennego na wniosek europosłów PiS i PO. Partie złożyły dwa osobne wnioski, ale ostatecznie uznały, że nie ma znaczenia, czyj wniosek zostanie uznany, bo najważniejsze, by debata się odbyła. W ten sposób chcą pokazać „porozumienie ponad podziałami”, o które sami apelowali dziś w PE.
Czy warto jednak porozumiewać się ponad podziałami z politykami, którzy odpowiadają za łamanie demokracji w Polsce? To inna kwestia.
W debacie zabrakło jednak głosów najważniejszych europejskich partii politycznych, które sprawują władze w Europie. Teoretycznie szanse na okazanie solidarności z Polską politycy tych partii mieli dzień wcześniej, podczas debaty po orędziu o stanie Unii. Ale większość z niej nie skorzystała. Przebieg debaty po orędziu pokazał, że nie było już czasu na poprawki przygotowanych przemówień.
O porannym nalocie rosyjskich dronów na Polskę, w środę po orędziu o stanie Unii, wspomniała jedynie szefowa grupy Odnowić Europę, Francuzka z partii Macrona Valerie Hayer, oraz lider europejskich Zielonych Bas Eickhout.
Hayer podkreśliła, że „to, co wydarzyło się w Polsce, potwierdza, że bezpieczeństwo Ukrainy to nasze bezpieczeństwo”.
„Chrońmy przestrzeń powietrzną Ukrainy, pokażmy siłę, bo to właśnie nasza siła powstrzyma naszych wrogów przed atakiem” – powiedziała liderka europejskich liberałów.
Eickhout podkreślił, że „rosyjskie drony latające nad Polską” to znak, że „żyjemy w czasach twardej siły, a Europa wciąż gra w szachy na ringu”.
„Uprawianie polityki jako »business as usual« to recepta na porażkę i upokorzenie. Europa musi przestać myśleć jak rynek, a zacząć myśleć jak podmiot geopolityczny” – powiedział lider Zielonych.
Ale fakt, że politycy partii rządzących nie zabrali głosu w debacie na forum PE, nie oznacza, że solidarności i wsparcia wobec Polski nie ma. Płynie ono jedynie innymi kanałami i nie ogranicza się tylko do słów.
Niemcy zaoferowały Polsce zwiększenie swojej obecności wojskowej. Francja wyśle do Polski trzy myśliwce, żeby wesprzeć naszą obronę powietrzną, o czym w piątek wieczorem poinformował prezydent Emmanuel Macron. Podobnie Szwecja. Zwiększenie pomocy wojskowej dla Polski zapowiedziała też Wielka Brytania. Finlandia wezwała do wzmocnienia sankcji na Rosję. Belgia, Szwecja i Łotwa już wezwały rosyjskich ambasadorów w swoich krajach do złożenia wyjaśnień. To nie jest kompletna lista.
Europa wrze.
Bezpieczeństwo
Świat
Adam Bielan
Joachim Brudziński
Andrzej Halicki
Krzysztof Śmiszek
Ursula von der Leyen
Parlament Europejski
Platforma Obywatelska
Prawo i Sprawiedliwość
Unia Europejska
atak dronowy
debata w PE
obronność
Rosja
wojna w Ukrainie
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Dziennikarka działu politycznego OKO.press. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu nauk o polityce Instytutu Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas, oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i Unii Europejskiej. Publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym, portalu EUobserver, Business Insiderze i Gazecie Wyborczej.
Komentarze