0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Jeżeli ktoś myślałby, że potężna polsko-ukraińska parada równości w Warszawie w sobotę 25 czerwca powstrzyma władze przed atakami na osoby LGBT, to wykrzywiona chichotem twarz Kaczyńskiego i jego transfobiczne "dowcipy" przyniosły szybką odpowiedź: mowa nienawiści będzie nadal używana w kampanii wyborczej.

"Musimy doprowadzić, chociaż to może najtrudniejsze, żeby powróciła prawda. Oczywiście ktoś się może z nami nie zgadzać, ma lewicowe poglądy, uważa, że każdy z nas w pewnym momencie może powiedzieć, że teraz – mówił Jarosław Kaczyński na wiecu we Włocławku 25 czerwca, spoglądając na zegarek. – Jest w tej chwili wpół do szóstej, byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą".

W ten sposób prezes PiS odniósł się do żądań takiej zmiany prawa, aby zatrzymać dyskryminację i przywrócić godność osobom trans. To postulat równie ważny, jak legalizacja jednopłciowych związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych.

Kaczyński zaśmiał się, sala podjęła chichot.

"Bo przecież Lewica uważa, że tak powinno być i należy tego przestrzegać. Mój szef w pracy dajmy na to, czy nawet moja koleżanka, mój kolega, powinni się do mnie zwracać w formie żeńskiej. Można mieć takie poglądy. Dziwne co prawda… ja bym to badał, no ale można" – dodał Kaczyński uśmiechn ięty od ucha do ucha. Nie sprecyzował jak on "by to badał", ale wypowiedź robiła wrażenie niezdrowej ekscytacji.

„Korekta płci nie jest naszą fanaberią”

Śmieszne? Nie bardzo, bo w Polsce, aby dokonać uzgodnienia płci, trzeba pozwać własnych rodziców.

Już wcześniej osoba trans odbywa drogę przez mękę. Zmiana oznaczenia płci w dokumentach (z męskiej na żeńską lub odwrotnie) uzależniona jest od zawiłego procesu diagnostycznego. Trzeba uzyskać opinię seksuologa, psychiatry i psychologa potwierdzających transpłciowość oraz rozpocząć terapię hormonalną.

Dopiero wtedy, można wejść na drogę sądową, czyli — niezależnie od wieku — dziecko pozwać rodziców za to, że źle określili jego czy jej płeć dziecka po urodzeniu. Jeśli rodzice nie żyją, sprawę przejmuje kurator/ka.

Postępowania często ciągną się latami ze względu na - często - nieakceptującą postawę czy wrogość rodziców. Wielu z nich ma poczucie winy, że skoro ich syn okazuje się kobietą albo córka czuje się mężczyzną, to oni "coś zrobili nie tak", "popełnili błędy wychowawcze" itp. Procedura sądowa takie obawy nasila, bo muszą się przyznać do błędu, choć go nie popełnili - nic nie wskazywało, że nowonarodzony syn nie jest synem, a córka córką.

Procedury opóźniają też sami sędziowie, którzy wnioskują o powtórzenie procesu diagnostycznego.

„Korekta płci nie jest naszą fanaberią” — pisała w 2015 roku Joanna Żalek, transpłciowa kobieta w liście do parlamentarzystów i prezydenta, prosząc o przyjęcie ustawy upraszczającej procedurę uzgodnienia płci.

W 2015 roku - tuż przed wyborami - Sejm przegłosował ustawę, która upraszczała procedurę. Nie była idealna, ale - najważniejsze - nie trzeba już było pozywać rodziców, o uzgodnieniu płci decydował sąd w postępowaniu nieprocesowym. Ustawa miała wejść w życie 1 stycznia 2016, ale jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta Andrzeja Dudy było weto. Od tej pory ustawa leży gdzieś w Sejmie.

Więcej pisaliśmy o tym tutaj:

Przeczytaj także:

"Mam dość traktowania jak gówno"

W powyższym tekście opisywaliśmy także historie osób transpłciowych, m.in. Krzyśka: "Rodzice domyślają się, ale nikt o tym nie rozmawia. Oboje są powyżej siedemdziesiątki, od 50 lat wychowują drugiego syna z niepełnosprawnością. Mój coming out pewnie odebraliby jako życiową porażkę.

Nie chcę sprawiać im przykrości i zaciągać przed sąd. Poza tym, dlaczego jako osoba dorosła, w pełni niezależna, mam wplątywać rodziców w moje decyzje?

To tak jakbym brał na nich kredyt. Polska procedura jest tak niehumanitarna, że w zasadzie czekam aż umrą, by to zrobić«.

Życie na niedopasowanych papierach to nieustanny slalom. Przed każdą podróżą Krzysiek goli wąsy, ćwiczy wyższy głos i wymyśla scenariusze. Dziś powie, że jest chory. A może lepiej zawstydzić kontrolera i zagrozić, że pokaże piersi? „Gdy mam lepsze dni, czuję się jak aktor. »Proszę pana, no jak pan śmie, przecież jestem kobietą!«”.

Ale są też momenty, gdy frustracja i upokorzenie przygniatają. „Raz stałem w długiej kolejce do sklepu. Kupowałem wino. Kasjerka spytała o dowód. Wręczyłem jej dokument, a ona zawołała kierownika. Za mną z nogi na nogę przestępowali sfrustrowani klienci. Pytam, czy jest jakiś problem. W końcu kierownik wypala: »Ale to nie pana dowód«. Wszyscy gapią się na mnie, a ja wybucham płaczem i pytam czy na prawdę mam zdjąć majtki i udowadniać im kim jestem. Gdy zatrzymuje mnie policja, to nie boję się, że dostanę mandat, tylko myślę o problemach z dokumentami. Może to brzmi głupio, ale tak wygląda nasza codzienność”.

Rok wcześniej - w maju 2019 - transpłciowa Milo popełniła samobójstwo. "Mam dość tego, że jestem traktowana jak gówno. Mam dość ludzi (psychologów, lekarzy, terapeutów) mówiących mi, że nie mogę być tym, kim jestem, bo wyglądam w nieodpowiedni sposób. Traktujących mnie, jakbym to wszystko wymyśliła i potrzebowała papierów, aby to udowodnić", pisała na FB cztery dni przed śmiercią:

W 2021 roku nasz dziennikarz Anton Ambroziak rozmawiał z mamą osoby transpłciowej. Tuż po tym, jak sędzia TK Krystyna Pawłowicz ujawniła tożsamość transpłciowej dziewczynki z Podkowy Leśnej. Magda, mama transpłciowej Ady, mówiła wtedy: „Gdy tłumaczę córce, że od operacji dołu dzielą ją tylko dwa lata, zawieziemy ją do Niemiec lub Tajlandii, będzie sobą i będzie szczęśliwa, patrzy na mnie ze łzami w oczach. I mi samej chce się płakać, bo z tyłu głowy mam tylko jedną myśl: żeby dożyła”:

75 proc. osób transpłciowych ma myśli samobójcze, 45 proc. - często

Trudną sytuację osób transpłciowych potwierdzają badania.

Z raportu "Sytuacja osób LGBTA w Polsce" (lata 2019-2020) wynika, że ok. 45 proc. osób transpłciowych ma myśli samobójcze często lub bardzo często. Gdy dodamy do tego odpowiedź "rzadko" wychodzi większość - ok. 75 proc. Osoby transpłciowe ponosi największe koszty w porównaniu z innymi kategoriami LGBTA:

Jak piszą autorzy raportu, 55 proc. ogółu osób LGBTA miewa myśli samobójcze (bardzo często, dość często lub rzadko). Podobne liczby wskazywało poprzednie badanie z lat 2015-2016. Wówczas myśli samobójcze często lub bardzo często miało 46 proc. osób transpłciowych. Gdy dodamy odpowiedź "rzadko" wychodzi ogromny odsetek - 74 proc.

Na poważne objawy depresji wskazało w badaniu z lat 2019-2020 ponad 61 proc. osób transpłciowych. To wzrost w stosunku do badań z lat 2015-2016, podsumowanych w poprzednim raporcie:

Raport pokazuje także, o ile cześciej objawy depresji deklarują osoby LGBTA w porównaniu do całej populacji:

Jak wskazują badacze, na depresję i myśli samobójcze szczególnie narażone są osoby, które doświadczają tzw. mikroagresji. Co to takiego? "Mikroagresje to subtelne, krótkotrwałe i codzienne poniżające sytuacje, na które narażone są osoby należące do mniejszości, współcześnie stanowiące główny sposób odczuwania społecznego piętna".

Słowa Kaczyńskiego, dla transfoba "zwykły żart", to taki właśnie przykład "miniagresji".

Badacze: "Przeprowadzone analizy pokazują, że osoby, które częściej spotykają się z doświadczeniami mikroagresji, mają znacząco obniżony poziom satysfakcji z życia oraz poziom samooceny. Ponadto osoby bardziej narażone na zdarzenia tego typu deklarują znacznie większe nasilenie objawów depresji, a także większą częstotliwość myśli samobójczych".

W badaniu sprawdzano też doświadczenie przemocy osób LGBTA, w tym osób transpłciowych. Aż 59 proc. doświadczyło przemocy werbalnej, a prawie 46 proc. - groźby lub szantażu.

Raport z lat 2019-2020 zobacz tutaj.

Raport z lat 2015-2016 zobacz tutaj.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze