TVP organizuje debatę prezydencką w miejscowości Końskie w Świętokrzyskiem. Ma się ona odbyć w poniedziałek 6 lipca, o godz. 21. Moderatorem będzie Michał Adamczyk, jednak pytania będzie zadawał nie on, a obecna na sali publiczność. Burmistrz Końskich powiedział „Gazecie Wyborczej”, że obecnych ma być 30 osób.
Przeczytaj informację TVP o debacie prezydenckiej Końskich
Telewizja Polska zorganizuje debatę prezydencką przed drugą turą wyborów prezydenckich. Debata odbędzie się w poniedziałek, 6 lipca o godz. 21:00 w miejscowości Końskie („wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”) i będzie transmitowana w TVP1, TVP Info i TVP Polonia.
Gospodarzem spotkania będzie Michał Adamczyk.
Debata odbędzie się w nowatorskim formacie Town Hall Debate znanym z debat prezydenckich w USA.
Formuła debaty przewiduje zadawanie pytań przez publiczność. Prowadzący będzie jedynie moderatorem spotkania.
Tyle tylko, że takie zasady są niezgodne z rozporządzeniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 2011 roku (weszło w życie 1 sierpnia 2011). Pierwszy zauważył to Tomasz Skory z RMF FM.
„Bez udziału publiczności”
Rozporządzenie reguluje to, jak powinny wyglądać debaty prezydenckie przeprowadzane przez Telewizję Polską, do czego zobowiązuje ją kodeks wyborczy. Debata powinna trwać co najmniej 45 minut, zacząć się między godz. 18:00 a 22:00. O terminie i tematach kandydaci mają się dowiedzieć co najmniej 48 godzin przed emisją (w tym przypadku: do godz. 21:00 w sobotę 4 lipca).
W punkcie 5 rozporządzenie mówi, że debata prezydencka powinna się odbyć bez udziału publiczności w studiu:
Jeszcze w kwietniu 2020 TVP przypomniała to rozporządzenie na swojej stronie.
Nie pierwszy raz TVP zakłada, że nikt nie sprawdzi informacji, które podają. Tak było ostatnio w przypadku „amerykańskiego projektanta mody” Christiana Paula. O tym, kim jest rzekomy ekspert recenzujący kreacje Agaty Kornhauser-Dudy, pisaliśmy tutaj:
Trzaskowski: wiec za publiczne pieniądze
Andrzej Duda nie zgodził się przyjść na debatę organizowaną przez TVN, Onet i Wirtualną Polskę. Miało ją transmitować kilkadziesiąt innych mediów – ogólnopolskich i lokalnych, w tym OKO.press. Mówił, że to „dyktat zagranicznych mediów”.
Organizatorzy debatę odwołali. „Niestety sztab Andrzeja Dudy odmówił uczestnictwa w tych rozmowach i ostatecznie poinformował nas, że ich kandydat nie weźmie udziału w debacie. Tym samym z przykrością informujemy, że jutrzejsza debata nie może się odbyć” – napisali we wspólnym oświadczeniu.
W terminie, kiedy miała się odbyć, Andrzej Duda udzieli wywiadu telewizji Polsat. Ta stacja chciała wspólnej debaty trzech telewizji – wraz z TVN i TVP. „Propozycja nie spotkała się z zainteresowaniem” – oświadczył Polsat.
„Szkoda, że pan prezydent nie chce stanąć do debaty” – skomentował w czwartek 2 lipca Rafał Trzaskowski.
„Wielokrotnie apelowałem do pana prezydenta o odwagę, żeby nie robić kolejnej ustawki. Bo słyszę, że jest organizowany wiec w Końskich, wiec PiS-owski za publiczne pieniądze. Polki i Polacy po prostu zasługują na prawdziwą debatę, a nie na kolejną ustawkę w TVP”.
Zaproszenie na debatę TVP wysłała do sztab Trzaskowskiego w środę 1 lipca.

Jak widać, zaproszenie nie precyzuje, w jakiej formule ma się odbyć debata. Napisano tylko, że będzie w „hali sportowej” w miejscowości Końskie oraz że będzie trwała 80 minut.
Duda na dworcu w Końskich
Wybór Końskich na miejsce debaty jest nieprzypadkowy. To niewielkie miasto (ok. 2o tys. mieszkańców) i gmina w Świętokrzyskiem. Miejscowość stała się polityczną metaforą po tym, jak Grzegorz Schetyna powiedział, że „wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie”.
Ówczesny przewodniczący Platformy Obywatelskiej w wyborach w 2015 roku był liderem listy PO w okręgu świętokrzyskim. Zdobył 42 tys. głosów, znacznie mniej niż Zbigniew Ziobro, który otwierał tam listę PiS – 67 tys.
O Końskich ponownie zrobiło się głośno w marcu 2020, bo to tam Andrzej Duda podpisał ustawę o transporcie kolejowym. Dworzec kolejowy w Końskich stoi pusty od 2009 roku, kiedy to zlikwidowano prowadzące tam połączenie kolejowe. PiS obiecuje, że je przywróci. Linia przechodząca przez Końskie ma być jedną ze „szprych” prowadzących do Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Końskie są za PiS-em. Bardziej niż Polska
Kto wygrał w Końskich pierwszą turę wyborów prezydenckich? Podajemy wyniki dla całej gminy.
- Andrzej Duda: 54,01 proc.
- Rafał Trzaskowski: 23,09 proc.
- Szymon Hołownia: 10,27 proc.
- Krzysztof Bosak: 6,69 proc.
- Władysław Kosiniak-Kamysz: 2,72 proc.
- Robert Biedroń: 2,59 proc.
A tak mieszkańcy Końskich głosowali w wyborach parlamentarnych 2019:
- PiS: 54,19
- KO: 16,37
- SLD: 16,11
- PSL: 6,09
- Konfederacja: 5,57
Jak widać, nie jest to reprezentatywna dla Polski gmina. W 2015 roku PiS zdobył tam 45 proc., a Andrzej Duda wygrał znacząco większą przewagą (60,31 proc.) niż w całej Polsce (51,55 proc.).
Nie zawsze tak było. W poprzedniej dekadzie różnice między poparciem dla PiS i PO były w Końskich mniejsze. W 2011 roku PiS dostał tu 32,89 proc., PO – 28,97 proc, SLD – 14 proc., PSL – 12 proc. W 2007 roku: PiS – 38,58, PO – 34,04, SLD – 16,65, PSL – 6,65.
Platforma Obywatelska nie wygrała tam nigdy. Tylko raz miała nieznaczną przewagę nad PiS-em: w 2001 roku, kiedy obie partie debiutowały. PiS miał 5,27, a Platforma – 7,6 proc. Wygrało SLD (49,84) przed Samoobroną (12,08).
Końskie to miejsce poszkodowane przez polską transformację. Jeszcze w 2005 roku bezrobocie przekraczało tam 30 proc., w 2014 wynosiło 20-25 proc., jeszcze w 2017 – 15 proc. teraz: 12,2 proc.
„To wielka okazja dla niego, by [Trzaskowski] mógł na własne oczy zobaczyć Polskę powiatową i spojrzeć na problemy Polaków z innej perspektywy niż metropolie i duże miasta” – mówił portalowi Echo Dnia świętokrzyski poseł PiS Michał Cieślik.
Trzaskowski już był w Świętokrzyskiem, odwiedził Kielce, kiedy zbierał podpisy. Witało go ok. tysiąca entuzjastycznych osób. Mówił tam: „Rzadko ostatnio dziękuję rządowi, ale za jedno PiS-owi chciałbym podziękować. Za te wszystkie triki, nierówne szanse w wyborach. Dzięki tego typu posunięciom mobilizujecie nas wszystkich. Im więcej ataków, tym będziemy silniejsi”. Zapewne tak samo podejdzie do debaty w Końskich.
Nie jedź tam!
It's a trap!
Jak Trzaskowski tam pojedzie to pisowski motłoch się pozagryza z euforii.
To kolejna ustawka TV Jacka Kurskiego, na dodatek niezgodna z zarządzeniami KRRiT. Na miejscu pana Trzaskowskiego nie wziąłbym udziału w tym kabarecie. Dlaczego? Ponieważ pan Trzaskowski nie ma szans w przebiciu pana Dudy w rozsiewaniu kłamliwych informacji. Chociaż zaryzykować można. Widowni wyznawców PiS Pan Trzaskowski nie ma szans przekonać, ale może trafnie zripostować kłamliwe wypowiedzi pana Dudy.
Prezydent RP nie uznaje „dyktatu” zagranicznych mediów, ale od pięciu lat pokornie uznaje dyktat posła Jarosława Kaczyńskiego.
I słusznie, że nie uznaje i potępia wtrącanie się niemieckich, szwajcarskich, francuskich, czy rosyjskich nacjonalistycznych mediów w sprawy wewnętrzne naszej niepodległej i suwerennej Polski !
W krajach tzw. starej UE (Niemcy, Francja, Benelux itd.) – ponad 75% mediów jest w rękach tych państw, a u nas jest na odwrót i to się niebawem musi zmienić !
Co TY Panie Grzegorzu wiesz o dyktaturze – doucz się, proszę, spójrz na Putina, Merkel, a co powiesz obecnym królu Belgii – świat pamięta, jak jego dziadek mordował ludzi w Kongo, to było ludobójstwo, jak kraje starej UE zniewalały miliony ludzi w Afryce, Azji, Ameryce, Oceanii, czerpały miliony, teraz są nadal krajami postkolonialnymi !
Debata w Końskich to ma być kolejna ustawka kur.wizji – ale odmowa udziału Trzaskowskiego już teraz byłaby błędem, bo propaganda PiS-u przykryłaby nią dezercję Dudy. Trzaskowski powinien postawić warunki, które zburzyłyby ustawkę: połowa zaproszeń publiczności dla jego sztabu, połowa pytań zadawanych kandydatom – również, współprowadzący debatę wyznaczony przez jego sztab. I dopiero po odmowie kur.wizji należałoby odmówić udziału.
A w przypadku oszustwa, gdyby na miejscu debaty okazało się że kur.wizja nie spełniła uzgodnionych warunków, Trzaskowski powinien wygłosić krótkie oświadczenie i wyjść z sali.
Do debaty troszkę czasu zostało. Rozporządzenie KRRiT można zmienić. Pół na pół jeśli chodzi o publiczność? Lepiej byłoby zgodnie z wynikiem wyborczym z I tury. Najpierw frekwencja. Było 60 kilka procent. Więc ponad 30 procent miejsc, powinno być rozlosowane spośród tych co nie głosowali w I turze. Z reszty 43 procent nominowałby Duda 30 procent Trzaskowski a potem reszta. Lub wszystkich uczestników wybrać spośród tych, co nie brali udziału w I turze. Dodatkowo wtedy każdy z komitetetów kandydatów co nie weszli do II tury miałby prawo do jednego pytania.
Panie Rafale Kochany.
Wiem ze jest Pan kawalerem Legii Honorowej, ale w tym przypadku granica pomiędzy odwagą a głupotą nie istnieje. Przecież nikt nie idzie ze szpadą na widły!
Trzaskowski ma klasę, poradzi sobie. Im bardziej widoczna będzie to ustawka, tym bardziej wyjdzie miałkość Dudy i klasa Trzaskowskiego.