„Jestem nauczycielką, mało zarabiam” – podzieliła się swoimi doświadczeniami pani Klaudia. „Nie stać mnie na mieszkanie. Kredyt z partnerem przy naszych zarobkach to pętla na szyję. Odstraszają mnie także historie szpitalne. I nie mogę liczyć na wsparcie rodziny. Obawiam się kolejek do żłobków, potem do przedszkoli, a co za tym idzie opłat za prywatną edukację. Obawiam się, że w razie choroby dziecka zostaniemy z partnerem bez wsparcia i popadniemy w skrajną nędzę”.
Podobną intuicję mieli badani w sondażu OKO.press. Na problemy ekonomiczne (strach o pracę, koszt utrzymania dziecka, brak mieszkania) wskazało w sumie 50 proc. ankietowanych:
Ale to nie są jedyne powody, dla których Polki rezygnują lub odkładają decyzję o posiadaniu dzieci.
I ankietowani, i uczestniczki dyskusji na Twitterze zwracali uwagę na dramatyczne skutki zakazu aborcji w Polsce. „Ja się jeszcze do niedawna wahałam, ale po tym, co zrobili z zakazem aborcji, utwierdziłam się w przekonaniu, że nie” – pisała jedna z kobiet. „Nie chcę mieć dzieci w kraju, gdzie ich posiadanie z założenia wymaga heroizmu i gotowości na poświęcenie”.
Jak wskazuje dr Elżbieta Korolczuk, socjolożka z Uniwersytetu Södertörn w Sztokholmie sondaż OKO.press pomija jedną szalenie ważną przyczynę: wolność kobiet do decydowania o swoim życiu. „Kobiety nie decydują się na dzieci, bo mogą” – krótko podsumowała słuchaczka „Powiększenia”, pani Albina.
W podobnym tonie wypowiadała się pani Iwa: „Możemy się późno decydować na dzieci albo w ogóle ich nie mieć. U naszych mam był »mus« i taki konstrukt społeczny, że małżeństwo i ciąża (najlepiej do 25 r. ż.) to oblig. W moim pokoleniu (koniec lat 80.) już możemy mówić głośno, że nie chcemy mieć dzieci lub mamy je wtedy, kiedy to my chcemy”.
Co spowodowało tę zmianę? Dlaczego wśród dyskutantek żadna nie wspomniała o 500 plus? Ani o ojcach? Posłuchaj rozmowy Agaty Kowalskiej z dr Elżbietą Korolczuk w najnowszym odcinku „Powiększenia”.
"Jednym z najcenniejszych osiągnięć teorii feministycznej jest krytyka pojęcia rodzina jako tworu o charakterze naturalnym i zastąpienie go koncepcją rodziny jako wytworu społeczeństwa – pewnej ideologii, która stanowi instytucjonalny splot kulturowych i społecznych znaczeń oraz relacji międzyludzkich (…) Gospodarstwo domowe jest ważną strukturą organizującą stosunki produkcji danej formacji społecznej jako całości oraz stanowi ideologiczną podstawę społecznych konstrukcji kulturowych różnic między płciami i opartej na nich opresji kobiet" (Maggie Humm, Słownik Teorii Feminizmu).
– Sugeruję, aby – szukając przyczyn decyzji kobiet – pójść także tropem zarysowanym powyżej (bo jakże to poświęcać się dla rodziny, która jest pewną ideologią o charakterze opresyjnym?)
W sensie, że żyjące w grupach rodzinnych/stadach/parach zwierzęta, też wyznają pewna ideologię o charakterze opresyjnym?
Jaskrawym przykładem takiego ideologicznie opresyjnego patriarchatu może być np. stado lwów.
Trzeba ludzkiego mózgu i kilku tysięcy lat rozwoju cywilizacji, aby ze strategii ewolucyjnej zrobić/dorobić ideologię.
"Jaskrawym przykładem takiego ideologicznie opresyjnego patriarchatu może być np. stado lwów."
Są też przykłady opresyjnego matriarchatu, jak u modliszek i pajęczyc 😉
Najgorsza jest dyktatura matriarchatu u słoni. Słonice są większe i im się należy.
Już niedługo kobiety, wszystkie kobiety, porzucą też „ideologię” Maryi wiecznej dziewicy, a na wiosnę, zamiast topić Marzannę, będą topić kukłę Maryśki, a pierwszy dzień wiosny ogłoszą Dniem Utraty Dziewictwa. Alleluja!
Kto wie, może z podobnym zamysłem utopiono pierwszą Marzannę 🙂
Smutne. I smutne będą te kobiety gdy nadejdzie ich samotna starość.
Łoł! I'm speechless. Taka znajomość i pewność co do przyszłych wydarzeń.
U tych pseudoprawicowych płakaczy – wieszcz na wieszczu. Ten powyżej, złowieszczy.
DPS y pelne są samotnych ludzi, którzy mają po kilkoro dzieci. "Niemanie " dzieci to nie jedyny problem.
"DPS y pelne są samotnych ludzi, którzy mają po kilkoro dzieci."
Być może. Ale samotne kobiety na pewno skończą samotnie. I kto będzie się nimi w DPSach opiekował gdy zabraknie następnych pokoleń? Eutanazja?
Starość może wyglądać różnie i wcale nie jest powiedziane, że bezdzietne kobiety będą na starość samotnymi pensjonariuszkami DPS. Za to przed nadejściem starości przeżyją życie tak, jak będą chciały. A nie tak, jak ktoś im każe lub sobie wyobraża, że powinny.
Czyli dzieci po to się płodzi, żeby miał ktoś szklankę herbaty na starość podać?
Andrzej Sokołowski "Czyli dzieci po to się płodzi, żeby miał ktoś szklankę herbaty na starość podać?"
Nie tylko po to. Dla młodych starość jest odległą perspektywą, łączą się w pary bo zatrute strzały Erosa ich do tego skłaniają. Podstęp Matki Natury 😉
To już ich wybór. Ja bym uzależnił wypłacanie emerytury tylko i wyłacznie od liczby urodzonych i wychowanych dzieci. System emerytalny działa tak że kolejne pokolenie pracuje na poprzednie, zatem nie miałeś dzieci niema kto pracować na twoją emeryture, dostaniesz tylko minimum socjalne na koszt społeczeństwa i tyle. Miałeś 1 dziecko – dotaniesz np 2 tyś, miałeś 5 dzieci dostaniesz 10 tyś. Proste i uczciwe. Dodatkowo uzaleznił bym wyskość emerytury od wysokości składek opłacanych przez dzieci, im lpiej wykształciłeś i przygotowałeś dzieci tym lepszą emeryturę dostaniesz. Tak to powinno działać, a nie żeby pasożyty co całe życie się nic nie chciało robić żyły kosztem reszty społeczeństwa.
Ja bym poszła jeszcze krok dalej i też wiek emerytalny uzależniła od ilości dzieci, jak nie miałaś żadnego to praca do 70, no bo nie miałaś żadnego podwójnego obciążeniai całe dochody wydawałeś sam na siebie…. A za każde dziecko obniżamy wiek emerytalny np o 2 lata. Nadal w tym systemie najlepiej będą wychodzić Ci, co całe życie spędzają na socjalu, nic nie wpłacają a żyć żyją. To może dla tych pasożytów wprowadzić obowiązkową eutanazje???
Wszystkim moim trzem przedmówcom odpowiem, jestem leniwy :-). Kobiety będą rodzić wtedy, gdy poczują się bezpieczne. Od jakiegoś czasu nie są gwałconymi inkubatorami, jak to było wcześniej. Jeżeli będą się mogły realizować, jeżeli będą miały pewność, że państwo się nimi zaopiekuje, i t. d., to będą rodzić dzieci, z radością i chęcią. Tyle, że to państwo je spycha właśnie w stronę gwałconych inkubatorów.
taka ideologia prawacka gdzie kobieta to właśnie inkubator a co za tym idzie później niewolnica
Hmmm, a masz jakieś dane potwierdzające ten wzrost chęci rodzenia dzieci u kobiet czujących się bezpiecznie?
Bo wszystkie/znaczącą większość wysokorozwiniętych krajów z relatywnie dobra opieką zdrowotną i prawami kobiet ma zdecydowanie niska dzietność – zwłaszcza po odliczeniu imigrantek, ich córek oraz ortodoksyjnych Żydów.
Za to kraje/społeczności, gdzie prawa i bezpieczeństwo kobiet mają znaczenie, powiedzmy, drugorzędne przeżywają wręcz eksplozję demograficzną.
Dla mniej zdolnych: nie, nie twierdzę, że należy ograniczać prawa kobiet w celach demograficznych, ani żadnych innych.
W trudnych czasach liczne potomstwo zapewnia bezpieczeństwo. Jeżeli ten element wyeliminujemy, potomstwo mamy tylko z potrzeby serca, a to zaś wiąże się z zapewnieniem mu dobrych lub wręcz luksusowych warunków życia. Takie prawo miłości i odpowiedzialności w tym wypadku działa. Gdy ktoś myśli, że dziecku nie da miłości (kariera i inne) lub nie zapewni mu luksusów, całkiem racjonalnie może zrezygnować z rodzicielstwa.
Francja i kraje Skandynawskie są najlepszy przykładem tego, że kobiety które mają gwarantowany żłobek i przedszkole oraz mogą pogodzić karierę z macierzyństwem mają więcej dzieci. Wystarcz spojżeć na odpowiednie statystyki… I oczywiście że i w tych krajach imigranci mają więcej dzieci niż obywatele danego kraju, ale nadal ilość dzieci na rdzenne mieszkanki danych krajów są znacznie wyższe niż te w PL.
Och ta prawacko-ideologiczna natura. (To ironia była, to poniżej już nią nie jest)
Przetrwanie gatunku wymaga dzietności na poziomie przynajmniej umożliwiającym zastępowalność pokoleń.
Ciąża, bycie w- jest generalnie uciążliwa (zwłaszcza pod koniec), niezdrowa i niebezpieczna dla kobiety. Poród jest traumatycznym doświadczeniem, przynajmniej na podstawie tego co widziałem. A opieka nad niemowlakiem wyczerpująca i stresująca. Nic dziwnego, że po ustaniu/osłabieniu presji społecznej kobiety nie chcą przez to przechodzić.
Nie wspominając już o finansowych konsekwencjach posiadania potomstwa.
I znow to panowie zywo dyskutuja na temat tego co kobiety powinny a czego nie powinny robic i jakie sa ich motywacje. W wiekszosci dyskusji o dzietnosci, ludzie zdaja sie zapominac ze kobiety nie zapylaja sie samoistnie, wciaz zazwyczaj potrzebny jest do tego mezczyzna. Coraz czesciej posiadanie dzieci to swiadoma decyzja OBOJGA partnerow. Wielu mezczyzn tez nie decyduje sie na dzieci. Gdzie sa analizy ich postaw i kampania zachecajaca do ojcostwa?
Celny post. Touche, ale obawiam się, że na tym boisku bramki zostały przesunięte już tak bardzo, że decyzja o posiadaniu lub nie dzieci jest – powinna być -wyłączną i samodzielna decyzją kobiet/y, zachęcanie mężczyzn do prokreacji może zaś być zinterpretowane jako dążenie do upodmiotowienie kobiet.
Ale sam pomysł na badanie czy i dlaczego mężczyźni w PL AD 2022 chcą się rozmnażać – lub nie, uważam za interesujący niezwykle. Chętnie poznałabym wyniki.
Polecam przesłuchać podcast, bardzo ciekawy i wyczerpująco odpowiada na pytanie dlaczego coraz mniej kobiet decyduje się na dzieci. Polecam szczególnie panom, bo my swoje powody mamy i znamy, a wielu panów jak widac w komentarzach powyżej, nie mają o tym pojęcia 😉
Chce miec wiecej dzieci ale mam podwójne obywatelstwo i jeśli zaplanujemy kolejne to całą ciąże będę prowadzić za granicą.
To smutne, że wypowiadają się tutaj tylko mężczyźni…..najprawdopodobniej gdy by to oni musieli zachodzić w ciążę i rodzic to dzieci już dawno rosły by w doniczkach ….
"To smutne, że wypowiadają się tutaj tylko mężczyźni"
Nikt Pani nie zakazuje się wypowiadać.
Intryguje mnie skąd u Pani taka wrogość do mężczyzn?
Intryguje mnie skąd ten pomysł?
Intryguje mnie skąd taki wniosek ?
"Intryguje mnie skąd taki wniosek ?"
Z tonu Pani wypowiedzi. Niechęć wyraźnie się przebija a i sarkazm jest oczywisty.
Znam wiele kobiet, które po prostu dzieci nie lubią, tak jak ktoś nie lubi pająków czy dżdżownic. Drażnią je ich wrzaski, piski, cała fizjologia, to, że tak długo potrzebują obsługi. Nie mają do nich cierpliwości.
Brakuje mi takiego sondażu, w którym właśnie kobiety by odpowiadały na pytanie "Dlaczego nie chcesz mieć dzieci?"
a. finanse
b. zdrowie
c. coś tam coś tam
d. coś tam coś tam
e. antynatalizm
f. ludzkość to fuszerka
g. nie podoba mi się, co zrobiliśmy z planetą
h. nie lubię ludzkich młodych, ciąża jest koszmarna, poród obrzydliwy, noworodki są brzydkie, niemowlęta upierdliwe, a cała gra ogólnie niewarta świeczki.
Szczerze, bez ściemy. Jak ten mit padnie, że każda kobieta kocha dzieci i piszczy z rozkoszy na ich widok, w końcu będziemy wolnym społeczeństwem.
Brawo.
"Jak ten mit padnie, że każda kobieta kocha dzieci i piszczy z rozkoszy na ich widok, w końcu będziemy wolnym społeczeństwem."
I nastanie wymarzona utopia feministek.
Tylko co z żelaznymi prawami natury? Dobór naturalny wyeliminuje populacje albo segmenty populacji, które pod hasłem emancypacji zrezygnują z przekazywania swoich genów następnym pokoleniom.
Historia zna takie przykłady, gdy w zachodniej części rzymskiego imperium, postępowi obywatele w wygodnych miastach przestali się rozmnażać, napłynęli barbarzyńcy a rdzenna ludność pomału odrodziła się w zacofanych rejonach wiejskich (razem ze swoją prymitywną obyczajowością). Miasta opustoszały i zaczęło się średniowiecze.
……………………………..………………………
I w tym zacofanym średniowieczu kobiety miały się lepiej niż w starożytności i w późniejszych epokach (większa równość, dostęp do wysokich miejsc w klasztorach koedukacyjnych do XI wieku, brak medykalizacji ciąży i porodu oraz ograniczającej kobiety tzw. kultury)
Żelazna natura świetnie sobie poradzi bez ludzi.
Zachodni Rzym padł bo się skorumpował, a nie zdepopulował. Wschodnie Imperium trwało zwycięsko jeszcze 1000 lat choć opierało się właściwie na jednym mieście.
I tak znika jeden z powodów wcześniejszego wieku emerytalnego kobiet.
Może razem z nim biedaemerytury kobiet.