Co innego mogłem zrobić ja, Maciej Socha, widząc takie kłamstwa i taką nienawiść w mieście, gdzie pracuję, gdzie uczę studentów, gdzie od 15 lat flaki sobie wypruwam, żeby pomagać innym, żeby ratować ludzkie życie?
Dr Maciej Socha*: To było w sobotę 16 stycznia ok. 13:00 w Bydgoszczy przy Rondzie Grunwaldzkim. Jechałem z moim narzeczonym Mateuszem do kolegi, który ma małą siłownię, już w dresie. W pewnym momencie zobaczyliśmy ludzi w żółtych kamizelkach trzymających dwa wielkie banery. Jeden homofobiczny...
Piotr Pacewicz, OKO.press: Na filmiku krążącym po sieci widać wielki napis: "CZEGO LOBBY LGBT CHCE UCZYĆ NASZE DZIECI?". To kolejna akcja fundacji Pro-Prawo do życia.
No właśnie, okazuje się, że osoby LGBT chcą uczyć 4-latki masturbacji, zgody na seks, a także orgazmów, takie bzdury, kłamliwie sugerujące związek nieheteronormatywności z pedofilią. Mówiąc ich brutalnym językiem, pedał to pedofil. I drugi baner, po lewej stronie z rozkawałkowanymi zwłokami płodu i informacją, że tak dokonuje się morderstwa.
Czytałem niedawno o wyroku Sądu Okręgowego we Wrocławiu z 2019 roku, który uznał, że przedstawianie rozkawałkowanych zwłok płodów "nosi znamiona nieprzyzwoitości", a dodatkowo jest "narzucaniem prezentowanych treści" innym ludziom i wywołuje lęk, niepokój, przerażenie.
Gdy wysiadałeś z samochodu z głośników popłynęły słowa: "żeby w naszych szpitalach dokonywały się takie rzeczy". Podwójnie cię to dotknęło.
Tak, jako lekarza, ginekologa, jako geja też, jasne. Ale mówiąc górnolotnie poczułem przede wszystkim impuls obywatelski, zareagowałem jak Polak, jak obywatel, nigdy wcześniej nie widziałem z bliska tej propagandy kłamstwa i nienawiści, owszem,
gdzieś w telewizji mignęły mi homofobusy, ale nie tutaj, nie w mieście, gdzie pracuję, gdzie uczę studentów, gdzie od 15 lat flaki sobie wypruwam, żeby pomagać innym, żeby ratować ludzkie życie.
Ci ludzie mają oczywiście prawo protestować przeciwko tym resztkom legalnej aborcji, jaka wciąż jest w ustawie, dopóki nie opublikują wyroku tego swojego Trybunału Konstytucyjnego, ale nie wolno im kłamać, pokazywać siedmiomiesięcznych płodów, rozszarpanych na kawałki. Jako ginekolog poczułem się oburzony. Zacząłem też ostatnio robić specjalizację z seksuologii i tym bardziej dotknęło mnie do żywego skojarzenie jednej z literek LGBTQ z pedofilią. No po prostu kłamstwo, ale wiadomo, że kłamstwo 100 razy powtórzone, staje się prawdą,
a w każdym razie ludzie zaczynają myśleć, że może coś w tym jest, skoro jakaś organizacja cały czas wywiesza takie banery.
"Co mamy zrobić?" - powiedziałem. Na co mój chłopak, żeby dzwonić na policję, bo my żyjemy zgodnie z prawem i nie wolno przeciwko nam naruszać prawa.
"Co ty, Mati, jakie prawo, jaka policja? Policja nie jest po naszej stronie" - odpowiedziałem.
I poczułem, że mam zwyczajnie dość tego grzecznego proszenia się o swoje prawa. Jedziemy dalej, patrzymy, jest Żabka. Więc kupiliśmy 10 jajek, zawróciliśmy, podjechałem do nich, zatrzymałem auto i zacząłem rzucać jajkami w baner. To były jajka z wolnego wybiegu, nomen omen.
Baner z płodami od razu zwinęli, waliłeś w homofobiczny raz, dwa, trzy, cztery.
Byłem oburzony, aż się trząsłem ze złości. Jajka to był jedyny sposób wyrażenia sprzeciwu. Jakich innych narzędzi mogłem użyć ja, Maciej Socha? Nie aspiruję do takich porównań, ale to tak, jak ze Strajkiem Kobiet, dziewczyny mówią "Wypierdalać", bo też mają dość, też są niegrzeczne.
Jeden z tych facetów w kamizelce ruszył w moim kierunku.
Nawet cię złapał za klapy.
I wtedy ktoś zawołał do niego "gdzie z łapami!".
Ludzie się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, byli po mojej stronie. Jakaś dziewczyna to wszystko kręciła, potem podeszła do nas, że może zeznawać w sądzie, jeśli będziemy chcieli.
Minęło równo 45 sekund i zjawiła się policja, widzieliśmy ich wcześniej, jak krążą od ronda do ronda. Poprosili mnie o dokumenty i postanowili ukarać trzema mandatami: 300 zł za tamowanie ruchu (za tę niecałą minutę) + 50 zł za oddalenie się od pojazdu (choć cały czas siedział w nim Mateusz, ja byłem jakieś dwa metry od auta) + 500 zł za zaśmiecanie, czyli za jajka, które uderzyły w baner.
Próbowałem tłumaczyć policjantom, że postanowiłem na kilkadziesiąt sekund poświęcić dla wyższego dobra, jakim jest zapobieganie szerzeniu nienawiści i kłamstw, prawo innych kierowców do swobodnego ruchu drogowego. Zresztą nie blokowałem całej jezdni, tam są trzy pasy, włączyłem światła awaryjne. Ale policjanci patrzyli raczej wrogo i robili swoją robotę.
Nie przyjąłem mandatu, więc sprawę skierują do sądu. Swoją drogą byli nadgorliwi – sprawdzili dokładnie wszystko w moim aucie. Na pytanie, dlaczego ochraniają kogoś, kto propaguje nieprawdę i sieje nienawiść, odpowiedzieli, że była na to zgoda miasta, a oni muszą tych ludzi chronić.
W mediach społecznościowych dostałem wsparcie, organizacja Tolerado, której nawet nie znam, zaoferowała mi pomoc prawnika, już rozmawiałem z mecenasem Michałem Bukowińskim. Pójdzie ze mną w piątek 22 stycznia na przesłuchanie na policję.
Bardziej niż w Bydgoszczy jesteś chyba znany w Gdańsku, gdzie prowadzisz słynny na całą Polskę oddział położniczo-ginekologiczny na Zaspie.
Żyję cały czas na dwa miasta. W Gdańsku jestem ordynatorem, w Bydgoszczy prowadzę prywatną klinikę, a także katedrę perinatologii, ginekologii i ginekologii onkologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Znany jestem w obu miejscach. Bardzo dziękuję bydgoszczanom za ich reakcję i wsparcie. Wystąpiłem też do Okręgowej Rady Lekarskiej bydgoskiej Izby Lekarskiej z prośbą o zajęcie stanowiska.
I jeszcze jedno. Po moim proteście zgromadzenie z banerami (ponoć legalne) szybko zniknęło, zwinęli się, kiedy byłem legitymowany. Z tego cieszę się najbardziej.
Dr Macieja Socha jest ordynatorem Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha na Zaspie w Gdańsku, jednego z największych w Trójmieście, z prawie 4 000 porodami rocznie, gdzie obowiązują zasady "Rodzenia po ludzku". W kwietniu 2020 udzielił OKO.press wywiadu, w którym opowiadał, czego mają prawo domagać się kobiety w ciąży i jak przygotowany (czy raczej nieprzygotowany) jest system opieki zdrowotnej do pandemii i jak radzi sobie jego oddział uprawiając „medycynę partyzancką, wielką improwizację”.
"To moje państwo powinno ochronić mnie i pomóc mi chronić ciężarne przed koronawirusem. Potrzebujemy odpowiednich funduszy, środków ochrony indywidualnej i możliwości testowania personelu i pacjentek" - mówił.
Tymczasem pozbawione pomocy i wsparcia szpitale stają w obliczu rozwiązywania problemów własnymi siłami. Podał przykład:
„Ponieważ nie dostaliśmy maseczek, poprosiłem mojego krawca z Bydgoszczy, by je uszył. Pan Karol Włodarski nie wziął nawet złotówki. Zszył dwie warstwy bawełny wkładając w środek specjalny materiał (włókniną polipropylenową) atestowany przez Państwowy Zakład Higieny. Po zakończeniu pracy przelewamy maseczkę wrzątkiem. I używamy następnego dnia. Wybrałem ładne kolory, żeby nas trochę pocieszyć w tej trudnej sytuacji. I tasiemki z jedwabiu ze srebrną nitką. Taki prezent dla zespołu”.
Ostrzegał: "Trzeba obudzić się ze snu, że jakoś to z epidemią będzie. Polski system ochrony zdrowia wymaga dofinansowania oraz większej atencji rządzących".
W OKO.press upominał się też o prawo kobiet do rodzenia po ludzku nawet podczas pandemii.
"Czas pandemii i obostrzeń jest trudny dla ciężarnych i dla nas, bo nie mamy pieniędzy, testów, sprzętu, a organizacja ochrony zdrowia nie jest na odpowiednim poziomie. Jeśli dołożymy do tego restrykcje oparte na demagogicznych argumentach i strachu, to nikomu nie pomożemy" - mówił. I opowiadał, jak organizuje pracę swego oddziału, by kobiety nie traciły prawa do kontaktu z bliskimi i z dzieckiem.
Wypowiedzi dr. Sochy komentowała w OKO.press Joanna Pietrusiewicz szefowa fundacji Rodzić po ludzku:
„Dostajemy mnóstwo sygnałów, że zakaz porodów z osobą towarzyszącą wywołuje lęk, poczucie niesprawiedliwości i złość kobiet oczekujących na poród. Nawet prywatne kliniki wstrzymały taką możliwość. Dlatego ważne są próby podejmowane przez takich lekarzy jak dr Maciej Socha, który jest młodą, nowoczesną twarzą polskiego położnictwa i ordynatorem dużego i wysoko cenionego przez kobiety oddziału”.
* dr n. med. Maciej W. Socha, lekarz specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej, perinatologii. Kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku na Zaspie. Dyrektor kliniki LEKARZE Mostowa 4 w Bydgoszczy. P.o. kierownika Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. W 2020 roku dokonał coming out w wywiadzie dla "Repliki", magazynu społeczno-kulturalnego LGBTQIA. Razem ze swym partnerem, także lekarzem Mateuszem Wartęgą wziął też udział w akcji "Afiszujemy się" (gejowski kalendarz)
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze