0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

W piątek w całej Polsce odbyły się demonstracje w rocznicę wyroku nielegalnego Trybunału Konstytucyjnego, który 22 października 2020 roku doprowadził do faktycznego zakazu aborcji.

Hasłem przewodnim było "Bronimy życia". Manifestowano między innymi w Warszawie, Łodzi, Częstochowie, Olsztynie, Katowicach, Sosnowcu, Wrocławiu. W zgromadzeniach, które w przeciwieństwie do tych ubiegłorocznych, mogły być już formalnie zgłaszane, uczestniczyło od kilkudziesięciu do kilkuset osób.

Demonstracja w Warszawie zaplanowana była na godzinę 18:00, ale pierwsze wydarzenia rozpoczęły się już o 17:00. Grupka ok. 20 osób wyszła na przejście dla pieszych przy skrzyżowaniu ulic Rakowieckiej i Puławskiej. Policja szybko otoczyła je kordonem i nie chciała wypuścić. Dopiero po jakimś czasie rozpoczęła legitymowanie. Na miejscu obecny był nasz reporter Maciek Piasecki:

Kolor zielony - kolor zwycięstwa

W Warszawie główne wydarzenie wystartowało z ronda Dmowskiego, zwanego Rondem Praw Kobiet, gdzie stanął wóz z nagłośnieniem. Tym razem obwieszony banerami w kolorze zielonym, informującymi o zbiórce podpisów nad projektem ustawy legalizującym aborcję do 12. tygodnia. Kolor zielony używany był przez argentyńskie feministki, które pod koniec 2020 roku wywalczyły legalną aborcję.

Przeczytaj także:

"Argentynki przez 15 lat walczyły o legalną aborcję. Dziewięć razy. Więc w rocznicę decyzji Trybunału Przyłębskiej nie smucimy się, nie palimy świeczek, tylko bierzemy się do roboty. Nam nie opadają ręce, my zakasujemy rękawy i prosimy was o pomoc w zbiórce" - mówiła Marta Lempart, otwierając zgromadzenie.

Po liderce Ogólnopolskiego Strajku Kobiet głos zabrały działaczki Aborcji Bez Granic. Organizacji przez rok od wyroku udało się pomóc w dostępie do aborcji aż 34 tysiącom osób. Aktywistki opowiadały o swoich doświadczeniach, a także zapraszały do mikrofonu uczestniczki demonstracji.

"W zeszłym roku, gdy zapadł wyrok TK, miałam 17 lat. I napadła mnie wtedy taka refleksja, że szesnastoletnia, siedemnastoletnia dziewczyna, która zajdzie w ciążę z jakiegoś powodu, nie będzie mogła jej przerwać. Będzie zmuszona do urodzenia" - mówiła jedna z protestujących. "Ale jeśli chciałaby adoptować, to nie miałaby takiej możliwości. Byłaby za młoda na macierzyństwo. To jak w końcu jest? Jest dzieckiem, czy nie? Może rodzić, a nie może adoptować?".

Przeczytano także list od kobiety, która opisywała swoją aborcję farmakologiczną, do której uzyskała dostęp dzięki ADT:

"Kontynuacja ciąży w 41. roku życia, przy problemach zdrowotnych, w niepewnych czasach była dla mnie nie do pomyślenia. Jeśli to czytasz i zastanawiasz się nad przerwaniem ciąży, wiedz, że nie jesteś sama".

Działaczki ADT opowiadały też o odczarowywaniu aborcji i walczeniu z mitami, jakie wokół nich narosły.

"Mówi się, że aborcja to jest trudna decyzja. Dla wielu osób nie jest. To czekanie na tabletki jest największym strachem. Presja, która sprawia, że czujemy się jak kryminalistki. Pytanie: co będzie, jeżeli się nie uda? To są te trudności" - mówiła Karolina Więckiewicz. "Aborcja to nie jest deklaracja polityczna, deklaracja poglądów. To doświadczenie, które łączy nas ponad podziałami. Jest powszechne".

"To my bronimy życia"

"To my bronimy życia, a nie Kaja Godek. Kaju Godek, gdzie jesteś, kiedy dzieci są wyrzucane na granicę? Kiedy zamarzają? To nie są polskie dzieci, ale takie same dzieci jak w przedszkolach tu, czy we Włoszczowie" - mówiła Agnieszka Czerederecka z OSK.

Aktywistka wyjaśniała także, że używany podczas manifestacji kolor zielony to nie tylko nawiązanie do koloru używanego przez argentyńskie feministki, ale także do akcji prowadzonej w strefie przygranicznej. W domach, w których uchodźcy mogą znaleźć schronienie i pomoc, zapalają wieczorami zielone światła. Czerederecka powiedziała także, że aktywistki OSK jadą w sobotę 23 października do strefy przygranicznej w ramach demonstracji „Matki na Granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie!"

"Warszawa wolna od faszyzmu"

Kwadrans przed godziną 19:00 demonstracja ruszyła z ronda Dmowskiego pod Trybunał Konstytucyjny przy alei Szucha. W manifestacji brało udział kilkaset osób. Pojawiały się hasła i piosenki dobrze znane z ubiegłorocznych manifestacji, ale nie zabrakło także nawiązań do nowych problemów. Część osób maszerowała z banerami: "Wpuścić medyków", "Zarodek>dziecko na granicy". W tłumie zobaczyć można było też emblematy partyjne - m.in. partii Razem i Polski 2050.

"Po lewej mijamy kościół, którego rok temu bronili chłopcy-radarowcy od Bąkiewicza. Tym razem chłopców od Bąkiewicza nie ma, za to kościoła broni policja" - mówiła Lempart, gdy tłum znalazł się na placu Trzech Krzyży, na wysokości kościoła św. Aleksandra.

"Warszawa wolna od faszyzmu! Pamiętajmy o tym 11 listopada" - zaczęli skandować ludzie.

Około 19:30 demonstracja dotarła pod Trybunał Konstytucyjny.

"W tym katolickim kraju, z dziedzictwem Jana Pawła II, aborcja jest symbolem walki o wolność. Czy to nie jest fajne?" - mówiła Lempart. "Na koniec powiedzmy sobie jedną ważną rzecz. Nie, że »jebać PiS« i nie, że »wypierdalać«, tylko że aborcja była, jest i będzie. A ta niepodległa, którą gębę wyciera sobie Bąkiewicz i jemu podobni, jest dla wszystkich".

Liderka OSK apelowała także, by rozchodząc się do domu, zajrzeć do białego miasteczka i wesprzeć protestujących medyków.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze