Kobieta, która jako nastolatka była molestowana przez krakowskiego biskupa Jana Szkodonia, zawiadomiła o tym nuncjaturę 10 miesięcy temu. Abp Jędraszewski odsunął go od obowiązków jednak dopiero na dzień przed ujawnieniem sprawy przez media. Dlaczego tak późno? Bo według wytycznych Episkopatu nie musiał, o ile sprawa nie dotyczyła “bieżących wydarzeń”
Reportaż “Dużego Formatu” z 10 lutego 2020 ujawnił, że Jan Szkodoń, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, został oskarżony o molestowanie nastolatki. W połowie lat 90., gdy Monika, bohaterka reportażu, miała 15 lat, biskup miał wsuwać rękę pod jej koszulę i między uda, dotykać piersi, całować, gryźć ucho. Później widywała się z nim przez kolejne cztery lata. Sam biskup zaprzecza oskarżeniom.
Po obejrzeniu “Kleru” Wojtka Smarzowskiego Monika zdecydowała się opowiedzieć o sprawie terapeucie. On z kolei przekonał ją, żeby zawiadomiła prokuraturę. Zrobiła to przede wszystkim po to, by biskup nie mógł kontaktować się z wiernymi, a szczególnie z młodymi dziewczętami.
Prokuratura umorzyła sprawę ze względu na jej przedawnienie, choć w uzasadnieniu podkreśliła:
“zgromadzony dotychczas materiał dowodowy wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu objętego dochodzeniem, w kształcie i przebiegu opisywanym przez pokrzywdzoną”.
Odsunąć bp. Szkodonia od kontaktów z wiernymi może też postępowanie kanoniczne. Na jego efekty trzeba było jednak czekać aż do zapowiedzi publikacji w “Wyborczej”.
Zgodnie z przepisami listu apostolskiego Franciszka “Vos estis lux mundi” z 2019 roku, w sprawach dotyczących przestępstw seksualnych popełnianych przez biskupów, skargi można kierować do metropolity, któremu dany biskup podlega, bezpośrednio do Watykanu lub jego przedstawiciela.
Monika wybrała ostatnią opcję. 10 miesięcy temu powiadomiła polską nuncjaturę. Jak tłumaczy, nie napisała wprost do kurii krakowskiej, bo obawiała się jej stronniczości. Nuncjusz abp Salvatore Penacchio miał obowiązek przekazać zgłoszenie watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary i jednocześnie abp. Markowi Jędraszewskiemu jako zwierzchnikowi bp. Szkodonia.
Dlaczego więc dopiero 9 lutego, na dzień przed publikacją reportażu, bp Szkodoń oświadczył, że do czasu wyjaśnienia sprawy "nie będzie podejmował żadnej pracy duszpasterskiej“? Czy nie można było wcześniej go od niej odsunąć?
Z reportażu “Dużego Formatu” dowiadujemy się, że jeszcze przed jego publikacją bp Szkodoń o postępowaniu w swojej sprawie rozmawiał z przełożonym. Abp Jędraszewski miał go uspokajać, że oskarżenie jest “absolutnie niepewne”.
Musiał więc wiedzieć o oskarżeniach, choć nie wiadomo, kiedy dokładnie dotarła do niego ta informacja i jak bardzo była szczegółowa. Już sama wiadomość o wszczęciu postępowania mogła jednak wystarczyć abp. Jędraszewskiemu do zawieszenia w obowiązkach podległego mu biskupa.
Jak zauważył autor reportażu Marcin Wójcik, siódmy artykuł wytycznych Konferencji Episkopatu Polski w sprawie przestępstw pedofilskich mówi, że „Do czasu wyjaśnienia zarzutów duchowny nie może być dopuszczony do posługi ani nie może zostać przeniesiony do pracy w innej diecezji”.
Ten przepis odnosi się w takim samym stopniu do szeregowego proboszcza, jak i biskupa. Sęk jednak w tym, że ten sam artykuł siódmy mówi coś zupełnie przeciwnego.
Przypadki oskarżeń o przestępstwa seksualne dzieli na trzy kategorie:
Dopiero w ostatnim zdaniu tego przepisu pada zdanie cytowane przez “Duży Format”, według którego do czasu wyjaśnienia zarzutów duchowny nie może sprawować posługi.
Poproszony przez “Wyborczą” o komentarz ks. Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Episkopacie, odpowiedział, że odsuwanie oskarżonych od duszpasterstwa wcale nie jest “żelazną zasadą”.
Tymczasem, jak zauważyła “Rzeczpospolita”, jeszcze w grudniu 2019 r. bp Szkodoń był dziekanem Krakowskiej Kapituły Metropolitalnej, a jeszcze 19 stycznia przewodniczył w Krakowie nabożeństwu ekumenicznemu w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Okazuje się więc, że wytyczne Episkopatu zostały tak napisane, że równie dobrze można ich przestrzegać lub nie. Decyzja należała do abp. Jędraszewskiego. A on zdecydował, że będzie zamiatał sprawę pod dywan tak długo, jak się da.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze