Wygląda niepozornie, ale wyposażony w kamerę widzi, co szykuje wróg i dzięki czterem śmigłom pędzi 150 km na godzinę, niosąc 3 kilogramowy ładunek. Ma bronić ukraińskich żołnierzy, dostarczać leki rannym. Może i ty sfinansujesz drona? Możesz na nim umieścić dedykację dla Putina
„Im więcej dronów, tym mniej żołnierzy zginie” – mówi nam Galina Andruszków, szefowa Fundacji Uniters, wolontariackiego centrum pomocy dla ukraińskich żołnierzy, którzy walczą, są ranni i giną w obronie ojczyzny, a także dla ich rodzin, zwłaszcza dzieci.
Jesteśmy w warszawskiej siedzibie fundacji. Praca wre, odbierane i wydawane są dary, jedzenie, uchodźczynie z Ukrainy wybierają ubrania dla dzieci, montowane są drony, kompletowane apteczki dla żołnierzy.
Galina wysyła na front sprzęt medyczny i „taktyczny” (kamizelki, kaski, kamery, celowniki termowizyjne itp.) a także zużyte sieci trałowe (o czym za chwilę). No i drony, w tym setkę (dokładniej 102), zakupioną z naszej darowizny.
Brata Galiny zabił rosyjski dron.
Mikołaj Gyczko to był właściwie brat przyszywany, jako sierota przyjęty do rodziny Galiny. W wieku 38 lat zgłosił się do wojska i poszedł na front. Zginął w Małej Tokmaczce pod Zaporożem, 22 sierpnia 2023 roku. Dron spadł na ich oddział, z ośmiu osób poza Kolasykiem ranna została tylko jedna.
Galina, drobna kobieta, w luźnej bluzie i szerokich spodniach, szybkim ruchem poprawia włosy upięte w kok. Znajduje w telefonie zdjęcie.
Kolasyk to zdrobniale Mikołaj. Widoczny na drugiej naszywce „Fenix” to jego ksywka, która nie przywróciła go do żywych. Mikołaj trzyma w objęciach dwa kotki, żeby siostrę uspokoić i rozbawić.
"Nie mogę sobie darować... Nie odpisałam mu od razu, nawet serduszka nie dołączyłam.
Wysłałam wiadomość dopiero w dniu, w którym zginął, już jej nie przeczytał. Tylu ludzi zginęło, nie do wiary, że ich nie ma. Nasz wolontariusz Sergiej też zginął pod Zaporożem, osierocił dwójkę malutkich dzieci".
Fundacja Uniters o sobie: „Dzięki współpracy z ukraińskim Sztabem Generalnym ZSU i CIMIK (Jednostka Cywilno–Wojskowej Współpracy), jesteśmy w stałym kontakcie z żołnierzami i ratownikami na froncie, co pozwala nam dostarczać pomoc dokładnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, w odpowiednim czasie. Naszym celem jest uratowanie jak największej liczby ludzi, dlatego kładziemy nacisk na dostarczanie rzeczy, które takie zadanie pełnią, takich jak apteczki, medyczne plecaki i drony, które pomagają ratować życie”.
To jest wojna na drony. Rosyjskie nadlatują jak chmary ptaków. Ukraińscy żołnierze chronią się, rozpinając na drzewach siatki ochronne.
Dokładniej – zużyte sieci trałowe, które Galina sprowadza z całego świata.
„Wczoraj kolejny TIR pełen siatek pojechał na Ukrainę, sprowadzamy je z Kanady, bo Europę już wyczyściliśmy. Dron siada na siatce i ładunek nie wybucha” – tłumaczy Galina.
„Ale wciąż dostajemy wiadomości od chłopaków z frontu: ruskie drony spadają nam na głowę, giniemy”.
Drony, które wysyła Galina, mają je wykrywać i niszczyć. Fundacja sprowadza też systemy REB do zakłócania fal, żeby rosyjskie drony głupiały i nie dolatywały do celu.
Drony mają też śledzić pozycje Rosjan i ruchy ich oddziałów, bo to oczy żołnierzy (sprawdzamy to z żoną Alicją podczas prezentacji dronów nakładając gogle jak do AR, rzeczywistości rozszerzonej). Kamera termowizyjna widzi także w nocy.
Galina wymienia jeszcze jedno mniej oczywiste zastosowanie. Zdarza się, że
drony przeprowadzają rosyjskich dezerterów na ukraińską stronę, pokazują im drogę.
Z iloma oddziałami macie kontakt? – pytamy.
„Jak to z iloma? Praktycznie ze wszystkimi jednostkami na linii frontu. Po 10 latach pracy fundacji z wieloma dowódcami mamy przyjacielskie relacje. Tyle że tylu ich ginie, czasem boję się otwierać wiadomości” – mówi Galina.
I dodaje po chwili:
„Jestem taką zwariowaną pacyfistką, że serce mi pęka także, gdy widzę ginących Rosjan, albo tych nagle spokorniałych, przerażonych, wziętych przez nas do niewoli. Zabili mi brata, a mi ich szkoda. Nie rozumiem tej wojny, wszystkiego mamy na świecie dość, ludzie mogliby żyć w pokoju, miłości”.
Pacyfistka Galina obcuje codziennie z okropnościami wojny, o jakich nie śniło się Goyi.
„Trudno spojrzeć w oczy rodzinie kogoś komu – jak teraz w Wowczańsku – rozstrzelali brata, czy syna. Żołdak zastrzelił twoją matkę, zgwałcił twoją ranną siostrę. Zabił całą rodzinę, na koniec zastrzelił psa”.
Fundacja dostaje rozpaczliwe apele o wysyłanie hormonów dla żołnierzy wykastrowanych na żywo przez Rosjan, którzy teraz wracają z niewoli, w ramach wymiany jeńców. Jest wielu takich chłopaków w szpitalach, matki boją się, że syn popełni samobójstwo.
„Rosyjskie wojsko to są orki” – mówi Galina.
Przez 10 dni próbowali uratować trójkę starszych ludzi, którzy ukryli się w piwnicy domu w ewakuowanym miasteczku, do którego weszły już rosyjskie oddziały. Padły im komórki. Próbowali się do nich dostać wolontariusze, policjant – nie udało się. Jedna z osób zginęła, dwie zabrali Rosjanie.
Dzięki dronom można by się z nimi skontaktować. „Choćby dostarczyć wodę” – mówi Galina.
W serialu dokumentalnym OKO.press „Szwedy” (tutaj są pierwsze cztery odcinki, a tutaj najnowszy, 11.) żołnierze 130. Kijowskiego Batalionu Obrony Terytorialnej wsłuchują się w świst nadlatujących dronów, nie są pewni czy to ich, czy ruskie. Jeśli ruskie, to już po nas – komentują, nazywając to dosadniej. Reporter Robert Kowalski jeździ na front do „Szwedów” od maja 2022 roku samochodem zawsze po sufit zapakowanym sprzętem medycznym. Teraz zabierze drony. Wszystko od fundacji Uniters.
Oczywistym celem tego tekstu jest zachęcić Was, kto tylko może, do dołączenia do dronowej inicjatywy. Galina uruchamia specjalne subkonto „Drony dla Ukrainy”, na które możesz przelać pieniądze:
PL04 1090 1043 0000 0001 4996 5398
„Cena drona waha się w zależności od kursu dolara. W tej chwili to 1900 zł” – mówi Galina. Zamawia je w Chinach, montowane są w Polsce przez wolontariuszy. Gdyby zamówień było więcej (na co liczymy!) fundacja będzie sprowadzać z Chin drony już zmontowane, co przyspieszy ich wysyłkę, niewiele podwyższając cenę, do ok. 2100 zł za sztukę.
Dron, który kupisz Ukrainie, będzie wyrazem twojego stanowiska wobec tej wojny. Także dosłownie, bo możesz dołączyć dedykację, która zostanie zapisana na dronie.
Pozwólcie, że nie podzielimy się z wami dedykacją, jaką wybraliśmy. Zapożyczyliśmy ją z graffiti, jakie widywaliśmy w Ukrainie, odwiedzając ją po aneksji Krymu w 2014 roku. W lakonicznej formie wyraża nasz stosunek do Władimira Władimirowicza Putina.
Galina obiecuje, że każdego, kto wpłaci pieniądze, będzie informować o losie zamówienia. Sprzęt dociera do Polski po około dwóch tygodniach. Pierwsze z naszych dronów już zostały zmontowane i pojechały na front. „Nie wolno podawać szczegółów, ale na kierunek doniecki, do naszego wolontariusza, który tam walczy” – mówi Galina Andryszków.
Dodam, że jeśli ktoś sobie tego zażyczy, będziemy w OKO.press informować o jego czy jej geście w obronie Ukrainy, Polski, Europy, świata. Oczywiście, nie trzeba wpłacać całej sumy (1900 zł lub 2100 zł), mile widziane byłyby zrzutki kilku osób, albo wpłaty cząstkowe.
Liczymy na odzew czytelników i czytelniczek OKO.press, z którymi – jak wiemy z Waszych wiadomości i reakcji – tworzymy wspólnotę podstawowych demokratycznych wartości. Jakby to nie brzmiało zaskakująco dla nas, którzy jesteśmy przecież pacyfistami, drony dla Ukrainy to oczywista dziś forma wyrażenia tych wartości i ich obrony przez zagrożeniem dla Ukrainy, Polski, Europy, Świata.
Prosimy o informacje o wpłatach na adres [email protected], z tytułem maila „drony dla Ukrainy” i ewentualnie własnym komentarzem. Także wtedy, gdy nie chcesz, by informację o Twojej wpłacie podawać do wiadomości publicznej.
Galina Andryszków apeluje też o specjalistyczną pomoc ochotników-inżynierów czy programistów przy montażu dronów (m.in. lutowaniu baterii) i ich programowaniu, a także innych osób chętnych do pomocy w fundacji. Wystarczy napisać, co możesz zaoferować i jakie masz umiejętności na adres: [email protected]
„Codziennie obcujesz z tragedią, giną twoi znajomi, przyjaciele. Skąd czerpiesz siłę?” – pytamy nieco patetycznie Galinę.
"Czasem nie jestem już pewna, czy jeszcze ją mam. Skąd? – zastanawia się. – „Z poczucia obowiązku. Mój dziadek był Polakiem, Urodziłam się w Brzeżanach, pod Tarnopolem, historyczne miasteczko, hrabia Potocki wybudował tam fortecę, dopiero Sowieci ją zniszczyli, ale mój ojciec czuł się Ukraińcem, ja także.
To jest mój kraj, mój piękny kraj, w którym wychowujemy dzieci, grzebiemy bliskich, którego bronimy.
Dlaczego właściwie moi rodacy mają ginąć i tak strasznie cierpieć? Kiedy Rosja zabrała nam Krym, zajęłyśmy się z córką i masą wolontariuszy 150 rannymi protestującymi w 2014 roku na Majdanie, którzy przyjechali leczyć się w Polsce, a także dziećmi żołnierzy, w tym sierotami. Tak powstała nasza fundacja. Teraz przekwalifikowaliśmy się, żeby pomagać Ukrainie się bronić”.
Jeśli chcesz pomóc w inny sposób, możesz wpłacić pieniądze na pomoc medyczną, wpisując w tytule przelewu „plecak Uniters” lub „apteczka IFAK”. Fundacja jest organizacją pożytku publicznego (OPP), więc można będzie darowiznę dla niej odliczyć od podatku.
Plecak UNITERS – to opatentowany plecak medyczny umożliwiający nawet przeprowadzenie operacji w warunkach polowych. Jego bogate wyposażenie (323 elementy) zaprojektowane przez lekarzy z Europy i Ukrainy, daje możliwość ustabilizowania stanu rannego, żeby przeżył kilka godzin, nim trafi do szpitala. „Chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby każda z jednostek na froncie miała taki plecak. Na razie udało się wysłać kilkanaście, a potrzeba 150” – mówi Galina.
Pomysł stworzenia miniszpitala w plecaku powstał, gdy pod Ługańskiem zginął Daniel Sztyber, ochotnik z Warszawy, który szkolił się w jednostce Grom, a w Ukrainie wstąpił do Legionu Międzynarodowego. Ranny w udo wykrwawił się, kiedy przez trzy godziny koledzy nieśli go pod ogniem nieprzyjaciela do karetki. Koszt plecaka jest wysoki – 12 tys. zł.
Tutaj jest opis plecaka Uniters
Apteczka IFAK (Individual First Aid Kit) – to indywidualna apteczka, niezbędna dla każdego żołnierza na froncie. Zawartość apteczki została opracowana zgodnie z wytycznymi Tactical Combat Casualty Care (TCCC) i jest zgodny z normą STANAG 2126. Tutaj jest opis apteczki . Koszt jednej – 890 zł.
Konta bankowe fundacji:
Pozostałe konta:
Właściciel: Fundacja UNITERS Tytułem: Apteczki IFAK / Plecak UNITERS/ Drony dla Ukrainy
Można też wpłacać darowiznę przez
PS. Pragnę uspokoić czytelników i czytelniczki OKO.press, w tym zwłaszcza osoby, które nas wspierają finansowo, że pieniądze na naszą [Alicji i Piotra Pacewiczów] darowiznę nie pochodzą z zarobków w OKO.press. Od początku pracy w czerwcu 2016 roku w charakterze redaktora naczelnego i prezesa fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO, czyli wydawcy naszego portalu, pracuję wolontaryjnie (bez wynagrodzenia w jakiejkolwiek postaci).
Świat
Uchodźcy i migranci
Władimir Putin
drony bojowe
Inwazja Rosji na Ukrainę
Ukraina
Ukraina wsparcie
wojna w Ukrainie
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze