0:000:00

0:00

Patryk Jaki, eurodeputowany PiS, członek Solidarnej Polski, doktor nauk o bezpieczeństwie i - jak czytamy w jego biogramie - wykładowca akademicki, udzielił wywiadu portalowi wPolityce. Mówił w nim o aktywności polityków opozycji w Unii Europejskiej.

Patryk Jaki to wierny towarzysz Zbigniewa Ziobry, był wiceministrem w jego resorcie, i był bohaterem wielu tekstów OKO.press - wszystkie można znaleźć tu. Teraz znów musimy poświęcić mu uwagę.

Opozycja demokratyczna w Polsce próbuje na różne sposoby utrudnić PiS organizację na chybcika wyborów korespondencyjnych, które uznaje za nielegalne i naruszające konstytucję (jak pisaliśmy w OKO.press - zasadnie).

Przeczytaj także:

Poseł KO Andrzej Halicki zwrócił się do Europejskiej Rady Ochrony Danych z prośbą o zainteresowanie się przekazywaniem danych osobowych wyborców Poczcie Polskiej na polecenie premiera Mateusza Morawieckiego. Jest to, jak pamiętamy, procedura trudna do obrony z prawnego punktu widzenia i kwestionowana przez wielu samorządowców.

„Szukają wsparcia?” - zapytał dr. Jakiego dziennikarz portalu wPolityce.

Dr Jaki odpowiedział: „Widzimy kalkę strategii Komunistycznej Partii Polski z 1919 roku, która próbując podważyć fundamenty odradzającego się państwa polskiego, nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów po zaborach. Próbowano w ten sposób odebrać legitymację demokratycznie wybranej władzy. Nawet do głowy by mi nie przyszło, że po ponad 100 latach, może dojść do tej samej sytuacji”.

Wszystko się dr. Jakiemu pomyliło

(OKO.press przypomina eurodeputowanemu jego stopień naukowy z przyjemnością, bowiem wielokrotnie pisaliśmy o dwuznacznych okolicznościach, w których polityk go uzyskał - np. tutaj).

Wyjaśnimy więc:

  • polska partia komunistyczna w 1919 roku nazywała się nie KPP, tylko KPRP - Komunistyczna Partia Robotnicza Polski (nazwę KPP przyjęła dopiero w 1925 roku);
  • KPRP była partią rewolucyjną, wrogą demokracji, a jej celem było wywołanie na ziemiach polskich rewolucji komunistycznej;
  • KPRP nawoływała do bojkotu z zupełnie innych powodów niż te, o których mówi dr Jaki.

Jakie to były powody? Zajrzyjmy do artykułu naukowego na ten temat (Z. Zaporowski, Komunistyczna Partia Polski wobec parlamentaryzmu 1918-1939, Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska, Sectio F, t. 40, nr 9 z 1985 r.; cały artykuł można przeczytać tutaj).

O co więc chodziło komunistom?

Uważali, że partia komunistyczna „udziału brać nie może” w wyborach do „burżuazyjno-demokratycznych ciał przedstawicielskich”.

Po drugie, chcieli „przeciwstawić z całą jasnością idei demokracji - ideę dyktatury proletariackiej, hasłu Sejmu - hasło Rad”.

Wreszcie spodziewali się, że rewolucja na Zachodzie - w Niemczech - pozwoli rozpędzić Sejm. I na koniec - uważali, że działanie wewnątrz Sejmu i kampania wyborcza są za trudne organizacyjnie dla młodej partii.

KPRP zresztą żałowała tego wyboru. Po pół roku uznała go za polityczny błąd, a posłowie komunistyczni znaleźli się w późniejszych sejmach. Byli zresztą już w sejmie ustawodawczym wybranym w 1919 roku, chociaż KPRP zbojkotowało wybory.

Dwóch posłów wybranych z innych partii - Stanisław Łańcucki z PPS oraz Tomasz Dąbal z Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego utworzyło dwuosobową Frakcję Sejmową Posłów Komunistycznych. Ich działalność przeszła bez szerszego echa, chociaż poseł Dąbal był postacią barwną (w Sejmie Ustawodawczym barwnych postaci znalazło się jednak wiele).

Komuniści oczywiście byli wówczas wrogami II RP - uważali ją za państwo burżuazyjne, które należy obalić. Np. poseł Dąbal tuż przed Bitwą Warszawską 1920 roku witał (symbolicznie) Armię Czerwoną.

Widzimy [w działaniach opozycji] kalkę strategii Komunistycznej Partii Polski z 1919 roku, która próbując podważyć fundamenty odradzającego się państwa polskiego, nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów po zaborach.
Fałsz. Nie. Opozycja w niczym nie przypomina KPP, bardzo nam przykro
wywiad dla portalu wPolityce.pl,04 maja 2020

Wyjaśniamy tę sprawę obszernie nie dlatego, żeby rehabilitować przedwojennych komunistów: wierzyli w światową rewolucję komunistyczną i byli przeciwnikami ówczesnego państwa polskiego, na którego gruzach chcieli zbudować własne.

Wyjaśniamy ją z dwóch powodów:

  • żeby pokazać, jak bardzo absurdalne jest porównanie użyte przez eurodeputowanego dr. Jakiego - dzisiejsza opozycja ani niczego nie zdradza, ani nie zamierza obalać demokracji, ani nie jest obcą agenturą, ani w ogóle nie jest radykalna w żadnym sensie tego słowa;
  • żeby dr Jaki odrobinę się dokształcił i więcej się nie kompromitował w ten sposób. Ma co prawda doktorat z bezpieczeństwa, ale w dziedzinie historii - powiedzmy to sobie szczerze - dr Jaki zdradza wyraźne braki.
;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze