0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 05.12.2023 Warszawa , ulica Wiejska . Sejm . Marszalek Sejmu Szymon Holownia podczas konferencji prasowej przed zaplanowanymi na 06 i 07.12.2023 obrad pierwzego posiedzania Sejmu X kadencji . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl05.12.2023 Warszawa ...

„Jesteśmy w momencie zmiany. To chyba truizm, ale wart powtarzania. Stała się rzecz niesłychana” – mówił w poniedziałek 4 grudnia 2023 na posiedzeniu sejmowej komisji gospodarki i rozwoju Szymon Hołownia. Większą część wystąpienia nowy marszałek Sejmu poświęcił swojej wizji relacji państwa i sfery gospodarki. Opisaliśmy ją tutaj:

Przeczytaj także:

Jednak wtorkowe spotkanie Hołownia zaczął od próby wyjaśnienia, dlaczego obrady Sejmu budzą w nowej kadencji tak duże zainteresowanie. A to pytanie zadaje sobie dziś nie tylko on.

Bo kanał Sejmu na You Tubie subskrybuje już prawie 400 tysięcy osób. Relacje na żywo z Wiejskiej stale trafiają na pierwsze miejsca w zestawieniach najczęściej wyświetlanych treści. Dzisiejsza konferencja prasowa Hołowni miała ponad 260 tysięcy wyświetleń. Zeszłotygodniowe obrady (28 i 29 listopada) mają ich już po 1,4 mln. To gigantyczne zasięgi.

Hołownia: „Ludzie chcą zmiany”

„74 procent Polaków bez żadnej rewolucji, bez żadnego spektakularnego wydarzenia po prostu poszło do urn zagłosować” – mówił Hołownia o tej niesłychanej rzeczy, jaka jego zdaniem się stała w Polsce.

„Stali w kolejkach tylko po to, żeby w spokoju, w ciszy wyrazić swój głos. Nie byłoby tak, gdyby nie chcieli nam powiedzieć, że chcą zmiany. Ludzie, którzy chcą kontynuacji, zwykle nie są tak liczną grupą. Ta zmiana to nie tylko zmiana jednego ugrupowania politycznego na drugie. Tak na to nie patrzę. Wszystkim nam, niezależnie od tego, z której partii się wywodzimy, z prawej, lewej czy ze środkowej strony sceny, zależy na tym, żeby sprawy szły w dobrą, a nie w złą stronę” – kontynuował.

O swoim półtoramiesięcznym doświadczeniu w Sejmie oraz politycznych przeciwnikach mówił:

„W tym gmachu, mimo że jestem w nim krótko, nie spotkałem jeszcze złych ludzi. Spotkałem ludzi o powikłanej ekspresji, ale nie spotkałem ludzi, którzy chcieliby robić zło dla robienia zła. Jeśli to się spotyka z głębokim przekonaniem, że ludzie chcą zmiany (...), to trzeba na to wyzwanie odpowiedzieć”.

Obrady Sejmu w kinie

W czym jeszcze zdaniem nowego marszałka widać tę, jak uważa, niesłychaną zmianę?

„Widzimy to po tych słynnych już wynikach oglądalności obrad Sejmu” – stwierdził. Hołownia wspomniał, że 11 grudnia transmisję będzie można oglądać nie tylko w telewizji oraz internecie, ale również... w warszawskim kinie Kinoteka. To tego dnia Mateusz Morawiecki ma wygłosić exposé. A ponieważ nie ma arytmetyczno-politycznej możliwości, by uzyskał wotum zaufania, to właśnie 11 grudnia rządy Prawa i Sprawiedliwości dobiegną końca.

O planach Kinoteki jako pierwszy napisał portal Wirtualna Polska.

„Umówiliśmy się zupełnie spontanicznie” – opowiadała wp.pl Karolina Fornal z działu marketingu i dystrybucji Kinoteki. „Mamy jak najlepsze intencje. Chcemy w ten sposób realizować prawo obywatelek i obywateli do informacji, chcemy popularyzować wiedzę o funkcjonowaniu najważniejszych dla państwa instytucji, chcemy pielęgnować bardzo obywatelskie zachowania.

Nie ukrywamy, że ważny jest też dla nas element jednoczący: to, że ludzie będą razem oglądać obrady tak istotnego dla ich codziennego życia organu władzy”.

„Pełna sala już [w Kinotece]” – ucieszył się Hołownia.

„Na dobry początek planujemy jednorazowy pokaz w jednej sali” – mówiła Wirtualnej Polsce Karolina Fornal. „Ale wygląda na to, że zainteresowanie jest tak duże, że uruchomimy kolejne sale. Nie ukrywam też, że jeśli ten plan wypali, być może będziemy organizować oglądanie obrad Sejmu w sposób cykliczny”.

Hołownia-reżyser obsadza po swojemu Kaczyńskiego i Ziobrę

„Ten fenomen, który się nakręca, nie ma przecież związku z tym, że to ja albo inny poseł, albo jeszcze jakieś inne wydarzenie” – przyznał we wtorek Hołownia. A jednak trochę chodzi o samego Hołownię.

Widać to choćby w komentarzach na You Tube, kiedy obrady prowadzą wicemarszałkowie Piotr Zgorzelski czy Włodzimierz Czarzasty. „Kto to jest?”, „Gdzie Hołownia?!” – pytają rozczarowani, a może trochę zdenerwowani widzowie. Bo ktoś im nie dał tego, na co czekają. A oni czekają na Sejm, ale w wydaniu Hołowni.

A ten zgrabnie wykorzystuje swoje wieloletnie doświadczenie w organizowaniu telewizyjnego spektaklu. Bo tym też przecież są obrady Sejmu – a nawet cała polityka. O dziwo zdaje się, że zapomnieli o tym politycy PiS. I w pierwszych dniach pierwszego posiedzenia próbowali zafundować Hołowni coś, co Dominika Sitnicka określiła w „Programie politycznym” jako „stress test”. Wytrzyma, czy nie wytrzyma? Trzaśnie drzwiami, zacznie krzyczeć, poprosi o pomoc?

Hołownia wytrzymał emocjonalnie i byłabym zdziwiona, gdyby było inaczej. Po 15 latach prowadzenia telewizyjnych programów widział przecież niejedno. A histerycznie śmiejący się Ziobro („Nie bądźcie fujarami!”) był na mównicy niczym żywcem wyjęty z jakiegoś talent show. Hołownia próbuje być nie tylko bohaterem, ale też reżyserem sejmowego przedstawienia. Obsadza Kaczyńskiego, Morawieckiego, Ziobrę niekoniecznie w takich rolach, jakie oni sami pisali dla siebie przez ostatnie lata.

Nowy marszałek wytrzymał też – przynajmniej na razie – merytorycznie.

Szymon – zrobię tu porządki – Hołownia

Wielu komentatorów widzi w Hołowni na sejmowej sali nauczycielkę – przygotowaną, pouczającą, stawiającą stopnie i odsyłającą do kąta. Ale przecież Hołownia wciela się też w zupełnie inną figurę. „Zwyklaka”, „szaraka”, tego, kto ma odwagę wykrzyknąć: „cesarz jest nagi!”. Zadziwionego, że to wszystko tak tutaj (w Sejmie? W polityce?) (nie)działa.

I tego, który nie boi się przyznać, że nie wie, kim w ogóle są ci ludzie wokół niego.

Czym zapewne buduje więź z oglądającymi go widzami. Oni przecież też nie znają jakichś osiemdziesięciu procent postaci sejmowego show.

Tak było, kiedy Hołownia zwrócił się do awanturującego się na sali sejmowej: „Panie pośle, którego nazwiska jeszcze nie znam, proszę wrócić na miejsce”. Komentujący w mediach społecznościowych podpowiadali marszałkowi, że chodzi o Mariusza Goska z Suwerennej Polski. A zarazem byli zachwyceni (bo oni sami nie znają wszystkich nazwisk? Bo to kolejny rodzaj poniżenia wobec dawnej władzy – nie znać nazwisk jej przedstawicieli?).

View post on Twitter

Pozytywny populizm czy „dojeżdżanie PiS-owców”?

To, co robi Hołownia, to populizm pozytywny – stwierdził w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” psycholog społeczny prof. Michał Bilewicz. Chodziło mu o rozmontowanie barierek przed Sejmem w odpowiedzi na społeczne oczekiwanie.

Zdaniem prof. Bilewicza Hołownia odpowiada na jeszcze głębszą potrzebę: „bardzo wielu Polakom podoba się ton Szymona Hołowni i to, że szuka on sposobu na odbudowanie wspólnoty”. Jego zdaniem ludzie mają dość agresji i szukają polityki prowadzącej do przekraczania podziałów. Podobne wnioski płynęły z opublikowanego przed wyborami badania „Zmęczona wspólnota” przygotowanego przez badaczki i badaczy związanych z organizacją More in Common.

Z taką interpretacją sukcesu sejmowych transmisji nie zgodził się naczelny OKO.press Piotr Pacewicz.

„Źródłem naszej (jeśli wolno) głębokiej satysfakcji nie jest budowanie czegokolwiek, bo niczego nie chcemy budować z Czarnkiem, Witek, Morawieckim czy Kaczyńskim, a to oni zamieszkują gmach Sejmu.

Satysfakcja płynie z obserwowania bezradności dotychczasowych władców,

którzy na dodatek nie mogą zaryczeć „chamstwo”, bo marszałek jest taki grzeczny”.

Co prawda w białych rękawiczkach i przy użyciu nadmiarowej retoryki, zahaczającego o śmieszność ugrzecznienia, ale jednak – Hołownia dzień w dzień prowadzi „orkę” na PiS-ie.

Jak zauważył publicysta Krytyki Politycznej Galopujący Major: „(...) zniecierpliwienie oczekiwaniem na premiera Tuska sprawia, iż

Sejm staje się pierwszą antypisowską oazą w polityce. Przede wszystkim jednak jest dziś miejscem symbolicznego brania odwetu na przegranych pisowcach.

Oglądający obrady ludzie, często młodzi, czekają nie tyle na nowe ustawy, ile symboliczne gnębienie obozu dawnej władzy. Na śmianie się Kaczyńskiemu w nos, przeczołganie na mównicy Suskiego, bezkarne machanie regulaminem przed twarzą polityków PiS, których nie chroni już marszałkini Witek”.

Jednak sam Hołownia ma inne, choć po części pokrywające się z powyższymi, wytłumaczenie społecznego zainteresowania obradami Sejmu.

„Ludzie nie chcą już raz na cztery lata decydować”

„Ludzie spróbowali pójść po swoje.

Nie żyjemy już 40 czy 50 lat temu. Ludzie nie chcą już rzeczy raz na cztery lata. Nie chcą już raz na cztery lata decydować i patrzeć, jakie są efekty” – mówił Hołownia w Sejmie 5 grudnia.

„Ludzie przyzwyczajeni do podejmowania codziennych decyzji konsumenckich i otrzymywania natychmiastowej gratyfikacji związanej z tymi decyzjami, oni chcą podejmować decyzje częściej i widzieć skutki tych decyzji częściej. Oni chcą żyć online.

To widzimy nie tylko w pokoleniu naszych dzieci, ale również w naszym pokoleniu. My dzisiaj musimy być online” – uważa Hołownia.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze