0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller, wydał oświadczenie w sprawie podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. Lex Tusk, czyli ustawy powołującej komisję do badania rosyjskich wpływów. Oświadczenie opublikował na Twitterze we wtorek 30 maja 2023 r. przed godziną drugą rano polskiego czasu.

View post on Twitter

„Rząd Stanów Zjednoczonych jest zaniepokojony przyjęciem przez polski rząd nowych przepisów, które mogą być nadużywane do ingerowania w wolne i uczciwe wybory w Polsce. Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że ustawa mająca na celu utworzenie komisji do zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu. Wzywamy rząd Polski do dopilnowania, aby ustawa ta nie uniemożliwiała wyborcom głosowania na wybranego przez nich kandydata i aby nie była przywoływana lub nadużywana w sposób, który mógłby wpłynąć na postrzeganą legalność wyborów” - napisał Miller w oświadczeniu.

Przeczytaj także:

Tego samego dnia w sprawie Lex Tusk wypowiedział się też unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders.

„Szczególne wątpliwości budzi wprowadzenie nowej komisji, która jest w stanie pozbawić poszczególnych osób prawa wyborczego, będzie mogła zakazać im pełnienia funkcji publicznych. Można to zrobić za pomocą decyzji administracyjnej bez jakiegokolwiek przeglądu sądowego. Jest to specjalny problem, który przeanalizuje komisja i w razie czego podejmie odpowiednie kroki, ponieważ nie możemy zgodzić się na taki system bez prawdziwego dostępu do sprawiedliwości, do niezależnego sędziego wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnej” — powiedział komisarz.

MSZ odpowiada

We wtorek po południu polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało „Oświadczenie dotyczące opinii i uwag naszych sojuszników na temat przepisów krajowych”. Przytaczamy je w całości:

„Polska szanuje opinie i uwagi naszych sojuszników dotyczące przepisów krajowych. Podkreślając z całą mocą, że stanowienie tych przepisów jest suwerenną kompetencją krajową polskiego parlamentu, zawsze jesteśmy gotowi wyjaśniać wszelkie mogące temu towarzyszyć nadinterpretacje i wątpliwości.

Rosyjski wpływ na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski musi być gruntownie zbadany i poddany kontroli publicznej. Uchwalona niedawno ustawa o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 gwarantuje, że takie badanie zostanie przeprowadzone z zachowaniem jak największej przejrzystości wobec opinii publicznej i przy przestrzeganiu sprawiedliwości proceduralnej. Aby zapewnić bezstronność, w Komisji będą zasiadać członkowie wyznaczeni przez wszystkie ugrupowania polityczne obecne w parlamencie.

Komisja będzie procedować w myśl zasady prawdy obiektywnej, analizując wszelkie dostępne dowody, również takie, które zostaną przedstawione przez zainteresowane strony. Ponadto każdy, wobec kogo Komisja wyda decyzję, będzie uprawniony do zaskarżenia tej decyzji do sądu administracyjnego w toku dwuinstancyjnego postępowania oraz do wnioskowania o wstrzymanie wykonania zaskarżonej decyzji do czasu wydania przez sąd prawomocnego orzeczenia.

Prace Komisji nie będą ograniczać wyborcom możliwości głosowania na swoich kandydatów w wyborach; wręcz przeciwnie, dzięki nim opinia publiczna uzyska lepszy dostęp do informacji o sprawach mających zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego.

Polska wysoko ceni sobie sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i jest otwarta na prowadzenie dalszego dialogu kanałami dyplomatycznymi”.

Duda podpisał

Andrzej Duda podpisał ustawę powołującą komisję do badania rosyjskich wpływów w poniedziałek 29 maja 2023 r. Ogłosił wtedy, że po jej podpisaniu kierują ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Oznacza to, że ustawa wchodzi w życie, nie czekając na wyrok TK. A ten może prędko go nie wydać z powodu wewnętrznego konfliktu.

Według źródeł Onetu amerykańscy dyplomaci mieli kontaktować się w tej sprawie z Andrzejem Dudą jeszcze zanim podjął decyzję. Prezydent nie poddał się ich naciskom, bo miał być przekonany, że Rosja naprawdę miała wpływ na rządy PO-PSL - twierdzą źródła Gazeta.pl. Poza tym obawiał się, że wetując Lex Tusk, wyszedłby na obrońcę Donalda Tuska.

Publicznie prezydent podawał inny argument: „Ludzie mają prawo wiedzieć” – mówił.

USA zwracają uwagę

To nie pierwsze upomnienie ze strony władz USA. 29 maja 2023 r. ambasador USA w Polsce odniósł się do Lex Tusk w TVN24. W odpowiedzi na pytanie dziennikarza stacji odczytał z kartki kilka przygotowanych wcześniej zdań:

„Jesteśmy doskonale świadomi tego, co niepokoi wiele osób odnośnie do tej ustawy i w pełni doceniamy i rozumiemy, dlaczego prezydent Duda przekierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten ocenił, czy te obawy odzwierciedlają niekonstytucyjność tego prawa.

Rząd Stanów Zjednoczonych podziela obawy związane z ustawami, które może się wydawać, że pozwalają na ograniczanie możliwości wyborców do głosowania na tych, na których chcą głosować, ustawami omijającymi jasno określony proces przed niezawisłymi sądami” – powiedział w rozmowie z TVN24 ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Mark Brzeziński.

Już po wypowiedzi ambasadora Brzezińskiego głos ponownie zabrał Andrzej Duda. W Połczynie-Zdroju prezydent RP podtrzymał swoje poparcie dla ustawy. „Jak kwestia zbadania rosyjskich wpływów miałaby zniszczyć w Polsce demokrację? To te wpływy mogą ją zniszczyć”.

View post on Twitter

Ustawa na Tuska

Zgodnie z ustawą głównym zadaniem komisji jest prowadzenie postępowań mających na celu „wyjaśnianie przypadków funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej” brali udział w czynnościach takich jak:

  • zawieranie umów,
  • negocjowanie umów międzynarodowych,
  • wydawanie różnych decyzji administracyjnych,
  • zatrudnianie pracowników,
  • wybór kontrahentów,
  • przygotowanie stanowiska lub prezentacja stanowiska RP na forum międzynarodowym,
  • czy po prostu podejmowali czynności urzędowe.

Katalog jest tak szeroki i ogólny, że dotyczyć może właściwie każdego funkcjonariusza publicznego.

Podobnie szeroka i niejasna jest definicja „rosyjskich wpływów”, które – w myśl ustawy – oznaczają „każde działanie osób będących przedstawicielami władz publicznych Federacji Rosyjskiej”.

W praktyce wpływem rosyjskim może być właściwie każdy kontakt polskich polityków, funkcjonariuszy publicznych, urzędników, a nawet dziennikarzy z władzami Rosji.

W praktyce komisja może oskarżyć każdego i zakazać mu pełnienia jakichkolwiek funkcji publicznych nawet na 10 lat. Zdaniem opozycji tak skonstruowana komisja posłuży do przeprowadzenia pokazowego paraprocesu z udziałem Donalda Tuska i członków jego rządu z lat 2007-2015, których rządząca koalicja oskarża o działania na rzecz Rosji.

Zgodnie z ustawą, komisja ma opublikować pierwszy raport już 17 września, czyli na chwilę przed wyborami parlamentarnymi.

Skład komisji

Dziewięcioosobowy skład komisji wybierze Sejm. Wystarczy, że kandydat ma polskie obywatelstwo, był niekarany i ma wykształcenie wyższe lub niezbędną wiedzę.

Członkowie komisji nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za działalność w komisji, a jej dokumentacja nie będzie stanowić informacji publicznej.

Już wiadomo, że opozycja nie zgłosi swoich przedstawicieli do komisji.

Przewodniczącego komisji wskaże spośród jej członków Prezes Rady Ministrów. Oznacza to, że pełen wpływ na obsadę i kształt komisji miałaby większość rządząca.

Komisja będzie mogła zobowiązać wszystkie najważniejsze organy państwa do udostępnienia jej członkom „wszelkich, łącznie z zawierającymi informacje niejawne oraz tajemnicę przedsiębiorstwa, materiałów”.

Komisja będzie mogła również, poprzez policję, zdobywać na potrzeby swoich postępowań dane telekomunikacyjne obywateli, a także zawnioskować do prokuratora o przeszukanie pomieszczeń i zajęcie rzeczy w celu zabezpieczenia dowodów. Jeśli ktoś odmówiłby stawienia się na przesłuchanie, groziłaby za to grzywna nawet do 50 tys. złotych.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze