0:00
0:00

0:00

Małpy, psy, koty, króliki, szczury i myszy - to zwierzęta, które w Unii Europejskiej najczęściej wykorzystuje się do badań i doświadczeń. Rocznie jest to średnio 10 milionów osobników. Według raportu Komisji Europejskiej, w 2017 roku wyhodowano i zabito 12 mln zwierząt, nie wykorzystując ich do docelowych badań. I jednocześnie nie dając im odpowiedniej opieki oraz szansy na lepsze życie.

Parlament Europejski domaga się ogólnoeuropejskiego zakazu takich doświadczeń. Za rezolucją, przyjętą 16 września 2021, zagłosowało 667 europarlamentarzystów. Tylko cztery osoby były przeciw.

Testy kosmetyków zakazane, ale...

Od 2004 roku na terenie Wspólnoty nie można testować gotowych produktów kosmetycznych na zwierzętach, a od 2009 - także ich składników. Również od 2009 roku nie można wprowadzać do obrotu testowanych żeli, szamponów czy kremów.

To niestety nie oznacza, że wszystkie kosmetyki, które znajdziemy na półkach w europejskich drogeriach, są "cruelty free" (ang. wolne do cierpienia) - wiele firm działa zarówno w UE, jak i w Chinach, gdzie takie testy są obowiązkowe. Jeśli więc kupujemy farbę do włosów firmy, sprzedającej swoje produkty na obu tych rynkach, wspieramy markę, która bada swoje kosmetyki na zwierzętach. Z tym że robi to poza UE.

Chiny w 2021 roku poluzowały swoją politykę dotyczącą testowania na zwierzętach i zwolniły z tego obowiązku m.in. mydła i kosmetyki do makijażu. Wciąż jednak takie badania muszą przechodzić na przykład kremy z filtrem i farby do włosów.

Przeczytaj także:

"Warto więc wciąż wspierać firmy, które od zawsze deklarowały, że są wolne od okrucieństwa wobec zwierząt. Pomaga w tym system oznaczeń i certyfikatów, np. symbol skaczącego królika przyznawany przez BUAV (organizacja prozwierzęca, dziś Cruelty Free International - od aut.) firmom, które spełniają surowe kryteria. Aby uzyskać certyfikat, nie tylko nie wolno używać testowanych składników, ale trzeba też zgodzić się na niezapowiedziane kontrole organizacji prozwierzęcych. Automatycznie wyklucza to również wejście na rynek chiński"

- pisała po wprowadzeniu zakazu organizacja Otwarte Klatki.

Potrzeba ambitnego planu

Sama Unia Europejska nie jest w pełni "cruelty free". Na zwierzętach testuje się farmaceutyki, detergenty, farby czy żywność. Właśnie dlatego Parlament Europejski domaga się ambitnego i szybkiego planu odejścia od takich badań. Jak wskazują europarlamentarzyści, istnieją alternatywne metody. Dzięki nim nie trzeba wykorzystywać myszy, królików czy psów, by przekonać się o bezpieczeństwie produktu wprowadzanego na rynek.

"Posłowie oczekują udostępnienia wystarczających średnio- i długoterminowych środków finansowych w celu zapewnienia szybkiego rozwoju, walidacji i wprowadzenia alternatywnych metod badawczych, w tym poprzez zwiększenie finansowania w ramach programu Horyzont Europa. Posłowie twierdzą również, że naukowcy, badacze i technicy powinni być szkoleni w zakresie stosowania zaawansowanych modeli bez udziału zwierząt i dzielenia się najlepszymi praktykami" - czytamy w oficjalnym komunikacie.

Alternatywne metody

"Zwierzęta nie są narzędziami" - mówiła węgierska polityk Katalin Cseh z Partii Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy. Przywołała przykład kontrowersji w niemieckim laboratorium, jakie wyszły na jaw w 2019 roku.

Na filmie opublikowanym przez Cruelty Free International, widać było małpy trzymane w zbyt małych klatkach, rzucane o ścianę, przytrzymywane metalowymi obręczami za szyję. W swoich boksach kręciły się w kółko, co jest oznaką ogromnego stresu. Nagrano również, jak wykorzystywane do badań psy leżały wycieńczone w kałużach krwi i odchodów. W 2021 roku ta sama organizacja ujawniła kolejne nagrania - tym razem z laboratorium w Madrycie. Hiszpańscy badacze potrząsali szczurami, żeby je ogłuszyć, zabijali króliki nożyczkami, a psy z całych sił wrzucali do klatek. To zaledwie kilka przykładów doniesień Cruelty Free International.

"Widzieliśmy filmy, na których koty, małpy i gryzonie były maltretowane i bite. Widzieliśmy eksperymenty bez znieczulenia. Jak to się dzieje, że o takich sprawach dowiadujemy się od sygnalistów, organizacji społecznych? Jak to się stało, że dane z takich laboratoriów były wykorzystywane?"

- mówiła podczas debaty lewicowa europarlamentarzystka z Holandii, Anja Hazekamp. Dodała, że zamiast testów na zwierzętach można wykorzystywać metody hodowli tkanek i komórek, a także symulację komputerową. "Mamy coraz więcej alternatyw, a liczba badań na zwierzętach spada bardzo powoli. W niektórych krajach nawet wzrasta" - dodała.

Również polska parlamentarzystka z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, była posłanka PiS Jadwiga Wiśniewska zaznaczała podczas swojego przemówienia potrzebę większych nakładów na badania nad alternatywnymi metodami: "Wyzwania zdrowotne, środowiskowe, ochrona bioróżnorodności, ochrona klimatu, nakładają na nas obowiązek, by intensyfikować działania, inwestując w odpowiednie badania i edukację" - mówiła podczas debaty.

Wszystko w rękach Komisji

PE w oficjalnym komunikacie podkreśla, że zdaje sobie sprawę, jak badania na zwierzętach przyczyniły się do postępu w medycynie - również do opracowania szczepionki przeciwko COVID-19. Posłowie zaznaczają, że istnieją przypadki, w których nie uda się zastąpić zwierząt. Jednak zakres i liczba takich testów powinna być ograniczona do koniecznego minimum.

"Muszą być przeprowadzane w optymalnych warunkach, aby zminimalizować ból, niepokój i cierpienie oraz chronić dobrostan zwierząt" - czytamy w komunikacie.

"Teraz w rękach Komisji Europejskiej leży ustanowienie ogólnounijnego planu działania. Liczymy na to, że Komisja nada tej sprawie wysoki priorytet" - komentowała po przyjęciu rezolucji europosłanka socjalistów i demokratów Jytte Guteland, członkini grupy roboczej Animals in Science:

"Jeśli Komisja poważnie traktuje swoje zobowiązania wobec obywateli UE, musi już teraz rozpocząć dialog ze wszystkimi stronami. Musi też umożliwić skuteczne koordynowanie finansowania, działań edukacyjnych oraz poszczególnych celów pośrednich. Tak, aby przyspieszyć transformację ku nauce bez wykorzystywania zwierząt”.

Jak informuje organizacja prozwierzęca Humane Society International, badania opinii publicznej pokazują, że 72 proc. obywateli krajów UE zgadza się, że Unia powinna wyznaczyć wiążące cele i terminy odchodzenia od badań na zwierzętach. Świadczy o tym również uruchomiona niedawno Europejska Inicjatywa Obywatelska "Za kosmetykami bez okrucieństwa wobec zwierząt i Europą bez testów na zwierzętach". Do 19 września podpisało ją ponad 132 tys. osób.

Polska chce utajnić badania

Podczas gdy Europa debatuje o odejściu od testów nad zwierzętami, Polska chce je utajnić. To pomysł Ministerstwa Edukacji i Nauki, który był omawiany na komisjach sejmowych 14 września 2021. Resort przygotował projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych. Proponuje, by działania komisji etycznych, które wydają zgody na testy, były utajnione.

Tymczasem organizacje społeczne podkreślają, że dostęp do prac komisji jest niezbędny do zaskarżania decyzji. Bez niego o wiele trudniejsze będzie blokowanie szkodliwych eksperymentów. Co więcej, resort edukacji chce odebrać organizacjom społecznym również prawa do udziału w postępowaniach związanych z wydawaniem zgód na eksperymenty.

"Obecny system, w którym organizacja może zaskarżyć zgodę wydaną na przeprowadzenie doświadczenia, sprawdza się bardzo dobrze” – mówił w rozmowie z OKO.press Cezary Wyszyński, prezes organizacji Viva!. „Ta możliwość nie jest nadużywana przez organizacje, więc nie ma żadnego uzasadnienia, żeby ją wykreślić z ustawy. Jedynym wytłumaczeniem, jakie przychodzi mi na myśl, to chęć zmniejszenia nadzoru i kontroli nad doświadczeniami. W efekcie wydawane będą nawet takie zgody, które rażąco naruszają przepisy. I organizacje nie będą mogły nic z tym zrobić ” – dodał. Szerzej pisaliśmy o tym tutaj:

Posłanka Zielonych Małgorzata Tracz podczas wspólnego posiedzenia Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Edukacji i Nauki wnioskowała o odrzucenie nowelizacji w pierwszym czytaniu. Większość rządowa przegłosowała go jednak, a projekt dotyczący zwierząt laboratoryjnych skierowano do dalszych prac.

"Nie oznaczało to, że złożyliśmy na posiedzeniu broń. Zgłosiliśmy w dalszej części 23 poprawki, które m.in. miały usunąć szkodliwe zmiany w projekcie nowelizacji. Niestety – Wiceminister [Wojciech] Murdzek zapowiedział, że »dla zasady« będzie negatywnie opiniował wszystkie zgłaszane poprawki, zasłaniając się zbyt krótkim czasem na zapoznanie się z nimi" - relacjonowała Tracz.

Do drugiego czytania projektu jednak nie doszło. Biuro Legislacyjne Sejmu zgłosiło do niego ok. 20 uwag. Nowela ma wrócić pod obrady na przełomie września i października.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze