0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

„Pierwsza rzecz, żebyśmy rozumieli kontekst: przypadków aborcji z gwałtu w Polsce jest jeden rocznie. Prawdopodobieństwo, że ta straszna tragedia zdarzy się komukolwiek, jest minimalna. To nie ma przełożenia na życie praktyczne. W świecie tych wszystkich tabletek »dzień po«, we współczesnym świecie to jest jeden przypadek. To jest pytanie graniczne. To nie jest coś, co się dzieje codziennie na ulicach, więc rozmawiamy raczej o jakichś ideach, a nie o świecie rzeczywistym. W świecie rzeczywistym ten problem praktycznie nie występuje. Mówimy o jednym przypadku rocznie w Polsce” – powiedział w wywiadzie z Krzysztofem Stanowskim w Kanale Zero Sławomir Mentzen.

„To rozmowa ideologiczna” – dodał w trakcie Stanowski.

Gdy te „fakty” zostały już przez panów ustalone, Mentzen przeszedł do wskazywania winnych. Winnych gwałtów, których liczba jest oczywiście śladowa. Winnymi są oczywiście migranci i otwarte granice. Oraz fantazje kobiet, które niesłusznie oskarżają o gwałt niewinnych mężczyzn. „Bo też mamy problem tego, że czasem mężczyźni są oskarżeni o gwałt, a nie było”. Wiadomo, to powszechna bolączka w dzisiejszym, zwłaszcza polskim, świecie. Tysiące mężczyzn gnije w aresztach z powodu niesłusznych oskarżeń.

Dalej jest jeszcze lepiej. Okazuje się, że urodzenie dziecka z gwałtu to jedynie „nieprzyjemność”, „przykrość”, alternatywą zaś jest morderstwo i bestialstwo: „Zabijamy kogoś, kto mógł urodzić się, założyć rodzinę, mieć swoje dzieci, przeżyć dzieciństwo, studia” (mamy nadzieję, że chociaż płatne).

Aborcja raz w roku

Mamy 2025 rok, dlatego zaskakuje, że mężczyźni, których problem ciąży z gwałtu nie dotyczy, ciągle powołują się na oficjalne statystyki o legalnych aborcjach. Faktycznie, liczby podawane co roku przez NFZ i Ministerstwo Zdrowia wskazują, że oficjalnie w szpitalu dokonuje się jednej (do dwóch) aborcji z powodu gwałtu. Oto liczba ustawowych aborcji na przestrzeni lat (do 2023 roku):

Na wykresie nie widać koloru szarego – czyli przerwania ciąży w wyniku czynu zabronionego. W 2022 roku takich aborcji – według MZ – nie było. W 2023 roku to dwa przypadki.

Według danych z Narodowego Funduszu Zdrowia w 2024 roku przeprowadzono 896 aborcji (nie znamy jednak danych z podziałem na przyczyny przerwania ciąży). Można się jednak spodziewać, że liczba aborcji z przesłanki czynu zabronionego to nadal jeden-dwa przypadki.

Dlaczego tak mało? Czy to faktycznie problem marginalny? Oczywiście, że nie, a uznać tak może jedynie osoba, która o aborcji oraz przemocy wobec kobiet nie wie nic.

Gwałty nie są zgłaszane

I to nie opinia feministek, ale policji. „Zgwałcenie to jest jedna z tych kategorii, jeśli nie najwyższa, która ma tzw. ciemną liczbę obejmująca czyny, które nie są zgłaszane organom ścigania. Z prostego powodu – napiętnowanie społeczne ofiar zgwałceń. Nadal w polskim społeczeństwie pokutuje stereotyp kobiety, która rzekomo była ubrana wyzywająco i miała wyzywający makijaż, więc na seks musiała się na pewno zgodzić. Ofiary się obawiają, że po tym jak zostały zgwałcone, będą jeszcze wytykane palcami” – mówiła w sierpniu 2024 roku Wirtualnej Polsce mł. insp. Katarzyna Nowak.

Oficjalnie w 2023 roku wszczęto ponad 2300 postępowań w sprawie gwałtu, a stwierdzono nieco ponad tysiąc przestępstw. Organizacje takie jak Niebieska Linia i Centrum Praw Kobiet od lat alarmują, że przemocy jest dużo, dużo więcej, ale nie jest zgłaszana. Szczególnie ta, do której dochodzi w związkach.

Temat wrócił w listopadzie 2024 po tym jak Agencja Praw Podstawowych i Eurostat opublikowały najnowsze badanie dotyczące przemocy wobec kobiet w Europie. W porównaniu do średniej europejskiej w Polsce odnotowano mniej przypadków przemocy seksualnej i gwałtów. Jednocześnie Eurostat wskazuje na wykresie, że dane z Polski są mniej wiarygodne niż inne – prawdopodobnie ze względu na niską liczbę zgłoszeń.

Dane Eurostatu opublikowane w listopadzie 2024 roku

Warto też zwrócić uwagę, że chodzi o sprawców, którzy nie są partnerami ofiar. Tymczasem przemoc w związkach i małżeństwach może być nawet częstsza i jeszcze rzadziej zgłaszana (ze względu na wstyd oraz na to, że zachowania przemocowe w związku nie są traktowane jako przemoc). Badania opublikowane w listopadzie można znaleźć tutaj i tutaj.

Oznacza to, że gwałtów jest dużo więcej niż w oficjalnych liczbach. I zapewne aborcji z tego powodu także.

Nie, aborcja dzieje się codziennie

To, że system nie widzi rzeczywistej liczby gwałtów to tylko połowa problemu. Drugą jest to, że nie widzi rzeczywistej liczby aborcji – niezależnie od jej przyczyn. Dlatego aborcja z jakiejkolwiek przyczyny do nie „pytanie graniczne” lub teoria. To rzeczywistość, której prawicowi politycy w swojej arogancji nie widzą lub ją ignorują. Pokazują to statystyki organizacji pomocowych takich jak Aborcyjny Dream Team czy FEDERA.

Aborcja Bez Granic (której częścią jest ADT) podała w styczniu 2025 roku najnowsze dane za rok 2024:

  • Liczba aborcji ze wsparciem ABG: 47 000;
  • Tabletki aborcyjne w pierwszym trymestrze: 44 500;
  • Tabletki w drugim trymestrze: 1 350;
  • Wyjazdy w drugim trymestrze: 1 130;
  • Wyjazdy w trzecim trymestrze: 17;
  • Łączna liczba wyjazdów za granicę: 1 147.

W raporcie za rok 2024 rok FEDERA informuje: „W 2024 roku przeprowadziłyśmy blisko 2 tysiące interwencji stacjonarnych i telefonicznych, co świadczy o ogromnym zapotrzebowaniu na nasze wsparcie. W ciągu roku udzieliłyśmy odpowiedzi na blisko 3,5 tysiąca wiadomości mailowych oraz przeprowadziłyśmy ponad tysiąc rozmów za pośrednictwem mediów społecznościowych, takich jak Facebook i Instagram. Około 1/3 zapytań dotyczyła postępowania w przypadku niechcianej ciąży”.

Nie wiemy, ile spośród tych aborcji było przeprowadzonych z powodu gwałtu. Zapewne mniej niż z innych powodów takich jak choroba płodu lub brak chęci posiadania dziecka. Na pewno jednak ścieżka oficjalna – stwierdzenie czynu zabronionego przez prokuratora – odstrasza kobiety, które chętniej skorzystają z pomocy aktywistek.

Można też dodać, że otwarta 8 marca przychodnia ABOTAK na Wiejskiej 9 w Warszawie codziennie przyjmuje zgłoszenia od osób, które chcą w niej przerwać ciążę. Rzeczywista liczba aborcji nie ma zatem nic wspólnego z tą oficjalną.

I tu przykra prawda dla Mentzena – aborcja to codzienność wielu kobiet, a nie teoretyczne zagadnienie do roztrząsania przez dwóch panów w studiu.

Aborcja ratuje zdrowie (lub życie)

Tym, co szczególnie zszokowało opinię publiczną w wypowiedzi kandydata na prezydenta, była lekkość, z jaką przeszedł do porządku dziennego nad tragedią i cierpieniem zgwałconych kobiet, które zaszły w ciążę z oprawcą. „Nieprzyjemność”, „szkoda” – mówi Mentzen. Alternatywa, czyli aborcja, to według kandydata zabijanie i bestialstwo.

Nieco nawet niezręcznie jest udowadniać czytelnikom i czytelniczkom, że gwałt to ogromna trauma, a niechciana ciążą to dodatkowe cierpienie (bo niechciana ciąża to zazwyczaj cierpienie, niezależnie od tego, jak do niej doszło). Pierwsze z brzegu badanie, które znajdziecie tutaj, to pokazuje.

Przeczytaj także:

A to oznacza, że aborcja w każdym przypadku, gdy ciąża jest niechciana, a szczególnie gdy towarzyszy jej trauma i cierpienie spowodowane gwałtem może uratować czyjeś zdrowie psychiczne (lub nawet życie).

To także oznacza, że poglądy (lub kalkulacja) Sławomira Mentzena nie różni się w ogóle od tych, które prezentowali w ostatnich latach najbardziej zapamiętali fundamentaliści katoliccy i nie tylko (biskupi, politycy PiS). Tacy jak Kaja Godek.

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze