0:00
0:00

0:00

To precedensowe orzeczenie Sądu Dyscyplinarnego dla prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym. Będzie miało wpływ na podobne sprawy. Pokazało też, że Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski nie jest wszechmocny.

Sąd dyscyplinarny we wtorek, 11 czerwca 2019, nie tylko oddalił odwołanie Święczkowskiego, ale też przychylił się do odwołania samego Wójtowicza, który chciał całkowitego oczyszczenia.

Sąd dyscyplinarny, tak jak chciał Wójtowicz, uznał, że jego udział w manifestacji w obronie wolnych sądów nie ma znamion przewinienia dyscyplinarnego.

Brawa po orzeczeniu

Orzeczenie zapadło jednomyślnie. Wydał je sąd dyscyplinarny złożony z trojga prokuratorów: Elżbiety Krężołek, Damiana Grossa i Sebastiana Chmielewskiego.

Ich orzeczenie obecna na sali publiczność – głównie działacze inicjatywy Wolna Prokuratura – nagrodziła długimi brawami. „Dziękuję z całego serca. Dzięki wam chciało mi się przyjeżdżać do Warszawy” – mówił po orzeczeniu wzruszony prokurator Wójtowicz.

„Jestem zadowolony z orzeczenia" - powiedział OKO.press.

Sprawa prokuratora Wójtowicza stała się głośna na całą Polskę, bo zdegradowany prokurator z Legnicy walczył o swoją godność z Prokuratorem Krajowym Bogdanem Święczkowskim i jednocześnie pierwszym zastępcą Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry.

To była sprawa o to, ile wolno zwykłemu prokuratorowi, także o to, czy w prokuraturze są równi i równiejsi, oraz o granice swobody wypowiedzi.

Manifestacja KOD w Legnicy

Piotr Wójtowicz to były prokurator apelacyjny we Wrocławiu i były szef Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Gdy kontrolę nad prokuraturą przejął Zbigniew Ziobro, Wójtowicz został zdegradowany i oddelegowany do pracy jako szeregowy śledczy w Legnicy.

Dziś jest członkiem stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, które broni honoru prokuratury oraz jest ostrym recenzentem Zbigniewa Ziobry i jego stronników.

W lipcu 2017 roku był na manifestacji KOD przed sądem w Legnicy. To był gorący czas w całej Polsce. Pod sądami i pod Sejmem odbywały się protesty w obronie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa, które chciał przejąć PiS.

Być może nikt by nie wiedział, że Wójtowicz był na legnickiej manifestacji, gdyby nie lokalne media. Jeden z portali zacytował jego żartobliwą wypowiedź: „Nie mam nic do stracenia. A co mi zrobią? Przeniosą do Ełku?”.

W związku z jego obecnością na manifestacji KOD i wypowiedzią, rzecznik dyscyplinarny sprawdzał, czy Wójtowicz naruszył zasadę apolityczności i kodeks etyki prokuratorów. W 2018 roku umorzył jednak sprawę uznając, że jego czyny nie były szkodliwe.

Świeczkowski składa odwołanie

Odwołanie złożył Bogdan Święczkowski oraz sam Wójtowicz. Święczkowski uważał, że Wójtowicz naruszył zasadę apolityczności prokuratury oraz naruszył zaufanie do urzędu prokuratora i jego bezstronności. Bo manifestacja KOD, w jego ocenie, nie była apolityczna.

Prokurator Krajowy uważał też, że nieautoryzowana wypowiedź Wójtowicza nawiązuje do zmian w prokuraturze i jego osobistej sytuacji. A na to, by mówić o prokuraturze Wójtowicz powinien mieć zgodę przełożonych.

Dlatego chciał uchylenia decyzji o umorzeniu jego sprawy przez rzecznika dyscyplinarnego.

Wójtowicz też się odwołał

Wójtowicz odwołał się, bo choć zgadzał się z samym umorzeniem, to negował jego podstawę prawną. Przekonywał, że nie złamał prawa i zasad etycznych, bo jako obywatel miał prawo do udziału w zgromadzeniach apolitycznych.

Zaś jego wypowiedź była nieautoryzowana. Padła w kontekście manifestacji dotyczącej wolnych sądów, a nie zmian w prokuraturze. Dlatego nie potrzebował na to zgody przełożonych.

Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbyła się w grudniu 2018 roku, ale potem z udziału w pracach sądu dyscyplinarnego zrezygnowała prokurator, która zasiadała w składzie rozpoznającym oba odwołania. W związku z tym, że zmienił się skład sądu proces w maju 2019 zaczął się od nowa.

OKO.press zdało relację z tej rozprawy:

Przeczytaj także:

Sąd uniewinnił

We wtorek odbyła się kolejna i ostatnia rozprawa. Zanim zapadło orzeczenie sąd dyscyplinarny przesłuchał jako świadka dziennikarza lokalnego portalu Pawła Janturę, który rozmawiał z Wójtowiczem na manifestacji.

Dziennikarz zeznał, że Wójtowicz stał obok manifestacji w obronie wolnych sądów. Nic nie krzyczał, nie manifestował poglądów politycznych. W jego ocenie Wójtowicz mógł nawet nie brać udziału w tej manifestacji. Zapytał go tylko czy się nie obawia konsekwencji tego, że tam był. Wójtowicz odpowiedział, że się nie obawia.

Sąd dyscyplinarny pytał, czy ta manifestacja mogła być przez kogoś odebrana jako polityczna. Dziennikarz odpowiedział, że była to manifestacja obywatelskiego sprzeciwu. Ale owszem, ktoś mógł ją odebrać jako polityczną. „Ten proces świadczy o tym, że niektóre osoby ją tak odebrały [Bogdan Święczkowski -red.] – zeznawał Paweł Jantura. Dodał, że manifestacja była pokojowa, nie było na niej polityków.

Na rozprawie było trzech obrońców Wójtowicza: prokurator Jacek Bilewicz, członek Zarządu Lex Super Omnia, sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie z Iustitii i adwokat Joanna Jakubowska-Siwko związaną z Komitetem Obrony Sprawiedliwości (o KOS czytaj w Alfabecie buntu). Wszyscy bronili Wójtowicza pro bono.

Gąciarek przypomniał na rozprawie, że w 2017 roku przetaczały się przez całą Polskę manifestacje w obronie sądów, w tym Sądu Najwyższego. Podkreślał, że wtedy obowiązkiem prawników – w tym prokuratorów – była obrona ich niezależności.

Dodał, że ludzie mieli wtedy rację, bo władza wycofała się z części „reform”. Mówił, że prokurator może należycie wykonywać swoją pracę tylko przed niezależnym i niezawisłym sądem. Więc udział Wójtowicza w pokojowej manifestacji nie może zasługiwać na negatywną ocenę.

Apelował przed wydaniem orzeczenia by sąd dyscyplinarny kierował się swoim sumieniem, a nie zapatrywaniem o charakterze wręcz politycznym Prokuratora Krajowego.

Mec. Jakubowska-Siwko podkreślała, że sprawa jest precedensowa. Mówiła, że orzeczenie będzie miało wpływ na wizerunek prokuratury. Bo pokaże, czy w prokuraturze są podwójne standardy.

Chodzi o Bogdana Święczkowskiego, którego nikt nie ścigał i nie ukarał za to, że startował w wyborach z list PiS i popierał tę partię.

Zaś prokurator Bilewicz dodał, że Wójtowicz jest członkiem Lex Super Omnia i ma prawo wypowiadać się w sprawach publicznych.

Po ich mowach sąd dyscyplinarny wydał korzystne dla Wójtowicza orzeczenie. Sąd nie podał ustnych motywów rozstrzygnięcia, wszystko opisze w pisemnym uzasadnieniu.

Co ważne, sąd dyscyplinarny podkreślił, że orzeczenie ws. Wójtowicza jest ostateczne. To oznacza, że jego sprawa jest ostatecznie umorzona, z takim uzasadnieniem jak chciał legnicki śledczy.

Czy Święczkowski się odwoła?

Nie można jednak wykluczyć, że Święczkowski nie pogodzi się z przegraną i będzie próbował to zaskarżyć do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, którą powołał PiS.

Podobnie było w sprawie adwokata Romana Giertycha. W tej sprawie Bogdan Święczkowski też domagał się dyscyplinarki dla prawnika za jego krytyczne wypowiedzi. Ale sąd adwokacki sprawę umorzył. I choć z orzecznictwa wynika, że umorzenia nie można dalej skarżyć, to prokuratura skierowała sprawę do Izby Dyscyplinarnej, w której zasiadają głównie byli prokuratorzy bliscy Zbigniewowi Ziobrze.

I teraz Izba Dyscyplinarna zdecyduje czy da większe uprawnienia prokuraturze do dyscyplinowania adwokatów.

OKO.press pisało o tej sprawie:

Wygrana prokuratora Wójtowicza to nie jedyna ważna dla prokuratorów wygrana sprawa dyscyplinarna. Nie dawno Izba Dyscyplinarna SN uniewinniła prokurator Beatę Mik za pisanie krytycznych teksów o „dobrej zmianie” w prokuraturze do „Rzeczpospolitej”. Jej ścigania też chciał Bogdan Święczkowski.

OKO.press pisało o tej sprawie:

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze