0:000:00

0:00

Brzezinka to spokojna dzielnica śląskich Mysłowic, tuż przy granicy z Jaworznem. W środku dnia trudno spotkać kogoś na ulicy, z oddali słychać szum autostrady, czasami między domami przejeżdża samochód kierujący się do jednego z pobliskich zakładów przemysłowych.

Większość zabudowy stanowią jednak domy jednorodzinne. Kiedy stoi się przy cmentarzu w Brzezince, w tle wyraźnie widać kominy elektrowni Jaworzno.

Za cmentarzem widać kominy elektrowni w Jaworznie

Pomimo przemysłowego otoczenia, jest zielono, choć ta zieleń nie jest do końca uporządkowana – są tu pola, jest lasek, nawet tory kolejowe zarosły krzewami.

„Będą kopać tutaj, pod domami, aż po autostradę” – pokazuje mi jeden z mieszkańców, którego zaczepiam przez płot. To właśnie tu ma powstać nowa prywatna kopalnia Brzezinka 3. Złoże ocenia się na 88 mln ton węgla, ale spółka Brzezinka 3 planuje wydobyć nieco ponad 25 mln ton.

Przeczytaj także:

Wydobycie ma ruszyć w 2029 roku. Koncesja – najważniejszy dokument, potrzebny do rozpoczęcia prac – już jest. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało ją w listopadzie 2020 roku.

„Syn mieszka w Norwegii i mówi mi: sprzedaj dom i przyjeżdżaj do mnie, co będziesz obok kopalni mieszkał. Ale przecież budowałem go sam, od podstaw, mieszkam tu od kilkudziesięciu lat. Trudno machnąć na to wszystko ręką” – mówi mieszkaniec. Pytam go, czy kopalnia będzie dla Mysłowic dobra. Kręci głową, zaprzeczając.

„Kupiliśmy dom 1 listopada. 20 listopada usłyszałam, że Brzezinka 3 dostała koncesję” – mówi Dorota, jedna z mieszkanek Brzezinki. Wydobycie nie będzie prowadzone pod jej domem, ale zaraz przy granicy jej działki. „Będziemy czuć wszystkie wstrząsy, jakie towarzyszą wydobyciu” – mówi Dorota.

Wie, bo wychowała się na Śląsku. „Bardzo szanuję pracę górników, wiem, że jest ciężka i wymagająca. Nie jestem przeciwko nim. Nikt, kto sprzeciwia się tej kopalni, nie jest. My protestujemy przeciwko otwieraniu nowego zakładu, w momencie, kiedy cały świat odchodzi od węgla” – dodaje.

Brzezinka to spokojna dzielnica Mysłowic. Pod tymi domami ma być wydobywany węgiel

Miliony do miejskiej kasy

Rozmowy w sprawie kopalni Brzezinka 3 zaczęły się już w 2012 roku. Specjalnie stworzona spółka dostała koncesję poszukiwawczą, konieczną do oszacowania wielkości złoża. Już wtedy pojawiły się pierwsze głosy sprzeciwu. Sceptyczny wobec nowej kopalni był również poprzedni prezydent miasta Edward Lasok.

Po wyborach samorządowych w 2018 roku relacja miasto-inwestor zmieniła się o 180 stopni. Urząd przejął Dariusz Wójtowicz, przychylny wydobyciu i cieszący się z dużych kwot, jakie mają płynąć z kopalni do miejskiej kasy.

W kwietniu 2020 roku wysłał pismo do Piotra Dziadzio, Głównego Geologa Kraju, w którym pozytywnie ocenia projekt kopalni. „Wpływy z podatków szacuje się na 20 milionów złotych rocznie. Potrzeby miasta są ogromne. Brakuje środków na infrastrukturę drogową, budowę nowych mieszkań, zdrowie czy edukację. Jestem przekonany, że projekt Brzezinka 3 znacząco wpłynie na poprawę warunków rozwojowych miasta Mysłowice oraz całego województwa śląskiego” – wychwalał prezydent Wójtowicz.

Brzezinka 3 podbija stawkę: wpływy do budżetu miasta mają wynosić nawet 25 mln zł rocznie. Dzięki temu może powstać aquapark, przedszkola, ośrodek zdrowia.

Atutów powstania zakładu, jak dodaje Piotr Talarek, doradca zarządu spółki Brzezinka, ma być znacznie więcej. „W ramach projektu przewidujemy ok. 900 nowych miejsc pracy. To będą dobrze płatne posady dla mieszkańców Mysłowic i osób, które się tutaj sprowadzą. Kolejne 5 tysięcy osób znajdzie zatrudnienie w firmach okołogórniczych. Chcemy stworzyć w Mysłowicach innowacyjny klaster technologiczny oparty o nowoczesne przetwarzanie i wykorzystanie węgla w innych kierunkach niż jego spalanie. Kopalnia to jeden z jego elementów” – wymienia Talarek.

Zaznacza również, że inwestycja może ograniczyć wyludnianie się Mysłowic. „Dziś mieszka tu 74 tys. osób. Prognozy mówią, że w 2040 roku populacja miasta będzie mniejsza nawet o kilkanaście tysięcy osób. Jeśli do miasta ponownie zawita przemysł, tym razem nowoczesny, nastawiony na ochronę środowiska, jest szansa na powstrzymanie tych procesów” – zachwala.

Jak tłumaczy, spółka prowadzi rozmowy z międzynarodowymi firmami zajmującymi się nowoczesnym przetwarzaniem węgla i technologiami związanymi m.in. z produkcją wodoru. Spółka nie planuje sprzedaży surowca do spalania w elektrowniach węglowych.

Samo działanie kopalni też ma być nowoczesne: nie będzie szybów pionowych, tylko pochyłe, upadowe, które, jak mówi Piotr Talarek „można porównać do tuneli metra”. Wydobycie ma być prowadzone z wykorzystaniem podsadzki hydraulicznej. „Ten system eksploatacji zakłada wydobycie surowca chodnikami eksploatacyjnymi przy zastosowaniu filarów ochronnych” – czytamy na stronie Brzezinki 3.

„To gwarantuje minimalizowanie skutków środowiskowych, w tym przede wszystkim znacząco ogranicza oddziaływanie na powierzchnię ziemi i infrastrukturę się tam znajdującą” – mówi Talarek.

Taka technologia, dodaje, jest znana na świecie, ale nigdy nie była wykorzystywana na tak szeroką skalę, jak jest to planowane w Mysłowicach. W rozmowie z OKO.press wyjaśnia, że wydobycie może zakończyć się nawet przed 2040 r. To by oznaczało, że kopalnia zamknie się przed ostatnimi zakładami górniczymi na Górnym Śląsku.

Jednak na stronie internetowej spółki możemy przeczytać, że wydobycie będzie trwało „maksymalnie do 20 lat”, czyli do 2050 roku.

Kolorem pomarańczowym zaznaczono granice złoża Brzezinka 3. Czerwona linia to granica miasta

Niezabezpieczone domy

„W pobliskich miastach pojawili się inwestorzy, którzy nie będą mieli takiego wpływu na jakość życia mieszkańców, jak spółka Brzezinka 3. Słyszałam, że w Dąbrowie Górniczej ma powstać m.in. palarnia kawy. W Jaworznie będzie zakład produkujący samochody elektryczne. A w Mysłowicach? W Mysłowicach będziemy kopać węgiel” – denerwuje się Dorota.

„Ludzie w okolicy nie mają zabezpieczonych domów przed skutkami wydobycia, bo przez lata miasto utrzymywało, że tu już żadna kopalnia nie powstanie. Teraz dowiadujemy się, że to nie była prawda. I choć zakład promuje się swoją nowoczesnością, to przecież nikt nie da nam gwarancji, że ich metoda wydobywcza nie spowoduje szkód. Sama spółka, która chce tu fedrować, nigdy wcześniej nie zajmowała się wydobyciem węgla. Poza tym, do tej pory nie widziałam żadnej wizualizacji, jak ta kopalnia ma wyglądać. Jak tak nowoczesny zakład może nie robić wizualizacji?” – zastanawia się.

Inwestycji nie ufają również miejscy radni. Niedługo po wydaniu koncesji na wydobycie przegłosowali uchwałę, w której sprzeciwiają się eksploatacji złoża.

„Są oczywiście radni, którzy popierają powstanie kopalni. Ale podział w radzie nie idzie po politycznej linii, tylko po zawodowej. Ci, którzy są lub byli związani z górnictwem, głosują za, bo chcą chronić tradycje górnicze” – mówi prof. Jacek Szołtysek, radny miejski.

Jak wspomina, sam, jeszcze przed dołączeniem do rady, zbierał podpisy pod petycją przeciwko kopalni. „Nie wszyscy mieszkańcy są zgodni. Za jest grupa osób, które mieszkają daleko od miejsca wydobycia i mają nadzieję na pracę. Przeciw są mieszkańcy Brzezinki i okolic. Zgłosili się do mnie, kiedy dostałem się do rady, pokazywali mapy, opowiadali o konsekwencjach wydobycia. Boją się wstrząsów, boją się pękających ścian, zapadającego się gruntu, zanieczyszczenia powietrza. I to są uzasadnione obawy” – tłumaczy w rozmowie z OKO.press.

Jego kolega z rady miasta, Marek Mikuła, zastanawia się z kolei, kto będzie w nowym zakładzie pracował. „Kierunki górnicze w szkołach już nie działają. Nie kształci się nowych górników. A ci, którzy dostaną pracę w Brzezince 3, nie będą mogli liczyć na benefity wypracowane w umowie społecznej z rządem – bo umowa obejmuje tylko państwowe kopalnie. Prywatnych już nie. Za 20 lat pracownicy zostaną z niczym” – załamuje ręce.

Węgla miało już nie być

Trudno było znaleźć innych mieszkańców, którzy sprzeciwią się kopalni? – pytam Dorotę.

„O dziwo nie! To jest chyba jedyny plus tego absurdu – że poznałam mnóstwo sąsiadów” – odpowiada. Razem z innymi mysłowiczanami w 10 dni uzbierała 900 podpisów pod petycją przeciwko kopalni. Część tradycyjnie, część internetowo. „Uważam, że to dużo. Nie wszyscy chcą się angażować, nie wszyscy mają na tyle odwagi, żeby protestować. Ale dużo rozmawiam z mieszkańcami i sporadycznie słyszę głosy za kopalnią” – mówi.

W petycji, która jest zbiorowym głosem w dodatkowo ogłoszonych konsultacjach społecznych, mieszkańcy wymieniają najważniejsze argumenty. Obok szkód górniczych znalazł się tam też spadek wartości ziem. „Budynki narażone są na wstrząsy i tąpnięcia nie będą atrakcyjne dla potencjalnych nabywców. Nie po to inwestowałem w mieszkanie, by to wszystko stracić” – czytamy w piśmie.

Mieszkańcy zwracają również uwagę na ekonomię i sprzeczne informacje ze strony inwestora. „Spółka nie potrafi uzasadnić, jak wyliczono wpływ środków do budżetu miasta na poziomie 25 milionów złotych. Podobne wątpliwości budzi podawana liczba potencjalnie zatrudnionych w kopalni i spółkach ją obsługujących (inwestor podawał różne liczby: pierwotnie tj. w 2015 r. - 500 miejsc pracy, w 2020 r. – 900 miejsc)” – piszą.

„Grozi nam degradacja środowiska naturalnego, lasów, gdzie mogą tworzyć się niecki bezodpływowe, w których będzie osiadać woda powodując gnicie drzew. Ponadto naruszone mogą zostać podziemne źródła wody, zmienią się warunki hydrologiczne” – czytamy w petycji.

Tu będzie wydobywany węgiel
Pole przy torach kolejowych w dzielnicy Brzezinka. Tutaj będzie wydobywany węgiel

W komentarzach do niej mieszkańcy piszą, że mają dość. Że chorują na astmę, a powietrze na Śląsku jest fatalnej jakości. Że już miało węgla nie być.

„Mój syn urodził się z bardzo niską wagą” – mówi Dorota. „Lekarka zapytała mnie, czy palę. Nigdy nie paliłam. Powiedziała mi wtedy, że w takim razie winny jest smog. Ostatnio czytałam, że stężenie sadzy (rakotwórczej substancji, która powstaje przy niekompletnym spalaniu paliw kopalnych, biopaliw i biomasy – od aut.) w moczu dzieci z Rybnika było prawie 10 razy wyższe niż u dzieci z Francji. Nie chcę takiej przyszłości dla swojego dziecka i może kiedyś wnuków” – dodaje.

Środki unijne przepadną?

Piotr Talarek z Brzezinki mówi mi, że spółka „prowadzi dialog z mieszkańcami i ich reprezentantami w samorządzie”. Jego zdaniem „kopalnia będzie kołem zamachowym dla miasta”. Spółka opublikowała niedawno reklamę, w której mówi „Daj większą szansę Mysłowicom”. Dowiadujemy się z niej, że oprócz samych podatków do kasy miasta, kopalnia zasili też budżet kraju podatkami PIT, CIT i ZUS. „Setki milionów dla Polski” – mówi lektor.

Poza tym – mówi Piotr Talarek – miasto może otrzymać środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST). „Według władz Mysłowic, to może być nawet 144 mln zł” – dodaje.

Skąd ta pewność?

Talarek tłumaczy, że „Unia Europejska funkcjonuje w ramach prawa, a ono nie działa wstecz”. Zaznacza również, że „wbrew szeroko rozpowszechnianej dezinformacji” tekst projektu rozporządzenia w sprawie FST nie wyklucza realizacji inwestycji takiej jak Brzezinka 3, posiadającej ważną i prawomocną koncesję.

„Ten projekt jest tak skonstruowany, aby możliwe było zakończenie eksploatacji przed 2040 rokiem. W naszym przekonaniu, nie ma powodów, by FST ingerował czy wykluczał Mysłowice ze względu na projekt Brzezinka 3. Jego celem jest przecież uczestnictwo w transformacji Śląska głównie poprzez wykorzystanie węgla w sposób inny niż spalanie. A to wręcz stwarza dodatkowe perspektywy absorpcji środków unijnych związanych z innowacyjnymi technologiami” - przekonuje Talarek.

Takiej pewności nie mają już mieszkańcy, którzy mówią mi z przekąsem: niech kopią w takim razie w Warszawie, gdzie ich siedziba. Nie mają jej również radni miejscy. Od Jacka Szołtyska słyszę, że FST to przecież fundusz, który ma pomóc w odchodzeniu od węgla i nie będzie wspierał regionów, które w ten surowiec wciąż inwestują.

Z kolei Jerzy Buzek, europoseł i pomysłodawca FST, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" tłumaczył: choć nie ma formalnego zapisu, że podregion, na terenie którego powstanie nowa kopalnia nie otrzyma pieniędzy, to przyznanie środków Mysłowicom byłoby „głębokim dysonansem”.

„Jeśli w Mysłowicach będzie budowana kopalnia, to bardzo trudno będzie włączyć to miasto do Funduszu Sprawiedliwej Transformacji” – powiedział.

Entuzjazm do kopalni stracił również prezydent Wójtowicz, kiedy dowiedział się, że miasto może stracić unijne środki. Jak przekonywał w rozmowach z mediami, napisał nawet w tej sprawie list do Komisji Europejskiej.

„Obecnie interesem miasta jest to, aby nowa kopalnia na jego terenie nie powstała. Przekazałem, że jako prezydent nie pozwolę na wydanie zgód na budowę dróg dojazdowych i pozostałej infrastruktury, chyba że zmusi mnie do tego prawo” – ogłosił w rozmowie z górniczym portalem nettg.pl.

Powiedział też, że zwrócił się do resortu klimatu o wycofanie koncesji. Ministerstwo odpowiada, że "aktualnie trwa analiza, czy taka forma pisma wywołuje jakiekolwiek skutki prawne, gdyż prezydent Mysłowic nie przywołał żadnej podstawy prawnej, ani nie wskazał konkretnego żądania, wynikającego z przepisów Krajowego Postępowania Administracyjnego".

Trzy scenariusze

„Obecnie w Brukseli są na stole trzy rozwiązania” – mówi w rozmowie z OKO.press Patryk Białas, aktywista śląskiej organizacji BoMiasto.

„Pierwsza z nich, najbardziej optymistyczna, choć nie dla mieszkańców Mysłowic, zakłada, że samo miasto zostanie wyłączone z Funduszu. Druga – że pieniądze nie popłyną do całego podregionu. A to już jest sześć miast: Katowice, Siemianowice, Świętochłowice, Dąbrowa Górnicza i Chorzów. Trzecie rozwiązanie: z powodu mysłowickiej kopalni całe województwo będzie wykluczone z FST” – wymienia.

Jak zaznacza, FST to 8 mld euro dla terenów pogórniczych w całej wspólnocie. Śląsk miał być największym beneficjentem i dostać aż 2,6 mld euro.

„Sprawiedliwa transformacja jest o człowieku. Ale też o uczciwości wobec mieszkańców i wobec instytucji, które udzielają pieniędzy. Nie może być tak, że jedną rękę wyciągamy po europejskie środki, a drugą podpisujemy nową koncesję” – komentuje Białas.

Na pytanie o to, czy kopalnia w Mysłowicach zagrozi środkom z FST, Ministerstwo Klimatu i Środowiska odpowiada, że według rozporządzenia, z Funduszu nie powinny zostać wyłączone regiony, gdzie wciąż prowadzi się wydobycie: "Trwają negocjacje z Komisją Europejską w zakresie poszczególnych Terytorialnych Planów Sprawiedliwej Transformacji (regionalne dokumenty, które opisują plan odchodzenia od węgla - od aut.). Polska niezmiennie stoi na stanowisku, że dla obszarów, dla których sporządzone i realizowane będą terytorialne plany sprawiedliwej transformacji, nie powinny być stosowane dodatkowe ograniczenia wsparcia ze środków FST" - pisze resort w mailu do OKO.press. Zapewnia też, że wszystkie "zapalne kwestie" są na bieżąco omawiane z Komisją Europejską.

Dopóki nie przetną wstęgi

„Rada miasta ma związane ręce, nie możemy już nic więcej w sprawie tej koncesji zrobić” – mówi radny Szołtysek. Pojawiła się jednak furtka prawna, która pozwala samym mieszkańcom na reakcję.

W czerwcu do ministra klimatu i środowiska wpłynęły wnioski mieszkańców o wznowienie postępowania w sprawie koncesji.

Przesłanki do uwzględnienia głosu mysłowiczan są dwie. Pierwszą z nich jest to, że Minister Klimatu i Środowiska nie powiadomił mieszkańców - właścicieli nieruchomości - o toczącym się postępowaniu koncesyjnym, przez co pozbawił ich możliwości aktywnego uczestniczenia w postępowaniu.

Kolejną przesłanką jest wyrok wydany przez Trybunał Konstytucyjny 12 maja. Radca prawny Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold, która zapewnia pomoc prawną mieszkańcom Mysłowic, tłumaczy: „Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z Konstytucją art. 41 ust. 2 ustawy Prawo geologiczne i górnicze. To przepis, który bardzo mocno ograniczał krąg stron postępowania koncesyjnego, wykluczając z niego właścicieli nieruchomości położonych poza granicami obszaru górniczego”.

Obszar górniczy to przestrzeń, w obrębie której można prowadzić wydobycie. Szerszy od niego jest teren górniczy, czyli przestrzeń objęta przewidywanymi szkodami.

Trybunał podkreślił, że jeżeli nieruchomość objęta jest przewidywanym szkodliwym oddziaływaniem robót – czyli znajduje się na terenie górniczym - to jej właściciele powinni być stronami postępowania.

„Nie ulega wątpliwości, że niekonstytucyjny przepis stanowił podstawę ustalenia kręgu stron postępowania w sprawie koncesji dla kopalni Brzezinka 3” – mówi Jakubowski. Jak dodaje, taki wyrok uzasadnia żądanie wznowienia postępowania, które może doprowadzić do uchylenia koncesji.

Dorota, która poprosiła o pomoc prawników z Franka Bolda, podkreśla pod koniec naszego spotkania, że wierzy w happy end. „Jakbym myślała o tym, jak o przegranej sprawie, nie walczyłabym dalej. Poczuję, że przegrałam tylko jeśli zobaczę, jak przecinana jest wstęga w nowej kopalni. A do tego – jestem pewna - nie dojdzie”.

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze