Patryk Jaki, eurodeputowany PiS, członek Solidarnej Polski, doktor nauk o bezpieczeństwie i – jak czytamy w jego biogramie – wykładowca akademicki, udzielił wywiadu portalowi wPolityce. Mówił w nim o aktywności polityków opozycji w Unii Europejskiej.
Patryk Jaki to wierny towarzysz Zbigniewa Ziobry, był wiceministrem w jego resorcie, i był bohaterem wielu tekstów OKO.press – wszystkie można znaleźć tu. Teraz znów musimy poświęcić mu uwagę.
Opozycja demokratyczna w Polsce próbuje na różne sposoby utrudnić PiS organizację na chybcika wyborów korespondencyjnych, które uznaje za nielegalne i naruszające konstytucję (jak pisaliśmy w OKO.press – zasadnie).
Poseł KO Andrzej Halicki zwrócił się do Europejskiej Rady Ochrony Danych z prośbą o zainteresowanie się przekazywaniem danych osobowych wyborców Poczcie Polskiej na polecenie premiera Mateusza Morawieckiego. Jest to, jak pamiętamy, procedura trudna do obrony z prawnego punktu widzenia i kwestionowana przez wielu samorządowców.
„Szukają wsparcia?” – zapytał dr. Jakiego dziennikarz portalu wPolityce.
Dr Jaki odpowiedział: „Widzimy kalkę strategii Komunistycznej Partii Polski z 1919 roku, która próbując podważyć fundamenty odradzającego się państwa polskiego, nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów po zaborach. Próbowano w ten sposób odebrać legitymację demokratycznie wybranej władzy. Nawet do głowy by mi nie przyszło, że po ponad 100 latach, może dojść do tej samej sytuacji”.
Wszystko się dr. Jakiemu pomyliło
(OKO.press przypomina eurodeputowanemu jego stopień naukowy z przyjemnością, bowiem wielokrotnie pisaliśmy o dwuznacznych okolicznościach, w których polityk go uzyskał – np. tutaj).
Wyjaśnimy więc:
- polska partia komunistyczna w 1919 roku nazywała się nie KPP, tylko KPRP – Komunistyczna Partia Robotnicza Polski (nazwę KPP przyjęła dopiero w 1925 roku);
- KPRP była partią rewolucyjną, wrogą demokracji, a jej celem było wywołanie na ziemiach polskich rewolucji komunistycznej;
- KPRP nawoływała do bojkotu z zupełnie innych powodów niż te, o których mówi dr Jaki.
Jakie to były powody? Zajrzyjmy do artykułu naukowego na ten temat (Z. Zaporowski, Komunistyczna Partia Polski wobec parlamentaryzmu 1918-1939, Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska, Sectio F, t. 40, nr 9 z 1985 r.; cały artykuł można przeczytać tutaj).
O co więc chodziło komunistom?
Uważali, że partia komunistyczna „udziału brać nie może” w wyborach do „burżuazyjno-demokratycznych ciał przedstawicielskich”.
Po drugie, chcieli „przeciwstawić z całą jasnością idei demokracji – ideę dyktatury proletariackiej, hasłu Sejmu – hasło Rad”.
Wreszcie spodziewali się, że rewolucja na Zachodzie – w Niemczech – pozwoli rozpędzić Sejm. I na koniec – uważali, że działanie wewnątrz Sejmu i kampania wyborcza są za trudne organizacyjnie dla młodej partii.
KPRP zresztą żałowała tego wyboru. Po pół roku uznała go za polityczny błąd, a posłowie komunistyczni znaleźli się w późniejszych sejmach. Byli zresztą już w sejmie ustawodawczym wybranym w 1919 roku, chociaż KPRP zbojkotowało wybory.
Dwóch posłów wybranych z innych partii – Stanisław Łańcucki z PPS oraz Tomasz Dąbal z Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego utworzyło dwuosobową Frakcję Sejmową Posłów Komunistycznych. Ich działalność przeszła bez szerszego echa, chociaż poseł Dąbal był postacią barwną (w Sejmie Ustawodawczym barwnych postaci znalazło się jednak wiele).
Komuniści oczywiście byli wówczas wrogami II RP – uważali ją za państwo burżuazyjne, które należy obalić. Np. poseł Dąbal tuż przed Bitwą Warszawską 1920 roku witał (symbolicznie) Armię Czerwoną.
Widzimy [w działaniach opozycji] kalkę strategii Komunistycznej Partii Polski z 1919 roku, która próbując podważyć fundamenty odradzającego się państwa polskiego, nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów po zaborach.fałsz. Fałsz. Nie. Opozycja w niczym nie przypomina KPP, bardzo nam przykro
Wyjaśniamy tę sprawę obszernie nie dlatego, żeby rehabilitować przedwojennych komunistów: wierzyli w światową rewolucję komunistyczną i byli przeciwnikami ówczesnego państwa polskiego, na którego gruzach chcieli zbudować własne.
Wyjaśniamy ją z dwóch powodów:
- żeby pokazać, jak bardzo absurdalne jest porównanie użyte przez eurodeputowanego dr. Jakiego – dzisiejsza opozycja ani niczego nie zdradza, ani nie zamierza obalać demokracji, ani nie jest obcą agenturą, ani w ogóle nie jest radykalna w żadnym sensie tego słowa;
- żeby dr Jaki odrobinę się dokształcił i więcej się nie kompromitował w ten sposób. Ma co prawda doktorat z bezpieczeństwa, ale w dziedzinie historii – powiedzmy to sobie szczerze – dr Jaki zdradza wyraźne braki.
Najmocniej Redakcję przepraszam, ale skąd płynie nakaz informowania o idiocie politologu i treściach jego wypowiedzi?
Szkoda, że jego partia mu się nie kojarzy, bo mnie bardzo.
Ordynarna, kłamliwa, bezwstydna propaganda wzorowana na stalinistycznej.
Zły zachód, złe elity społeczne, źli geje (Stalin w identyczny sposób dehumanizował tych ludzi plus wysyłał do gułagów; wg niego to rodzina była elementarną strukturą społeczną), zła lewica demokratyczna, źli liberałowie, etc., etc.
Postępująca centralizacja władzy i gospodarki, przymiarki do pozbawiania ludzi własności prywatnej i prywatnych mediów.
Dodajmy do tego internacjonalizm, tj. sojusz jednakowych ideowo państw ludowych, pardon "narodowych".
PiSowcy to zwykli neo- staliniarze i staliniary.
Zgadzam się w 100 % Panie Mariuszu , Jaki to nierób, który w czasach wojny ucieka na zachód …
A mi wybory A.D. jako żywo kojarzą mi się z wyborami A.D. 1947.
Z przekazu tych, którzy tamte wybory przeżyli wynika, że w tamtym czasie starano się zachować pozory przyzwoitości.
jaki dochtór taka wiedza.
Prawda historyczna nie ma znaczenia dla statystycznie mocno niedouczonego "suwerena" (ok. 40% Polaków to funkcjonalni analfabeci – nie ośmielam się szacować tego odsetka wśród miłośników Jarosława K. ps. "Prezes", ale na pewno nie jest niższy niż rzeczone 40%). "Dr" Jaki doskonale o tym wie więc, w celu podgrzewania emocji, plecie co mu ślina na język przyniesie wiedząc, że ewentualne sprostowania przeczyta i zrozumie tylko minimalny odsetek Polaków – "wykształciuchów".
– Nie ma co się naigrawać z "mocno niedouczonego "suwerena"". Polityka nie jest domeną „czystego” (w sensie kantowskim) rozumu, ale interesów (w demokracji krótkofalowych – od wyborów do wyborów). Kto tego nie rozumie, niech się zajmie uprawą zieleniny w przykołchozowym ogródku.
– Diagnoza jest oczywista (tylko zaślepieni żądzą władzy ignorują ją): po doświadczeniach rządów PO-PSL, tj. (1) podwyższenie wieku emerytalnego, (2) przyzwolenie na zalanie ojczyzny masą innokulturowców i (3) przyzwolenie na dewiacyjne ideologie (m.in. genderyzm, feminizm, LGTB) – co najmniej przez następne dwie kadencje zwyciężać będzie formacja przeciwna w/w poczynaniom, czyli PiS.
– Muszą pojawić się nowe roczniki wyborców, niepomne doświadczeń z PO-PSL, by zwyciężyła inna opcja. Ewentualnie musi pojawić się nowa wiarygodna, centrystyczna siła polityczna, która by z jednej strony wchłonęła pozytywne aspekty „Dobrej Zmiany” a z drugiej odżegnała się od w/w poczynań PO-PSL.
– Nie mówmy w żadnym razie o lewicy, bo ta siła czerpiąca rodowód z totalitarnego internacjonalizmu bolszewickiego przeistoczyła się w totalitarny internacjonalizm lewacki. A wysunąłbym tezę, iż totalitaryzm internacjonalistyczny (jako że ogólnoświatowy) jest czymś o wiele gorszym od totalitaryzmu nacjonalistycznego (jako że ograniczony do jednej nacji).
Aha. Rozumiem, że w ramach tej politycznej gry interesów można ordynarnie kłamać i łamać prawo, byle od wyborów, do, wygranych w nieczystej grze, wyborów?
Brawo! Odezwał się idealny zwolennik niemiłościwie nam panujących.
PS. Nie naigrywam się z niedouczonego "suwerena", a tylko podaje dające się zweryfikować dane. To dlatego, że nie jestem politykiem. Gdybym był politykiem, to j.w. – kłamałbym i łamał prawo :/
Muszę Cię zmartwić, Drogi Ferdynandzie, mam 53 lata, okres rządów PO wspominam fantastycznie i nie mogę się doczekać, aż ta PiSbolszewia padnie. A na tamten świat jeszcze długo się nie wybieram 🙂 Uprzejmie proszę, abyś w swych przyszłych "analizach" uwzględniał też pokaźną liczbę wyborców takich jak ja.
Dr. Kibol. Jaki status, taka wiedza. Wszystko.
Hatakumba rabladora.
Wiedza z historii Polski na poziomie kibola stadionowego.
Podejrzenia, że Jaki Patryk zdobył się na samodzielną refleksję historyczną, nawet głupawą, jest grubą przesadą. Jaki Patryk po prostu podczepił się pod mądrości wygłaszane przez niejakiego dr Pawła Więckowskiego z Instytutu Historii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej. Można sobie o tym poczytać na jakże smacznej treściowo stronie RM.
Kiedyś mówiono "dr. przed nazwiskiem nie zawsze oznacza dureń". Dla pokolenia dzisiejszych 30.latków to jednak zawsze.
Pajac – jak trafnie określiła go prof. Staniszkis
Muszę się przyznać, że kanalia jest i ze mnie. Z dziką rozkoszą podglądam, jak Dr Jaki nerwowo reaguje na niepochlebne artykuły i komentarze dotyczące jego doktorskiej mości. Bardzo uwierają go sporych rozmiarów luki w wykształceniu, blockersko – dresiarskie korzenie, chociaż przyznać trzeba, że jak na słabo kształconego, niewątpliwie wybił się i coś tam dla siebie ugrał, jakieś poletko obsiał (mam na myśli obsadzenie koleżkami stanowisk na opolszczyznie, w zamian za lojalność) J.H. Pasek zaprawdę pisał, że "prawdziwa cnota, krytyk się nie lęka…." El doctorado chciałby zapewne być kim, ale tak na prawdę, bez żadnych heheszek, wypominania mu co i rusz kolejnych głupich wpadek (casus z Sofii, gdzie obrażony dr Patrick Why tłumaczył anglikowi, jak się mówi po angielsku) Nie od dzisiaj wiadomo, że nie pomogą doktoraty, kiedy człowiek chamowaty, a i z samym doktoratem i okolicznościami jego zdobycia uciechy co niemiara. Sam nieuk Jaki (no bo co znaczy ten żenujący doktorat w środowisku? jakimkolwiek) jak widać bardzo ciężko to znosi. Nie dziwi mnie to wcale, bo mnie na jego miejscu, też nie byłoby do śmiechu. Ale że ta trochę cwańsza, ale jednak menda, tak ciężko znosi kolejne upokorzenia, tym i mnie się samopoczucie poprawia i kolejne wbijanie szpilek wywołuje szczery grymas błogości.
Dajcie już spokój dochtórowi. Na lekcje historii nie uczęszczał, bo miał kłopoty z kołem u woza. Teraz na siłę próbuje dorównać tym, co się uczyli i wymyśla własną historię przy okazji pletąc bzdury.