"Wzywamy do przykładnego - włącznie z wykluczeniem ze społeczności akademickiej - ukarania studentów, którzy aktywnie uczestniczyli w pochodzie neonazistowskim" - napisali w apelu do władz UW m.in.: prof. dr hab. Magdalena Środa, prof. dr hab. Andrzej Leder, IFiS PAN, dr Magdalena Gawin i prof. dr hab. Marcin Matczak
Kilkoro pracowników naukowych apeluje do władz uniwersytetu, by ukarały studentów, którzy wzięli udział w neofaszystowskim pochodzie 1 maja. Takie zachowania "naruszają standardy nie tylko polskiego prawa, wrażliwości historycznej, ale także powszechnie przyjęte normy etyczne. Misją Uniwersytetu jest stanie na straży tych wartości".
1 maja 2018 przez Warszawę próbowało przemaszerować kilkudziesięciu neonazistów. Pochód organizowali Szturmowcy, stowarzyszenie Niklot, Kongres Narodowo-Społeczny i Autonomiczni Nacjonaliści. Tutaj opisaliśmy te grupy.
Przemarsz zatrzymała grupa aktywistów antyfaszystowskich. W gronie blokujących byli członkowie Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego, którzy wśród neonazistów zidentyfikowali studentów Uniwersytetu Warszawskiego.
Jeden ze studentów, Filip Januszewski, był animatorem neonazistowskiego pochodu - prowadził marsz, koordynował skandowanie haseł. Inny student UW, Witold Dobrowolski, jest publicystą magazynu „Szturm”, który odwołuje się do symboliki oraz retoryki narodowego socjalizmu zabarwienia brunatnego.
Pracownicy naukowi apelują, by zachowaniem studentów zajęła się komisja dyscyplinarna. Przypominają, że Uniwersytet Warszawski to miejsce naznaczone wprowadzeniem getta ławkowego w 1937 roku pod presją Młodzieży Wszechpolskiej.
"Tak samo jak w latach trzydziestych ubiegłego wieku, dziś przez uniwersytet przelewa się brunatna fala. Uniwersytet był matecznikiem Obozu Wielkiej Polski, Obozu Narodowo-Radykalnego i, wspomnianej już, Młodzieży Wszechpolskiej. To właśnie te organizacje monopolizowały swoim terrorem studencką samopomoc i dokonywały brutalnych fizycznych ataków na studentów i studentki pochodzenia żydowskiego, to właśnie te organizacje były odpowiedzialne za faszyzację dyskursu publicznego przed 1939 rokiem".
"Dzisiejsi spadkobiercy tych idei, jawnie wzywający do przemocy oraz nienawiści wobec „innego”, organizują pochody z symboliką faszystowską: runy SS i Totenkopf; krzyże celtyckie, które dawniej zdobiły mundury francuskich SS-manów z 33. Dywizji Grenadierów; Czarne Słońce (Schwarze Sonne); fasces, których znaczenie Szturmowcy próbowali „odkłamać” w ulotkach, które kolportowali na UW, a które władze UW zgłosiły do prokuratury jako promujące faszyzm. Dlatego wzywamy do przykładnego - włącznie z wykluczeniem ze społeczności akademickiej - ukarania studentów, którzy aktywnie uczestniczyli w pochodzie neonazistowskim".
We wtorek 8 maja przedstawiciele Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego składają list u rektora Uniwersytetu Warszawskiego.
Niniejszym informujemy, że studenci: Michał Osial (Politologia), Krzysztof Kopczyński (Polityka Społeczna), Witold Dobrowolski (Studia Wschodnie) i Filip Januszewski (Studia Wschodnie) brali czynny udział w neonazistowskim marszu, organizowanym między innymi przez grupę „Szturmowcy” dnia 1 maja br.
Krzysztof Kopczyński jeszcze przed rozpoczęciem marszu zaatakował grupę uczestników manifestacji Piotra Ikonowicza, próbując wyrwać jednej z uczestniczek tęczową flagę z logo „Żelaznego frontu” - symbolu demokratycznej koalicji walczącej z wrogami rosnącym w siłę frontem nazistowskim (monarchizm, hitleryzm, stalinizm) w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Symbol ten jest wykorzystywany przez większość ruchów antyfaszystowskich na świecie, w tym Studencki Komitet Antyfaszystowski.
Witold Dobrowolski jest nie tylko skrajnym nacjonalistą, ale również publicystą magazynu „Szturm”, który odwołuje się do symboliki oraz retoryki narodowego socjalizmu zabarwienia brunatnego.
Michał Osial, który było obecny na marszu o charakterze neonazistowskim, pomiędzy znakami zakazanymi i jawnie nawołującymi do przemocy oraz radykalnych form wykluczenia, brał czynny udział w tymże, skandując hasła promujące tzw. „separatyzm rasowy” oraz „homogeniczną etnicznie Polskę”.
Filip Januszewski nie tylko brał czynny udział w marszu, ale w czasie rozprawy sądowej, w związku z naruszeniem nietykalności funkcjonariusza Policji (sygnatura sprawy II K 330/18), nie ukrywał symboli nazistowskich (czarne słońce na koszulce). Nie dość na tym, Januszewski groził śmiercią kontrdemonstrantom, co zostało utrwalone na filmie (https://web.facebook.com/osrodek.monitorowania/videos/726834427491693/). Ponadto był animator neonazistowskiego pochodu: prowadził marsz, koordynował skandowanie haseł. Ciąży na nim zatem podwójna odpowiedzialność.
Domagamy się wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec wyżej wymienionych, którzy swoją postawą godzą w dobre imię Uniwersytetu i całej społeczności akademickiej.
Owe zachowania naruszają standardy nie tylko polskiego prawa, wrażliwości historycznej, ale także powszechnie przyjęte normy etyczne. Misją Uniwersytetu jest stanie na straży tych wartości.
Uniwersytet Warszawski jest miejscem szczególnym, na którym swoje brunatne piętno odcisnęły organizacje narodowe w latach trzydziestych. Miejscem naznaczonym między innymi przez wprowadzenie getta ławkowego w 1937 roku przez rektora Włodzimierza Antoniewicza pod presją Młodzieży Wszechpolskiej, której skądinąd sympatykiem jest Januszewski.
Tak samo jak w latach trzydziestych ubiegłego wieku, dziś przez uniwersytet przelewa się brunatna fala. Uniwersytet był matecznikiem Obozu Wielkiej Polski, Obozu Narodowo-Radykalnego i, wspomnianej już, Młodzieży Wszechpolskiej. To właśnie te organizacje monopolizowały swoim terrorem studencką samopomoc i dokonywały brutalnych fizycznych ataków na studentów i studentki pochodzenia żydowskiego, to właśnie te organizacje były odpowiedzialne za faszyzację dyskursu publicznego przed 1939 rokiem.
Władze Uniwersytetu bardzo dobrze wiedzą, jak to wygląda, jak przebiega. W Monumenta Universitatis Varsoviensis. Dzieje Uniwersytetu Warszawskiego 1915-1939, publikacji z okazji 200-lecia Uniwersytetu, dr hab. Piotr M. Majewski w rozdziale poświęconym „kulturze politycznej” Uniwersytetu pisze o dominacji skrajnej prawicy przed 1939 rokiem, o jej antysemickim zabarwieniu i przemocowej samowoli narodowych agitatorów z organizacji, które i dziś funkcjonują jako legalne (sic!) organizacje. Wszak z przerwą z uwagi na ich zdelegalizowanie, natomiast odwołują się one do swojej tradycji z lat międzywojennego terroru. Przemocy, najczęściej fizycznej, narodowcy dopuszczali się także na profesorach, którzy stawali w obronie atakowanych, m.in. na prof. Kotarbińskim i prof. Łukasiewiczu. Tym bardziej wierzymy, że pamięć i trauma nie pozwolą na bagatelizowanie problemu, ponieważ Jego Magnificencja prof. Marcin Pałys oraz Władze Uniwersytetu Warszawskiego wsparły tę publikację o tak ważkim znaczeniu.
Dzisiejsi spadkobiercy tych idei, jawnie wzywający do przemocy oraz nienawiści wobec „innego”, organizują pochody z symboliką faszystowską: runy SS i Totenkopf; krzyże celtyckie, które dawniej zdobiły mundury francuskich SS-manów z 33. Dywizji Grenadierów; Czarne Słońce (Schwarze Sonne); fasces, których znaczenie Szturmowcy próbowali „odkłamać” w ulotkach, które kolportowali na UW, a które władze UW zgłosiły do prokuratury jako promujące faszyzm. Dlatego wzywamy do przykładnego — włącznie z wykluczeniem ze społeczności akademickiej — ukarania studentów, którzy aktywnie uczestniczyli w pochodzie neonazistowskim.
Sygnatariusze/ki:
prof. dr hab. Magdalena Środa, IF UW prof. dr hab. Andrzej Leder, IFiS PAN dr Mikołaj Ratajczak, IFiS PAN dr Ewa Majewska, WAL UW dr Rafał Suszek, WFUW dr Magdalena Gawin, IF UW
dr hab. Michał Kozłowski, IF UW mgr Michał Siermiński, IF UW dr hab. Jakub Urbanik, WPiA UW prof. dr hab. Marcin Matczak, WPiA UW, mgr. Halina Przychodzeń, WFUW, dr Szymon Charzyński, WFUW, dr Matylda Szewczyk, IKP UW, prof. dr hab. Jacek Kochanowski, ISNS UW, mgr Dominika Pyzowska, ILS UW
Drodzy koledzy i koleżanki, profesorowie i profesorki, kiedy historia szyderczo się powtarza, każdy akt sprawiedliwego mówienia prawdy, swoistej parezji, jest aktem odwagi.
Antysemityzm stał się dominującą tendencją w dyskursie "antysystemowym". Dziś widzimy, jak pewne mechanizmy się powtarzają. Analogiczność tych sytuacji nie jest jedynym czynnikiem, który nas aktywizuje. Jest nim ludzka solidarność, naukowa przyzwoitość, poczucie współodpowiedzialności.
Stanęliśmy i stanęłyśmy ramię w ramię, zaczynając od UW poprzez SWPS i SGH, kończąc na Warszawskiej Politechnice, tak powstał Studencki Komitet Antyfaszystowski. Później przyłączyły się inne miasta: Poznań, Gdańsk, Toruń.
Nie jest tak, że uniwersytet nie jest polityczny. Jest polityczny na wskroś jako urządzenie społeczne. Ale jest też polityczny z tej racji oto, że powraca prawicowa dominacja i przemoc. Obserwujemy wzrost agresji i nienawiści. Na to nie ma naszej zgody. Właśnie jako studentów i studentek.
Marek Edelman, ofiara nazistowskiej przemocy i polskiego antysemityzmu, powiedział, że "bierność jest przyzwoleniem". Kilka lat po wojnie Karl Jaspers, w odpowiedzi na "niemiecką winę" napisał traktat filozoficzny poświęcony właśnie winie. Wyróżnił jej cztery formy: kryminalną, moralną, polityczną i metafizyczną. Powtórzył Edelmanowską tezę o współodpowiedzialności i pasywności.
Stoimy w bardzo przerażającym momencie, natomiast jest jeszcze czas na działania antyfaszystowskie, które będziemy na UW i innych uczelniach animować. Działania pozytywne i edukacyjno-informatywne. Dziś jednak bezwzględny sprzeciw i ostry opór jest konieczny. Zresztą, opór nigdy nie jest do końca reaktywny. Jego pierwszym ruchem jest wypowiedzenie „NIE”, ale dopiero odeń się odbiwszy, tworzy coś, tworzy alternatywę. Właśnie dlatego opór jest ruchem. Chodzi o ruch oporu, a więc ruch — gest z jednej strony negujący zastaną rzeczywistość, ale z drugiej afirmujący alternatywę, którą tworzy.
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze