0:000:00

0:00

Fundacja Stocznia, zajmująca się od lat partycypacją społeczną, przedstawiła właśnie raport z narad obywatelskich o kosztach energii*, jakie przeprowadziła w 45 miejscowościach od marca tego roku. Wzięło w niej udział 700 osób - mieszkańców, aktywistów, działaczy samorządowych.

O naradach pisaliśmy w OKO.press:

Przeczytaj także:

W sumie w spotkaniach uczestniczyło blisko 700 osób, średnio po 17 na naradę. Mniej więcej jedną trzecią stanowiły osoby reprezentujące instytucje publiczne, urzędy i jednostki zajmujące się m.in. kwestiami energetyki czy klimatu.

Typowy uczestnik narady był kobietą w średnim wieku z małego miasta lub wsi, z dyplomem wyższej uczelni. Kobiety stanowiły blisko 60 proc. wszystkich osób, które wzięły udział w naradach. Wiele z nich reprezentowało lokalne organizacje społeczne i samorząd. Przewaga liczbowa kobiet na naradach wynikała m.in. z zaangażowania w projekt Stowarzyszenia Kobiety w Centrum.

Fundacja Stocznia długo przed najazdem Putina na Ukrainę zauważyła, że rosnące koszty energii, transformacja energetyczna i problem ubóstwa energetycznego mogą zostać potraktowane instrumentalnie - do polaryzacji opinii publicznej w kampanii wyborczej. Bowiem temat jest trudny, wymaga wiedzy eksperckiej – a jednocześnie budzi lęk. Jednocześnie rozwiązania, jakie politycy proponują na szczeblu centralnym nie poprawią sytuacji: nadal w domach będzie zimno i drogo.

Stąd pomysł narad obywatelskich. To narzędzie partycypacji społecznej: ludzie spotykają się w kilkunastoosobowych grupach, analizują problem, ale wcześniej rozmawiają z ekspertami przyczynach i możliwych rozwiązaniach.

Lokalne debaty przyniosły oczywiście mnóstwo sensownych pomysłów na rozwiązanie problemu kosztów energii. Ludzie nie zakładali - jak wyobrażają sobie populistyczni politycy - że nadal mamy palić w piecach tyle samo i domagać się do tego dopłat, byle tylko nie było drożej.

Fundacja Stocznia pokazuje w raporcie, że obywatele i obywatelki potraktowani poważnie, zaopatrzeni w ekspercką wiedzę, znaleźli dużo więcej rozwiązań, niż przyszło do głowy rządowi. Mówili między innymi o:

  • inwestycjach w poprawę efektywności energetycznej budynków;
  • usprawnieniach rządowych programów wsparcia;
  • lokalnych inwestycjach w odnawialne źródła energii (fotowoltaikę i farmy wiatrowe);
  • dywersyfikację źródeł energii i umożliwienie lokalnej produkcji energii przez gminy;
  • potrzebie diagnozy i idących za nią działaniach doradczych i informacyjnych o tym, jak ograniczyć koszty energii.

A na końcu - o konieczności doraźnego wsparcia (finansowe i w postaci dostarczania opału) dla osób najbardziej potrzebujących.

Narady obywatelskie pokazały jednak jeszcze jedną superważną rzecz: 75 proc. uczestników i uczestniczek zgodziła się, że ubóstwo energetyczne jest w Polsce problemem, oraz że wszyscy – w tym najubożsi – powinni mieć równy dostęp do podstawowych usług energetycznych. Rozmowa o energii może zatem dotyczyć czegoś więcej niż stan naszych własnych portfeli.

To, zdaniem Stoczni, daje nadzieję, że w sprawie kosztów energii ciągle możliwe jest wypracowanie konsensusu politycznego i społecznego. Takiego, który uwzględniłby interesy i potrzeby różnych grup społecznych – w tym tych najmniej uprzywilejowanych.

Dostajemy w raporcie Fundacji Stocznia portret społeczeństwa gotowego do poważnej rozmowy i do szukania różnych rozwiązań. A także do rozmowy o solidarności społecznej i o tym, jak łączyć rozwiązania indywidualne ze wspólnotowymi. Generalnie ludzie rozumieją, że trzeba zmienić stosunek do energii: trzeba jej zużywać mniej, żeby płacić mniej. Przy czym nikt nie powinien marznąć.

1,3 mln rodzin, 3 mln osób dotkniętych ubóstwem energetycznym – i to przed tą zimą

Fachowo opisuje się tę sytuację jako niemożność zapewnienia sobie komfortu cieplnego i prądu z powodu niskich dochodów, wysokich kosztów energii i niskiej efektywności energetycznej budynku. Ludzie do wyboru mają: jedzenie, leki albo ciepło. Nieefektywne piece wymagają stałego dokładania do ognia – jeśli zaśniesz, rano masz w domu lodownię. Mieszkanie jest niedogrzane mimo używania farelki, ciepło ucieka przez szpary, a rachunki i tak są horrendalne.

Instytut Badań Strukturalnych szacuje skalę ubóstwa energetycznego w Polsce na 1,3 mln gospodarstw domowych. Ostatnie liczby są jednak z 2020 roku, bo analiza robiona jest na danych GUS. “Innych nie ma, więc nie wiemy, jak pandemia i obecny kryzys energetyczny wywołany rosyjskim najazdem na Ukrainę na to wpłynął. Na wszystkie szacunki trzeba patrzeć bardzo ostrożnie” – ostrzega Jakub Sokołowski z IBS (uczestniczył w naradach Stoczni i przygotował materiały eksperckie o problemie ubóstwa energetycznego).

“Jeśli obecny kryzys energetyczny postawi nas w trudnej sytuacji, to ci, którzy już wcześniej żyli w zimnie i nie byli w stanie zapłacić rachunków, będą mieli jeszcze gorzej. Ich sytuacji nie da się poprawić doraźnymi działaniami. Potrzebne są zmiany systemowe” – dodaje.

Niestety, do tej pory żadna partia polityczna nie uznała, że taka poważna rozmowa jest warta wysiłków - zauważa Stocznia.

A pomysły, jak to rozegrać do celów politycznych już się pojawiają:

"Kryzys patrzy wprost w oczy wszystkim państwom europejskim i jest on rezultatem z jednej strony działań Putina (...), ale z drugiej strony niestety polityki bezmyślnej, nieprzemyślanej, szalonej polityki UE, polityki klimatyczno-energetycznej, która uzależniała całą Unię Europejską od rosyjskiego gazu poprzez Nord Stream 1, Nord Stream 2 i odrzucała węgiel jako źródło pozyskania energii, kiedy w wielu państwach jest to jedyna bezpieczna gwarancja przetrwania zwłaszcza okresu jesienno-zimowego w sposób, który (…) gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne dla państw, gospodarek jak i dla indywidualnych gospodarstw domowych” - mówi np. ważny członek rządu, a zarazem lider opozycji w ramach koalicji rządzącej, Zbigniew Ziobro.

Rząd zaś przekonuje na Twitterze, że jest ludzkim rządem i każdemu coś "da":

View post on Twitter
View post on Twitter

Politycy żerują na lękach

Raport Stoczni pozwala zrozumieć tę populistyczną strategię: ludzie niepokoją się nadchodząca zimą. Czują się bezradni i osamotnieni. A kiedy w czasie narady obywatelskiej zdobędą wiedzę o problemie, wybierają raczej strategie indywidualne. W takiej sytuacji pytanie “ile dostanę od rządu?” może wydawać się kluczowe.

Niebieska grafika z sylwetką człowieka i termometrem: 75 proc. rozumie problem ubóstwa energetycznego, 24% marznie zimą. Przeważa lek i niepokój
Z raportu Stoczni

Tyle że to tylko część opowieści. Raport Stoczni pokazuje też duży potencjał poważnej rozmowy o transformacji energetycznej. Ludzie, którzy zdobędą wiedze o problemie, w sporej części zaczynają popierać rozwiązania wspólnotowe - na poziomie lokalnym, ale i centralnym (a zatem, jak można sadzić, pozytywnie zareaguje na program polityczny nie ograniczający się do hasła “więcej dopłat”).

Stocznia widzi to tak:

  • Połowa uczestników i uczestniczek narad to „ekoindywidualiści”.

Stawiają oni na rozwiązania indywidualne: inwestycje w odnawialne źródło i drobne usprawnienia. Ale już jedna trzecia z nich byłaby gotowa pójść o krok dalej i zdecydować się na termomodernizację budynku. Nieliczni (po kilkanaście procent) rozważali rozwiązania kolektywne (wspomniane wyżej wspólne negocjowanie stawek za energię i lokalne inwestycje energetyczne).

  • 25 proc. była przekonana nie tylko do rozwiązań indywidualnych (termomodernizacja, odnawialne źródło energii, usprawnienia w domu), ale i kolektywnych. Takich, które trzeba przedyskutować z innymi i znaleźć porozumienie

Tak jak “ekoindywidualiści”, osoby te najchętniej zainwestowałyby w odnawialne źródła energii lub drobne usprawnienia w domu, ale są też zainteresowani rozwiązaniami takimi jak wspólne negocjowanie stawek za energię czy dołączanie do spółdzielni energetycznych (zdecydowałoby się na to około połowy uczestników zaliczających się do tej grupy).

  • 10 proc. było gotowe zrobić, co w ich mocy, żeby zmienić swoją sytuację. Wybierali – uwaga! - wszystkie zaproponowane rozwiązania – zarówno indywidualne, jak i kolektywne.

W tej grupie „zdeterminowanych” było najwięcej osób doświadczających niskich temperatur zimą i zdecydowanie największy odsetek uważał ubóstwo energetyczne za poważny problem w ich okolicy. Byli też gotowi przeznaczać najwyższe kwoty na walkę z ubóstwem energetycznym – średnio 86 złotych miesięcznie.

  • Tylko 13 proc. uczestników i uczestniczek narad to osoby „samowystarczalne”.

Przeważnie nie widziały potrzeby usprawniania swojego gospodarstwa domowego pod kątem efektywności energetycznej; nieliczni tylko z nich zdecydowaliby się na zainstalowanie odnawialnego źródła energii lub drobne usprawnienia (termostaty, uszczelnienie okien itp.). W porównaniu do pozostałych uczestników i uczestniczek byli stosunkowo zamożni.

Czy jesteś w stanie pomóc innym?

Programy populistyczne sprowadzają problem kosztów energii do dopłat. Społeczny efekt jest taki, że ludzie zastanawiają się tylko, jak sobie załatwić wyższą dopłatę.

Fundacja Stocznia potraktowała jednak ludzi poważniej i zaproponowała rozmowę o ubóstwie energetycznym. Czyli czymś, co nie dotyczy wszystkich – ale wymaga rozwiązania w interesie wszystkich. Kominy będą mniej dymić, a dopłaty do rachunków za energię będą mniejsze, jeśli osoby niezamożne skorzystają z efektywnych źródeł energii a domy ich będą dobrze izolowane. Wszyscy skorzystają też na tym, że o kosztach energii myślą wspólnie, a nie osobno.

Narady pokazały, że możliwa jest w Polsce dyskusja nie tylko o tym, “ile dostanę”, ale także jak się zorganizować, by najubożsi przestali marznąc.

I tu pojawił się problem solidarności społecznej:

Stocznia raportuje, że większość (54 proc. uczestników i uczestniczek narad) nie jest gotowa na to, by wesprzeć ze swoich zasobów słabszych.

„Nie pierwszy raz w przypadku polskich debat publicznych widać świadomość istnienia problemu, ale brak woli i/lub możliwości ponoszenia kosztów wdrażania rozwiązań problemu”

- pisze Stocznia w raporcie.

Ale z drugiej strony - aż 39 proc. deklaruje, że podzieli się z innymi.

Choć Stocznia zaleca, by do takiej pozytywnej deklaracji podchodzić ostrożnie, to widać już jak wielki jest potencjał dla niepopulistycznych rozwiązań. Stocznia – na podstawie analiz ankiet uczestników i uczestniczek narad, wyliczyła, że średnio już teraz ludzie gotowi są płacić na walkę z ubóstwem energetycznym 39 zł miesięcznie (i to wliczywszy w to większość, która płacić nie zamierza).

Ekologia ważniejsza niż solidarność

Co jeszcze warto wiedzieć o nastawieniu Polaków i Polek do kosztów energii (pamiętajmy - nie mamy tu do czynienia ze zwykłym sondażem opinii, ale ze zdaniem osób, które podjęły trud i dowiedziały się, na czym polega problem i jak można go rozwiązywać)?

Ludzie wyżej stawiają ekologię niż solidarność.

Bo ekologia dotyczy każdego, a solidarność - ciągle jeszcze jest traktowana jako dodatek dla niektórych.

Wśród uczestników i uczestniczek narad przeważał np. pogląd, że osoby najuboższe nie powinny mieć prawa do wykorzystywania paliw powodujących zanieczyszczenie powietrza.

Wybór konkretnych rozwiązań znacznie częściej motywowali też względami ekologicznymi niż sprawiedliwością społeczną.

Rozwiązania, które wydają się jednocześnie odpowiadać na wyzwania społeczne i klimatyczne – np. termomodernizacja mieszkań socjalnych – były w czasie narad częściej wybierane ze względu na ich skuteczność, ekologiczność, a nawet szybkość niż sprawiedliwość.

Druga tendencja, to poczucie uczestników i uczestniczek narad, że powinni być raczej przedmiotem („mi dajcie”) niż podmiotem („ja dam”) solidarności.

Zapytani o sposoby finansowania polskiej transformacji energetycznej, mając do wyboru maksymalnie dwa rozwiązania, wskazali przede wszystkim na źródła, które nie wiążą się w wyraźny sposób ze zwiększeniem obciążeń dla obywateli.

Jednocześnie jednak – jak wskazuje raport – lista tego, co można zrobić za publiczne pieniądze, była długa. Tak jakby uczestnicy narad pokładali nadzieję w największym wspólnym dobru: naszym państwie. Przy czym bliżej im do wspólnot samorządowych niż do władz centralnych. Ale i im potrafią postawić sensowne zadania:

Gdyby politycy odwiedzili Nową Rudę

Eksperci Fundacji Stocznia mówili OKO.press, że narady o energii okazały się trudniejsze niż zakładali. Po prostu problem jest skomplikowany. Wymaga wiedzy z wielu dziedzin naraz – od nowoczesnego ogrzewania i tego, jak używać nowych pieców i jak wietrzyć mieszkania, po wiedzę z zakresu finansów, administracji i konserwacji zabytków. Ale też okazało się, że kiedy zaczyna się lokalnie rozmowa na ten temat, efekty widać od razu.

Najlepszym przykładem jest Nowa Ruda, gdzie debata o kosztach energii zaczęła się zanim Stocznia zaproponowała zorganizowanie tam narady obywatelskiej. Po prostu Nowa Ruda ma liderkę, która o problemie informowała mieszkańców, pytała ich o zdanie, pokazywała, jakie przed nimi stoją wybory. To prezeska lokalnego oddziału Federacji Konsumentów Danuta Łącz.

Efekt tej lokalnej pracy widać gołym okiem.

Uczestnicy i uczestniczki narady w Nowej Rudzie zdecydowanie bardziej niż ci z innych miejsc Polski są skłonni korzystać z możliwości kolektywnego negocjowania stawek usług energetycznych i wspólnych inwestycji w odnawialne źródła energii. W przypadku pytań o strategię obniżania cen energii Nowa Ruda była dwukrotnie bardziej nastawiona na rozwiązania wspólnotowe niż znajdujący się na drugim miejscu Wrocław.

Prawie wszyscy noworudzianie obecni na naradach zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem na poziomie lokalnym jest wymiana źródła ciepła, a na poziomie krajowym – udoskonalenie programów finansujących termomodernizację.

A nie dopłaty!

Było to wielkie osiągnięcie tej narady, bowiem ludzie nie tylko uzgodnili pogląd, ale wybrali rozwiązanie spójne na poziomie lokalnym i centralnym.

I – uwaga! - swoje wybory w ponad 40 proc. uzasadniali wspólną decyzją podjętą na naradzie (w innych miejscach takiej odpowiedzi udzielało, średnio, zaledwie 4 proc.).

Nowa Ruda - zauważa Fundacja Stocznia w raporcie - pokazuje, że podejmowanie decyzji, poparte wcześniejszymi działaniami edukacyjnymi, może prowadzić do bardziej jednomyślnych rozwiązań, nastawionych na wspólnotowy charakter, a przy okazji uwzględniających potrzeby różnych grup.

Otwarta rozmowa oparta na doświadczeniach i oczekiwaniach obywateli i obywatelek oraz na wiedzy eksperckiej może przybliżyć nas do rozwiązań, które będą skuteczne, przyjazne dla klimatu, ale również sprawiedliwe.

Gdzie się można będzie douczyć, jak rozmawiać z ludźmi o transformacji energetycznej?

Szansą na wyjęcie tematu kosztów energii populistom będzie organizowany przez Stocznię jesienią panel ogólnopolski. W pięciu spotkaniach (na żywo i online) weźmie udział 110 losowo wybranych obywateli i obywatelek z całej Polski.

Zapoznają się ze zgromadzoną dotychczas wiedzą i stanowiskami ekspertów i ekspertek. Przedyskutują to i wybiorą propozycje rozwiązań do wdrożenia przez różnego typu instytucje i organizacje, w tym lokalne władze samorządowe i rząd.

Zwieńczeniem spotkań ma być wspólnie zaakceptowany pakiet rozwiązań i rekomendacji, które uzyskają akceptację panelistów i panelistek. Stanowić więc będą one wyraz społecznego głosu doradczego Polek i Polaków w dziedzinie ubóstwa energetycznego.

Panel ogólnopolski będzie jednak trudnym zadaniem, bo ma przełożyć wartości, które wyznają jego uczestnicy, na konkretne rozwiązania i polityki publiczne. Trzeba też będzie porozmawiać o konsekwencjach takich wyborów dla różnych grup i jak godzić wymóg efektywności i ekologiczności rozwiązań z kryterium sprawiedliwości społecznej.

Ale tak właśnie tworzy się sensowne polityki publiczne.

* Fundacja Stocznia o swoim projekcie pisze tak:

Wierzymy, że zaproponowana przez nas rozmowa ma sens, bo jej temat wpisuje się w większą całość. Energia, jej rodzaj, koszt i to, kto ją kontroluje, zwłaszcza w obliczu rosyjskiej inwazji w Ukrainie, ma zasadnicze znaczenie dla naszego wspólnego bezpieczeństwa. Koszty energii, jej jakość i dostępność (nie tylko w Polsce) są jednym z zasadniczych elementów rosnącej niepewności związanej z dostawami surowców energetycznych. Bez wątpienia będą one wyglądały inaczej niż dotychczas. Czy możliwe są alternatywne scenariusze dla strategii pozyskiwania energii? Czy istnieje taki, który zniweluje efekt wzrostu cen? Czy i jakie koszty energii będziemy w stanie solidarnie unieść jako państwo, jako wspólnoty lokalne i jako indywidualni odbiorcy? Jak przygotować kraj na oszczędzanie energii i bardziej racjonalne gospodarowanie nią?

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze